10/27/2024

WIELKIE DENKO WRZEŚNIA 2024 (WYRZUCIŁAM 10 PODKŁADÓW!)

 


We wrześniu poczułam wenę do porządków, więc zabrałam się za sprzątanie mojej szuflady z podkładami. Skutkowało to pozbyciem się aż 10 podkładów, które albo się u mnie nie sprawdziły, albo ich termin przydatności już minął. Czystki spowodowały, że wrześniowa torba ze zużyciami pęka w szwach, ponieważ trafiły do niej aż 33 produkty warte ok. 800 złotych.


ZUŻYCIA WRZEŚNIA 2024



ARTDECO EYESHADOW BASE – tę bazę pod cienie powinna znać każda posiadaczka tłustych powiek, jeśli lubi malować oczy. Baza z Artdeco ma lekko toporną konsystencję, ale dzięki temu dobrze trzyma się powiek. Podbija kolor cieni i sprawa, że się nie rolują. POLECAM

MAYBELLINE COLOR TATTOO DUSK DOLL – moja przedostatnia sztuka kremowego cienia Maybelline. Podobnie jak baza z Artdeco świetnie sprawdzał się na tłustych powiekach pod tradycyjne cienie. Po Color Tattoo sięgam od lat, ale obawiam się, że ta seria została już całkiem wycofana, ponieważ zniknęła z Rossmanna. POLECAM

TARTE MARACUJA JUICY LIP ROSE – tak bardzo zakochałam się w tym maluszku, że zdecydowałam się na zakup pełnowymiarowego opakowania, a kosztowało niemało 😉 Ten balsam do ust formie „klikacza” miał cudowną kremową konsystencję i lustrzanie wykończenie, dzięki któremu usta wydawały się większe i pełniejsze. POLECAM


BI-ES BLOSSOM GARDEN EAU DE PARFUM – miały być tańszym odpowiednikiem Gucci Bloom, ale czy był podobny nie wiem, ponieważ nie miałam okazji poznać oryginału. Niemniej zapach był bardzo wiosenny i lekki, wyczuwalne w nim były białe kwiaty. Fajne niezobowiązujące perfumy za grosze. MOŻE BYĆ

BIELENDA KOJĄCO-CHŁODZĄCA MASECZKA PREBIOTYCZNA – przyjemnie chłodziła i koiła skórę, lekko ją nawilżała i odżywiała. Fajnie sięgało się po nią latem dla odświeżenia cery, choć jakichś szczególnych efektów pielęgnacyjnych po jej użyciu nie zauważyłam. MOŻE BYĆ


CATRICE TINTED SERUM FOUNDATION – z wszelkimi „tintami”, niezależnie od tego czy są przeznaczone do ust, twarzy czy policzków, mam jeden problem… Tworzą mi się po nich plamy. Podobnie było z tym podkładem, choć nie było dramatycznie. Podkład po aplikacji z biegiem czasu zaczynał się „wycierać”. Moja cera zdecydowanie tintów nie lubi. Poza tym w strefie T i rozszerzonych porach mega się świecił i podkreślał nierówności. NIE POLECAM

BIELENDA BAZA PRZYCIEMNIAJĄCA DO PODKŁADU – z jednej strony była stosunkowo tania, a z drugiej nie potrzebuję aż takiej ilości przyciemniacza. Sama pompka zamiast ułatwiać dozowanie produktu, tylko ją utrudniała. O wiele łatwiej dozować przyciemniający produkt z klasycznego aplikatora z dziubkiem, niż trafić z jaką siłą nacisnąć pompkę, która pluła produktem. Same właściwości przyciemniające były ok, nie mam zastrzeżeń. MOŻE BYĆ

BELL FLOWER TOUCH RADIANT FOUNDATION – lubię testować podkłady Bell, ponieważ ich formuły zazwyczaj mi się sprawdzają i jeszcze nie trafiłam na totalnego bubla. Podkład Flower sprawdził mi się średnio, ponieważ miał małe krycie i nie „przyklejał” się do skóry tak jak lubię. Za bardzo się po niej ślizgał w trakcie aplikacji. Generalnie nie był zły, wyglądał bardzo naturalnie, ale tracił na trwałości. MOŻE BYĆ

BELL PARTY LOOK FOUNDATION – nie był do mnie dopasowany pod względem kolorystycznym, miał za dużo żółtych podtonów i tak jak poprzednik ślizgał się po skórze. Akurat w nim nie pasowało mi dosłownie nic, dlatego NIE POLECAM


CLARESA DOLL UP LUMINIZING FOUNDATION – choć bardzo lubię rozświetlające podkłady o mokrym wykończeniu, to ten podkład po prostu ociekał tłuszczem. Już nawet pompka z biegiem czasu była wysmarowana olejem. Sam podkład siedział na skórze zamiast się z nią łączyć. Bardzo szybko się wyświecał – na brodzie w 10 minut od aplikacji i to już po przypudrowaniu. Na suchej cerze strefa T bardzo szybko się przetłuszczała. Jak dla mnie bubel, NIE POLECAM

BELL HYPOALLERGENIC JUST SKIN FREE LIGHT LIQUID FOUNDATION – jeden z lepszych podkładów z tego denka. Bardzo mocno kleił się do skóry wypełniając i wyrównując wszelkie niedoskonałości. Optycznie wygładzał nierówności i ujednolicał koloryt cery. Miał naturalne wykończenie, cera wyglądała naprawdę ładnie. Jesienią wyświecał się w strefie T. POLECAM

GLAM SHOP UPIĘKSZACZ DO TWARZY – jak to mówią: ni to pies, ni wydra. Ani to baza, ani podkład. Ma tak lekkie krycie, że u mnie nie było widać żadnej różnicy poza wyświeconą skórą. Kompletnie nie mam pojęcia, po co został stworzony ten produkt. No chyba, że w celu mieszania z cięższymi podkładami, by nadać im lekkości. NIE POLECAM

CATRICE ALL MATT SHINE CONTROL – to nowsza wersja mojego ulubionego podkład All Matt Plus. Niestety w moim odczuciu podkład zmienił się na gorsze. Choć krycie ma podobne, to jest o wiele bardziej suchy i pozostawia matowe wykończenie, co na mojej suchej cerze przy dłuższym stosowaniu nie wygląda dobrze. Więc jeśli jesteście posiadaczkami cer mieszanych i tłustych, powinien Wam się spodobać. MOŻE BYĆ


AA YOU.MMY SKIN PEACH FLAWLESS FOUNDATION – nie podzielam zachwytów odnośnie tego podkładu. Był suchy i choć bezpośrednio nie podkreślał suchych skórek, to osadzał się na twarzy i tworzył na niej dziwny „meszek” widoczny pod słońce. Na nierównościach potrafił zejść plamami. Nie był trwały. NIE POLECAM

AA WINGS GENTLE NUDE PRIMER SPF 50 – świetny SPF pod makijaż, nie rolował się, nie sprawiał, że makijaż warzył się w ciągu dnia. Bardzo dobrze chronił skórę przed słońcem (testowane w upalny dzień na górskich zboczach) i nie zapychał. POLECAM

CATRICE TRUE SKIN HYDRATING FOUNDATION – miał dobre krycie, podkreślał suche skórki i fakturę skóry (dziury). Tuż po aplikacji na skórę wyglądał sucho, ale w ciągu dnia przejadał się z sebum i całość lepiej się prezentowała. Wieczorem mocno się wyświecał, zwłaszcza latem. NIE POLECAM

EVELINE WONDER MATCH GLOW – dobrze krył i miał naturalne wykończenie. Nie przesuszał skóry i nie wyświecał się za szybko. Gdyby nie zbyt jasny odcień, pewnie bym częściej po niego sięgała. MOŻE BYĆ


DADA CHUSTECZKI NAWILŻANE SENSITIVE – kupiłam je na szybko w Biedronce, bo nie miałam po drodze do Lidla po moje ulubione chusteczki Lupilu do zmywania resztek kosmetyków z dłoni. Dada ma dla mnie zbyt duże opakowanie, nie mieści się w mojej szufladzie i tylko dlatego nie planuję powrotu. Poza tym chusteczki są spoko – nie zasychają w opakowaniu przez długi czas i są odpowiednio nawilżone. MOŻE BYĆ


ISANA VELVET BERRY ŻEL POD PRYSZNIC – całkiem przyjemny żel, choć zapach mógłby być jeszcze bardziej cierpki niczym czerwona porzeczka, a wypadał dość słodko. MOŻE BYĆ

DERMIKA LUKSUSOWA WODA MICELARNA – rzadko słychać o tym kosmetyku, a jest naprawdę fajny i do tego niedrogi. Woda micelarna skutecznie domywała makijaż i nie podrażniała skóry. Miała przyjemny różany zapach (choć za różanymi zapachami z reguły nie przepadam). POLECAM


EVELINE COSMETICS HARMONY EYESHADOW PALETTE – cienie pod względem jakości nie powalały, marka ma zdecydowanie lepsze palety. Kolorystycznie była ok. MOŻE BYĆ


COLGATE MAX FRESH GREEN TEA PASTA DO ZĘBÓW – świetna pasta, bardzo lubię po nią sięgać ze względu na niezbyt mocny smak i bardzo dobre odświeżenie jamy ustnej. POLECAM

LINDA MYDŁO HYPOALERGICZNE – kupiłam z braku laku na szybko i było ok. MOŻE BYĆ

GARNIER MINERAL ANTYPERSPIRANT INVISIBLE PROTECTION – niestety kulki Garniera po zmianie opakowania w magiczny sposób straciły u mnie na skuteczności pod względem ochrony. Jeśli używam blokera potu raz na tydzień, to Garnier sprawdza się ok. Inaczej nie daje sobie rady we wszystkich sytuacjach. MOŻE BYĆ


LOVELY AROMATIC LIP BALM – tego balsamu używałam od początku roku codziennie, więc był naprawdę wydajny. Bardzo dobrze chronił usta przed przesuszeniem i miał przyjemny piernikowy smak. POLECAM

HI SKIN ŚWIECZKA ŚLIWKA CYNAMON – w zeszłym roku skusiłam się na wyprzedaży na kalendarz Hi Skin ze świeczkami zapachowymi. Nie ma ich co porównywać do Yankee Candle, ale mają naprawdę fajnie skomponowane wersje zapachowe. Jedynie moc mogłaby być większa, bo pod koniec palenia tracą na intensywności. MOŻE BYĆ


L’OREAL PREFERENCE – farba bardzo dobrze pokrywa siwe włosy i nie brudzi skóry w trakcie farbowania. Nadaje włosom piękny odcień brązu i nie niszczy ich. POLECAM


WIBO BURLESQUE - mój ulubiony tusz do rzęs. Maksymalnie zagęszcza rzęsy od ich nasady, zdecydowanie je pogrubia i wydłuża. Co najważniejsze, można dokładać niezliczoną ilość warstw, ponieważ zaschnięty na rzęsach nie „haczy” o szczoteczkę. HIT!!!

MAX & MORE KOREKTOR – choć czasem w Action da się upolować za grosze perełki kosmetyczne, to ten korektor zdecydowanie do nich nie należy. Już abstrahując od zbyt ciemnego odcienia on naprawdę nic nie robi – prawie w ogóle nie kryje i nie trzyma się skóry. NIE POLECAM


BE BEAUTY PŁATKI KOSMETYCZNE – moje ulubione płatki z Biedronki do demakijażu, sięgam po nie regularnie. POLECAM

ZIAJA MASKA OCZYSZCZAJĄ Z GLINKĄ SZARĄ – bardzo lubię glinkowe maseczki z Ziai za ich prostotę. Łatwo się aplikują, nie zasychają na skórze i łatwo się zmywają. Cera po ich użyciu jest rozświetlona, oczyszczona i miękka w dotyku. POLECAM

SOL DE JANEIRO BOM DIA BRIGHT CREAM – kremy do ciała tej marki do najtańszych nie należą, ale zawsze powtarzam, że jeśli chcecie kupić coś droższego, to na tych kremach się nie zawiedziecie. Świetnie się rozprowadzają na ciele, cudownie pachną, a skóra po ich użyciu jest bardzo dobrze odżywiona. Wersja pomarańczowa pod względem zapachowym przywodzi na myśl tropikalne owoce. POLECAM


THE BODY SHOP BODY BUTTER COCONUT – masełko miało bogatą konsystencję, bardzo dobrze odżywiało skórę i to na długo. Kokosowy zapach umilał stosowanie. Masła tej marki dość długo się wchłaniają, dlatego warto po nie sięgać w okresie jesienno-zimowym. POLECAM

THE BODY SHOP BODY YOGURT SPICED ORANGE – nigdy nie byłam fanką jogurtów do ciała, ponieważ kojarzyły mi się ze słabym nawilżeniem. Nic bardziej mylnego! Jogurty The Body Shop świetnie nawilżają, szybko się wchłaniają i do tego intensywnie pachną. W przypadku wersji Spiced Orange akurat zadziałało to na minus, bo zapach był strasznie gorzki. Formułę polecam, natomiast ta wersja zapachowa MOŻE BYĆ


Znacie coś z mojego denka?

9 komentarzy:

  1. Dzięki za ciekawy przegląd kosmetyków, podkład z claresy brzmi jak koszmarek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogromna ilość podkładów, ja używam jednego, więc ta jest imponująca :P Akurat teraz mam z AA, który pokazujesz. Dla mnie jest fajny, choć nie bez wad. Na pewno nie jest dla mnie suchy, a raczej przeciwnie - mokry :P Na pewno wypróbuję nowy all matt - mam cerę mieszaną, wiec powinien być okej. Miałam również różową maseczkę Bielenda - na lato była świetna! Polubiłam ją bardziej niż niebieską :)

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo ciekawe denko, większość produktów jest mi zupełnie nieznana

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliwka z cynamonem brzmi przyjemnie :) Ja nie wiem, czy to kwestia kiepskich produktów czy zmian w składach jakie formy robią, ale coraz trudniej o fajny podkład .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się zgadzam, znalezienie dobrego podkładu zakrawa na cud ;)

      Usuń
  5. Solidne porządki w kolorówce, przydałyby się i mnie. Podkłady Bell jak zwykle ciekawe id obrze wiedzieć po który sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam podkład z Catrice all mat i u mnie był spoko. Mam też tą paletę z Eveline i mam takie samo zdanie, a jakby było mało to zaraz po tym jak pojawiła się w Biedrze to stworzyli kolejną z inną szatą graficzną, ale z takim samym środkiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się składa, że miałam obie :D :D Jedną kupiłam w Biedrze, a drugą online i zdjęcia produktowe w necie były lekko podkoloryzowane, a cienie pomieszane miejscami, ale finalnie okazało się, że to ta sama paleta tylko w innym opakowaniu :P

      Usuń
  7. Też się nie lubiłam z doll up. Jeszcze na początku, tak na co dzień w ciepłe dni był okej. Po prostu odciskałam nadmiar sebum. Ale im dalej w as tym gorzej. Mi ogólnie nie przeszkadza wyświecanie, bo nie mam aż tak tłuste skóry, ale claresa robiła mi masakrę 🙈

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy konstruktywny komentarz!

Copyright © MAKE-UP FULL OF COLORS , Blogger