Witajcie! Postanowiłam w końcu podsumować kolekcję zapachów Yankee Candle My Serenity, ponieważ wyjątkową skusiłam się na całą serię wosków bez wybrzydzania. Niestety jeden z czterech wosków strasznie mnie rozczarował. Jeśli jesteście ciekawi, którego zapachu z kolekcji warto unikać, to zapraszam do czytania!
YANKEE CANDLE KOLEKCJA MY SERENITY
Flagowy wosk opisywanej kolekcji. W teorii ma być odzwierciedleniem spokoju, czyli ma pachnieć słodkimi gruszkami, pomarańczami, tropikalnymi kwiatami i znanym ze składów perfum piżmem. W praktyce pachnie… spokojem. To było moje pierwsze skojarzenie po odpaleniu wosku. Wiem, że ciężko byłoby Wam wyobrazić sobie jak pachnie spokój, więc podpowiem, że wosk ma wspólne nuty kwiatowe z Champaca Blossom, ale jest delikatniejszy. Rzeczywiście kojarzy mi się z zapachem tropikalnych kwiatów, ale owoców w nim nie wyczuwam (ani gruszek, ani pomarańczy). Mój ulubieniec, z chęcią do niego wrócę.
YANKEE CANDLE PEONY
Na drugim miejscu w kolekcji uplasowałabym zapach Peony. W teorii ma pachnieć dojrzałą piwonią. Spodziewałam się po nim zwykłego kwiatowego zapachu, ale po odpaleniu bardzo mnie zaskoczył – miał mocno słodką nutę! Pachniał jak pomieszanie jakiegoś kwiatu (nie wiem, jak pachnie piwonia!) ze słodką landrynką. Taki zapach dla małych dziewczynek, kojarzy się troszkę z lalką Barbie, ale nadal pozostaje świeży. Bardzo przypadł mi do gustu, nie powodował bólu głowy.
YANKEE CANDLE LEMONGRASS & GINGER
Wosk, na odpalenie którego odważyłam się na samym końcu, bo wcale mnie nie kusił… W teorii ma pachnieć trawą cytrynową i imbirem. Zapach imbiru? Fuj, fuj! – pomyślałam. Ale kiedy go już z wielkiej łaski odpaliłam, to mi się spodobał. Mówię: Fajnie pachnie, trochę jak… jak… I wtedy mój ukochany dopowiedział: jak odświeżacz do kibla. Tak, ten typ romantyczny tak ma ;) Trochę racji ma, bo wosk zajeżdża sztuczną cytryną, ale imbir wcale nie jest taki zły. Wosk nadal daje efekt „rześkiego” powietrza i nie powoduje bólu głowy. Jestem na tak!
YANKEE CANDLE MOONLIGHT
Z poprzednich wosków byłam zadowolona, ale jak to się mówi - w każdej rodzinie jest jakaś czarna owca. W kolekcji My Serenity czarną owcą jest właśnie Moonlight. Ma pachnieć bambusem, nutami drzewnymi i bergamotką. I to pachnieć subtelnie! Prawda jest taka, że to jednowymiarowy zbyt intensywny śmierdziuch, który w minutę powoduje u wszystkich ból głowy. Najchętniej wyrzuciłabym go do kosza. Nie polecam!
PODSUMOWANIE
Kolekcję My Serenity uważam za udaną. Podobają mi się świeże, lekkie i rześkie zapachy wprowadzone ostatnio przez Yankee Candle. Jeśli kiedykolwiek miałabym zdecydować się na dużą świecę, to pewnie byłaby to My Serenity. Bardzo polubiłam również Peony, Lemongrass & Ginger był poprawny, natomiast Moonlight to wcielenie woskowego zła, które chce rozsadzić nasze czaszki.
Jaki jest Wasz ulubiony zapach od Yankee Candle? :)
Nie miałam jeszcze żadnego, jednak planuję nareszcie przetestować :)
OdpowiedzUsuńMamy widocznie podobny gust, bo ustawilabym je w takim szyku. Trawe kupilam w wosku i swiecy z tego nie bedzie. Moonlight nie mial nawet zaszczytu byc zakupionym w wosku. A piwonie i serenity mam w swiecach
OdpowiedzUsuńPeonia? Uwielbiam jej zapach a i przydałoby mi się trochę spokoju :D
OdpowiedzUsuńJeszcze żadnego nie miałam, ale mam chęć na My serenity :)
OdpowiedzUsuńMuszę kolekcję poznać:) nie mam ulubieńca wśród YC.
OdpowiedzUsuńNie lubię takich nudzących zapachów. Od zbyt intensywnego lub za słodkiego zapachu strasznie boli mnie głowa i mi niedobrze :(
OdpowiedzUsuńnie miałam tych wosków i specjalnie kupować nie bede hahah
OdpowiedzUsuńMi moonlight mógłby się spodobać, bo lubię takie zapachy :D
OdpowiedzUsuńchyba muszę sobie sprawić wosk trawy cytrynowej :D
OdpowiedzUsuńMy Serenity mnie zaciekawił,lubię łagodne zapachy :)
OdpowiedzUsuńJa lubię z YC obecnie Clean Cotton,choć chwilowo przerzuciłam się na woski Kringle Candle :)
Ja jeszcze ich nie miałam oczywiście myślałam o ich kupnie ale sama nie wiem czy są mi potrzebne :P może na próbę skuszę się na jedno. Ale nie wiem czemu wydawało mi się że jest więcej zapachów :)
OdpowiedzUsuńSłodką landrynkę to bym przygarnęła :D
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze żadnego z nich :)
OdpowiedzUsuńMam Peony..chociaż pierwsze spotkanie wywołało ból głowy (za dużo wosku). Uwielbiam piwonie dlatego też pewnie ten wosk przypadł mi do gustu :-)
OdpowiedzUsuńAle mnie zainteresowalas My Serenity :D
OdpowiedzUsuńja nie mam żadnego takiego wosku:D
OdpowiedzUsuńsam bym coś zapalil .... :P
OdpowiedzUsuńAj kuszące propozycje. Ja teraz upajam się woskami od Kringe Candle ;)
OdpowiedzUsuńTrudno nam sobie wyobrazić jak pachnie Moonlight ale z opisu nam się również nie spodobał :D
OdpowiedzUsuńMy serenity i Lemon mnie kuszą :)
OdpowiedzUsuńżadnego z nowej kolekcji jeszcze nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńnice blog, like it! :) I follow you :)
OdpowiedzUsuńhttp://itsmetijana.blogspot.rs/
Bardzo lubię zapachy kwiatowe, więc pomimo że za Yankee Candle nie przepadam, to mam ochotę wypróbować przynajmniej 2 pierwsze zapachy :>
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy wosku, ale myślę, że ten z trawą cytrynową idealnie by mi pasował ;)
OdpowiedzUsuńja sobie w koncu kupilam wielka swiece z YC i pachnie wspaniale! woskow nie mialam nigdy
OdpowiedzUsuńPrzecież to nie jest kolekcja my serenity :)
OdpowiedzUsuńJuż sprawdziłam - na stronie Yankee Candle kolekcja nazywa się "My Serenity", więc wszystko się zgadza :)
UsuńPeony uwielbiam! ♥
OdpowiedzUsuń