Na wstępie przyznam się bez bicia, że zdjęcia wykonane do dzisiejszego wpisu przeleżały na dysku aż 4 miesiące, bo zrobiłam je w połowie grudnia, gdy tylko róże Ecstasy weszły na polski rynek kosmetyczny, a dokładniej gdy weszły do Rossmanna. Od tego czasu powstało wiele mitów na temat tych różów… Dostępne są 3 odcienie Ecstasy i jedynie odcień nr 1 ma być odpowiednikiem słynnego różu NARS Orgasm, a niektóre dziewczyny miały odcień nr 2 lub 3 i pisały, że w ogóle nie są podobne do różu NARSa – nie są podobne, bo nie miały być ;) Zresztą za chwilkę wszystko się wyjaśni…
WIBO RÓŻ ECSTASY
OPAKOWANIE
W tym momencie powinna zacząć się cała kontrowersja związana z różami WIBO – otóż bezsprzecznie opakowania różów z serii Ecstasy przypominają swym wyglądem opakowania sporo droższych różów NARS. Inspiracja droższą marką nasuwa się więc sama. Jeśli chodzi o moje odczucia w związku z tym, to napiszę wprost: mam to w d...pie. Każdego dnia ktoś bardziej lub mniej inspiruje się jakimś produktem i nie mnie oceniać, w ilu procentach jest to jeszcze „fair”, a kiedy zahacza o podrabianie. Z mojej strony wygląda to tak, że opakowanie jest ładne, poręczne i praktyczne. Podoba mi się dodatkowe kartonikowe opakowanie, w które zapakowany jest produkt – dzięki temu opakowanie „właściwe” nie jest porysowane w momencie zakupu. Po otwarciu kasetki naszym oczom ukazuje się całkiem zgrabne lusterko. Napisy nie starły mi się z opakowań, ale róże przechowuję stale w oryginalnych kartonikach. Opakowanie zawiera 4,5g produktu i kosztuje 22 zł. Produkt należy zużyć w ciągu 12 miesięcy od otwarcia.
KOLOR/KONSYSTENCJA/ZAPACH
Posiadam wszystkie dostępne obecnie na rynku odcienie: nr 1 jest to róż wypiekany o różowym odcieniu połyskujący na złoto (tzw. rose gold albo golden rose). Teoretycznie to tańszy odpowiednik różu NARS Orgasm. Odcień nr 2 to dość chłodny róż prasowany, wpadający w odcień zwany „marsala”. Odcień nr 3 to bardzo ciepła i ciemna brzoskwinia. Puder wypiekany (nr 1) ma bardzo zbitą konsystencję, a pudry prasowane (nr 2 i 3) są mocnopylące i łatwo nabierają się na pędzel. Zapach produktów jest neutralny.
SKŁAD
Skład różu w odcieniu nr 1: Talc, Mica, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Ethylhexyl Palmitate, Pentaerythrityl Tetraisostearate, Polymethylsilsesquioxane, HDI/Trimethylol Hexyllactone Crosspolymer, Silica, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Caprylyl Glycol, Phenoxyethanol, [+/-]: CI 77891, CI 15850, CI 77491, CI 77492.
Skład różu w odcieniu nr 2: Mica, Talc, Silica, Octyldodecyl Stearoyl Stearate, Magnesium Myristate, Bismuth Oxychloride, Caprylyl Glycol, Phenoxyethanol, [+/-]: CI 77491, CI 15850, CI 77499, CI 77492, CI 77891.
Skład różu w odcieniu nr 3: Mica, Talc, Silica, Magnesium Myristate, Octyldodecyl Stearoyl Stearate, Bismuth Oxychloride, Caprylyl Glycol, Phenoxyethanol, [+/-]: CI 77891, CI 15850, CI 77492, CI 77491, CI 77499.
MOJA OPINIA
Róże WIBO z serii Ecstasy przyciągnęły moją uwagę ciekawymi opakowaniami, nie są one pstrokate czy tandetne. Sama kasetka wykonana jest z matowego plastiku, ale w dotyku nie jest tak „gumowa” jak opakowania marki NARS. Dzięki temu nie pozostają na niej „odciski palców” niemożliwe do zmycia. Uważam je więc za bardzo praktyczne i ładne. Kasetka płynnie się otwiera i zamyka, nie ma obawy o połamane paznokcie. Lusterko ukryte w środku jest dobrej jakości. Jednym zdaniem WIBO się tutaj spisało ;)
Jeśli chodzi o skład różów WIBO, to przyznam, że nie wnikam w składy kolorówki, której używam. Od razu jednak widać, że róże WIBO zawierają w sobie talk, który wiele osób może zapychać. Ponoć podobnie jest z czerwonym barwnikiem zawartym w większości różów do twarzy. Osobiście nie miałam żadnych problemów skórnych wywołanych przez jakikolwiek róż w całym moim życiu, więc się nie wypowiem w tym temacie.
Pora na jakość i działanie. Jak już wspomniałam wcześniej, róże dostępne są w trzech odcieniach, które bardzo się od siebie różnią. Podstawową różnicę stanowi forma i wykończenie różów. Odcień nr 1 jest to róż wypiekany, a więc będzie bardzo wydajny. Posiada charakterystyczny odcień różu połączonego ze złotem (rose gold, golden rose), a więc jest to róż i rozświetlacz w jednym. Producent określa go jako „Róż do policzków w najbardziej pożądanym odcieniu. Pudrowa formuła zamknięta w pięknej kasetce z lusterkiem. Nadaje delikatny odcień różu, jednocześnie rozświetlając złotą poświatą. Specjalna technologia i wypiekana formuła pozwala na stopniowe dozowanie produktu, tak aby uzyskać odpowiedni dla siebie efekt.”. To właśnie ten odcień ma być tańszym odpowiednikiem słynnego NARS w odcieniu Orgasm. Nie miałam nigdy NARSa, więc nie jestem w stanie ich porównać. Wiem jednak, że wiele osób narzeka na pigmentację różu nr 1 WIBO. Należy jednak wziąć pod uwagę, że po pierwsze - to produkt wypiekany, więc będzie zachowywał się inaczej od zwykłego prasowanego różu. Po drugie na opakowaniu zawarta jest informacja: „nadaje delikatny odcień różu”. Po trzecie: trzeba użyć do niego pędzla z twardym włosiem i wszystko będzie grało ;) Sama mam stary pędzel z twardym włosiem i róż WIBO w odcieniu 1 nakłada się nim na policzki idealnie. Jeśli chodzi o trwałość, to róż powoli zanika w ciągu dnia, ewentualnie „miesza się” z rozświetlaczem, który nakładam ;) Nie robi plam i dobrze się aplikuje.
Odcień nr 2 to piekielnie dobrze napigmentowany produkt w odcieniu chłodnego różu typu „marsala”. Ma matowe wykończenie bez żadnej poświaty. Podobnie odcień nr 3, który ma ciepły ceglasty odcień i jest typowym matem. Są to róże tradycyjne, które producent opisuje następująco: „Róż do policzków. Klasyczna pudrowa formuła o wysokiej koncentracji pigmentów pozwala na efektowne wykończenie makijażu. Wyjątkową trwałość produktu zapewnia intensywna mikronizacja pigmentu. Róż zamknięty w pięknej matowej kasetce z lusterkiem”. Odcienie nr 2 i 3 zdecydowanie różnią się więc od odcienia nr 1 – mają zabójczą pigmentację i najlepiej nakładać je delikatnym pędzlem i lekką ręką, jeśli nie chcemy narobić sobie plam. Róże lekko pylą w opakowaniu, dobrze się rozcierają i są trwałe. Nie dają żadnej błyszczącej poświaty na skórze.
PODSUMOWANIE
Róże WIBO z serii Ecstasy różnią się między sobą diametralnie w zależności od koloru. Odcień nr 1 to róż wypiekany, odpowiednik słynnego różu NARS w odcieniu Orgasm, ma delikatny różowy kolor ze złotą poświatą. Należy nakładać go zdecydowanie i w sporej ilości. Potrafi blednąć na skórze w ciągu dnia. Z kolei odcienie 2 i 3 to róże tradycyjne, mają bardzo dobrą pigmentację, więc należy nakładać je delikatnie miękkim pędzlem, by nie zrobić sobie plam. Mają bardzo dobrą trwałość. Szczerze mówić wszystkie trzy odcienie przypadły mi do gustu i myślę, że warto się na nie skusić na promocji -50% w Rossmannie, gdy będą kosztowały po ok. 11 zł.
Jaki jest Wasz ulubiony róż?
Bardzo ciekawa jestem tych róży, ale mam kilka w zapasie i postanowiłam nie kupować nowych...
OdpowiedzUsuńRozumiem, co za dużo, to niezdrowo ;)
UsuńW ogóle nie moje kolory
OdpowiedzUsuńCzasem tak bywa :)
UsuńDla mnie trochę za ciepłe ale generalnie wyglądają super :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie ma większej liczby odcieni ;)
UsuńBardzo rzadko używam różu, ale te wyglądają wyjątkowo zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńOgólnie wolę bronzery od róży ;)
Usuńpiękne,a le mam tyle róży, ze dam sobie spokój
OdpowiedzUsuńRozumiem, umiar jest czasem wskazany :D
Usuńchyba pierwszy najbardziej by mi pasował
OdpowiedzUsuńJest dość uniwersalny :)
UsuńMam 1 i bardzo lubię, mam też Orgasm i też lubię 😜
OdpowiedzUsuńOryginału niestety nie miałam ;)
UsuńJa róż zużywam baaardzo długo... a mam zapasik, więc se darowałam :))
OdpowiedzUsuńChyba nigdy nie zużyłam różu do końca :D
UsuńJa skusiłam się na nr 3 podczas ostatniej promocji w Rossmannie. Bardzo mi się podoba, kolor jest taki mój :) Ale rzeczywiście trzeba z nim uważać, jak malowałam się nim pierwszy raz to wyglądałam jak ruska lala :)
OdpowiedzUsuńJa wczoraj się nim załatwiłam :D Wszystko przez pośpiech ;)
UsuńRóżu nie znam. Opakowania wyglądają bardzo stylowo i elegancko :) Bardzo spodobał mi się ten pędzel co jest na zdjęciach. Z jakiej on jest firmy ?
OdpowiedzUsuńCo powiesz na wspólną obserwację ?
Zapraszam http://natalie-forever.blogspot.com
Jest to pędzel Hakuro model H50S (mniejsza wersja pędzla H50) :)
UsuńŁadne kolorki, ale róży Ci u mnie dostatek ;D Aktualnie nie mam takiego ulubionego różu, ale często sięgam po potrójne kremowe róże sleek ;)
OdpowiedzUsuńJa sobie nie radzę z kremowymi różami :P
UsuńJa nieczęsto się maluję, więc i po róże nie sięgam często;) "1" mi się bardzo podoba;)
OdpowiedzUsuńSkoro nie masz takich potrzeb, to po co przepłacać :D
UsuńMam kilka róży i nie skuszę się na kolejne :)
OdpowiedzUsuńGrunt to rozwaga :D
UsuńLubię róże Wibo, ale mam już dość sporą kolekcje, więc nie planuje kolejnych zakupów :)
OdpowiedzUsuńMądre podejście :)
UsuńIt looks like a great product!
OdpowiedzUsuńNice blog (:
CM | XIII.
Thx ;)
UsuńMnie te róże jakoś nie powalają na kolana, jeśli chodzi o odcienie :)
OdpowiedzUsuńNiestety mnie promocje w Rossmann nie kuszą, zwłaszcza na kolorówkę.
OdpowiedzUsuńMnie niestety kuszą :P
Usuńładne te odcienie podobają mi się;)
OdpowiedzUsuńMi również ;)
Usuńja ostatnio nie używam różu :) a na promocje Rossmann nie wybieram się bo nie jest to na moje nerwy :P
OdpowiedzUsuńU mnie nic złego nie działo się w trakcie promocji ;)
UsuńMoim ulubionym różem jest wypiekany Bourjois (mam różne róże i jednak okazuje się, że wolę wypiekane róże niż te pudrowe, nie wiem, może mam ciężką rękę, haha :D). Ale skusiłabym się na ten nr 1 z Wibo przy kolejnej promocji. ;)
OdpowiedzUsuńAkurat różów z Bourjois jawnie nie znoszę :D
UsuńZdecydowanie moje kolorki! :)
OdpowiedzUsuńładniutkie, szczególnie ten najbardziej perłowy, przypomina mi mojego sleeka
OdpowiedzUsuńJest bardzo do niego podobny :)
UsuńMnie do Wibo ciągnie już coraz mniej
OdpowiedzUsuńU mnie na odwrót - jak dla mnie mają coraz ciekawsze produkty ;)
UsuńA ja akurat różu używam bardzo rzadko, chociażmam ich kilka w swoich kosmetykach.;)
OdpowiedzUsuńMogłabym żyć bez różów, ale bez bronzera ciężej :P
UsuńKiedyś miałam więcej róży. A teraz 2 wystarczą i nie planuję nic nowego.
OdpowiedzUsuńZ przeogromną chęcią się piszę jednak na takie ciepłe odcienie.
Chcę spróbować kiedyś.
Pozdrawiam serdecznie :)
W sumie również nie mam zbyt wiele różów :P
UsuńWłaśnie się nad nimi zastanawiałam... jednak zdecydowałam się na paletkę do konturowania. POzdrawiam. Jestem tutaj.
OdpowiedzUsuńPaletka do konturowania zawsze spoko :D
UsuńMają bardzo ładne opakowanie na wieli plus. :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńChciałam wypróbować te róże od dłuższego czasu i pupa... nigdzie ich spotkać w rossmannach nie mogę :(
OdpowiedzUsuńU mnie były ;)
UsuńNie miałyśmy ich nigdy ale już pewnie w Rossmannie ich nie uświadczymy w promocji :P Trochę się spóźniłyśmy xD
OdpowiedzUsuńNigdy nie wiadomo, może kryją się w szufladzie pod szafą :D
UsuńNie mam swojego ulubieńca wśród róży. ;]
OdpowiedzUsuńJa w sumie też często je zmieniam :P
UsuńZerkałam na nie w Rossmannie Ale jednak się nie skusiłam ;)
OdpowiedzUsuńSilna wola robi swoje :D
UsuńTen odcień a'la NARS mi się podoba, te dwa pozostałe niestety niekoniecznie. Może się skuszę na ten nr 1 :)
OdpowiedzUsuńNr 1 jest chyba najpopularniejszy ;)
UsuńTen pierwszy odcień mam chyba w tej nowej palecie do konturowania tej marki, bo wygląda mocno podobnie i bardzo mi się on podoba ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, że to ten sam :D
Usuńnie znam się na składach róży, ale z całej trójki ten środkowy mi najbardziej odpowiada ;D:)
OdpowiedzUsuńOstatnio jakoś najczęściej go używałam :P
UsuńPewnie bym się skusiła, gdyby nie to, że mam już zdecydowanie za dużo różów :p Inspirowanie się droższymi markami mi nie przeszkadza, choć czasem wolałabym, żeby jakieś Wibo czy inne MUR wyszły z własną propozycją np. zestawu cieni nude. W każdej internetowej drogerii jest z 5 różnych kopii Naked 1-3 i każda ma dla mnie te same wady (za dużo b. jasnych kolorów, za ciepła...). Biorąc pod uwagę świetną jakość cieni MUR czy różów Wibo wolałabym móc kupić stworzony przez te firmy zestaw cieni, nie będący kopią niczego innego.
OdpowiedzUsuńRównież czekam na jakąś fajną paletkę, np. utrzymaną w różowej lub brzoskwiniowej tonacji :)
UsuńKolory totalnie nie w moim guście więc w ogóle nie zwróciłam na nie uwagi w drogerii.
OdpowiedzUsuńMi akurat się spodobały, bo nie lubię "cukierkowych" róży, które dominują w drogeriach :D
UsuńPrzeżywają te inspiracje strasznie... Również mam to gdzieś :P
OdpowiedzUsuńTrzeba zachować zdrowy rozsądek :D
Usuńodcień numer 1 piękny <3
OdpowiedzUsuńRacja :D
UsuńJedynie numer 1 przykuwa uwagę,reszta nie moja bajka.Mam już swoje ulubione róże więc nie planuję zakupu
OdpowiedzUsuńNr 1 jest piękny :)
UsuńMam numer 1 i uwielbiam <3 Latem to dopiero będzie pięknie wyglądał przy opalonej skórze <3
OdpowiedzUsuńDokładnie :D
UsuńNr 1 zapowiada się ciekawie, a może i ja się skuszę :):*
OdpowiedzUsuńagnesssja.blogspot.com
Polecam :D
UsuńMam 1 i 2 i jakoś leżą w szafce nieużywane. Chyba oddam je mojej mamie, bo nie jestem z nich do końca zadowolona. Bardziej podoba mi się jednak ten odpowiednik Narsa, ale szkoda, że tak ciężko się go nakłada.
OdpowiedzUsuńNiestety trzeba mieć do niego ciężką rękę ;)
UsuńNie miałam tych róży.
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńDla mnie za ciemne ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście nie każdemu muszą pasować te odcienie ;)
UsuńWygladaja calkiem ciekawie, jednak nigdy nie zwrocilam uwagi
OdpowiedzUsuń