Kochani, nadeszła pora na mój ulubiony post, czyli denko minionego miesiąca ;) Nie wiem, jakim cudem udało mi się po raz kolejny zużyć aż tyle kosmetyków, bo z każdym miesiącem wydaje mi się, że w kolejnym opakowań będzie już niewiele, a tu proszę!
DENKO LUTY 2016
1.THE BODY SHOP MASŁO MANDARYNKA – miniatura masła o zapachu mandarynki. Niby pachnie mandarynką, ale jakąś taką sfermentowaną – po prostu zalatuje jakimś alkoholem. Co do walorów pielęgnacyjnych, to szału nie było, masełko działało po prostu dobrze jak wiele innych. Cena jest moim zdaniem mocno zawyżona. Myślę, że 30 zł za 200 ml, to byłby max ;) MOŻE KUPIĘ PONOWNIE w jakiejś dużej promocji ;)
2.THE BODY SHOP MASŁO MANGO – kolejna miniatura masełka TBS, tym razem o zapachu mango. Zapach mango w kosmetykach uwielbiam (wiem, powtarzam się!), ale niestety to masełko pachniało jak spożywcze jogurty brzoskwiniowe, których zresztą nie cierpię ;) Działanie identyczne jak masełka powyżej. MOŻE KUPIĘ PONOWNIE w jakiejś dużej promocji ;)
3.BEBEAUTY ŻEL POD PRYSZNIC KARMELOWY – co to był za zapach! Jakby ktoś zwymiotował i podetknął Wam to pod nos :P Nie wiem, czy trafił mi się felerny egzemplarz, ale zapach był okropny! Zużyłam żel do mycia rąk i całe szczęście te wyjątkowe nuty zapachowe na nich nie pozostawały. NIE KUPIĘ PONOWNIE za żadne skarby świata.
4.ŻEL POD PRYSZNIC DLA MĘŻCZYZN NATURA SIBERICA WHITE BEAR – „- Zostawiłem ci KOŁO ŚMIETNIKA opakowanie po żelu pod prysznic! – Ale po co? – Żebyś dodała na bloga. – Ale przecież ja go nie używałam, więc nie wiem, jak działa, czy kupiłbyś ponownie? – Kupiłbym, ale mnie nie stać i nie wiem gdzie.” Faceci! :D
5.YVES ROCHER ŻEL POD PRYSZNIC GRUSZKA W KARMELU – strasznie podobał mi się zapach tego żelu, bo był wielowymiarowy. W momencie aplikacji na ciało pachniał intensywnie gruszką, taką prawdziwą gruszką, a po jakimś czasie zaczynał przebijać się zapach karmelu. Gdyby żel tak strasznie nie wysuszał, to byłby moim ulubieńcem, ale niestety zrobił mi ze skóry Saharę przy dłuższym użytkowaniu. Dlatego NIE KUPIĘ PONOWNIE.
6.EVREE KREM DO TWARZY MAGIC ROSE – mój ukochany krem do twarzy, który jest bardzo treściwy, ale nie zapycha, dobrze nawilża skórę, stosunkowo szybko się wchłania i nadaje się pod makijaż. Poza tym jak dla mnie jest pieruńsko wydajny ;) Pisałam o nim kiedyś tutaj. Na pewno KUPIĘ PONOWNIE.
7.SZAMPON KOFEINOWY ALVERDE – zakupiony w trakcie wakacyjnych zakupów w DM szampon, który nie zawierał SLS. Niestety szampon niczego specjalnego nie robił, nie wiem, jak kofeina miała działać na moje włosy, ale nie działała ;) Poza tym szampon miał naprawdę dziwną konsystencję zbitego kisielu i był bardzo niewydajny. NIE KUPIĘ PONOWNIE.
8.ŻEL DO HIGIENY INTYMNEJ FACELLE SENSITIVE – ta wersja się kompletnie u mnie nie sprawdziła. Używam płynów Facelle do mycia włosów, ale akurat ten robił z włosów niezłe „sianko”, a poza tym w pielęgnacji ciała strasznie wszystko „oblepiał” (łącznie z miejscami intymnymi!) i nie dało się tego wypłukać. Taki kisiel w kroku (wiem, przepraszam! Ale tak naprawdę było!). Tej wersji na pewno NIE KUPIĘ PONOWNIE.
9.ISANA PIANKA DO DEPILACJI ZIELONE JABŁKO – w jednym z wakacyjnych denek zjechałam ją z góry do dołu: że zapycha maszynkę, że jest strasznie zbita, nie chce się rozprowadzać i na dodatek jest mega niewydajna. Po prostu badziew, którego więcej nie kupię. Ale w międzyczasie na wielu blogach pojawiły się jej pozytywne recenzje i wprawiły mnie w spore zdziwienie. Traf chciał, że przypadkowo otrzymałam drugi egzemplarz pianki, więc musiałam zużyć kolejne opakowanie. I co się okazało? Że pianka nie jest już tak zbita, dobrze się rozprowadza, nie zapycha maszynki i starczyła mi na kilka miesięcy użytkowania na samych łydkach. Mogę więc stwierdzić, że pierwszy egzemplarz pochodził z jakiejś trefnej partii, a ta pianka jest całkiem spoko. MOŻE KUPIĘ PONOWNIE.
10.SZTYFT REXONA INVISIBLE BLACK + WHITE – sztyfty Rexony bardzo lubię, bo są tanie i skuteczne (z jednym wyjątkiem, ale o nim kiedy indziej). Ten również był skuteczny i zapewniał ochronę przed potem przez cały dzień. Oczywiście nie mówię tu o żadnych wizytach na siłowni, itp., bo może byłby na to zbyt słaby. Nie wierzcie w to, że nie zostawia śladów na ubraniach, bo zostawia jak każdy ;) KUPIĘ PONOWNIE.
11.SYLVECO ŁAGODZĄCY KREM POD OCZY – pisałam o nim szczegółowo tutaj. Polubiłam go za naturalny skład, zmniejszenie cieni pod oczami i nawilżenie skóry bez uczuleń. Oczywiście przystępna cena kremu i duża pojemność też robi swoje ;) KUPIĘ PONOWNIE.
12.TOŁPA KREM PRZECIWZMARSZCZKOWY POD OCZY I NA POWIEKI 45+ - krem-masakra! Skład napakowany wszystkim niczym ciężarówka w Indiach! Po 7 dniach użytkowania, tuż po nałożeniu kremu pod oczy, poczułam, że „coś mam w oku”. Jako, że posiadam zwierzaka w domu, to pomyślałam, że pewnie mam w oku jakąś fruwającą sierściówę. Poszłam do powiększającego lustra, ale niczego w oku nie znalazłam, choć odczucie „czegoś w oku” pozostało. Poszłam spać. Rano patrząc w lustro pomyślałam: ale się nie wyspałam, że mam tak podpuchnięte oczy. Oczywiście nałożyłam pod oczy korektor i wyszłam z domu. W trakcie dnia coraz bardziej bolała mnie skóra pod oczami. Nie same oczy, bo z nimi CAŁE SZCZĘŚCIE nic się nie działo, ale skóra bolała przy każdym mruganiu/zmianie kierunku patrzenia, jakbym miała jakieś zakwasy. Przetrwałam tak kilka godzin i gdy w końcu dotarłam do domu, to od razu zmyłam makijaż i odkryłam zaczerwienioną skórę i podpuchnięte oczy. Wtedy uświadomiłam sobie, że to wina kremu! Od razu w ruch poszedł rumianek, który całe szczęście załagodził sytuację, bo następnego dnia rano wyjeżdżałam za granicę! Tak się wściekłam, że cały krem ląduje w koszu, bo nie zamierzam stwarzać zagrożenia swojemu zdrowiu takim bublem. NIE KUPIĘ PONOWNIE.
13.MYDŁO LINDA PISTACJA I KOKOS – cudne mydełko, które nie wysusza dłoni, pięknie pachnie lodami pistacjowymi, pozostawia na dłoniach delikatną ochronną warstewkę i kosztuje poniżej 1 zł w Biedronce. Jeśli je gdzieś zobaczę, to KUPIĘ PONOWNIE.
14.DERMOPHARMA PLASTRY NA NOS – całkiem fajne te plastry, ostatnio pojawiły mi się jakieś małe wągry na nosie i plaster częściowo je złapał, ale myślę, że wyszłoby lepiej, gdybym mocniej go zmoczyła i zerwała szybszym pociągnięciem. Żeby sprawdzić, czy jeszcze lepiej wtedy zadziałają KUPIĘ PONOWNIE.
15.NACOMI OLEJ JOJOBA – mój ukochany olej, który trochę ostatnio był zapomniany, bo testowałam wiele nowości na noc, a wówczas nie stosuję olejków, by nie „prosić się” o zapchane pory ;) Co za dużo to niezdrowo. Obecnie znowu stosuję go regularnie i jak zawsze daje świetne efekty – jeśli macie zapchane pory po jakimś kremie, to polecam używanie tego olejku co wieczór. „Imituje” on ludzkie sebum, przez co nasza skóra zaczyna go mniej produkować i przestajemy się świecić ;) Powtórzę po raz setny, że dzięki niemu zeszłam ze „skóry mieszanej” do „normalnej/suchej”. Na dodatek olejek Nacomi kosztuje często ok. 18 zł/50 ml (cena regularna to ok. 24 zł) i jest nalany „pod korek” ;) Niestety nie zawiera pipety, ale zostawiam je sobie z innych olejków i pasują jak ulał. KUPIŁAM PONOWNIE.
16.MAKE ME BIO PUDER MYJĄCY – pisałam o nim tutaj. Na pierwszym miejscu w składzie zawiera białą glinkę, której moja skóra nie cierpi, więc od początku miał pod górkę. Dodajmy do tego zapach cementu, który przyprawiał mnie o mdłości oraz zero jakiegokolwiek pozytywnego efektu i wyjdzie nam czarno na białym, że NIE KUPIĘ PONOWNIE, bo to produkt nie dla mnie.
17.PIANOTWORY DO KĄPIELI – polubiłam te „potworki” ;) Co prawda truskawkowy pachnie po wyjściu z łazienki tak, jakbym obaliła tam taniego winiacza, ale piana dostarcza niezłej frajdy :D Moim ulubionym pianotworem był ten limonkowy. KUPIĘ PONOWNIE.
18.PŁATKI DO DEMAKIJAŻU CAREA – moje ulubione, u mnie się nie rozwarstwiają. KUPIĘ PONOWNIE.
19.SKINLITE MASKA ŚLIMAKOWA – saszetka kształtem przypomina profil ludzkiej twarzy ;) Tak naprawdę jest to „dwuetapowy zabieg odmładzająco-regenerujący” zawierający ampułkę odmładzającą (mniejsza część saszetki) i maskę w płacie „ślimak” (większa część saszetki). Najpierw na czystą twarz rozprowadzamy zawartość ampułki, a następnie nakładamy maskę ślimakową. Po 15-20 min. ściągamy maskę z twarzy i wcieramy resztę produktu w skórę. Zapewne jesteście ciekawi składu. A więc skład ampułki: aqua, butylene glycol, glycerin, alcohol, sodium hyaluronate, dimethicone, triethanolamine, polysorbate 80, acrylates/c10-30 alkyl acrylate crosspolymer, cetearyl olivate, sorbitan olivate, methylparaben, phenoxyethanol, soluble collagen, camellia sinesis leaf extract, portulaca oleracea extract, dipotassium glycyrrhizate, panthenol, adenosine, disodium edta, allantoin, hydroxyethylcellulose, parfum, polyacrylamide, c13-14 isoparaffin, laureth-7. Skład maski w płachcie: aqua, glycerin, snail secretion filtrate, butylene glycol, propylene glycol, portulaca oleracea extract, betaine, dipotassium glycyrrhizate, sodium hyaluronate, xanthan gum, illicium verum (anise) fruit extract, sodium polyacrylate, peg-60, hydrogenated castor oil, phenoxyethanol, carbomer, triethanolamine, disodium edta, methylparaben, propylparaben, 1,2-Hexanediol, Propanediol, caprylyl glycol, alcohol, phenyl trimethicone, parfum. Składy nie powalają, ale przyznam, że twarz była po tym zestawie dobrze nawilżona, miękka i odżywiona. Dzięki tej masce skusiłam się na miniaturę ślimakowego kremu BB ze Skin79, więc MOŻE KUPIĘ PONOWNIE.
20.INGRID PODKŁAD IDEALUMI NUDE – podkłady Ingrid jakiś czas temu były mocno zachwalane na yt i blogach, więc postanowiłam skusić się na jeden podkład w trakcie ubiegłorocznych promocji w drogerii Dayli. Wybrałam chyba najjaśniejszy odcień 201, który okazał się być dla mnie całkiem ok, ale… Po kilku miesiącach od otwarcia cała zawartość butelki zmieniła kolor na mahoń :/ A użyłam go max 5 razy, więc produktu było sporo, a powietrza prawie w ogóle. Fuj, fuj, fuj, NIE KUPIĘ PONOWNIE.
21. MISS SPORTY LIQUID CONCEALER – korektor, który mam już chyba z dwa lata i najwyższa pora go wyrzucić :P Służył mi jako korektor „na ratunek” i nosiłam go w kosmetyczce w torebce. Głównie maskowałam nim zaczerwienienia na nosie w trakcie choroby (wiadomo, że od wycierania nosa korektory się ścierają i trzeba dokładać) i do jakiś ewentualnych innych dziwnych wyskoków, które postanowiły pojawić się, gdy byłam poza domem ;) Muszę przyznać, że sprawdzał się w tej roli, ale mam tyle innych świetnych korektorów, że NIE KUPIĘ PONOWNIE.
22 i 23. ESSENCE GLOSSY LIPBALM MANGO I WIŚNIA – nawet nie wiem, co by tu o nich napisać – takie sobie błyszczyki-klejuchy. NIE KUPIĘ PONOWNIE.
24.BEBEAUTY MASEŁKO TOFFI – mój ukochany produkt do ust na dzień :D Ogólnie nie używam pomadek kolorowych, więc takie masełko nadaje moim ustom połysku, chroni je i… powiększa :D Tak, to masełko znacząco powiększa wizualnie moje usta i za to je kocham ;) I choć opakowanie nie jest zbyt higieniczne, to już KUPIŁAM PONOWNIE.
25.LIP SMACKER COCA COLA – twardawy błyszczyk o smaku coca-coli. Nie ma daty ważności, więc wyrzucam. NIE KUPIĘ PONOWNIE.
26.CATRICE LONGLASTING BROW DEFINER – słynny flamaster do brwi od Catrice, pisałam o nim osobny post tutaj. Obecnie jest to mój brwiowy ideał! Flamaster pozwala na precyzyjne domalowywanie pojedynczych włosków, wygląda naturalnie i utrzymuje się bez problemu cały dzień. KUPIŁAM PONOWNIE.
27.PAESE RÓŻ Z OLEJEM ARGANOWYM – mój najukochańszy róż w odcieniu 38. Nie wiem, czy obecnie nie zmieniono numerów tych róży, bo znajduję różne wersje numeracji w internecie. Ma naprawdę dobrą pigmentację i nie znika z mojej twarzy w ciągu dnia. KUPIĘ PONOWNIE.
28.MYDŁO THE SECRET SOAP STORE O ZAPACHU TRAWY CYTRYNOWEJ – pokazuję je na zdjęciu całego zestawu, bo nie miało osobnego opakowania ;) Było to mydełko w kształcie choinki w wersji zapachowej trawa cytrynowa. Mydełko było bardzo przyjemne, nie wysuszało dłoni. Nie ma już w sprzedaży tych zestawów, więc nie mogę kupić go ponownie ;)
Ufff, dobrnęliśmy do końca :D Te długaśne denka wykończą pewnie kiedyś i mnie i moich czytelników ;)
Znacie któryś z tych produktów? :D
Ja ostatnio miałam takie przygody z tuszem do rzęs maybelline, spuchły mi po nim powieki :/ współczuję, niefajne są takie akcje...
OdpowiedzUsuńPrzede mną testowanie tuszu z Maybelline - mam nadzieję, że obędzie się bez przygód :P Tak w ogóle, to ja nie jestem typem alergika, ale krem z Tołpy widocznie się bardzo "postarał" ;)
UsuńWspółczuję sytuacji z kremem pod oczy ;/ Ja akurat płyn facelle lubię, ale nie do włosów :P
OdpowiedzUsuńFacelle ogólnie lubię, ale nie tą wersję :P
Usuńpodziwiam za te zużycia!
OdpowiedzUsuńDziękuję, sama jestem zawsze zdziwiona na koniec miesiąca ;)
UsuńPod oczy Sylveco, to tez mój naj :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry krem w świetnym opakowaniu :)
UsuńŚwietne te pianotwory. :] Mam błyszczyk Coca-Cola, ale chyba też będę go musiała niedługo wyrzucić...
OdpowiedzUsuńDenerwuje mnie, gdy niektóre kosmetyki nie mają daty ważności :P
Usuńpo pierwsze prześliczne zdjęcia! bardzo mi się podobają, po drugie prawie żadnego kosmetyku nie miałam ale chętnie bym wypróbowała parę ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo mi miło :)
UsuńNieciekawie z tym kremem Tołpy :/ TBS na dużej promocji też bym chciała dorwać :)
OdpowiedzUsuńBez promocji są kompletnie nieopłacalne ;)
UsuńMslo tbs mandarynkowe mialam w pracy jako awaryjne- przydawalo sie do bardzo suchcych rak lub innych miejsc.. Lub by zabic przykry zapach w okolicy ;)
OdpowiedzUsuńOstatnie zdanie mnie zaciekawiło :D :D
Usuńtrochę produktów się nazbierało :)
OdpowiedzUsuńPiękna aranżacja zdjęć!
Dziękuję :D
UsuńAle tego duzo ;-) ;-) mialam tylkp Plyn Facelle ktorego nie lubie ;-)
OdpowiedzUsuńU mnie też się nie sprawdził ;)
UsuńFajnie opisałaś żel z Biedronki :D Zastanawiałam się nad nimi, ale chyba jednak na ten zapach się nie zdecyduje :)
OdpowiedzUsuńNajlepszy był o zapachu lodów pistacjowych <3 Melon-kokos też pachniał ładnie :D
UsuńWspółczuję kremu :( Będę unikać. A karmelowy żel z Biedronki dla mnie pachnie czystym karmelem i bardzo, bardzo go lubię :D
OdpowiedzUsuńMoże po prostu coś było nie tak z moim egzemplarzem, ale nie zamierzam kupować karmelowej wersji ponownie ;)
UsuńA ta Tołpa to jakiś diabeł wcielony :P
OdpowiedzUsuńMasakra!
Rozbawił mnie kisiel wiesz gdzie ;)
Kisiel musiał być :D Bo jeszcze nie spotkałam się z tym, żeby nie móc wypłukać płynu do higieny wodą :p
UsuńJa cały czas używam żelu gruszki w karmelu, ale rozrabiam go sobie w formie pianki. Nie zauważyłam żadnych negatywnych efektów na skórze. A zapach jest przecudowny- bardzo żałuję, że nie znalazł się w standardowej ofercie, bo na pewno bym do niego wracała. ;)
OdpowiedzUsuńFakt, zapach świetny :D
UsuńFaktycznie całkiem spore denko :) Mi zapachy TBS również średnio podchodzą, myślę, że trzeba trafić na odpowiedni dla siebie :)
OdpowiedzUsuńOtworzyłam czekoladowy, w opakowaniu pachniał świetnie, ale na ciele.. meh :/
UsuńNa krem Evree się skuszę :)
OdpowiedzUsuńCałkiem sporo, więc dostałam oczopląsu. Wpadł mi w oko krem Sylveco pod oczy , właśnie mam kolejną jego próbkę i się zastanawiam czy nie kupić pełnowymiarowego opakowania, a chyba warto,
OdpowiedzUsuńmasakra, ten krem z Tołpy !
Zdecydowanie krem z Sylveco jest lepszy od tego z Tołpy ;)
UsuńMi podkład Ingrid też jakby zmienił kolor.
OdpowiedzUsuńCzyli nie byłam wyjątkiem :P
UsuńSporo tego :) Cudna historia z męskim żelem :D
OdpowiedzUsuńW końcu jest równouprawnienie, więc muszę pokazywać nie tylko moje żele pod prysznic :D
UsuńBardzo podobał mi się zapach żelu YR gruszka w karmelu, o wiele bardziej niż ostatnie jabłko z karmelem. No cóż, ich limitka niestety czasem wysusza skórę...
OdpowiedzUsuńWersji z jabłkiem nie miałam :)
UsuńDuże denko ;) Ja się z Tołpą też nie potrafię "dogadać" ;/
OdpowiedzUsuńJa już postanawiam unikać :P
UsuńDużo tego :) Nic z tych produktów nie miałam :D
OdpowiedzUsuńwłaśnie od dawna chce Catrice longlasting brow ale zawsze co idę do drogerii to półka z pusta :P Te podusie do kąpieli miałam (nazywam je podusie bo tak wyglądają :) ) wszystkie fajnie pachną uważam że są świetne :) a reszty nie miałam :) ( jeszcze :P )
OdpowiedzUsuńFlamaster z Catrice zamawiam z internetu ;)
UsuńA to podły krem:/ rozwalił mnie ten zapach żelu :O
OdpowiedzUsuńŻebyś wiedziała jak mnie rozwalił ten zapach żelu po pierwszym użyciu :P Myślałam, że coś zdechło w łazience :D
Usuńten z krem z evree za mną chodzi, jak skończę mój na dzień to o nim pomyśle :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny krem :D
UsuńPlanuję na wiosnę kupić sobie jakiś nowy róż:) Może spróbuję ten z Paese ;)
OdpowiedzUsuńPolecam sprawdzić w jakiejś osiedlowej drogerii :D
UsuńJa, chociaż nigdy nie miałam problemu z żelami, też zauważyłam, że żel gruszkowy z YR strasznie wysusza mi skórę ;/
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko na mnie tak działał ;)
UsuńEvree używam cały czas, uwielbiam tę markę. Polecam każdemu.
OdpowiedzUsuńRównież lubię :)
Usuńkarmelowy żel biedronkowy to chyba jedyny jakiego nie miałam z tej serii :D pistacjowy jest nieziemski ♥
OdpowiedzUsuńPistacjowy był najlepszy :D
UsuńHahah, super piszesz, bardzo fajnie się to czyta i chociaż długie, to się nie nudzi :)
OdpowiedzUsuńI mam pytanie odnośnie tego olejku,gdzie go można dostać? :)
Dziękuję, bardzo mnie to cieszy :)
UsuńOlejek kupowałam w drogerii Dayli, ale widziałam, że można go dostać, np. na stronie sklepu Cocolita w trzech różnych pojemnościach (30, 50, 100 ml). Dla mnie optymalna jest pojemność 50 ml ;) Droższą wersją jest olej jojoba z melisą ze Starej Mydlarni dostępny w ciemnych buteleczkach z pipetą w Naturach w cenie 30 zł/30 ml.
Dzięki! Chyba go wypróbuję :)
UsuńJakie świetne opisy produktów. Szczególnie te o obaleniu taniego winiacza w łazience :D a no i opinia Twoje faceta- jak najbardziej wygrywa:D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba :D
UsuńMam w zapasie masełka Bielendy i balsam Farmony :D Może faktycznie będą lepsze od TBS ;)
OdpowiedzUsuńMiniaturki kupowałam chyba na Cocolicie po 15 zł/szt. ;)
OdpowiedzUsuńO masz, ale bubel z tej Tołpy! Co prawda ja go nie miałam, ale chyba raczej nie kupię po takiej "rekomendacji" :D Facet-mistrz! Rozbawiło mnie jego podejście :D Aczkolwiek wielki plus dla niego, że zostawił opakowanie! Taki troskliwy! :D
OdpowiedzUsuńBez facetów świat byłby nudny :D
Usuńja słyszałam o Tołpie same superlatywy, chyba musze sama wypróbowac, dużo kosmetyków z Twoich denek też miałam lub mam i mam bardzo podobne zdanie, pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńJa z kolei czytam często negatywne opinie o produktach tej marki ;)
UsuńLubię kosmetyki Make Me Bio, wiec szkoda, że puder myjący już nie jest taki wow.Sylweco pod oczy już jest na mojej wish liście:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZa to scrub Make Me Bio sprawuje się lepiej ;)
UsuńOpis zapachów pierwszych trzech kosmetyków bardzo mnie rozbawił :P Sfermentowana mandarynka, brzoskwiniowe jogurty i ... dobra, pominę opisywanie tego trzeciego :P
OdpowiedzUsuńWidzę, że jest tu kilka produktów, które i ja miałam okazję używać, ale kilka z nich jest też dla mnie nowością. Na pewno mam ochotę na puder myjący z Make Me Bio :D Olejek Jojoba polecam każdej osobie, która ma cerę tłustą i mieszaną - bardzo dobrze go wspominam i na pewno do niego wrócę.
Co do uczucia ciała obcego w oku podczas stosowania kremu - miałam to samo po odżywce Bodetko lash i niestety musiałam ją odstawić :C
A niby nie umiem opisywać zapachów :D Widocznie dobrze mi idzie z tymi nieprzyjemnymi ;) To poczucie "czegoś" w oku jest okropne :P
Usuńswietne denko! dobre ze nic powaznego sie nie stalo z tym glupim kreme :( ja musze swoje smieci wyciagnac i wkoncu napisca kolek=jny post...
OdpowiedzUsuńNie ma to jak chomikowanie śmieci :D
UsuńUffff... ostatnio szukamy czegoś dobrego pod nasze oczy i myślałyśmy też o tym kremie Tołpa... Dzieki za ostrzeżenie :D
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję, że go wycofali, bo nie znalazłam na stronie producenta :P
UsuńNa ten krem z Evree mam ochotę :) A co do tych maseł z TBS to mam właśnie te zapachy upatrzone, ciekawe czy mi by się spodobały :)
OdpowiedzUsuńWiadomo, że zapach to rzecz gustu, więc można spróbować :D
UsuńSpore denko.
OdpowiedzUsuńCoś strasznego z tym kremem z Tołpy.
:*
Straszne tym bardziej, jeśli nie jest się alergikiem ;)
Usuńah ci faceci :D mój się domaga recenzji każdego produktu jaki mi sprezentuje np na urodziny :D
OdpowiedzUsuńNawet tak nie pisz, bo jeszcze mój na to wpadnie :D
UsuńPrzyznam, że tytuł dość złowrogi :D Ten krem z Tołpy to jakaś porażka, jeśli uczula :/
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi, że kiedyś używałam tego korektora w płynie z Miss Sporty, kompletnie zapomniałam, że w ogóle coś takiego kiedykolwiek kupiłam :D
Ja też trochę o nim zapomniałam, aż kolor mu się zmienił na ciemniejszy :D
UsuńSpore te denko i jakie wielkie ! Szkoda że ten żel z BB nie pachnie ładnie. Mam iny z tej serii i jest ok :) Haha no i muszę spróbować te piankotwory, zaintrygował mnie zapach truskawkowy taniego winiacza :P
OdpowiedzUsuńTani winiacz + kąpiel brzmi kusząco :D
UsuńWow spore denko!
OdpowiedzUsuńMarcowe chyba też będzie pokaźne - przynajmniej się tak zanosi :P
UsuńNiezle to denko! U mnie przepis na gorącą czekoladę na poprawwę humoru! Zapraszam zyjaca-marzeniami.blogspot.com
OdpowiedzUsuńUwielbiam czekoladę, ale jestem na diecie :P
UsuńTen krem do faktycznie niezły bubel ;/
OdpowiedzUsuńTo mało powiedziane :D
UsuńSpore denko :))
OdpowiedzUsuńMam właśnie tą piankę do golenia z Isany i ja właśnie kupiłam ją po tych super opiniach na blogach i u mnie właśnie zapycha maszynkę i nie da się nią golić :/ A Pianotwory są super :D
OdpowiedzUsuńCzyli pewnie też trafiłaś na tę "trefną" wersję ;)
UsuńMożliwe, ale nie wiem czy będę miała ochotę kolejny raz ją zakupić, bo póki co stoi w łazience i nie wiem kiedy ją zużyję :P
UsuńSporo tych zużyć:) Sporo się dowiedziałam dzięki Twoim mini recenzjom;) Z chęcią kupię na pewno to mydełko z biedronki. Również chwalę sobie ten róż z Paese, mam nr 35.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :)
UsuńCieszymy się, że jest Pani zadowolona z naszego produktu :D Mamy nadzieję, że pozostałe kosmetyki również zdają egzamin ;) Dodamy, że to mydełko: secret-soap.com/naturalne-mydlo-trawa-cytrynowa-100-g-143.html to właśnie mydełko choinkowe, które Pani miała, ale nie w bożonarodzeniowym kształcie ;) Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńBardzo przydatne informacje, dziękuję :D
Usuń