Gdyby cofnąć się pamięcią w przeszłość, to można by dojść do wniosku, że na rynku było kiedyś o wiele więcej kosmetycznych bubli niż dziś. Przynajmniej takie wrażenie odnoszę. Obecnie produkty są lepsze lub gorsze, ale niekoniecznie nazwałabym je bublami. Świadczy o tym choćby fakt, że naprawdę rzadko pojawiają się na moim blogu wpisy dotyczące stricte kosmetycznych niewypałów. Niemniej w ostatnim czasie uzbierała mi się trójka niechlubnych gagatków, która swoim działaniem naprawdę zaszła mi za skórę… Mowa tutaj o szczypiącym w oczy płynie micelarnym, popularnym podkładzie oraz tuszu do rzęs z drogeryjnej półki.
3 X NIE CZYLI BUBLE KOSMETYCZNE
ESSENCE LASH PRINCESS FALSE LASH EFFECT MASCARA
Jak to zwykle w przypadkach maskar bywa, naczytałam się sporo pozytywnych opinii w internecie na temat tuszu Lash Princess. Na Wizażu oceniony został na 4, więc też brzmiało całkiem obiecująco, a zdjęcia recenzentek pokazywały prawdziwy efekt sztucznych rzęs. Na dodatek maskara kosztuje zaledwie kilkanaście złotych, więc żal było nie spróbować. A może jednak lepiej było tego nie robić… Choć Lash Princess wyposażona jest w przyjemną w użytkowaniu klasyczną szczoteczkę o stożkowym kształcie, to jednak sama formuła tuszu jest tak tępa i gęsta, że każda próba wytuszowania rzęs kończy się ich sklejeniem. Nie brakuje przy tym bonusu w postaci okropnych pajęczych nóżek. Spektakularnego efektu wydłużenia na moich rzęsach brak, zamiast pogrubienia mamy sklejenie, a na dodatek tusz niemiłosiernie odbija się nad górną powieką w trakcie dnia, co raczej się u mnie nie zdarza. Przykro mi, ale to nie przejdzie!
EVELINE COSMETICS SELFIE TIME KRYJĄCO-NAWILŻAJĄCY PODKŁAD I KOREKTOR
W przypadku nowości Eveline, aż nie wiem, od czego by tu zacząć… Może od tego, że podkład wypatrzyłam u Maxineczki, ponieważ sukcesywnie wychwalała go w kilku filmikach, a że zazwyczaj lubimy te same podkłady i podkład Selfie Time kosztuje grosze, zaryzykowałam i wrzuciłam go do koszyka. Początkowo zapowiadało się dobrze, podkład był lepki i smużył na skórze podczas aplikacji palcami, więc wydawał się być przez to potencjalnie bardziej trwały. Cały problem tkwi chyba w nieadekwatności produktu do jego nazwy, brzmiącej „kryjąco-nawilżający podkład i korektor”… Otóż podkład krycie ma naprawdę ultra lekkie, ale mi osobiście to nie przeszkadza, ponieważ mam suchą skórę bez większych niedoskonałości, jednak na pewno ciężko uznać ten produkt za „korektor”. Drugi problem polega na tym, że podkład w znaczący sposób podkreśla suche skórki – a miał być przecież nawilżający? Wychodzi na to, że z kryjąco-nawilżającego podkładu i korektora został nam tylko niekryjący i nienawilżający podkład. Jakby tego było mało w ekspresowym tempie ściera się ze skóry, nawet po 3 godzinach siedzenia w domu bez żadnego wysiłku, w optymalnych warunkach, a do tego potrafi się w niektórych miejscach zwarzyć. To już całkowicie go u mnie skreśla.
BIELENDA BOTANIC FORMULA PŁYN MICELARNY KONOPIE + SZAFRAN
Botanic Formula to taka „na wpół” naturalna seria wypuszczona przez Bielendę. Nie ma tak dobrych składów jak Botanic Spa Rituals, ale zawiera naturalne ekstrakty. Z płynem micelarnym w wersji Konopie i szafran mam dwa problemy: po pierwsze, nie radzi sobie on z demakijażem oczu i po drugie – niemiłosiernie szczypie! Zwłaszcza ta druga cecha wydaje się być kluczowa, ponieważ nawet jak płyn gorzej radzi sobie z rozpuszczaniem tuszu, to można więcej się namachać, aż w końcu się uda. Niestety płyn z serii Botanic Formula potwornie piecze mnie w oczy! A trzeba tutaj nadmienić, że praktycznie mi się to nie zdarza, nawet nie jestem sobie w stanie przypomnieć innego płynu, który by powodował u mnie taką reakcję. Oczywiście zużyję go do demakijażu twarzy, ale chcę ostrzec zwłaszcza te osoby, które mają szczególnie wrażliwe oczy, by omijały ten produkt z daleka.
Trafiliście ostatnio na jakieś buble?
Tych produktów nigdy nie miałam i juz wiem zeby ich nie stosować. Największym bublem jaki
OdpowiedzUsuńOstatnio trafiłam to rozświetlacz maybelline
A o jaki rozświetlacz dokładniej chodzi? :)
UsuńA mnie ten płyn z Bielendy nadal bardzo kusi :D
OdpowiedzUsuńMoże akurat u Ciebie się sprawdzi ;)
UsuńKiedyś rzucił mi się w oczy ten tusz, dobrze, że go nie kupiłam ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że na rynku dostępnych jest wiele lepszych tuszów ;)
UsuńZ tej trójki na szczęście nie znam żadnego kosmetyku. U mnie w ostatnich miesiącach nie sprawdziła się maska do włosów Marion z rokitnikiem i "hydrolat" aloesowy Natura Care i tej dwójki naprawdę nie polecam.
OdpowiedzUsuńHydrolat zapamiętałam z wcześniejszych Twoich wpisów :D
UsuńZaskoczył mnie produkt Bielenda i Eveline. W sumie co do Bielendy to jak lubię ich płyny tak ten z naturalnej serii - u mnie Botanic Spa Rituals mi się nie do końca sprawdził. Nie nazwałabym go bublem, ale mnie nieco rozczarował. Podkład z kolei jest bardzo chwalony, ale w sumie sama miałam podobnie z słynnym ich podkładem z pipetką który u mnie wyglądał bardzo brzydko.. Z kolei Essence ogólnie mnie nie przekonuje, wiec obecność ich produktu mnie tu nie dziwi :D
OdpowiedzUsuńAkurat jeśli chodzi o podkład z pipetką Eveline, to bardzo go lubiłam :D A Selfie Time może sprawdzi się tak jak używa go aktualnie Maxineczka, czyli w mieszance z jakimś cięższym podkładem ;) Solo u mnie odpada :P
UsuńA ja już chciałam kupić ten tusz Lash Princess, dobrze, że jakoś intuicyjnie tego nie zrobiłam :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że lepiej postawić na coś innego ;)
UsuńO widzisz a myslalam ze ten podklad to taki hit nad hitami, caly YT go zachwala ;D
OdpowiedzUsuńW sumie po aplikacji na skórę wygląda nawet nawet, ale co z tego, skoro później nie chce się trzymać nawet na tak suchej skórze jak moja ;)
UsuńKojarzę tylko podkład z eveline, głównie z tego że był szeroko polecany. Nawet ostatnio szukałam nowego podkładu i już miałam go w koszyku. Ostatecznie dzięki bogu zdecydowałam się na coś innego. Mam już dość niekryjących i suchych podkładów ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie lepszym wyborem, jeśli chodzi o tę markę, byłoby postawienie na Satin Matt ;)
UsuńDuzo ludzi lubi ta maskare :) ja sama chce ja wyprobowac :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie zauważyłam ani jednej zalety tej mascary :P
UsuńTeż mi się wydaje, że ostatnio większość produktów jest po prostu przeciętnych. Teraz rzadko trafiam na buble, ale tak samo coraz trudniej jest mi wybrać ulubieńców. Dawno nie trafiłam na żadnego bubla, tych kosmetyków też nie używałam.
OdpowiedzUsuńZ ulubieńcami akurat rzadko mam problem :D Ale niestety "średniaków" też nie brakuje :P
UsuńO myślałam że ten płyn micelarny okaże się lepszy :(
OdpowiedzUsuńNiestety, okazał się być bardzo upierdliwy :P
UsuńMnie ostatnio jakoś omijają :). Nie chcę myśleć, jak mogłaby się skończyć moja przygoda z tym micelem, przy moich bardzo wrażliwych oczach.
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłoby się to bardzo źle skończyć :P
UsuńMiałam jeden tusz do rzęs z Essence i również byłam niezadowolona. Co do podkładu to chciałam go przetestować, bo mnóstwo osób go wychwala, ale po Twojej recenzji muszę się jeszcze raz zastanowić :P Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTeż nie porwał mnie nigdy żaden tusz z Essence, ale myślałam, że to się zmieni :P Niestety się zawiodłam :P
UsuńOstatnio nie robiłam kosmetycznych zakupów, więc i na buble nie trafiłam, ale dobrze wiedzieć czego unikać :)
OdpowiedzUsuńZawsze lepiej podzielić się swoimi spostrzeżeniami z innymi ;) Można uczyć się na cudzych błędach :D
UsuńNie przypominam sobie, żebym ostatnio trafiła na jakiegoś bubla. Całe szczęście. ;)
OdpowiedzUsuńTylko pozazdrościć :D
UsuńPodkład to jakieś nieporozumienie. Płyn micelarny, skoro piecze w oczy, to u mnie od razu jest na przegranej pozycji :) a tusz... cóż, jest tyle dobrych na rynku, że nie ma sensu tracić na niego czasu. nie lubię efektu pajęczych nóżek
OdpowiedzUsuńDokładnie, jest tyle tanich i dobrych tuszów, że nie trzeba sobie zawracać głowy takimi niewypałami :P
UsuńMiałam już trochę tuszy od Essence (tego akurat nie) i z tego, co pamiętam, to tylko jeden był nawet ok.
OdpowiedzUsuńW dobrych tuszach raczej się nie specjalizują :P
Usuńna szczęście nie miałam okazji używać tych kosmetyków ;) ja póki co nie robię żadnych kosmetycznych zakupów i zużywam zapasy ;)
OdpowiedzUsuńTeż udało mi się znacznie uszczuplić kosmetyczne zapasy, z czego akurat bardzo się cieszę ;)
UsuńTych kosmetyków nie znam, ale męczę się z jednym szamponem Alterry i już czekam aż się skończy z niecierpliwością...
OdpowiedzUsuńZ Alterry polubiłam się z szamponem z papają :D
UsuńO tym podkładzie z Eveline słyszałam tyle dobrego, że jestem w szoku, że Ci się nie sprawdził! Ja miałam w planach go kupić, ale jak ma lekkie krycie to odpuszczę..
OdpowiedzUsuńKrycie ma naprawdę mizerne i nie rozumiem tego całego szumu wokół podkładu :P
UsuńMiałam Essence Lash Princess Volume Mascara - ma inny kształt szczotki z tego co widzę i dawała super efekt na oku, ale strasznie się sypała i rozmazywała :(
OdpowiedzUsuńTutaj niestety nawet sam efekt pozostawiał wiele do życzenia, nie mówiąc o miernej trwałości :P
UsuńO dziwo żadnego z Twoich bubli nie miałam :) Chociaż ostatnio zastanawiałam się nad tym podkładem Selfie, ale koniec końców kupiłam Satin Matte z Eveline :) Co do płynu z Bielendy mam tak samo, ale z serią Fresh Juice detoksykujący z limonką :( Tuszu do rzęs z Essence już dawno nie miałam...
OdpowiedzUsuńSatin Matt jest zdecydowanie lepszy od Selfie Time ;) Z serii Fresh Juice używałam pomarańczowego płynu micelarnego, w zapasie mam ananasowy ;)
UsuńU mnie też Satin Matt lepiej się sprawdził :)
UsuńNie znam tych kosmetyków. Ja ostatnio też bardzo rzadko trafiam na buble, ale wiąże się to z tym, że stałam się bardziej wymagająca, bardziej selektywnie podchodzę do kosmetyków.
OdpowiedzUsuńTeż staram się dokonywać bardziej przemyślanych zakupów, ale koniec końców bywa z tym różnie ;)
UsuńJa tego podkładu miałam odlewkę, ale też nie byłam z niego zadowolona...
OdpowiedzUsuń