Odnoszę wrażenie, że jednym z bardziej znanych (jeśli nie najbardziej znanym) olejków do pielęgnacji ust jest olejek Clarins Instant Light Lip Comfort Oil. Nie jest jednak tajemnicą, że jego cena do najniższych nie należy i wynosi ok. 90 zł. Dlatego, gdy ujrzałam olejki Precious Oils od Eveline w Rossmannie (i na dodatek wchodziły w promocję -50%!) wiedziałam, że muszę je mieć, by móc przetestować czy olejkowa forma pielęgnacji ust jest dla mnie odpowiednia. Przyznam, że efekty testów były dość zaskakujące!
EVELINE OLEJKI DO UST PRECIOUS OILS LIP ELIXIR
„Olejek do ust 8w1:
1. regeneruje
2. nawilża
3. powiększa
4. wygładza
5. ujędrnia
6. niweluje zmarszczki
7. poprawia kontur
8. chroni przed słońcem, wiatrem i mrozem.
Nawilżający olejek do ust w formie błyszczyka, który łączy moc wyjątkowo skutecznych olejków (arganowego, kokosowego, awokado, z oliwek, Inca Inchi) z kolagenem o właściwościach powiększających usta. Eliksir doskonale odżywia, nawilża i zmiękcza usta poprawiając ich ukrwienie. Odmładza je spłycając już istniejące zmarszczki i zapobiega powstawaniu kolejnych, neutralizuje wolne rodniki, wspomaga odnowę komórek. Chroni skórę ust przed niską temperaturą, słońcem i wiatrem. Polecany do suchych i spierzchniętych ust. Delikatna konsystencja pozostawia uczucie komfortu przez cały dzień
Efekty:
Usta są jedwabiście gładkie, idealnie nawilżone i powiększone”.
Gdy już zapoznaliśmy się ze słynnymi obietnicami Eveline w stylu 100w1, przejdźmy do rzeczywistości. Olejki zamknięte są w praktycznych kartonikach, które dodatkowo chronią je przed ciekawskimi łapkami. Ich złota kolorystyka bardzo do mnie przemawia, produkty ładnie wychodzą też na zdjęciach. Olejki Lip Elixir wizualnie są podobne do All Day Lip Care Oil Tint, ale tinty dają o wiele więcej koloru na ustach. Precious Oils Lip Elixir dostępne są aktualnie w trzech wersjach: Raspberry, Cranberry oraz Vanilla i kosztują w cenie regularnej ok. 20 zł/7 ml.
W dzisiejszej recenzji na tapet chciałabym wziąć dwie wersje olejku: Vanilla oraz Cranberry. Testowanie zaczęłam od wersji waniliowej, dlatego też ma ona kompletnie zmasakrowane opakowanie – napisy starły się z niej doszczętnie. Sam olejek jest dość gęsty, z niejakim oporem przelewa się wewnątrz opakowania (niczym płynny miodek) i bardzo łatwo aplikuje się błyszczykowym aplikatorem – usta są dobrze pokryte już za jednym pociągnięciem. Należy jednak uważać, by nie przesadzić z ilością, bo potrafi się wówczas rozlać dookoła ust. Niemniej z wyczuciem da się go spokojnie nałożyć nawet bez lusterka. Na pewno nie zaskoczę Was też stwierdzeniem, że ma on olejową konsystencję ;)
Przy konsystencji warto zresztą się na chwilę zatrzymać, ponieważ nie wiem, jak to możliwe, ale wersja Vanilla jest dla mnie ciut gęstsza, przez co dłużej trzyma się na ustach, natomiast Cranberry jest bardziej płynna. Ciężko to wytłumaczyć tym bardziej, że oba produkty mają identyczny skład, który możecie podejrzeć poniżej:
Polybutene, Paraffinum Liquidum, Etylhexyl Methoxycinnamate, Olea Europea Fruit Oil, Diethylamino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate, Persea Gratissima Oil, Isostearoyl Hydrolyzed Collagen, Parfum, Argania Spinosa Kernel Oil, Cocos Nucifera Oil, Aloe Barbadensis Leaf Extract, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Butylmethoxydibenzoylmethane, Ethylhexyl Salicylate, Plukenetia Volubilis Seed Oil, Pentaerythrityl Tetra-di-t-butyl Hydroxyhydrocinnamate, Hydroxystearic Acid, Benzotriazolyl Dodecyl p-Cresol, Linanool, Citronellol, Benzyl Benzoate [+/-] CI 26100, CI 60725, CI 47000.
Od razu wychodzi na jaw, że tytułowy „olejek” to tak naprawdę parafina + olejki. Bowiem dopiero za parafiną znajdują się w składzie oliwa z oliwek i olej z awokado (a także kolagen), a za zapachem z kolei (który jest w pierwszej połowie składu) znajduje się olej arganowy, olej kokosowy, ekstrakt z liści aloesu, wit. E i C, oraz olej Inca Inchi. Skład delikatnie mówiąc koło naturalnego nawet nie leżał, ale…
Lip Elixir naprawdę działa! Efekty obiecane na opakowaniu, czyli gładkie, nawilżone i powiększone usta, faktycznie mają miejsce. Żeby było ciekawiej, wersję waniliową testowałam zimą (na przełomie 2017/2018) i nigdy nie miałam przesuszonych ust! Olejek aplikowałam zawsze rano przed wyjściem z domu na mróz i usta nie zamarzały, ani nie były wysuszone. Lip Elixir tworzył piękną powiększającą usta taflę, która rzeczywiście optycznie wygładzała i niwelowała załamania ust. Efekt podobał mi się o wiele bardziej od matowych pomadek. Wbrew pozorom olejek szybko nie „parował” z ust i trzymał się na nich do momentu „zjedzenia” z posiłkiem. Oczywiście minusem było to, że włosy przyklejały się do niego na wietrze, ale usta jako takie wybitnie lepkie nie były. Poza klejeniem włosów na wietrze noszenie olejku było bardzo komfortowe, a usta po jego aplikacji były świetnie nawilżone i odżywione. Sam dobór koloru olejku nie jest tak istotny, ponieważ ledwo go widać na ustach – ważniejszy jest efekt „mokrej tafli”.
Na koniec zapomniałam wspomnieć, że Lip Elixir zawiera SPF10 oraz że na mój nos zapachy wersji Vanilla i Cranberry znacząco się od siebie różnią… Vanilla jest bardzo przyjemna, waniliowo-miodowa, a Cranberry jest sztucznym słodkim ulepkiem a la landrynki. Od jego zapachu od razu schnie w gardle i chce się pić. Zdecydowanie jest przesłodzony! Gdybym miała wybierać, to nigdy więcej nie zdecydowałabym się na wersję Cranberry, ponieważ jest zbyt przytłaczająca pod względem zapachowym. Starcie zdecydowanie wygrywa Vanilla ;)
Mieliście okazję wypróbować kiedyś olejki do ust?
Nie używałam tych produktów. Na usta nakładam zazwyczaj jakieś balsamy mocno nawilżające z apteki. MÓJ BLOG
OdpowiedzUsuńDla mnie olejek to miła odmiana od tradycyjnych pomadek ;)
UsuńJak dla mnie ot zwykłe błyszczyki.
OdpowiedzUsuńwww.natalia-i-jej-świat.pl
Dla mnie to coś zupełnie innego :) Błyszczyki "błyszczą", a olejki pielęgnują usta nawet w czasie mrozów ;)
UsuńLubie olejki do ust wiec moze skusze sie na Wanilie (nie lubie sztucznych zapachow) ;)
OdpowiedzUsuńWanilia jest bardzo przyjemna :)
UsuńMnie nie zachwyciły :/
OdpowiedzUsuńRozumiem :) Mnie nie zachwyciła wersja Cranberry :P
Usuńmam wersję różową, ale jeszcze nie używałam :)
OdpowiedzUsuńJeśli Cranberry, to nie polecam :P
UsuńNie próbowałam, ale nie przekonują mnie. Wolę jednak kremowe i matowe pomadki :) A do pielęgnacji wolę mniej tłuste formuły, które sprawdzą się również pod makijaż, jak np. balsam od Neutrogeny, który szybciutko się wchłania.
OdpowiedzUsuńMi matowe pomadki znudziły się już dawno temu :D W sumie dosłownie mi się "przejadły" ;))
UsuńWaniliowy eliksir kuszący bardzo :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, bardzo go lubiłam :)
UsuńMiałam ten waniliowy, ale jakoś mnie nie urzekł :) poza tym po czasie zmienił zapach (zepsuł się?). Do pielęgnacji ust zdecydowanie wolę balsamy :P
OdpowiedzUsuńCałe szczęście u mnie nie zmienił się ani zapach ani konsystencja :D
UsuńAmazing products, dear, so nice and interesting post!
OdpowiedzUsuńNie próbowałam. :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się trafi ;)
UsuńNigdy nie próbowałam, ale ten zainteresował mnie bardzo ! ;)
OdpowiedzUsuńWaniliowy polubiłam :D
UsuńNie znam ich, ale szczerze mówiąc, nawet nie mam ochoty :P
OdpowiedzUsuńRozumiem :D
UsuńMiałam te olejki i u mnie wypadały całkiem przyjemnie, ale jednak mój hitowy olejek to Clarins :)
OdpowiedzUsuńClarinsa właśnie nigdy nie miałam ;)
UsuńBrzmi kusząco, ale ja tak nie cierpię gdy mi się włosy przyklejają do ust, że chyba się nie skuszę. Co prawda kupiłam ostatnio olejek do ust (floslek) ale będę go używać chyba tylko do zdjęć i ewentualnie w kryzysowych sytuacjach zimą. :D
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię jak mi się włosy przyklejają :P
UsuńGdzieś mam końcówkę żurawinowego. Muszę go wygrzebać i wykończyć :)
OdpowiedzUsuńNie lubię go :P
UsuńNiedawno zaopatrzyłam się w wersję Cranberry. Zapach mi się podoba, ale nie mam porównania do drugiej wersji. ;)
OdpowiedzUsuńWanilia jak dla mnie lepsza :D
Usuńmiałam albo jeszcze gdzieś mam wersję Cranberry:)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie nieudana jest :P
Usuńoj to nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
Usuńmiała mnie i dla mnie było całkiem przyjemne chociaż ja ich nie używałam jako tako w ciągu dnia bo to nie jest Formuła dla mnie natomiast nawet nie stosowałam i było całkiem spoko :)
OdpowiedzUsuńWanilię nakładałam zawsze przed wyjściem z domu, a na noc miałam inne produkty ;)
UsuńMiałam, jak dla mnie niewypał.
OdpowiedzUsuńSzkoda :(
UsuńOj nie wiem czy to produkty dla mnie :D
OdpowiedzUsuńNie każdemu podpasują ;)
Usuńurcze fajne te olejki się wydająD chętnie sprawdzę tą Vanillę bo też nie lubię przesłodkości
OdpowiedzUsuńWanilia jest lepszym wyborem :D
UsuńŁadnie sie prezentują i ciekawie zapowiadają, wiele obiecują, ale ja osobiście nie przepadam za taką formą na ustach.
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńMam tylko żółtą i lubię :)
OdpowiedzUsuńCzyli masz tę "lepszą" :D
Usuńciekawe są te lip elixiry :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńKurczę, a ja nie miałam nawet pojęcia, że tego typu produkty ma w swojej ofercie Eveline :O
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że niewiele osób o nich wie :)
UsuńNigdy nie próbowałam, masz rację z tym składem...ale widziałam podobne produkty u marki Alverde. Na pewno będą z lepszym składem:)
OdpowiedzUsuńNa pewno tak :)
UsuńJakoś nie mam do tych olejków przekonania, ale jak tak fajnie działają może się kiedyś skuszę ;)
OdpowiedzUsuńJedynie wanilia mnie urzekła ;)
UsuńRzeczywiście, nawet na zdjęciu widać, że ten waniliowy ma bardziej gęstą konsystencję.
OdpowiedzUsuńCoś jest na rzeczy :D
UsuńNie używałam go ani żadnych olejkow:)
OdpowiedzUsuńU mnie to też pierwszy raz ;)
UsuńUżywałam, nawet zużyłam do końca, ale kto wymyślił to przeciekające opakowanie, to ja nie wiem ;p nawet pionowo produkt się wydostawał przy zakrętce...
OdpowiedzUsuńU mnie nic nie przeciekało, choć olejki trzymam na leżąco w toaletce ;)
UsuńMnie jakos nie ciagnie do tego rodzaju produktow
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
Usuń