Ostatnio
zaniedbałam troszkę tematy makijażowe na rzecz pielęgnacji, więc czas dziś
ponadrabiać makeup’owe zaległości ;) Do tej pory nie poruszałam zbyt głęboko
tematu pędzli do makijażu, ponieważ nie wyklarowali się żadni zdecydowani
ulubieńcy. Jak wiecie rynek pędzlowy zostaje powoli zdominowany przez markę
ZOEVA, która kusi nas coraz to piękniejszymi nowościami. No bo jak można oprzeć
się najnowszej serii różowych cacuszek? Póki co opieranie się marce ZOEVA idzie
mi całkiem nieźle i nie zdominowała mojej kolekcji, o czym możecie się
przekonać czytając dzisiejszy wpis ;)
HAKURO H50S
Pędzel
H50S marki Hakuro, to nic innego jak mniejszy odpowiednik modelu H50. Mniejsze
gabaryty pozwalają na jeszcze dokładniejszą aplikację kosmetyków. Posiada
trójkolorowe syntetyczne włosie, które świetnie nadaje się do pracy z
produktami mającymi płynną, bądź kremową formułę. Możemy nim również
rozprowadzać produkty mineralne, nakładać podkład, puder, bronzer czy róż. Dla
mnie jest to pędzel nieoceniony w pracy z pudrami. Ma bardzo szeroki przekrój
włosia, co pozwala na nakładanie produktów metodą stemplowania, a to przedłuża
z kolei ich trwałość. Po nałożeniu gęstego kremu i rozświetlającego podkładu
nie muszę się obawiać, że będę przypominać rozżarzoną żarówkę, gdy wstempluję
puder pędzlem H50S matując strefę „T”. Tak nałożony puder HD z BeBeauty nie
wymaga poprawek na mojej twarzy przez cały dzień. Sam pędzel jest wykonany z
mięciutkiego włosia, które w żaden sposób nie kłuje twarzy w trakcie
„wciskania” produktów. Ma solidny trzonek i nie wymaga specjalnych metod
pielęgnacji – wystarczy ciepła woda i szampon dla dzieci. Jako, że włosie jest
dosyć mocno zbite, to pędzel schnie minimalnie dłużej od pozostałych. Od
pierwszego użycia skradł moje serce i nie wyobrażam sobie makijażu bez niego!
PĘDZEL LANCRONE DO RÓŻU
Moim
ulubionym pędzlem do różu jest skośny pędzel marki Lancrone, który niestety nie
posiada numeru. Wchodzi w skład zestawu, który otrzymałam kiedyś w prezencie (tutaj).
Zgodnie z opisem pędzel zrobiony jest z włosia wiewiórki. Przyznam, że od razu
mi się spodobał – jest odpowiedni do większości typów róży do policzków. Włosie
jest białe, zbite i dosyć twardawe. Idealnie „wbija” się w nawet najbardziej
zbite produkty w kamieniu. Trzeba uważać z nim jedynie przy pracy z paletką
róży Makeup Revolution, bo są bardzo miękkie i mocno napigmentowane, więc
pędzel może nabrać zbyt dużo produktu. Podoba mi się kolor włosia oraz jego
skośne ścięcie – zdecydowanie ułatwia aplikację różu. Jasne włosie domywa się
za pomocą szamponu dla dzieci i ciepłej wody. Ponadto pędzel nie gubi włosia
pomimo tego, że specjalnie delikatnie się z nim nie obchodzę ;)
HAKURO H52
Pędzel
H52 jest pędzlem z włosia syntetycznego dwukolorowego z jasnymi końcami. Włosie
jest wyjątkowo mocno zbite i gęste, kształtem przypomina kulkę, przez co wiele
osób może tego pędzla nie polubić. Bardzo duża gęstość miękkiego włosia
sprawia, że pędzel jest wybitnie zbity i muszę przyznać, że moje pierwsze
wrażenie po jego użyciu było negatywne. Bardzo ciężko było mi się przestawić z
miłych mięciutkich pędzelków na takie dziwadło ;) Jednak z biegiem czasu
przekonałam się, że dziwadło niesamowicie sprawdza się przy konturowaniu
twarzy. Pędzel można stosować do nakładania produktów płynnych i kremowych, ja
zdecydowałam się konturować nim twarz bronzerem w kamieniu. Pędzel świetnie
współpracuje z pudrem brązującym KOBO Nubian Desert i pozwala bardzo
precyzyjnie wykonturować kształt twarzy. Tak naprawdę pędzel ma tylko jeden
minus – bardzooo długo schnie po myciu, bo włosie jest naprawdę ciasno osadzone.
PĘDZLE DO MAKIJAŻU OCZU: LANCRONE, HAKURO H78, ZOEVA 231
W
kwestii makijażu oczu codziennie używam trzech pędzli. Po pierwsze jest to
pędzel Lancrone z wspomnianego wcześniej zestawu. Zestaw zawiera dwa
teoretycznie podobne pędzle, które służą do aplikacji cieni na powiekę. Tak
naprawdę są to jednak dwa zupełnie różne pędzle – jeden jest bardzo puchaty i
miękki, z naturalnego włosia sobola, a drugi jest strasznie twardy, z włosia
syntetycznego. Nietrudno się domyślić, że moim ulubieńcem jest pędzel nr 1 ;)
Jest bardzo mięciutki, a włosie jest na tyle gęste, że jednym pędzlem mogę bez
trudu pokryć bazowym cieniem całą powiekę, nałożyć cienie mineralne i
„przypudrować” korektor pod oczami. Resztki poprzedniego kosmetyku odchodzą „chmurą” pyłu od pędzla po
przeczesaniu go palcem i żadne pozostałości koloru nam nie grożą ;) Jeśli chodzi o
poważniejsze czyszczenie, to również lubi mycie w ciepłej wodzie z szamponem.
Schnie ekspresowo ;) Jest to naprawdę genialny pędzel, który daje mnóstwo
możliwości;)
Drugim
pędzlem jest słynny pędzel ZOEVA 231 Petit Crease. Muszę od razu przyznać, że
naturalne włosie z kozy w tym pędzlu kłuje mnie w powieki. Jestem jednak w
stanie to przecierpieć, by móc jednocześnie nałożyć cienie w załamanie powieki
oraz pięknie je rozblendować. Znacznie usprawnia to poranne malowanie oczu ;) Pędzel
ma bardzo porządnie wykonany trzonek, z którego napisy się nie ścierają.
Wygląda naprawdę elegancko i świetnie leży w dłoni. Włosie jest dobrze
uformowane, idealne do podkreślania załamania powieki. Plusem włosia jest
również piękny kolor, który bardzo łatwo jest utrzymać w dobrym stanie. Jednocześnie
ma na tyle uniwersalny rozmiar, że możemy używać go do nakładania cieni zarówno
na górną jak i dolną powiekę, choć do tej drugiej czynności mam innego
ulubieńca… Nie mogę stwierdzić, że pędzel Zoevy podbił moje serce, ale usprawnił
mój poranny makijaż ;)
Trzecim
pędzlem, którego używam do malowania dolnej powieki i trudno dostępnych miejsc,
jest Hakuro H78. Pędzel zrobiony jest z włosia kucyka, ma tzw. „kubeczkowy”
kształt i jest o wiele miększy i przyjemniejszy w użytkowaniu od pędzla ZOEVY. Jest
również od niego mniejszy. Poza nakładaniem cieni możemy nim również wykonać
cieniowanie oraz zaznaczanie załamania powieki. Podobnie jak pędzel Zoevy
egzemplarz z Hakuro jest bardzo dobrze wykonany i świetnie leży w dłoni. Myje
się go prosto, utrzymuje swój kształt i szybko schnie. Myślę, że długo żaden
pędzel go nie zdetronizuje ;)
PĘDZELEK DO BRWI
Pędzelek
do brwi, który widzicie na zdjęciach , był dołączony do cienia do brwi z Golden
Rose. Nie spodziewałam się otrzymać w opakowaniu żadnego pędzelka, więc byłam
pozytywnie zaskoczona. Jest to dwustronny mini-pędzelek, ale ja korzystam
jedynie ze strony pędzelkowej, a nie gąbeczkowej. Włosie jest syntetyczne,
gęste, mocno zbite i twarde, dzięki czemu świetnie nadaje się do nakładania
mokrych produktów typu farbki na brwi. Mały rozmiar pędzelka pozwala na
dokładną i szybką aplikację produktu, pomimo dużej gęstości włosia. Można na
niego nałożyć dużą, ale cieniutką warstwę koloru, co pozwala na równomierne
jego rozłożenie i ogranicza ryzyko zrobienia sobie gęstego kleksa w jednym
miejscu brwi. Pędzel można myć zwykłym mydłem, dwufazem lub czym tylko chcecie,
ponieważ nie odkształca się i nie gubi włosia.
PĘDZEL DO ROZŚWIETLACZA
Moim
ulubionym pędzlem do rozświetlacza jest pędzelek z zestawu za 6 zł made in
China ;) Pędzelki uwiodły mnie swoim panterkowym wyglądem i krótkimi trzonkami,
które oczywiście są sztuczno-plastikowe. Dzięki temu pędzel jest bardzo lekki,
a jednocześnie dobrze leży w dłoni. Pomimo kilku miesięcy użytkowania i mycia
pędzel jest cały i zdrowy, nie gubi włosia (na początku jakieś pojedyncze
sztuki) oraz się nie rozkleja, nie łamie. Włosie jest syntetyczne, ale niebywale
lekkie, jest go dużo i przypomina w użytkowaniu pędzel wachlarzykowy. Jest to
bardzo delikatny pędzelek, przez co świetnie nadaje się do aplikacji
rozświetlaczy – tworzy mgiełkę, subtelną poświatę w miejscach, które chcemy
podkreślić. Nie ma możliwości, by przedobrzyć nim z produktem i świecić jak
żarówka ;) Oczywiście kusi mnie pędzel Zoeva 109 do rozświetlania, ale cena
jest zaporowa… ;)
SZCZOTECZKA DO ROZCZESYWANIA RZĘS I BRWI
Na
koniec coś z innej bajki, nie pędzel a szczoteczka, którą każdy bez dwóch zdań
powinien mieć ;) Mam kilka sztuk, ponieważ służą mi do
rozczesywania brwi oraz do rozczesywania rzęs przed pomalowaniem. Co nam to
daje? Przede wszystkim rozczesując brwi możemy zobaczyć ich dokładny kształt,
oraz go modyfikować. Jest to wstęp do ich podkreślenia, ale niektórym wystarcza
samo przeczesanie brwi, lub nałożenie dodatkowo bezbarwnego żelu. Mój poranny
„brwiowy” rytuał polega na ich dokładnym rozczesaniu, nałożeniu kredki a
następnie utrwaleniu wszystkiego żelem do brwi. Na każdym etapie szczoteczka
pozwala nam na wyczesanie nadmiaru produktu oraz cieniowanie i stopniowanie
efektu, jaki chcemy uzyskać. W kwestii rzęs szczoteczka również jest podstawą
do uniknięcia efektu posklejanych rzęs. Wiele z nas nakłada różnego rodzaju
odżywki na rzęsy na noc i możemy nie zauważyć, że rano nasze rzęsy są lekko
posklejane. Dlatego codziennie profilaktyczne przeczesuję je tuż przed
tuszowaniem unosząc do góry u nasady, co wyklucza konieczność stosowania
zalotki ;) Również często po wytuszowaniu rzęs przeczesuję je na końcach
szczoteczką, by pozbyć się ewentualnych „pajączków”. Szczoteczka pozwala mi
dodatkowo na szybkie usunięcie tuszowych wpadek ze skóry powiek – jeśli się
pospieszycie nie wbijając przy okazji szczoteczki w oko, to również może Wam
się udać usunąć odbity tusz ;) Na koniec dodam, że zniszczyłam już X takich szczoteczek, ponieważ
widuję je jedynie w Rossmannie i nie są najwyższych lotów – rączka na łączeniu
rozpada się w pół i trzeba ją sklejać taśmą ;) Pamiętajcie, że szczoteczki
również należy myć!
PODSUMOWANIE:
Moje dwa pędzlowe must have? Do makijażu twarzy pędzel H50S, a do makijażu oczu pędzel Lancrone ;)
Jak prezentują się Wasi pędzlowi ulubieńcy? ;)
Kurczę mnie ostatnio zdominowała Zoeva :)
OdpowiedzUsuńO firmi Lancrone pierwsze słyszę a Hakuro jakoś nigdy mnie nie kusilo.
Lancrone to były moje pierwsze pędzle, pomijając te z Rossmanna ;)
Usuńja mam tylko pędzle z Inglota oraz z Ecotools, plus jeden z maca. Nie jestem pędzlową maniaczka i wystarcza mi w zupełnosci to, co mam :)
OdpowiedzUsuńA ja nie mam żadnego z wyżej przez Ciebie wymienionych :D Więc też nie jest ze mną tak źle ;)
UsuńJa do blendowania cieni używam Mac 217, bez którego nie wyobrażam sobie makijażu oka :)
OdpowiedzUsuńSłynny macowski pędzel 217 :D Niestety dosyć drogi ;)
Usuńpędzle zoeva mnie kuszą:)
OdpowiedzUsuńH52 mnie bardzo kusi
OdpowiedzUsuńniezmiennie wierna jestem pędzlom Hakuro :)
OdpowiedzUsuńTe, które mam z Hakuro, są bardzo przyjemne :) Lubię ich włosie :)
UsuńNa tę chwilę to u mnie wygrywa Hakuro jednak czaje się jeszcze na pędzle Kavai. :)
OdpowiedzUsuńTeż słyszałam o Kavai ;)
Usuńja mam bardzo mało pędzli, ojj przydałyby mi się takie ;)
OdpowiedzUsuńJa też nie wyobrażam sobie nie mieć szczoteczki :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam H 50 S. Natomiast nie lubię za bardzo tak zbitych pędzli jak ten z Hakuro ale mam taki z zoevy i używam go właśnie do matowania strefy T
OdpowiedzUsuńja bardzo lubię pędzel hakuro h55 do pudru ;)
OdpowiedzUsuńod dawna się czaję na hakuro h50s :p
OdpowiedzUsuńJa poluję właśnie ja jakąś szczoteczkę do rozczesywania rzęs, słyszałam że ta z Inglota jest podobno dobra... Zobaczymy ;)
OdpowiedzUsuńTo przy okazji jak będę w Inglocie muszę się za nią rozejrzeć ;)
UsuńNie mam zadnego z nich, ale mam hakuro h50 i cos ostatnio mi nie pasuje ;(
OdpowiedzUsuńA do czego go używasz? :)
UsuńFajne pędzle.
OdpowiedzUsuńŁadnie prezentują się te pędzelki też man hakuraka do nakładania podkładu mineralnego.Pozdrawiam :-D
OdpowiedzUsuńU mnie króluje Hakuro :P
OdpowiedzUsuńDo pudru mam świetny pędzel z Maestro, do oczu różne :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze pędzli z Maestro :) Generalnie nie jestem pędzlo-maniaczką, po prostu moje pędzle muszą robić swoje :D
Usuńekstra pedzelki :D
OdpowiedzUsuńJa mam swoje zwykłe nic fajnego ale wystarczają na lepsze muszesoie nazbierać
http://zyciowa-salatka.blogspot.com/
Ten pędzelek do rozświetlacza w panterę wygląda uroczo :)
OdpowiedzUsuńU mnie najbardziej sprawdzają się pędzelki Hakuro :)
Właśnie dlatego go kupiłam :D Hakuro są najbardziej miękkie :)
UsuńH78 jest moim absolutnym faworytem:))
OdpowiedzUsuńhakuro wymiataja :)
OdpowiedzUsuńMam kilka pędzli, ale ostatnio królują u mnie... palce:)
OdpowiedzUsuńU mnie palce niezmiennie królują w nakładaniu podkładu ;)
UsuńKupiłam ostatnio Hakuro H50S do podkładu i już teraz widzę, że jesli chcę minimalną, delikatna warstwę to tylko palce wchodza w grę. Pędzlem nakładam go dwa razy więcej.
UsuńMam tylko jeden ten co Ty :) Hakuro s50 :) uwielbiam !!
OdpowiedzUsuńA ten z golden rose wyrzuciłam.. nie sądziłam że może się do czegoś nadawac. Teraz żałuję :(
Ja jestem "chomiczkiem" i chomikuję wszystko, więc całe szczęście go nie wyrzuciłam ;)
UsuńPrzydałby mi się pędzel do blendowania.
OdpowiedzUsuńHakuro H50S mam i bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńMoim ulubieńcem jest Everyday Minerals choć nigdy nie miałam styczności z Hakuro, więc nie wiem czy nie stałby się również moim ulubieńcem ;)
OdpowiedzUsuńZoeva... Marzenie. Chwilowo moje pędzle to mieszanka wszystkiego. Do oczu dominują EcoTools, to podkładu mam pędzelek Expert Face Brush od Real Techniques, do pudru używam pędzelka Sephory... Nawet jeden Rossmanowski się u mnie pałęta :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://www.swiatobserwatorki.blogspot.com
Słyszałam dużo pozytywnych opinii na temat pędzli z Hakuro. Sama jednak nigdy ich nie miałam. Muszę sprawić sobie jakiś fajny zestaw :)
OdpowiedzUsuńTo naprawdę bardzo dobre pędzle z cudownym włosiem :)
Usuńbardzo lubie:)
OdpowiedzUsuńa ja zawsze myslalam ze te lancrone są jakieś abdziwne a tu prosze ;)
OdpowiedzUsuńja posiadam pędzle Maestro :) ale w swoim składzie mam kilka Made In China.
OdpowiedzUsuńU mnie szczoteczka do rozczesywania brwi obowiązkowa, mam jak na razie dla mnie wystarczające pędzelki z biedronki ale obawiam się że z czasem zechcę mieć coś porządniejszego
OdpowiedzUsuń