Zauważyłam pewną prawidłowość, a mianowicie, im dłużej siedzę w domu, tym więcej kosmetyków zużywam. Podobnie sprawa ma się niestety z jedzeniem, które znika w zadziwiającym tempie 😉 Z tego powodu mogę pochwalić się sporym marcowym denkiem, w którym znajdują się kosmetyki z praktycznie wszystkich kategorii: pielęgnacji ciała, włosów, twarzy, dłoni czy makijażu. Przed Wami moja wielka marcowa gromadka!
DENKO MARZEC 2020
AA SUN CARE POMADKA ANANAS-MANGO – pielęgnacyjny balsam do ust z filtrem przeciwsłonecznym SPF25, który ma chronić usta przed działaniem czynników zewnętrznych zimą oraz latem. Jeśli chodzi o działanie pielęgnacyjne, to było naprawdę ok, ALE… po pierwsze, pomadka była bezzapachowa (a miała pachnieć ananasem i mango!!!), po drugie, pozostawiała na ustach fioletowy odcień jak pomadki z lat 90’ i po trzecie – skończyła się w ekspresowym tempie. Niestety, ale NIE POLECAM
WET N WILD BAZA POD CIENIE PHOTOFOCUS – pisałam o niej w bitwie baz pod cienie. Świetna baza, sprawdza się na tłustych powiekach i zapobiega rolowaniu cieni. POLECAM
BIELENDA BALSAM DO UST PONĘTNA ŚLIWKA – ma słodki śliwkowy aromat i trochę wazelinowatą konsystencję. Nie chroni ust w jakiś szczególny sposób, ale przyjemnie je nawilża. Ma delikatny odcień, który ładnie podkręca naturalny kolor naszych ust. MOŻE BYĆ
BANIA AGAFIA SZAMPON ODŻYWCZY – tak jak „nie ma nowości bez Bielendy”, tak nie ma denka bez saszetki po szamponie odżywczym Bania Agafia. Fajnie myje, nie podrażnia skóry głowy (bo nie zawiera w składzie SLS/SLES ani cocamidopropyl betainę) i nie przyspiesza przetłuszczania włosów. POLECAM
COLGATE MAX WHITE – standardowa pasta do mycia zębów, nie zauważyłam żadnych nadzwyczajnych właściwości. MOŻE BYĆ
BELLEZA CASTILLO TIGER ANTI-WRINKLE MASK – przeciwzmarszczkowa maska w płachcie z wizerunkiem tygrysa. Płachta była niedopasowana do kształtu mojej twarzy – miała „za wysokie czoło” i była za krótka w kierunku brody. Bardzo dobrze nasączona, ale pozostawia potem na skórze nieprzyjemną lepką warstwę. Skóra była po niej nawilżona, ale bez szału. NIE POLECAM
CIEN NAWILŻAJĄCE MYDŁO W PŁYNIE GINGERBREAD – mydło miało intensywny czerwony odcień (tak jak opakowanie), przez co strasznie brudziło umywalkę. Piernikowy zapach był zdecydowanie zbyt intensywny i drażnił nos. Obiecanego nawilżenia nie zauważyłam. NIE POLECAM
AVON PŁYN DO KĄPIELI RED BERRIES & CHOCOLATE – jego zapach miał być cudownym połączeniem czerwonych owoców i czekolady, ale po pierwsze, bardziej wyczuwałam w nim owoce (czekolady praktycznie brak), a po drugie – zapach ogólnie był mało intensywny. Całe szczęście ilość i trwałość piany była dobra. MOŻE BYĆ
L’OREAL ELSEVE DREAM LONG SZAMPON ODBUDOWUJĄCY – jak być może pamiętacie, generalnie nie mogę stosować typowo drogeryjnych szamponów, ponieważ mam bardzo wrażliwą skórę głowy. Po Elseve Dream Long sięgałam tylko raz na jakiś czas, żeby włosy miały jakąś „odskocznię” od szamponu Bania Agafia, o którym była mowa wyżej. Zauważyłam, że po Dream Long włosy są dobrze wypielęgnowane i odżywione, ale przez to szybciej mogą się przetłuszczać. Raz na jakiś czas taki szampon jest ok, ale uważajcie, jeśli macie cienkie włosy, bo szampon może je obciążać. MOŻE BYĆ
SORAYA KIELISZEK WINA GLINKOWA MASECZKA NA DOBRANOC – uwielbiam całonocne maseczki, a ten „kieliszek wina” stosowany 1-2 razy w tygodniu cudownie odżywiał, nawilżał i zmiękczał moją suchą skórę twarzy, dzięki czemu stawała się gładsza i wyraźnie milsza w dotyku. Maseczka trafiła nawet do pielęgnacyjnych ulubieńców 2019 roku. POLECAM (i mam kolejne opakowanie!).
EVELINE WYGŁADZAJĄCY BALSAM DO RĄK BANANA CARE – jego bananowy zapach był w miarę ok, a sam krem nawet szybko się wchłaniał, ale miał też kilka mankamentów. Pojemność kremu jest mniejsza niż standardowa, ale i tak trochę za duża do małej torebki. Działanie na skórę dłoni oceniłabym na poziomie średnim, denerwowała mnie również mała zakrętka, która często wypadła mi z rąk na ziemię. Krem był ok, dawał poczucie wygładzonych dłoni, ale mojego serca nie zdobył. MOŻE BYĆ
CURAPROX PASTA WHITE IS BLACK – jedna z pierwszych (jeśli nie pierwsza) „czarnych” past do zębów. Dobrze myła zęby, choć specjalnego wybielenia nie zauważyłam. Uważajcie, bo lubi brudzić drewniane szczoteczki do zębów. MOŻE BYĆ
CIEN FOOD FOR SKIN UJĘDRNIAJĄCE SERUM-BOOSTER DO CIAŁA – nie zauważyłam żadnego ujędrnienia, a sam kosmetyk nie był jakoś szczególnie przyjemny w użytkowaniu… Miał dziwną żelową konsystencję, wolno się wchłaniał i na dodatek zapchał mi skórę. NIE POLECAM
IT’S SKIN HAVE A BANANA CLEANSING FOAM – spodziewałam się jakiejś niesamowitej pianki o pięknym bananowym zapachu, a wyszło jak zwykle 😉 Produkt miał dość zbitą konsystencję, coś między gęstym kremem a pastą. Dopiero, jeśli zmoczyło się go pod strumieniem wody i wówczas nakładało na skórę, przybierał bardziej musowo-piankową konsystencję. Nie był pianką, jeśli aplikowałam go na suchą skórę, a potem zmywałam, nie był też pianką, gdy aplikowałam go na mokrą skórę. Tylko jeśli wkładałam go najpierw bezpośrednio pod wodę. Bananowy zapach niestety też pozostawiał sporo do życzenia – przypominał bananowy szampon z Kallosa. Jeśli chodzi o działanie, to kosmetyk dobrze domywał skórę, ale fajerwerków nie było, choć wiele osób go polecało 😉 MOŻE BYĆ
KORIKA SCIBEAUTY STRESS-SHIELD FACE SHEET MASK – maska składała się z dwóch płacht, ale tylko jedna z nich była tą „właściwą”. Na pewno wybrałam właściwą, ale nie wiem czy przykleiłam ją do skóry dobrą stroną. Płachta była dobrze nasączona, esencja dobrze się wchłaniała, nie "siedziała" na skórze. Skóra po użyciu maseczki pozostaje leciutko lepka, jest dobrze nawilżona i ukojona, a esencja ostatecznie wchłania się do zera. MOŻE BYĆ
MARBA MANUFAKTURA PIĘKNA KULE DO KĄPIELI MAGICZNA PIANA – produkty tej marki były dostępne bodajże w lutym w Rossmannie. Opakowanie skrywało 6 kul do kąpieli o zapachu słodkiej maliny (x2), tropikalnej marakui (x2) i soczystego arbuza (x2). Kule przepięknie pachniały, przyjemnie musowały w wodzie i delikatnie ją barwiły. Nie podrażniały skóry, ani jej nie przesuszały. Fajne i tanie kule – czego więcej chcieć? POLECAM
ORIGINS GINZING ENERGY-BOOSTING GEL MOISTURIZER - o serii produktów Ginzing pisałam tutaj. Nawilżający żel do twarzy miał fajny, energetyzujący cytrusowy zapach, lekką konsystencję i nadawał się pod makijaż. Szczególnego nawilżenia skóry nie zauważyłam. Myślę, że sprawdzi się u posiadaczy cery mieszanej. MOŻE BYĆ
BOTANIC SKINFOOD BOGATY KREM POD OCZY Z GUARANĄ – na temat kremu pod oczy Botanic Skinfood dodawałam już osobny wpis. Jest to produkt bliski ideału, ale jeszcze dosłownie odrobinkę mu brakuje do osiągnięcia tego statusu😉 Niemniej jest tani, łatwo dostępny (Drogerie Natura), ma podwójną pojemność i naturalny skład. POLECAM
BE BEAUTY CARE MASKI DO WŁOSÓW – zużyłam wersję nawilżającą, odżywczą i regenerującą, najbardziej lubię tę ostatnią (różowa saszetka) za odżywienie i nabłyszczenie włosów. Niejednokrotnie pisałam już, że to odpowiednik Biovaxa do włosów suchych i zniszczonych. POLECAM
ZIAJA MASKA OCZYSZCZAJĄCA Z GLINKĄ SZARĄ – dobrze oczyszcza skórę, nie podrażniając jej i pozostawiając ją przyjemnie matową. Najfajniejsze w glinkowych maskach Ziai jest to, że nie zasychają na skórze. POLECAM
PERFECTA ICE PATCH HYDROŻELOWE PŁATKI-KOMPRES POD OCZY – przed użyciem należy je włożyć na godzinę do lodówki. Hydrożelowe płatki charakteryzuje „gumowa” konsystencja, a te z Perfecty dodatkowo dobrze trzymają się skóry pod oczami. Odświeżały spojrzenie i zmniejszały poranną opuchliznę, ale nie jestem pewna, czy to nie jest po prostu efekt chłodzenia, który możemy osiągnąć choćby plastrami ogórka 😉 MOŻE BYĆ
CIEN NAWILŻANE CHUSTECZKI ODŚWIEŻAJĄCE - używam ich do zmywania podkładu i innych produktów do makijażu z dłoni. Są tanie, dobrze nasączone, nie zasychają w opakowaniu. POLECAM
VERRY BERRY MYDŁO W KOSTCE NONI & MONOI OIL – okazuje się, że zakup mydła w kostce o kwadratowym kształcie nie był do końca przemyślanym wyborem :D Kostka jest naprawdę spora i tego typu kształt ciężko obraca się w małych dłoniach. Przynajmniej ma ciut większą gramaturę od tradycyjnych mydeł, więc starcza na dłużej i dobrze myje. MOŻE BYĆ
PROTEX ANTYBAKTERYJNE MYDŁO FRESH – produkt (obecnie mocno deficytowy) zakupiłam dawno temu w celu mycia pędzli. Okazało się, że byłam jednak zbyt leniwa, by bawić się w mycie pędzli mydłem w kostce (wolę myć je szamponem), więc Protex przeleżał przez długi okres w szafce. W dobie zagrożenia koronawirusem używałam Protexa do mycia dłoni po przyjściu do domu. Mydło jak mydło – tęsknić nie będę. MOŻE BYĆ
VIANEK ODŻYWCZY PŁYN MICELARNY-TONIK 2W1 – naprawdę dobry płyn do demakijażu o naturalnym składzie. Ładnie pachnie, domywa nawet tusze do rzęs (u mnie np. Too Faced Better Than Sex, Wibo Burlesque, Lovely Lashmania), a przy okazji nie przesusza skóry. POLECAM
ALLERCO ŻEL MYJĄCY – delikatnie myje i wspomaga leczenie łuszczycowych zmian na skórze. MOŻE BYĆ
WIBO BURLESQUE MASCARA – jeden z lepszych tuszów, jaki miałam okazję poznać w swoim życiu. Przepięknie wydłuża, pogrubia, zagęszcza i podnosi rzęsy, a do tego utrzymuje ich podkręcenie. Nie kruszy się i nie odbija na powiece w ciągu dnia. Ma prostą silikonową szczoteczkę, dobrze się zmywa za pomocą płynu micelarnego. POLECAM
Ciekawa jestem czy siedzenie w domu u Was również skutkuje większym zużyciem kosmetyków?
Rzeczywiście sporo produktów, ja w marcu zużyłam nie za wiele :D Znam szampon Babuszki i maskę Ziaji. Natomiast w planach mam zakupu kremu pod oczy z Natury, płatków pod oczy Perfecta, kremu do rąk Eveline, maseczki Soraya :D
OdpowiedzUsuńCzyli plany masz konkretne :D Ja muszę wziąć się za kolejną maseczkę Soraya z tej nocnej serii ;)
UsuńSporo ciekawych produktów zużyłaś. Miło wspominam ten bananowy krem do rąk z Eveline :) Dawno nie miałam płynów do kąpieli z Avon, muszę to kiedyś nadrobić, bo je bardzo lubiłam.
OdpowiedzUsuńPłyny do kąpieli z Avon były pierwszymi produktami, po które sięgnęłam po latach przerwy w zamawianiu z katalogów ;)
UsuńTen żel allerco znam i nawet aktualnie go stosuje, z tej serii jeszcze szampon mi bardzo odpowiadal. Chetnie bym przetestowała ten kieliszek wina :D
OdpowiedzUsuńKieliszek wina jest jak najbardziej wskazany, zwłaszcza przed snem ;) Oczywiście mam na myśli maseczkę :D
UsuńOgromne! U mnie też było wyjątkowo duże, ale te moje 9 zużytych kosmetyków, przy twoim ogromnym denku to nic wielkiego :D
OdpowiedzUsuń9 produktów to naprawdę niezły wynik :D Każdy z nas ma inne możliwości "przerobowe" :D
Usuńwow, jakie mega denko! brawo szacun :D też bym chciała tyle pomadek zużyć haha ;D
OdpowiedzUsuńPomadki zużywałam miesiącami :D Niektóre potrafię rok męczyć ;))
UsuńSporo miałam z Twojego denka :)
OdpowiedzUsuńSuper :D A opinie masz podobne? ;)
UsuńZnam krem pod oczy Botanic Skinfood i na pewno wiesz, że to mój ulubieniec tak samo jak maski do włosów bebeauty, choć ja najbardziej lubię zieloną wersję XD Znam też maskę Ziai z szarą glinką i pamiętam, że była całkiem fajna, ale w tym momencie już nie wracam do produktów marki Ziaja szczególnie z kategorii cery 😉
OdpowiedzUsuńTak, doskonale pamiętam, że również polubiłaś ten krem pod oczy :) Kosmetyki Ziai do pielęgnacji twarzy słabo u mnie wypadały, ale akurat te maseczki lubię :)
UsuńU mnie marzec akurat była słaby pod względem zużywania kosmetyków, mimo siedzenia w domu. Sama nie wiem, jakie są powody tego mniejszego denka w moim wykonaniu.
OdpowiedzUsuńMoże po prostu Ci się nie chciało :D Ja od 3 dni się nie ogarniam, więc i zużycie będzie mniejsze ;)
UsuńUwielbiam płyny z avonu :)
OdpowiedzUsuńMają sporo udanych wersji zapachowych ;)
UsuńJedynie Colgate znam :) Zamowilam maly zestawik z tym Origins Ginzing, maja dzisiaj przywiesc :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, jak Twoje wrażenia :)
UsuńU mnie mam wrażenie jest odwrotnie. Im dłużej siedzę w domu tym mniej zużywam i zjadam :)
OdpowiedzUsuńSzczęściara :D Zwłaszcza z jedzeniem :D
UsuńKiliszek wina musi być mój :)
OdpowiedzUsuńPolecam przetestować :D
UsuńŚwietnie Ci poszło :) Muszę się wziąć wreszcie za wszelkie swoje próbki i maseczki w saszetkach. Sporo mi ich zalega w różnych miejscach :)
OdpowiedzUsuńO próbkach wolałabym nie pamiętać :D Mam ich zdecydowanie zbyt dużo ;)
UsuńZ Twojego denka znam tylko mydło Protex, które używałam jeszcze jako nastolatka. Zaciekawiła mnie maseczka na dobranoc Soraya 😉
OdpowiedzUsuńJako nastolatka chyba nie miałam pojęcia o istnieniu mydła Protex :D
UsuńBardzo ciekawe i spore denko ;) U mnie też większa ilość czasu wolnego sprzyjała zużywaniu kosmetyków i chociaż mamy początek kwietnia u mnie w torbie już sporo pustych opakowań 😂
OdpowiedzUsuńTeraz mamy początek maja, a ja już mam w torbie 7 zużytych produktów :D Chyba się nudziłam :P
UsuńZnam jedynie szampon odbudowujący z Loreal :)
OdpowiedzUsuńTeraz sięgnęłam po ich szampon zwiększający objętość włosów ;)
UsuńMiałam ten krem- żel origins,ale mi się nie sprawdził ❤
OdpowiedzUsuńSzkoda :(
UsuńWow jakie ogromne denko! Zaciekawiłaś mnie szcczególnie płynem micelarnym 2w1 od Vianek, już nie pierwszy raz mnie ta marka do siebie zachęciła;)
OdpowiedzUsuńTeraz w życiu mam kolejny ich micel i również jestem zadowolona :)
UsuńDenko bardzo pokazne, u mnie tez ta baza pod cienie W&W swietnie daje rade ;D
OdpowiedzUsuńCzyli naprawdę im się udała, bo jest tania i dobra :D
UsuńCiekawe produkty ma to Denko. Masz dużą wiedzę na temat kosmetyków.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowo :))
Usuń