Z coraz większym zainteresowaniem przyglądam się pojawianiu nowych marek kosmetycznych oferujących produkty z bardziej naturalnym składem na naszym polskim rynku. Jednocześnie cieszy mnie, że coraz więcej z nich pojawia się na półkach drogeryjnych sieci. Dzięki temu „zwykły Kowalski” ma okazję wrzucić je do koszyka bez konieczności dokonywania zakupów online. Tak też było z marką Buna, której kartonowy stand pojawił się w Drogerii Natura. Nie przegapiłam okazji i chwyciłam kilka kosmetyków Buna, a dziś chciałabym podzielić się moją opinią na temat ich płynu micelarnego z aloesem do skóry suchej i wrażliwej.
BUNA PŁYN MICELARNY DO SKÓRY SUCHEJ I WRAŻLIWEJ Z ALOESEM
Opakowania produktów marki Buna utrzymane są w charakterystycznym ciemnozielonym kolorze. Wybór zieleni jako dominującego odcienia na opakowaniu prawdopodobnie nie był przypadkowy – wizualnie kojarzy się bowiem z produktami naturalnymi. Wszelkie grafiki zostały maksymalnie uproszczone. Płyn micelarny z aloesem posiada zamknięcie typu „press”, więc możemy pomarzyć o zabraniu go w podróż. W tym miejscu od razu zdradzę, że zdjęcia musiałam zrobić dopiero po zużyciu micela, bo zawartość wylewała się z opakowania. Płyn micelarny kosztuje ok. 12 zł/400 ml.
Marka sama o sobie:
„Buña jest bogata w ekstrakty z ziół, znane z polskich łąk, ogrodów i doniczek. Czerpie z ich cudownych właściwości działających na ciało i zmysły”.
Brzmi pięknie nieprawdaż? Ale jaka była moja pierwsza myśl? Według mnie marka, która teoretycznie aspiruje do bycia postrzeganą jako naturalna, oparta na ziołach prosto z ogródka, chyba powinna podawać składy swoich produktów na stronie czyż nie? A zobaczyć można jedynie „składniki aktywne” i przeczytać, że produkt jest „bez tego” i „bez tamtego”. Nie prościej po prostu wrzucić skład? A propos składu – tak prezentuje się skład bohatera dzisiejszego wpisu, czyli płynu micelarnego z aloesem:
Aqua/Water, Poloxamer 184, Glycerin, Jasminum Officinale Flower Water, Cocamidopropyl Betaine, Methylpropanediol, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Polyglyceryl-4 Laurate/Sebacate, Polygryceryl-6 Caprylate/Caprate, Coceth-7, PPG-1-PEG-9 Lauryl Glycol Ether, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Allantoin, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol, Sodium Benzoate, Citric Acid, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Parfum
Substancje aktywne w tym przypadku to: woda jaśminowa, ekstrakt z liści aloesu i alantoina. Trochę mało jak na tak długi skład. Ponadto znajdziemy wiele kontrowersyjnych substancji, np. Cocamidopropyl Betaine czy Phenoxyethanol. Także do ideału trochę mu brakuje. O wiele lepiej wypadną pod tym względem płyny micelarne Sylveco czy też Vianek.
Pora na konkrety, jeśli chodzi o działanie. Zacznijmy od zapachu – jest on silnie alkoholowy, wręcz odrzucający, ale to zapewne sprawka wody jaśminowej, bo alkoholu brak. Płyn micelarny z aloesem dobrze rozpuszcza zarówno makijaż twarzy jak i oczu, jednak pozostawia charakterystyczną „pandę”. Ciężko domyć ze skóry rozpuszczoną kredkę do oczu – trzeba bawić się w pocieranie między poszczególnymi rzęsami. Ewidentnie brakuje mu „przyczepności”, by zbierać rozpuszczony makijaż ze skóry na płatek. Gdy dostanie się do oczu powoduje OKROPNE szczypanie, jeszcze nie spotkałam się z tym, by tak piekły mi oczy po jakimś micelu. Oczywiście nie piecze za każdym razem, więc spokojnie mogłam go zużyć. Jako, że jest to produkt skierowany do skóry suchej i wrażliwej, to pozostawia po sobie nawilżającą żelową warstewkę, która jest przeze mnie akceptowalna. Nie miałam problemu z podrażnieniami czy też wysypem niedoskonałości w trakcie użytkowania płynu.
PODSUMOWANIE
Żałuję, że płyn micelarny Buna z aloesem okazał się być takim przeciętniakiem – skład produktu nie jest rewelacyjny, działanie pozostawia wiele do życzenia (panda pod oczami), zapach jest dość intensywny, a do tego płyn potrafi piec w oczy. Na plus zaliczyć mogę przystępną cenę (ok. 12 zł/400 ml) oraz przyjemną nawilżającą warstewkę, która pozostaje po demakijażu micelem. Nie jest to najgorszy produkt, ponieważ udawało mi się nim zmywać makijaż i zużyłam go w całości, ale raczej więcej do niego nie wrócę.
Jaki jest Wasz ulubiony płyn micelarny?
Ostatnio coś mam pecha do tej pandy pod oczami, po micelu :P
OdpowiedzUsuńJak widać ja również :D
UsuńMnie on nie kusi, bo już wcześniej widziałam opinie, że jest taki sobie. Polubiłam się za to z ich maseczkami do twarzy :)
OdpowiedzUsuńWłasnie czytałam u Ciebie o ich kremie do rąk - lipa :P
UsuńWidziałam te kosmetyki w drogerii, szkoda, że micel szczypie, ja mam teraz micelka Bielendy :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo liczyłam na więcej ;)
UsuńOoo, a miałam na niego chrapkę.
OdpowiedzUsuńNiestety, wyszło jak wyszło :P
UsuńNie dla mnie, widziałam już tą markę na blogach, ale szczególnie mnie nie kusi :)
OdpowiedzUsuńMnie kusiła, więc się trochę obkupiłam ;) Zobaczymy, co z tego wyniknie ;)
Usuńnie znalam tego produktu :)
OdpowiedzUsuńTo taki średniaczek :P
UsuńLubię ich maseczki i olejek peelingujący. Z micelem jeszcze nie miałam okazji się poznać i nie wiem czy się skuszę.
OdpowiedzUsuńMaseczki mam w zapasie :D
UsuńSzkoda.. bo jednak kosmetyk z aloesem powinien robić furorę. Cóż, jednak nie ten :/
OdpowiedzUsuńMam jeszcze ich maseczkę z aloesem w zanadrzu ;)
UsuńMiałam z tej marki próbkę żelu pod prysznic. :D
OdpowiedzUsuńNa żel się nie skusiłam ;)
UsuńJa do tej pory mam maseczkę aloesową, krem do twarzy oraz żel pod prysznic tej marki. Całą trójkę lubię, ale niebieskiego płynu micelarnego z Bielendy, na ten nie zamienię mimo wszystko :)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam micel Bielendy :D
UsuńNie mam ulubionego micela, tego też nie stosowałam. Z Buna miałam jedynie odżywkę do włosów, ale skończyła się tak szybko, że nawet nie zdążyłam się jej bliżej przyjrzeć ;)
OdpowiedzUsuńCzyli chyba też szału nie było? ;)
UsuńTeraz jest moda na produkty naturalne, więc wiele marek tak określa swoje kosmetyki, mimo iż nie zawsze jest to w 100% zgodne z prawdą. Jednak marka i tak mnie kusi, a zwłaszcza maseczki :)
OdpowiedzUsuńNiedługo każda marka będzie "naturalna" ;)
UsuńSpodziewałam się, że dużo lepiej wypadanie :)
OdpowiedzUsuńTeż miałam taką nadzieję :P
UsuńMiałam ten micel i był całkiem ok. Bardziej denerwowało mnie podejście firmy :P
OdpowiedzUsuńJakie podejście? :)
UsuńMiałam go i w zasadzie dalej mam jednak mało go używam i nie do końca mi leży :P na szczęście krzywdy nie robi :)
OdpowiedzUsuńMiałam już gorsze micele, także bez tragedii ;)
UsuńNie mialam w planach jego zakupu.
OdpowiedzUsuńI nie masz czego żałować ;)
UsuńCześć witam cię bardzo serdecznie w ten pochmurny czerwcowy poranek z tą firmą miałam już do czynienia Obecnie jestem na wykończeniu maseczki żelowa maseczka łagodząca aloes i przyznam szczerze że jestem pod ogromnym wrażeniem spełnia moje oczekiwania i chętnie sięgnę po nią raz jeszcze kiedy zobaczyłam tutaj ten kosmetyk który prezentujesz od razu sobie pomyślałam o kurczę przetestuje kolejny kosmetyk ale jednak że twoje rekomendacje nie są zbyt fajne to ja sobie odpuszczę ale chętnie raz jeszcze się knabo że jaką maseczkę Pozdrawiam cię serdecznie Życzę ci przyjemności oraz kolejnych fantastycznych kosmetyków do testu
OdpowiedzUsuń💁 odnowionaja.blogspot.com
Zapraszam Cię serdecznie na bloga swej Przyjaciółki Agnieszki , która chwyta piękne chwile w swój obiektyw , ale również pisze życiowe przesłania z serca dla drugiego człowieka .
Pozdrawiam serdecznie Sylwia
Maseczkę aloesową mam w zapasie ;)
UsuńPrzyznam, że i mnie trochę zawiodła ta marka. Mam balsam z aloesu i wcale nie nawilża tak świetnie, patrzyłam również składy płynów miceralnych i kremów i cóż... nie nazwałabym tego naturalnymi kosmetykami. Z jednego produktu jestem zadowolona! Jest to maseczka oczyszczająca z drożdżami i glinką, jest naprawdę super ;)
OdpowiedzUsuńMam dwie ich maseczki w zapasie, więc mam nadzieję, że lepiej wypadną ;)
UsuńO marcę słysze pierwszy raz prawdę pisząc
OdpowiedzUsuńJeśli szczypie w oczy to odpada...niestety.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że średniaczek bo te wszystkie ziołowe dodatki nas zaciekwiły.
OdpowiedzUsuńo marce już słyszałam, jednak nie miałam jeszcze nic o nich :D chętnie bym przetestowała na sobie :D
OdpowiedzUsuńRaczej nie zdecyduję się na ten produkt. Cieszę się, że trafiłam na ten opis :)
OdpowiedzUsuńJa mam ostatnio dobrą passę jeśli chodzi o.płyny micelarne. Bardzo fajny jest z Caudalie, AA, Bielendy i Zielone Laboratorium. ;) Z tej marki miałam maseczkę, ale mnie zapychała...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że okazał się niewypałem :P Ja wykończyłam różowego Garniera, z którego jestem niezmiennie zadowolona :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam różowy płyn z Eveline, już kilka butelek za mną. ;)
OdpowiedzUsuńMoj ukochany płyn micelarny to zielony Cien z Lidla, ale ostatnio go nie widzę. :( Na jego miejsce wprowadzili chyba dwie nowe wersje: różową i niebieską. Niestety różowa jest słabsza od zielonej i po prostu gorzka w smaku, wiec zmywanie ust to masakra. :( Teraz kupiłam niebieską na próbę z nadzieją, że dorówna zielonej. :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię płyn micelarny z Bielendy - różany :)
OdpowiedzUsuńJak szczypie i zostawia pandę to tragedia :/
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię kosmetyki z aloesem, ale wolę przygotowywać je samodzielnie.
OdpowiedzUsuńw supermarkecie, w którym robię zakupy po pracy stoi szafa z kosmetykami Buna, ale jeszcze na żaden się nie skusiłam:P
OdpowiedzUsuńCoraz więcej kosmetyków tej marki i w sklepach i na blogach :D Ja na razie nie jestem do niej przekonana ale kto wie może kiedyś ?
OdpowiedzUsuńPierwszy raz go widzę i jeśli szczypie w oczy to na pewno odpada:)
OdpowiedzUsuńCoś tak czułam w kościach, że te kosmetyki okażą się przeciętne.. Czyli dobrze, że niczego nie kupiłam ;))
OdpowiedzUsuńCena niska, ale nie wypróbowałabym go skoro piecze w oczy.
OdpowiedzUsuń