Nieodłączną cechą mody jest jej przemijalność - równie szybko przychodzi i odchodzi. Dlatego niezmiernie cieszy mnie fakt, że już od co najmniej kilku lat utrzymuje się u nas moda czy też trend na naturalną pielęgnację. W naturalnym kierunku podążają również polskie marki tworząc coraz to nowsze serie kosmetyków o bardziej naturalnych składach. Zresztą sama dałam się temu „naturalnemu” szałowi ponieść i od pewnego czasu regularnie sięgam po produkty o lepszych składach. Jest to tym łatwiejsze, że kosmetyki Sylveco, Vianek czy też Aloesove często dołączane są do prasy kobiecej. W ten sposób udało mi się „wyłapać w gratisie” aż 3 produkty marki Aloesove: płyn micelarny, żel myjący oraz żel aloesowy. Jak się sprawdziły?
ALOESOVE PŁYN MICELARNY
Delikatny płyn micelarny, który skutecznie usuwa makijaż twarzy i okolic oczu, pozostawiając skórę wyraźnie nawilżoną i ukojoną. Przeznaczony do każdego typu cery. Zawiera organiczny ekstrakt z aloesu o właściwościach silnie regenerujących i antyoksydacyjnych. Ekstrakt z miłorzębu japońskiego zwiększając produkcję kolagenu uelastycznia i wygładza skórę. Kompleks naturalnych olejków eterycznych pozostawia uczucie matowej i odświeżonej cery.
Do naturalnych płynów micelarnych podchodzę z rezerwą, ponieważ w przypadku produktów do demakijażu najbardziej liczy się dla mnie nie naturalny skład, a skuteczność działania. Nie ma bowiem nic gorszego nie czerwone od pocierania oczy i powyrywane rzęsy… Dlatego też byłam nieco zmartwiona faktem, że płyn micelarny Alesove zbiera w internecie mieszane opinie… Ale od początku!
Płyn micelarny Aloesove zamknięty jest w plastikowej butelce zamykanej na klik o pojemność 200 ml. Ma wodną konsystencję, przezroczysty odcień i świeży aloesowy zapach. Jak na serię aloesową przystało, zawiera w składzie ekstrakt z liści aloesu, ale znajdziemy w nim również delikatne substancje myjące, panthenol, ekstrakt z miłorzębu japońskiego, olej lniany, kwas mlekowy, olejek z mięty pieprzowej, olejek neroli, olejek rozmarynowy czy eukaliptusowy.
Płynu używałam w tradycyjny sposób, czyli dozowałam odpowiednią jego ilość na wacik, a następnie przecierałam nim twarz. Nie będę trzymała Was w niepewności – sprawdził się u mnie przyzwoicie domywając zarówno makijaż twarzy jak i oczu (łącznie z tuszami do rzęs). Wystarczyło dłużej przytrzymać płatek kosmetyczny na rzęsach, by rozpuścić tusz, a następnie delikatnie zetrzeć całość zabrudzenia ze skóry. Płyn nie powodował szczypania, ani nie pogorszył stanu mojej cery. Dawał uczucie przyjemnego odświeżenia i minimalnego chłodku. Podsumowując - okazał się być naprawdę dobrym kosmetykiem z naturalnym składem. Mógłby co prawda mieć ciut większą pojemność, ale pamiętajmy, że na jego zużycie jest jedynie 3 miesiące od otwarcia, więc może nie warto szaleć z tą pojemnością ;)
ALOESOVE ŻEL MYJĄCY DO TWARZY
Żel myjący do twarzy, który dzięki zawartości delikatnych środków myjących usuwa wszelkie zanieczyszczenia, nie podrażniając nawet wrażliwej skóry. Zawiera organiczny ekstrakt z aloesu oraz ekstrakt z miłorzębu japońskiego o silnych właściwościach nawilżających oraz antyoksydacyjnych. Dodatek kwasu jabłkowego odpowiada za delikatne złuszczenie i rozjaśnienie przebarwień. Połączenie naturalnych olejków eterycznych wspomaga procesy regeneracji i regulacji pracy gruczołów łojowych. Po zastosowaniu cera pozostaje wyraźnie oczyszczona, odświeżona i gładsza w dotyku.
Żel myjący Aloesove zamknięty jest w plastikowym opakowaniu zakończonym pompką, dzięki czemu możemy w łatwy sposób dozować produkt. Ma on mocno płynną konsystencję, przezroczysty odcień i świeży zapach. Na początku składu żelu znajdziemy delikatny środek myjący, glicerynę ale i nieco bardziej agresywną betainą kokamidopropylową. Dalej mamy ekstrakt z liści aloesu, ekstrakt z miłorzębu japońskiego, pantenol, kwas jabłkowy, olej lniany, olejek miętowy czy rozmarynowy. Brzmi całkiem zachęcająco nieprawdaż? Niestety w rzeczywistości żel okazał się być bardzo toporny w użytkowaniu, słabo się pienił i bardziej obklejał skórę niż ją oczyszczał, ciężko było go zmyć. Na dodatek po jego użyciu skóra była mocno ściągnięta i przesuszona, więc naturalny skład był mocno mylący. Ostatecznie żel zużyłam do mycia dłoni. Nie zauważyłam żadnych właściwości złuszczających, ani pozytywnego wpływu na stan cery. Śmiało mogłabym go nazwać bublem.
ALOESOVE ŻEL REGENERUJĄCY DO TWARZY, CIAŁA I WŁOSÓW
Uniwersalny żel zawierający organiczny ekstrakt z aloesu, doskonale nawilża, odpowiada za właściwości stymulujące komórki do szybszej odbudowy i antyoksydacyjne. Zapobiega wypadaniu i powoduje szybszy wzrost włosów wzmacniając cebulki. Ekstrakt z miłorzębu japońskiego oraz naturalne olejki eteryczne łagodzą, przyspieszają procesy regeneracji, przynosząc podrażnionej skórze ukojenie. Produkt stosowany może być zarówno na twarz, ciało jak i włosy.
Żel regenerujący otrzymujemy w miękkiej plastikowej tubie o pojemności 100 ml, zamykanej na klik. Ma typową dla aloesowych żeli konsystencję i zapach. Wbrew pozorom nie jest to jednak typowy „czysty” żel aloesowy, bowiem na początku jego składu znajdziemy glicerynę, propanediol czy panthenol i dopiero za nimi widnieje ekstrakt z liści aloesu. Po nim z kolei figuruje ekstrakt z miłorzębu japońskiego, ekstrakt z alg, allantoina, olejek lawendowy, olejek neroli czy olejek rozmarynowy.
Żel można stosować na co najmniej trzy sposoby: jako żel-krem do twarzy i pod oczy, jako balsam do ciała lub serum do włosów. Przyznam, że z własnej woli zrezygnowałam ze stosowania żelu na włosy (kiedyś żel aloesowy mocno podrażnił mi skórę głowy) oraz całe ciało, ponieważ moja skóra wymaga mocniejszego nawilżenia. Postawiłam na używanie żelu do pielęgnacji twarzy i chyba nikogo nie zdziwi fakt, że żel regenerujący zachowywał się jak… każdy żel aloesowy. Przyjemnie chłodził skórę, odświeżał ją i delikatnie nawilżał. Solo oczywiście był niewystarczający, ale stanowił fajną bazę pod wieczorną pielęgnację. To przyjemny produkt, który po prostu nie wyróżnia się specjalnie spośród innych tego typu kosmetyków na rynku.
PODSUMOWUJĄC – najbardziej do gustu przypadł mi płyn micelarny, który dobrze radził sobie z demakijażem twarzy i okolic oczu, żel regenerujący okazał się być całkiem poprawny, niestety myjący żel do twarzy zasłużył sobie na miano kosmetycznego bubla, ponieważ nie domywał skóry jednocześnie ją przesuszając.
Sięgacie po naturalne produkty w swojej pielęgnacji?
Ja akurat miałam płyn micelarny z Aloesove, też z gazety. Był całkiem poprawny, ale jakoś mnie nie zachwycił, dlatego już później nie pokusiłam się o zakup żel. Też w demakijażu przykładam większą wagę do skuteczności niż naturalnych składów, mimo że nie wzbraniam się przed stosowaniem naturalnych kosmetyków, a nawet w mojej pielęgnacji jest ich coraz więcej :)
OdpowiedzUsuńTeż staram się coraz częściej sięgać po naturalne kosmetyki, ale nie kosztem skuteczności działania ;)
UsuńMiałam to trio, choć dawno, to miło wspominam :)
OdpowiedzUsuńU mnie ta seria okazała się być trochę takim niewypałem :P
UsuńNie miałam jeszcze żadnego produktu Aloesove :)
OdpowiedzUsuńWarto poznać płyn micelarny, pozostałe produkty wypadają średnio ;)
UsuńMiałam płyn micelarny oraz żel do mycia twarzy z tej serii, niestety nie powaliły mnie na kolana. Liczyłam, że będę lepsze, no ale cóż. :)
OdpowiedzUsuńŻel totalnie mnie rozczarował :P
UsuńW takim razie chętnie wypróbuję tego micelka :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz z niego zadowolona ;)
UsuńSłyszałam o tych produktach wiele dobrego, ale sama ich jeszcze nie miałam
OdpowiedzUsuńJa rzadko sięgam po naturalne produkty
Przyznam, że jakichś super opinii na ich temat nie czytałam, raczej przeważały te umiarkowane ;)
UsuńMam podobne zdanie, płyn micelarny i żel aloesowy były fajne :) osobiście jednak średnio przepadałam za zapachem tej serii, nie był czysto aloesowy, ale ogólnie ta seria jest w porządku :)
OdpowiedzUsuńZapach szałowy nie był, to fakt, ale też nie był nieprzyjemny ;)
Usuńchętnie bym po nie sięgnęła :D Uwielbiam aloes w produktach :D
OdpowiedzUsuńMoże akurat po żel do mycia twarzy bym nie sięgała, ale pozostała dwójka jak najbardziej ok ;)
UsuńSzkoda, ze super efektów nie było...
OdpowiedzUsuńNiestety :P
UsuńMiałam ten żel, u mnie podobnie się spisywał i na pozostałe produkty jakoś już nie miałam chęci :). Zdecydowanie nie jest to ich wybitna seria :P
OdpowiedzUsuńCałe szczęście wszystkie był gratisami do gazet ;)
UsuńO tej serii trochę już czytałam, ale przez to że dodatek aloesu często mnie uczula to się na nic nie zdecydowałam. I raczej się to nie zmieni.
OdpowiedzUsuńJeśli wiesz, że coś Ci szkodzi, to faktycznie lepiej omijać to szerokim łukiem :P
UsuńMiałam żel do mycia twarzy i jakoś tak.. no bez szału i nie podobało mi się jego opakowanie, tak wizualnie. Nic złego mi nie zrobił, ale nie czułam się porządnie "doszorowana" i zabrakło efektu "WOW".
OdpowiedzUsuńCzyli podobnie jak ja nie jesteś z niego zadowolona ;)
Usuńmnie tez ta seria jakos nie kusi
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńNie miałam jeszcze produktów tej marki, ale ten płyn micelarny bym przetestowała :)
OdpowiedzUsuńPłyn naprawdę jest wart wypróbowania ;)
UsuńW pierwszym momencie zaciekawił mnie ten żel także szkoda, że okazal sie bublem :(
OdpowiedzUsuńNiestety, również żałuję :P
UsuńMoja skorA niestety nie toletuje aloesu w kosmetykach, ostatnio wlasnie dowiedzialam sie ze czesto w kosmetykach wykorzystuje sie nie tylko miazsz ale i skorke, ktora jest bardzo alergenna. Wiec linia nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, to właśnie skórka jest najczęściej problematyczna :P
UsuńNic jeszcze z tej linii nie miałam, na początku byłam bardzo ciekawa, ale miałam zapasy, a teraz jakoś mnie nie ciągnie, ale może kiedyś przy okazji, pewnie właśnie na micele się skuszę :P
OdpowiedzUsuńZawsze najlepiej sięgnąć najpierw po płyn micelarny z danej serii :D
UsuńNatury na szczęście coraz więcej i raczej w tym kierunku cały czas będą już koncerny podążać :D Płynu bym chętnie wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńI bardzo mnie to cieszy :D
UsuńAkurat ta seria od Slveco bardzo mi odpowiada pod względem zapachu. Vianki ładnie pachną ale dla mnie za mocno
OdpowiedzUsuńŻeby tylko jeszcze lepiej działała ;)
UsuńWiele razy widziałam te kosmetyki na blogach, ale nie sama nie testowałam i jakoś nie mam na razie chęci. Nie stronię od naturalnych kosmetyków, chociaż nie jest to mój priorytet przy wyborze.
OdpowiedzUsuńW sumie to się nie dziwię, nie ma przymusu ;)
Usuńaloesowe kosmetyki są super, tylko trzeba patrzeć na skład, czy faktycznie są "naturalne" :)
OdpowiedzUsuń------
mój blog. zapraszam w wolnej chwili :)
Dokładnie, zawsze warto zerknąć na skład ;)
UsuńLubiłam Płyn micelarny i żel aloesowy. Żelu do mycia nie miała, jak widzę wiele nie straciłam.
OdpowiedzUsuńDokładnie, nawet dobrze wyszło, że go nie miałaś ;)
UsuńJeszcze tej serii nie miłąam u siebie w użyciu
OdpowiedzUsuńW sumie nie ma czego żałować, bo żaden z tych produktów nie stał się moim ulubieńcem ;)
UsuńLubię aloes w kosmetykach więc myślę że to coś dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńRadzę jednak uważać na żel do mycia twarzy :P
UsuńUwielbiam aloes <3
OdpowiedzUsuńTo roślina na topie ;)
UsuńO tak, skuteczność płynu micelarnego to podstawa. Ale w sumie w każdym kosmetyku oczekujemy dobrego działania ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie! :D
Usuń