Witajcie! W miniony weekend udało mi się w końcu wybyć za granicę naszego pięknego kraju w celach czysto shoppingowych. Moja zagraniczna lista chciejstw nie była może imponująca, ale i tak nie udało mi się jej spełnić w 100%. Jak pech to pech… Na dodatek, jak już zapewne wiecie, padł mi aparat, więc produkty z zagranicznego haulu posłużyły do testu drugiego aparatu – stąd te „dziwne” zdjęcia ;)
HAUL ZAGRANICZNY
Co było na mojej liście zakupów?
PRIMARK: pędzel do pudru. Tak, to była jedyna interesująca rzecz, którą wypatrzyłam w Primarku ;) Jest to pędzel typu kabuki, ma krótki trzonek, ale sam w sobie jest ogromny! Nigdy nie widziałam „na żywo” pędzla z tak dużą ilością włosia. Żeby Wam to jakoś pokazać ujęłam go na zdjęciu z Hakuro H51, który również ma sporo włosia, ale to przedszkolak w porównaniu z pędzlem z Primarka (Primarku?) ;) Mam zamiar używać go do omiatania twarzy pudrem. Ogólnie jestem fanką „wciskania” pudru za pomocą stemplowania, ale ponoć tylko krowa nie zmienia zdania, więc może i mi się odmieni z takim słodziutkim, mięciutkim czarno-fioletowym pędzlem? :) Jak widać kosztował jedyne 4 ojro. Jak szaleć to szaleć!
PRIMARK: Świeca Pink Grapefruit była „świecą na pocieszenie”. Dlaczego na pocieszenie? Bo przeszłam X pięter Primarka i… generalnie nic mi się nie spodobało. Wzięłam jedynie zaprezentowany powyżej wielgachny kabuki i stałam z nim w mega kolejce do kas, więc na pocieszenie przy kasie wyłapałam słodziutką różową świecę Pink Grapefruit za 1 ojro. Jeszcze nie paliłam – podziwiam na toaletce :D
DM: korektor Maybelline Instant Anti-Age chodził mi po głowie już od dawna. W zasadzie miałam okazję kupić go już w sierpniu, ale obawiałam się, że będzie podobnym badziewiem do swojego brata w białym opakowaniu, a kosztował w DM niemal 10 ojro, więc zrezygnowałam. Przez jesienno-zimowe miesiące naczytałam się tyle dobrego o tym korektorze, że postanowiłam jednak zaryzykować i wydać niemal 45 zł na korektor z Maybelline. Wybrałam odcień 01 Light i to był pierwszy błąd. Korektor ma obrzydliwy, ciemny żółto-pomarańczowy odcień. Pomyślałam: czy te wszystkie blogerki zwariowały? Ja mam to „błotko” dać pod oczy?! No ale dałam. Tego samego dnia usłyszałam „komplement”: „Nie wiedziałem, że masz takie wory pod oczami!”. Tak właśnie działa „cudowny” korektor wychwalany pod niebiosa – pierwszy raz w życiu ktoś mi zwrócił uwagę, że mam podkrążone oczy… No cóż, widocznie zwiodło mnie myślenie, że im niższy numer, tym jaśniejszy odcień korektora. No chyba, że wszystkie są takie ciemne, bo miałam 020 Nude w wersji w białym opakowaniu i był równie ciemny. Ostatnio zobaczyłam, że Szusz ma odcień 03, więc może on jest najjaśniejszy? Nie wiem, ale poza ohydnym kolorem totalnie podkreśla zmarszczki i „ciastkuje”. Czyli dokładnie tak samo jak jego biały brat po kilku miesiącach użytkowania. Póki co jestem na „nie”, ale jeszcze z nim powalczę (nakładanie go jajkiem niczego nie zmieniło niestety…). Aha i dodam jeszcze, że korektor był szczelnie zafoliowany, więc jego wadliwe działania nie wynika z tego, że ktoś mógł go otworzyć wcześniej w drogerii, itp.
DM: żele Balea limonka i aloes oraz neroli i czerwona pomarańcza (chyba?). Trafiły do czyśćca z innymi żelami Balea i czekają na zużycie żelu Isany :D Tradycyjnie kosztowały jedyne 0,55 ojro za sztukę. Uwielbiam :)
DM: Balea kremy do rąk aloes i sól z Morza Martwego oraz cytryna i maślanka. Kiedyś marzył mi się jeden krem do rąk z maślanką, ale niestety wszędzie był wyprzedany. Mam nadzieję, że wersja z cytryną się u mnie sprawdzi ;) Kremy były w różnej cenie – cytrynowy kosztował 0,85 ojro, a aloesowy „aż” 1,15 ojro. Miałam już wersję kremu-maski do rąk makadamia od Balea, ale nie do końca byłam z niej zadowolona. Mam nadzieję, że teraz będzie inaczej :D
LUSH: Angels On Bare Skin, czyli kilka słów o tym, że nie wolno po pijaku sprawdzać w internecie składów kosmetyków :D Otóż wybrałam go, bo jako jedyny nie miał w składzie glinki. Tak, nie zauważyłam słowa „kaolin”, chociaż we wszystkich innych składach produktów LUSH jakoś je dostrzegłam :P No, ale nic to, trzeba będzie testować pomimo awersji do wszystkich glinek świata. Najwyżej znowu mnie wysypie… W każdym razie mamy tu do czynienia z pastą do mycia twarzy, która cechuje się w miarę dobrym składem i co z tym związane – krótkim terminem ważności. Kosztowała mnie aż 9,95 ojro, więc liczę na to, że będę zadowolona ;)
KIKO: baza pod cienie w wersji podstawowej miała być dla moich powiek tym, czym baza z Art Deco. A więc ideałem ;) I po zaledwie kilku dniach testów mogę zdradzić, że jestem z niej naprawdę zadowolona, pomimo kilku negatywnych opinii na jej temat krążących w sieci. Nie chcę niczego więcej zdradzać, bo jest zbyt wcześnie, ale nadmienię, że utrzymuje cienie na moich tłustych powiekach ;) Kosztowała 6,90 ojro.
NEW YORKER: buty jakie są, każdy widzi ;) Lubię złote zameczki i pseudo-skórzano-wężowe akcenty. Podoba mi się ich solidny obcas, który jest niemal niewyczuwalny w trakcie chodzenia. Założyłam je dopiero dwa razy, więc jeszcze ciężko powiedzieć, czy są w 100% wygodne, czy nie, dopóki ich nie „rozchodzę”. Kosztowały jedyne 9 ojro. Mam nadzieję, że sprawdzą się lepiej od korektora Maybelline :D
I to by było „wszystko” z moich zakupów. Oczywiście wydałam pewnie z 3 razy więcej, ale nie będę pokazywać Wam zakupów spożywczych oraz tego, co już rozdałam rodzince ;) Poza tym byłam tak zalatana, że nie porobiłam żadnych zdjęć w trakcie wyjazdu ;)
Nie udało mi się nigdzie dostać matowej bazy Zoeva (która była na mojej wishliście 2016). W DM zabrakło dla mnie żelu do depilacji Sweet Mandarin – zastałam pustą półkę ;) Udało mi się za to zjeść przepysznego donuta w czekoladzie z nadzieniem bananowym, który wynagrodził mi wszystko :D
Jak tam Wasze lutowe zakupy? ;)
BUTY !!!! cudo :)
OdpowiedzUsuńJa w tym miesiącu jakoś szczególnie nie szaleję z zakupami, ale do końca miesiąca jeszcze daleko i wszystko się może zdarzyć ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ten korektor się kompletnie nie sprawdził, bo kosztował sporo.
śliczne botki :) chyba pierwszy raz słyszę niepochlebne opinie o tym korektorze o.o
OdpowiedzUsuńPo pijaku najlepiej w ogóle nie zaglądać do netu ;)
OdpowiedzUsuńJaki olbrzymi ten kabuki, ja sama szukam aktualnie dużego pędzla do nakładania pudru i nie mogę się zdecydować, chyba RT kupię ten największy :) Co do korektora to ja ani nie czytałam ani nie słyszałam o nim negatywnej recenzji więc jestem zaskoczona, ale i tak nie planowałam zakupu, moim ulubieńcem ostatnio w tej dziedzinie jest Maxfactor Mastertouch w odcieniu 303 Ivory :)
Balea właściwie nie znam, ale jak wyjadę na zagraniczne zakupy, to sobie troszkę sprawię : )Lash'a też w ogóle nie znam :) Glinki Cię wysypują, hmm, próbowałaś białej? Dla mnie najdelikatniejsza :)
Bardzo lubei ten czyscik lusha.
OdpowiedzUsuńKorektor z Maybelline mam ogromną ochotę wypróbować! :) Słyszałam o nim wiele dobrych rzeczy! :)
OdpowiedzUsuńchciałabym dorwać jakiś produkt Lush i sprawdzić na sobie.. to samo kosmetyki Balea :)
OdpowiedzUsuńCiekawe rzeczy :D
OdpowiedzUsuńPędzelek bardzo fajnie się prezentuję
Zapraszam na konkurs:
magicworldprincesscarmen.blogspot.com
Żele Balea mają świetne zapachy. Napad na Primark miła rzecz ;D
OdpowiedzUsuńMi teraz Mężczyzna wyjeżdża do Holandii, to też go zmolestuję w kwestii zakupów ;) Lush mnie zachęca mocno!
OdpowiedzUsuńWychodzą obrażona... maseczka AHHHHHH :)
OdpowiedzUsuńbuty mają fajne zamki
OdpowiedzUsuńJejku, pędzel faktycznie jest ogromniasty :D
OdpowiedzUsuńładnie się obkupiłaś :P :)
OdpowiedzUsuńJa sobie kupiłam z kobo matującą pomadkę w płynie i kuleczki wyrównujące koloryt skóry, antyperspirant bioliq, pędzelek life do pudru i różu, masło do ciała cynamon i jabłko, nawilżające rękawiczki, odżywkę do rzęs z my secret :) i chyba tyle :)
rękawiczki straszna lipa :P ale recenzję napiszę w którymś poście ale bardzo mnie zdenerwowały :D , pomadka kobo rewelka tzn jako jedna z nielicznych w tak niskiej cenie nie schodzi mi z ust :), kuleczki będę dopiero testować, antyperspirant działa, odżywkę do rzęs polecam tania a bardzo dobra, i ahhhh to masło jeszcze nie testowałam ale powąchać musiałam :) i pachnie tak cudownie że mogłabym je zjeść :). To tak tylko krótkie szybkie recenzje :) dokładniejsze będą jak dłużej potestuje :)
Miałam kiedyś tę bazę z KIKO i bardzo się lubiłyśmy :) Podobnie z aniołkami Lush (chyba mi zrobiłaś ochotę na mały powrót do nich!). Pędzel z Primarka pójdę w najbliższym czasie obejrzeć z bliska, bo tu gdzie obecnie jestem, mam do Primarka jakieś 500m :D
OdpowiedzUsuńButy świetne,co do tego korektora to faktycznie badziew,omijać szerokim łukiem:/
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci więcej takich shoppingowych wypadów :)
OdpowiedzUsuńmiłego użytkowania:) ciekawa jestem Lusha
OdpowiedzUsuńMam ten pędzel kabuki z Primarka - jest genialny! :D Z czyścików polecam Let The Good Times Roll, bo cudooownie pachnie. Jest co prawda mega tłusty, ale jesli umyjesz potem twarz normalnym żelem, niesamowicie oczyści pory. :)
OdpowiedzUsuńgdzie to wszystko pochowasz?:D
OdpowiedzUsuńwow! zazdraszczam!
OdpowiedzUsuńlush i primark < 3 zazdroszcze ;D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Lusha!
OdpowiedzUsuńBardzo fajne zakupy :)
OdpowiedzUsuńkorektor maybelline uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńŚwietne zakupy! Szkoda, że korektor pod oczy okazał się takim łobuzem ale błędów i pomyłek nie da się całkowicie omijać :)
OdpowiedzUsuńsuper zakupy
OdpowiedzUsuńbalea uwielbiam
i marzy mi coś z Lush :)
pozdrawiam MARCELKA :)
Bardzo przyjemny tekst, super się czytało :) Szkoda, że ten korektor to taki niewypał.. Buciki bardzo fajne, szukam na takich solidnych obcasach, ale ciężko u mnie z rozmiarem :( Pędzel naprawdę duży, pewnie zakrywa 1/4 twarzy jak się nim pudrujesz :D Ale wygląda uroczo :)
OdpowiedzUsuńŚwietne zakupy, a najbardziej spodobały mi się buty.
OdpowiedzUsuń:*
Jejku alergii dostaje jak widze gdzies slowo Primark i produkty z tego sklepu.... Ale to tylko i wylacznie dlatego, ze wlasnie skonczylam 12h zmiane w pracy i na te swieczki jak i pedzle patrze sie godzinami :P
OdpowiedzUsuńPrzyjemne zakupy :-) Ja zawsze wracam najbardziej obkupiona żelami pod prysznic ;-)
OdpowiedzUsuńŚwietne botki!
OdpowiedzUsuńRewelacyjne buty :) same wspaniałości <3
OdpowiedzUsuńWypasione buty :))) No i w ogóle fajne zakupy :]
OdpowiedzUsuńfajne botki:) żele balea też nie dawno sobie kupiłam:)
OdpowiedzUsuńLush od dawna mi się marzy :)
OdpowiedzUsuńSame nieznane nowości widzę :)
OdpowiedzUsuńSame nieznane nowości widzę :)
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym ten korektor wypróbować :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę butów i kosmetyków z Balea ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wychwalany korektor z Maybelline okazał się u Ciebie bublem. Ja nie miałam okazji go używać i chyba mój zapał został po Twoim wpisie ostudzony:).
OdpowiedzUsuńŚwietne zakupy! Buty bardzo nam sie podobają, też mamy podobne, czarne z masywnym obcasem :)
OdpowiedzUsuńswietna zakupy :)
OdpowiedzUsuńPędzel piękny <3 Oj maseczkę z Lush bym przygarnęła :) Jestem ciekawa jak się sprawdzi...
OdpowiedzUsuńJa bym chętnie odwiedziła DM :)))
OdpowiedzUsuńŚwietne buty! :D Ja W DM byłam w poprzednie wakacje dopiero pierwszy raz i mam nadzieję, ze w następne też uda mi się pojechać do cioci i zrobić przy okazji "małe" zakupy :P Super nowości :D
OdpowiedzUsuń