Zauważyłam, że dawno nie było na blogu recenzji żadnej maskary, a przecież w samym pierwszym półroczu 2018 roku zużyłam z sześć sztuk. Dlatego też w ramach piątkowego wpisu nadrabiam zaległości i pragnę przedstawić jeden z hitów blogosfery, czyli maskarę Eveline Volumix Fiberlast w srebrnej wersji. Oto i ona!
MASKARA EVELINE VOLUMIX FIBERLAST
Opakowanie maskary jest po prostu przepiękne – nie ma co ukrywać. Jest smukłe i pokryte srebrnym materiałem, który odbija otoczenie niczym lustro. Zdecydowanie wyróżnia się wyglądem na tle drogeryjnych maskar z tej półki cenowej. Ma silikonową szczoteczkę w kształcie klepsydry, która jest szersza na początku i końcu, a węższa po środku. Volumix Fiberlast ma 10 ml pojemności, głęboki czarny odcień jest ważna przez 6 mies. od otwarcia.
Informacje ze strony producenta:
Nowa mascara Eveline Cosmetics łączy w sobie specjalistyczną formułę z rewolucyjną konstrukcją szczoteczki i udowodnionym działaniem.
Length & curl up mascara:
– seksowne wydłużenie nawet do 50%
– długotrwałe podkręcone rzęsy
Innowacyjna, błyszcząca formuła FIBERLAST16h z mineralnymi pigmentami i prowitaminą B5 sprawi że Twój makijaż będzie olśniewał przez wiele godzin.
Szczoteczka: SexyBrush
Taliowany kształt szczoteczki dopasowuje się do kształtu rzęs gwarantując długotrwałe podkręcenie. Aplikacja tuszu jest precyzyjna co pozwala na osiągnięcie seksownego efektu wydłużenia do 50%.
SKŁAD: Aqua, Synthetic Beeswax, Paraffin, Acacia Senegal Gum, Stearic Acid, Triethanolamine, Palmitic Acid, Butylene Glycol, Copernicia Cerifera Cera, Glyceryl Stearate, Polybutene, VP/ Eicosene Copolymer, Oryza Sativa Cera, Hydroxyethylcellulose, Myristic Acid, Arachidic Acid, Behenic Acid, Oleic Acid, Phenoxyethanol, Methylaparaben, Propylparaben, CI 77499.
Kwestie techniczne mamy z sobą, więc pora na praktykę. Jak możecie podejrzeć na zdjęciu, maskara bardzo ładnie wydłuża i pogrubia rzęsy dając efekt „wow”. Niestety na tym jej plusy się kończą… Przede wszystkim nie potrafię poradzić sobie z dziwnym kształtem szczoteczki – przy jej wyciąganiu z opakowania cały tusz zbiera się w jej najwęższym miejscu i tworzy jednego wielkiego kleksa. Początkowo przypuszczałam, że dzieje się tak, ponieważ tusz jest świeżo otwarty i formuła jeszcze nie nabrała odpowiedniej „mocy”, ale kolejne tygodnie użytkowania niczego nie zmieniły – nadmiar tuszu zamiast zostawać w opakowaniu zbierał się na środku szczoteczki, a przy ponownym wkładaniu po prostu wylewał się dookoła wylotu. Opakowanie było przez to non stop uświnione i musiałam je wycierać chusteczką. Nadmiar tuszu na szczoteczce koszmarnie sklejał rzęsy, więc musiałam mieć zawsze w pogotowiu również czystą szczoteczkę do wyczesywania nadmiaru produktu. Gdy już udawało mi się przejść przez codzienną batalię z aplikacją tuszu mogłam cieszyć się piękną firanką rzęs. Ale nie na długo…
Kolejny mankament tuszu stanowi bowiem fakt, że… ekspresowo znika zwłaszcza z dolnych rzęs. Oczywiście najpierw trzeba było się piekielnie namęczyć, żeby je pomalować bez odbicia tuszu na skórze, a potem pozostało liczyć na cud. Który notabene nie nastąpił. Maskara w ciągu dnia się kruszyła, a jeśli dodamy do tego wysoką temperaturę na zewnątrz, to łatwo sobie wyobrazić pandę, która tworzyła pod oczami. W niektóre dni tusz potrafił się też odbić nad górną powieką… Cóż, widocznie maskary Eveline nie są mi pisane ;)
Jaka jest Wasza ulubiona maskara?
Pięknie wygląda na rzęsach, ale widzę tragedia z używaniem =P Nie cierpię pandy pod okiem. Teraz używam Infinity Lash z GR i jestem mega pozytywnie zaskoczona - efekt podobny do tej Twojej z Eveline, ale nic się nie osypuje, nie kruszy, nie spływa... Cudo! :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, muszę wypróbować przy okazji :D
UsuńMiałam go, szczoteczka mi się podobała, ale mascary Eveline mi się osypują i często sklejają rzęsy.
OdpowiedzUsuńMam ten sam problem ;)
UsuńSzkoda, ze zawiodła, ja bardzo lubię tusz Lily Lolo :)
OdpowiedzUsuńObawiam się, że naturalne maskary dają póki co za słaby efekt jak na moje rzęsowe potrzeby ;)
UsuńOj nie wiem co sie dzieje z formulami maskar, nie nawidze kiedy robia pandy i u mnie takowe laduja w koszu ;(
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio mam pecha do pand pod okiem :/
UsuńTaki chwalony był, a to kolejna negatywna opinia o nim, którą czytam ostatnio :P
OdpowiedzUsuńCoś tu nie "pykło" :P
UsuńLubię taki kształt szczoteczki.
OdpowiedzUsuńU mnie się niestety nie sprawdził :P
UsuńMoje ulubione mascary to zawsze te od Maybelline NY, ciągle kupuję te same :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sara's City
Uwielbiam od nich Lash Sensational :D
UsuńMam złotą wersję tego tuszu i też ma na szczoteczce pełno grudek, które strasznie brudzą. Jakoś nie przekonały mnie one do tuszów Eveline... Moim ulubionym jest Collistar Infinito, ale z racji, że to naprawdę drogi interes, wciąż szukam tańszego zamiennika.
OdpowiedzUsuńUżywam obecnie wersji Rose Gold z płaską szczoteczką i nie skleja rzęs, ale nadal z trwałością słabo :P
UsuńEfekt świetny. Szkoda, że jest tak nietrwały :( Ja uwielbiam Volume Million Lashes So Couture z L'Oréala :)
OdpowiedzUsuńSo Couture miałam, jedyny minus, że ciężko się zmywał :P
UsuńEfekt fajny, choć szkoda, ze tak szybko znika. Ja teraz używam Avon Supershock Volume i jest to mój zdecydowanie ulubiony tusz do rzęs :)
OdpowiedzUsuńJeszcze go nie miałam :)
UsuńA ja mam całkiem dobre doświadczenia z Evelinami.. ale ta widzę, że odpada.
OdpowiedzUsuńU mnie niestety w magiczny sposób znikają z rzęs :P
UsuńSzkoda, bo tak ładnie wygląda... Jakie Ty masz ładne oczy:).
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
UsuńPatrząc na sam efekt, myślałam, że to będzie bardzo fajny produkt, ale tyle minusów, że szkoda na niego czasu i nerw :P
OdpowiedzUsuńNiestety, ale na to wychodzi :P
UsuńMiałam ją kiedyś, ale nie byłam zadowolona.
OdpowiedzUsuńCzyli podobnie jak i ja ;)
UsuńNie jestem przekonana, czy bylabym z niej zadowolona.
OdpowiedzUsuńMożliwe, że też by Ci się nie spodobała w użytkowaniu :P
Usuńmój ulubiony tusz ma taką szczoteczkę, ale nigdy nie było z nim problemu, żeby nadmiar zbierał się na środku :)
OdpowiedzUsuńMoże coś było u mnie nie tak z ogranicznikiem ściągającym nadmiar tuszu :P
UsuńA ja bardzo lubię maskary z Eveline, szczególnie z serii Fiberlast ;) Co prawda, ten srebrny u mnie sprawdza się najgorzej, ale wciąż bardzo go lubię ;)
OdpowiedzUsuńBardziej polubiłam wersję rose gold z płaską szczoteczką ;)
UsuńTej wersji nie miałam, nawet nie odnotowałam,że to hit blogosfery, ale miałam Volume Celebrity i nawet miło wspominam :)
OdpowiedzUsuńU mnie się niestety nie sprawdził :P
UsuńU mnie sie sprawdzil dobrze i bardzo lubie ten tusz;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę :D
UsuńHmmm, ta szczoteczka jest bardzo podobna do tej z ich złotego tuszu Volume Celebrities, czy jak mu tam. Tamta jest dodatkowo giętka i przez to naprawdę dziwaczna. Ale tusz nawet lubię, choć mógłby być czarniejszy :).
OdpowiedzUsuńObu tych maskar nie polubiłam za tę szczoteczkę :P
UsuńUwielbiam ten tusz ;D
OdpowiedzUsuńU mnie niestety dał plamę i to dosłownie ;)
UsuńTego konkretnie nie miałam, ale złoty i taki czarny z zielonymi napisami tak i zdecydowanie to moi ulubieńcy <3 może złoty też gorzej rozdziela rzęsy, ale mam na to już patent i najpierw używam tego czarnego, a potem 2 warstwę tego złotego i jest super :) Pozdrawiam :) // ~ mój blog ~
OdpowiedzUsuńTrzeba kombinować, żeby było dobrze :D
UsuńMasz takie piękne rzęsy, że każda maskara się u Ciebie sprawdzi :D a te szczoteczki to w niektórych tuszach mają naprawdę dziwne kształty
OdpowiedzUsuńPopełniłam błąd, że nie wrzuciłam zdjęcia bez tuszu - ja prawie nie mam rzęs :D
UsuńNa rzęsach naprawdę robi wrażenie. Ale chyba tych pozostałych problemów bym nie zdzierżyła ;)
OdpowiedzUsuńTeż tak przypuszczam :P
UsuńNasza mama ją ma i również nam nie służyła bo odbijała się u góry ale za to mama bardzo sobie chwali i nic się jej nie brudzi więc nie wiemy od czego to zależy :P
OdpowiedzUsuńMoże od budowy oczu :D Ja mam głęboko osadzone, więc rzęsy dotykają skóry ;)
UsuńA ja w sumie lubię tusze Eveline, ten też :)
OdpowiedzUsuńU mnie zazwyczaj sprawdzają się L'Oreale :D
UsuńThank You ;)
OdpowiedzUsuńLubię maskary Eveline, chciałam ostatnio nawet kupić tą srebrną, ale akurat jej nie było i wybór padł na złotą wersję ;) Po przeczytaniu Twojej recenzji cieszę się, że jej nie kupiłam ;D
OdpowiedzUsuń