Nadszedł ten dzień, gdy należałoby podsumować kosmetycznych ulubieńców 2015 roku. Jako, że będzie ich sporo, to postanowiłam, podobnie jak w roku ubiegłym, podzielić je na dwie kategorie: pielęgnację oraz kolorówkę. Zaczynamy od pielęgnacji!
OLEJ „MONO”: OLEJ JOJOBA
Olej „mono” oznacza po prostu zwykły olej jednoskładnikowy. Nie ukrywam, że takie oleje towarzyszą mi w codziennej pielęgnacji. Najczęściej jest to olej jojoba dowolnej marki, np. Stara Mydlarnia, Nacomi czy Mokosh. Dlaczego jojoba? Bo jest bardzo podobny do ludzkiego sebum przez co ogranicza jego wydzielanie. Dzięki olejowi jojoba moja skóra przeszła roczną transformację ze skóry mieszanej do tzw. normalnej, czyli po prostu przestałam się „świecić” na buzi i mogę cieszyć się piękną, zdrową skórą ;) Stosuję go niemal codziennie w moim OCM, o którym pisałam wieki temu tutaj.
OLEJOWA MIESZANKA: EVREE MAGIC ROSE
Z olejowych mieszanek, czyli kilku, kilkunastu składników zamkniętych w jednej buteleczce, najlepiej sprawdza się u mnie olejek Magic Rose od Evree. Pięknie wycisza skórę, niweluje zaczerwienienia, przynosi ulgę, oczyszcza, odżywia i może być stosowany samodzielnie na wiele sposobów (jako serum, maseczka, OCM…). Nie zapycha. Często do niego wracam.
KREM DO TWARZY: VICHY IDEALIA DO SKÓRY MIESZANEJ NA DZIEŃ
Ta kategoria była niezłym orzechem do zgryzienia, bowiem krem różany z Evree deptał Vichy po piętach ;) Ale ostatecznie pomyślałam, że Vichy lepiej się wchłania, a więc szybciej się go nakłada rano, a to u mnie priorytet. Niemniej, jeśli wolicie tańszą wersję możecie śmiało próbować z kremem różanym od Evree. Wracając do Vichy, to oprócz świetnej wchłanialności daje bardzo ładne, świeże wykończenie skórze, jest świetną bazą pod makijaż, nie zapycha. Tworzy na skórze taką niewidzialną ochronę i sprawia, że twarz po prostu wygląda lepiej.
PEELING DO TWARZY: HIMALAYA HERBALS APRICOT SCRUB
W zasadzie używałam go cały rok ;) Uwielbiam jego ostre drobinki, efekt zdzierania, w miarę przyzwoity skład oraz cenę – 9,99 zł. Nie podrażnił, nie uczulił, nie wywoływał niespodzianek. Jak dla mnie bardzo wydajny.
MASKA NA NOC: BIELENDA SUPER POWER SLEEPING MEZO MASK WERSJA KORYGUJĄCA
W tym roku bardzo polubiłam się z maskami na noc, które przybyły do nas z Japonii. Maska Bielendy pomogła mi w walce z powakacyjnymi niespodziankami, które pojawiły się na mojej twarzy jesienią. Maska zawiera 10% stężenie kwasów, co nie jest dawką zabójczą, więc możemy ją samodzielnie stosować w domowym zaciszu, pamiętając jednak o nakładaniu filtrów przeciwsłonecznych za dnia!
PŁYN MICELARNY: SYLVECO LIPOWY PŁYN MICELARNY
Długo wahałam się między nim, a różowym micelem z Garniera. Ostatecznie jednak wygrał Sylveco, choć nie grzeszy wydajnością. Niemniej jako jedyny micel z „niższej” półki dał radę zmyć mój makijaż oczu, a nie tylko puder czy podkład. Na dodatek nie podrażniał oczu, nie powodował uczucia ściągnięcia, ma przyzwoity skład, był wygodny i skuteczny w użytkowaniu.
KREM POD OCZY: SYLVECO ŁAGODZĄCY KREM POD OCZY
Do tej pory jedynym kremem, który zmniejszył moje zasinienia pod oczami był krem z POSE, ale niestety był dosyć drogi. Na szczęście trafiłam na jego tańszy odpowiednik, czyli krem z Sylveco – ma dobry skład, opakowanie typu airless, podwójną ilość kremu (zazwyczaj kremy mają 15ml, Sylveco ma 30ml), jest hipoalergiczny, świetnie nawilża, szybko się wchłania, zmniejsza worki i cienie pod oczami. Ideał!
TONIK DO TWARZY: EVREE RÓŻANY TONIK DO TWARZY
Uwielbiam go za łatwą aplikację (ma formę sprayu), która pozwala na naniesienie 100% składników na skórę, nic nie zostaje „pochłonięte” przez wacik kosmetyczny. Tonik jest tak bardzo wydajny, że zaczęłam używać go nie tylko na twarz, ale również na ramiona i plecy ;) Poza tym już na drugim miejscu w składzie znajduje się woda różana, a to rzadko spotykane. Nawilża i koi podrażnioną skórę, niweluje zaczerwieniania.
PŁYN DWUFAZOWY DO DEMAKIJAŻU: YVES ROCHER PURBLEUET
Mój najnowszy dwufazowy nabytek i już żałuję, że dopiero teraz się na niego skusiłam ;) Co prawda pozostawia delikatną tłustą warstewkę na powiekach, ale świetnie domywa tusze bez uszczerbku dla rzęs. Ładnie schodzi po niej nawet L’Oreal So Couture.
PEELING DO CIAŁA: ORGANIQUE ETERNAL GOLD
Bez wątpienia najlepszy peeling ever! Bardzo mocny zdzierak pozostawiający tłustą warstewkę, którą niewiele osób lubi, ale ja uwielbiam! Dzięki niemu mam zarazem peeling i balsamowanie z głowy! Nie podrażnia skóry, nie zapycha, ma przyzwoity skład i ładne opakowanie. Dla mnie był bardzo wydajny.
MASŁO DO CIAŁA: GREEN PHARMACY MASŁO SHEA I ZIELONA KAWA
Choć nie grzeszy składem, to mimo wszystko mnie nie zapchał i świetnie nawilżał oraz odżywiał skórę. Poza tym uwielbiam masła! Jest bardzo wydajne i ma „nijaki” zapach, który często jest miłą odskocznią od słodkawych balsamów do ciała.
ŻEL POD PRYSZNIC: BALEA MANGO MAMBO
Jego największą zaletą jest niska cena (0,55 euro), która idzie w parze z nieziemskim zapachem mango <3 Do tego wystarczy dodać miłą kremową konsystencję oraz dobrą wydajność i mamy niemal żel idealny ;) Oczywiście ekomaniaczki nie będą w ogóle zadowolone ze składu, ale akurat w żelach pod prysznic slski mi nie przeszkadzają.
SERUM ANTYCELLULITOWE: EVELINE SLIM EXTREME 3D SPA!
Uwielbiam antycellulitowe kremy do ciała od Eveline i myślę, że właśnie ten spisuje się u mnie najlepiej. Widocznie poprawia wygląd skóry, sprawia, że staje się ona bardziej napięta, a przez to tracę centymetry w obwodzie. Używam namiętnie codziennie po kąpieli, bo działa!
ANTYPERSPIRANT: SZTYFTY REXONY
Sztyftów Rexony używam od bardzo dawna i nie mam jednego ulubionego wariantu. Wszystkie sprawują się świetnie. Nie stosuję żadnych dezodorantów w sprayu, bo ponoć powodują raka, zatruwają atmosferę, a poza tym…. nie działają! Kulki z kolei pozostawiają mokre plamy pod pachami na dzień dobry. Sztyfty są tanie, dobre i skuteczne, ale nie należy nakładać ich zbyt dużo, bo zafarbują ubrania na biało.
PŁUKANKA DO WŁOSÓW: YVES ROCHER PŁUKANKA OCTOWA Z MALIN
Płukanka z malin, która nie zawiera malin ;) Za to pachnie obłędnie dojrzałymi, lekko kwaskowatymi malinami, zero cukrzenia! Gdy na koniec mycia włosów zaaplikujemy kilkanaście kropel płukanki na włosy (ma „kropelkowy” aplikator), to możemy cieszyć się świeżymi włosami dłużej (u mnie dzień dłużej, a myję zazwyczaj co dwa dni). Świetnie sprawdzi się latem, gdy włosy przetłuszczają się szybciej, ponieważ przedłuży ich świeżość.
SZAMPON DO WŁOSÓW: BABYDREAM
Choć strasznie plącze włosy, to jednak ciągle do niego wracam po licznych eksperymentach z innymi cudakami. Dlaczego szampon dla dzieci? Ponieważ kiedyś borykałam się z wiecznym łupieżem i dopiero odstawienie szamponów z sls/sles/als, itp. w składzie sprawiło, że nie mam już problemów ze skórą głowy. Aby porządnie wymyć włosy, należy myć je dwukrotnie.
ODŻYWKA DO WŁOSÓW: JOHN FRIEDA BRILLIANT BRUNETTE
Odżywka, która sprawia, że włosy stają się miękkie, lśniące i lepiej się rozczesują. I to po minucie od nałożenia ;) Lepiej nie nakładać jej na skalp, tylko na długość włosów, bo może przetłuścić.
SUCHY SZAMPON: BATISTE CHERRY
Nie używam suchych szamponów do „mycia” włosów zamiast tradycyjnego mycia, a jedynie do ratowania ich w razie niedomycia oleju ;) Czasem zdarza mi się tłuste pasmo na grzywce i wtedy właśnie w ruch idzie suchy szampon, który ratuje sytuację ;)
SZCZOTKA DO WŁOSÓW: D-MELI-MELO ANGEL
W skrócie, to po prostu Tangle Teezer w wersji z wygodną rączką, dzięki której szczotka nie wypada nam z dłoni w trakcie walki z kołtunami. Na dodatek prezentuje się nieziemsko!
PIELĘGNACYJNE AKCESORIUM: EBELIN SILIKONOWY CZYŚCIK
Silikonowy czyścik okazał się być idealny zarówno do mycia pędzli jak i skóry twarzy. Po jednej stronie znajdują się silikonowe wypustki, a po drugiej chwytak, który ułatwia trzymanie jajka w dłoni. Obecnie mam dwa takie „jaja” z Ebelin, a od stycznia w Rossmanie pojawią się identyczne czyściki za 5 zł, więc na pewno skuszę się na kolejne!
W niektórych kategoriach nie udało mi się wyłonić ulubieńców i dlatego się nie pojawiły.
PRZY OKAZJI ŻYCZĘ WAM SZCZĘŚCIA I SPEŁNIENIA MARZEŃ W NOWYM ROKU, ALE NAJPIERW UDANEJ ZABAWY SYLWESTROWEJ!
PS. OCZEKUJCIE ULUBIEŃCÓW Z KOLORÓWKI ;)
Widzę, że dużo u Ciebie Evree i wcale się nie dziwię. Ja właśnie krem różany uwielbiam. A seria Eternal Gold z Organique to zdecydowanie moja ulubiona :)
OdpowiedzUsuńZ ulubieńców znam tylko EVELINE SLIM EXTREME 3D SPA
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie czyta się takie podsumowania :) też używam kremu pod oczy Sylveco, jest delikatny, ale mógłby rozjaśniać cienie pod oczami choćby w malutkim stopniu. Niestety nie sprawdziły się u mnie Magic Rose z Evree i płyn micelarny z Sylveco.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolorówkę.
Batiste, Evree i Yves Rocher
OdpowiedzUsuńCzytam Twój post z nałożonym olejkiem z Evree :> bardzo go polubilam :) tonik rozany rowniez mam i tworza razem super duet :)
OdpowiedzUsuńSporo tych ulubieńców :) Chętnie wypróbowałabym krem pod oczy Sylveco i bez malinową płukankę malinową YR :)
OdpowiedzUsuńU mnie ta płukanka z malin nic nie robiła - może dlatego, że mam baaaaardzo niskoporowate włosy, a ona ma własnie ponoć domykać łuski. U mnie nie ma co domykać.
OdpowiedzUsuńCzekam na ulubieńców kolorówkowych. :)
Serum z Eveline daje dobre efekty i czuć to chłodzenie :)
OdpowiedzUsuńNie znam osobiście żadnego z Twoich ulubieńców. Zaciekawiła mnie jednak ta maska na noc z Bielendy.
OdpowiedzUsuńU mnie ta płukanka z malin powodowała puszenie, a włosy były jakieś matowe i brzydkie, ale zapach faktycznie piękny.
OdpowiedzUsuńSzczotka jest genialna <3 Peeling z Organique też bardzo lubię, ma przepiękny zapach i świetne działanie ;) Kilka produktów mnie zainteresowało. Evree do tej pory zdobyło moje serce swoim serum do paznokci :)
OdpowiedzUsuńNie miałam tych produktów:/
OdpowiedzUsuńmój plan na rok kolejny: przetestować kilka produktów Sylveco :)
OdpowiedzUsuńTen czyścik by mi się przydał do mycia pędzli.
OdpowiedzUsuńMiałam próbki kremu do twarzy z Sylveco i wiem, że kupię kiedyś pelnowymiarowy produkt ;)
OdpowiedzUsuńOlej jojoba bardzo lubię, ale w tym roku odkryłam fenomenalny olej z nasion ogórka - tani a dobry, nawet bardzo dobry ;) polecam ;)
OdpowiedzUsuńNazbierało się tych ulubieńców - no, no! :D
OdpowiedzUsuńAleż ulubieńców :) Mam zamiar kupić produkt Evree, bo o tej mieszance olejków czytałam wiele dobrego :) Planuję się skusić również na krem pod oczy Sylveco i maskę z Bielendy :)
OdpowiedzUsuńObydwa Sylveco znam i lubię :)
OdpowiedzUsuńCiekawi ulubieńcy :) Kilka produktów znam - Bariste, tonik Evree różany, żele z Balea i bardzo je lubię. Kilka chętnie przetestuję - olejek z Evree czy peeling z Himalayah. :)
OdpowiedzUsuńZ Evree lubię olejek esential oils :)
OdpowiedzUsuńDużo tych ulubieńców! Krem Vichy Idealia miałam w wersji Skin Sleep i bardzo miło go wspominam! Do olejków Evree jeszcze nie "doszłam" z uwagi na mnogość zapasów, ale bardzo chciałabym je przetestować. A wersja wiśniowa Batiste to moja ulubiona!
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku! :*
john frida musze nabyc:P
OdpowiedzUsuńile mam do nadrabiania w mazidłach:D
OdpowiedzUsuńOstatnio zaczęłam używać oleju jojoba i jestem pełna zachwytu! Łączę go z kwasem hialuronowym i nakładam na twarz - efekt jest niesamowity :) Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku :)
OdpowiedzUsuńsame łakocie i witaminy hi hi
OdpowiedzUsuńO tak suchy szampon wiśniowy - mój ulubieniec :)
OdpowiedzUsuńRównież używam Eveline :) Lubię Batiste i Bielende :P
OdpowiedzUsuńPłyn dwufazowy YR to moj ulubieniec. Nie zamienię go juz na nic ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuń__________________
blog.justynapolska.com
Fashion&Makeup
Mnie płyn Sylveco tak nie zachwycił, choć myślę że jest całkiem poprawny,
OdpowiedzUsuńna olej jojoba mam ochotę od dawna.
Kemu pod oczy Sylveco miałam kilka saszetek próbek i faktycznie bardzo przyjemny.
UsuńTeż polubilam maski Biekendy. Szkoda, że je wycofali.
OdpowiedzUsuńZnam szampony suchy z Batiste i babydream, ale w sumie nie do końca je lubię. Z Batiste miałam tropikalny i strasznie przeszkadzał mi zapach. Szampon delikatny z Rossmanna trochę jakby zaczął u mnie powodować łupież. Jednak u mnie te mocniejsze szampony chyba bardziej się sprawdzają :) Chociaż teraz używam wersji z lwem i w sumie ta jest całkiem fajna :) Z Bielendy z tej serii miałam serum i jestem zachwycona nim!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie posty, bo mogę dzięki nim poznać nowe produkty godne uwagi. Ty skusiłaś mnie peelingiem i tonikiem różanym - będę ich szukać ;)
Szczotka ma genialny kształt. Super gadżet.
OdpowiedzUsuńKupiłam sobie taką silikonową myjkę do twarzy :) Płukankę malinową też lubię i batiste. Masła też kocham, spray vree kupię jak skończę z Fitomed :) a dwufazówka z YR mi nie podeszła, nie wiem dlaczego kupiłam drugie opakowanie ;))
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego nowego 2016 :))
Znam i bardzo lubię płukankę i dwufazówkę z YR oraz krem antycellulitowy z Eveline ;)
OdpowiedzUsuńSporo tych ulubieńców 2015 rok Ci zafundował :) znam Batiste i bardzo lubię w wyjątkowych sytuacjach, choć tego zapachu jeszcze nie miałam. Na razie najlepiej spisuje się u mnie zapach oriental ;)
OdpowiedzUsuńEveline do ciała znam, ale strasznie nie lubię tych ich wyszczuplających produktów :/
Bielende uwielbiam, a z tej serii miałam wszystko poza maską właśnie ;)
Ta nowa wersja Tangle Teezer mnie zaintrygowała... :D
OdpowiedzUsuńkusi mnie ten olejek różany z Evree, a szampony Batiste są super :)
OdpowiedzUsuńCiekawi ulubieńcy :))
OdpowiedzUsuńFajni ulubieńcy ;) SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!
OdpowiedzUsuńTeż bardzo polubiłam masło GP oraz szampony Batiste. Kusi mnie szczotka Angel.
OdpowiedzUsuń:*
Chętnie skusiłabym się na te toniki do twarzy z Evree, miałam krem do rąk i świetnie się sprawdził :)
OdpowiedzUsuńSporo się nazbierało tych ulubieńców. Z olejów lubię ten z czarnuszki:)
OdpowiedzUsuńOlejek Evree Magic Rose koniecznie muszę w końcu wypróbować :)
OdpowiedzUsuńoj wybieram sie na zakupy do Starej Mydlarni i wybrać sie nie moge...
OdpowiedzUsuńMAm hopla na punkcie olejów ostatnimi czasy :)
OdpowiedzUsuńSkuszę się kiedyś na ten olejek evree, ale póki co musze zużyć moje zapasy olejków ;)
OdpowiedzUsuńAle u Ciebie jest ciekawie. :D Tyle tu dobrych informacji i ciekawych kosmetyków. Lubuję się w tych tematach i zapewne moim kolejnym trafieniem będą kosmetyki, które opisałaś. :D Ostatnio ciągle widzę produkty z firmy balea szczerze nie znam tej firmy ale chyba będę musiała się skusić. :D Żel pod prysznic o zapachu mango? To jest strzał w 10 dla mnie. :D
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz to zapraszam Cię na mojego bloga kosmetycznego. Może znajdziesz coś tam dla siebie. :D
http://xaneczkaa.blogspot.co.uk/
Ja oczywiście obserwuję i będę zaglądać częściej. :D Buziaki. :*
Mam taką gąbeczkę jak Ty tylko z FYB :) Również lubię :))
OdpowiedzUsuńLubię tę dwufazę YR :) No i batiste - pozycja obowiązkowa u mnie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajni ulubieńcy :D
OdpowiedzUsuńNiedługo kupię i wypróbuję maskę na noc Bielendy i olejek Evree, mam nadzieję, że u mnie również się sprawdzą :)
OdpowiedzUsuń