11/21/2021

FLUFF PUSZYSTY KREM POD OCZY

 


Zawsze powtarzam, że znalezienie świetnego kremu pod oczy nie jest prostym zadaniem. Zwłaszcza jeśli ma się „trzydziestkę” na karku, pierwsze zmarszczki (całe szczęście od uśmiechu!) i na maxa suchą cerę 😉 Z uporem maniaka testuję więc kolejne kosmetyki do pielęgnacji okolicy pod oczami i staram się dzielić z wami moimi opiniami. Tym razem na tapet wzięłam Puszysty krem pod oczy Fluff. Jak się sprawdził?


FLUFF PUSZYSTY KREM POD OCZY


Marka Fluff w mig podbiła polski rynek kosmetyczny – coś na ten temat wiem, ponieważ zazwyczaj, gdy prezentuję Wam nowości, najbardziej zachwycacie się właśnie produktami Fluff. Ich opakowania utrzymane są zazwyczaj w pastelowej kolorystyce, więc tym bardziej nikogo nie zdziwi, że krem pod oczy został zamknięty w żółtym słoiczku opakowanym w różowy kartonik przycięty w kształt chmurki. Wszak zarówno nazwa jak i opakowanie mają kojarzyć się z czymś lekkim i puchatym (a w zasadzie puszystym!).


W przypadku Puszystego kremu pod oczy Fluff producent nie miał zbyt dużego wyboru odnośnie opakowania, ponieważ krem ma stałą i mocno zbitą konsystencję. Nadaje się jedynie do typowego „słoiczka”. Skojarzenie z chmurką może być nieco mylne, ponieważ w dotyku kosmetyk bardziej przypomina zwartą panna cottę niż np. musy do mycia twarzy LaQ. Żeby nabrać produkt przy pierwszym użyciu, należy wręcz wbić w niego paznokieć, ponieważ ciężko jest w inny sposób się przez niego przebić. Rzekłabym, że bardziej odrywa się kawałkami niż faktycznie „nabiera” na palec. Gdy aplikujemy go pod oczy bezpośrednio ze słoiczka, zwija się w charakterystyczne „farfocle” i stosunkowo ciężko go rozsmarować, więc najlepiej małą porcję rozgrzać między palcami, aż stanie się płynna. Producent zaleca, by zaaplikować krem na okolicę pod oczami i wykonać delikatny masaż. Zapach kremu jest neutralny.


Być może nowe egzemplarze kremu pod oczy Fluff nie są już tak zbite, ponieważ moja wersja na opakowaniu ma podany inny skład niż ten, który obecnie widnieje na stronie producenta. W składzie Puszystego kremu pod oczy Fluff, który posiadam, znajdziemy m.in. glicerynę, masło z indyjskiego drzewa zwanego u nas damarzykiem mocnym, ekstrakt z nasion chia, olej z passiflory (marakui), ekstrakt z perskiego jedwabiu, ekstrakt z zielonego kawioru, witaminę E czy olej sojowy. Kilka z tych składników nie spotyka się zbyt często, więc tym bardziej zachęcają one do wypróbowania kremu. 


W praktyce (poza dość problematyczną aplikacją) krem sprawdza się całkiem nieźle. Osiada na skórze niczym budyń, więc nie wchłania się w kilka sekund do zera i skutecznie chroni w nocy skórę przed działaniem zabójczego ogrzewania. Pod makijaż bym go nie stosowała, ponieważ nie wpływa pozytywnie na jego trwałość 😉 Krem sam w sobie nie jest tłusty, ale jednak coś tam się na nim „ślizga”. Moja skóra pod oczami przy regularnym stosowaniu produktu stała się przyjemnie napięta i gładka w dotyku. Zdecydowanie zyskała na jędrności, jednak trzeba przyznać, że nawilżenie nie jest długotrwałe – na dzień należy zastosować inny krem. Nie wiem, jak wpływa na cienie pod oczami, ponieważ jakiś czas temu pozbyłam się tego problemu.

Żałuję, że aplikacja Puszystego kremu pod oczy jest tak problematyczna, ale być może zmiana składu, która została dokonana przez producenta, już ten problem zniwelowała. Z działania kosmetyku jestem zadowolona – nie jest to może nawilżająca petarda, ale dobrze odżywia skórę, napina ją i wygładza. Na noc to naprawdę fajna opcja, zwłaszcza dla tak suchej skóry jak moja.



Używaliście kosmetyków Fluff?


28 komentarzy:

  1. Mam go na liście, co prawda przez pewien czas zastanawiałam się czy na pewno go chcę przez zbitą konsystencję, ale jednak jestem ciekawa! Tym bardziej, że produkuje go Nacomi, a mi ich krem super się sprawdził! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To coś zupełnie innego od arganowego kremu pod oczy Nacomi - w zasadzie oba te produkty różni praktycznie wszystko :)

      Usuń
  2. Wiele osób narzeka na zbitą konsystencję z tego co czytam. Sama też go miałam ale niestety podrażnił mi oczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że tak fatalnie się zachował na Twojej skórze :/

      Usuń
  3. Nie miałam okazji używać zbyt wielu ich kosmetyków :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię testować nowości tej marki, w kolejce czekają już następne :)

      Usuń
  4. Mnie właśnie ta dziwna konsystencja zniechęciła do zakupu ;) Przydałby mi się jakiś treściwszy krem na zimę, ale raczej wybiorę coś innego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta "chmurkowa" konsystencja jest naprawdę specyficzna i trochę utrudnia użytkowanie, zwłaszcza, że okolica pod oczami jest bardzo delikatna :P

      Usuń
  5. Bardzo kuszą mnie kosmetyki z tej marki, ten krem wygląda bardzo zachęcająco ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba tylko przyzwyczaić się do jego mocno zbitej konsystencji ;)

      Usuń
  6. Chętnie przetestowałabym ten krem pod oczy :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe właśnie, jak to teraz jest z tą jego konsystencją. Ogólnie uwielbiam testować kremy pod oczy, więc skuszę się i na ten :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam bardzo podobnie, bo najczęściej zmieniam właśnie krem pod oczy ;)

      Usuń
  8. Raczej nie będę się za nim rozglądała :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie przekonuje mnie ta konsystencja :/

    OdpowiedzUsuń
  10. Rzetelna recenzja muszę się tej firmie lepiej przyjrzeć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, bo mają w asortymencie naprawdę interesujące kosmetyki :)

      Usuń
  11. Działanie mnie ciekawi, ale jednak nie przekonuje mnie tak zbita konsystencja i problematyczna aplikacja.

    OdpowiedzUsuń
  12. kurcze a ja już dla samej nazwy bym go chciała brać^^ miał być wszakże puszysty a nie zbity w nakładaniu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, nie takiej "puszystości" się spodziewałam :P

      Usuń
  13. Chyba czułabym się zawiedziona gdybym zobaczyła, że puszysty krem jest budyniem. Liczyłabym na konystencję jak w musach laq.. Efekt owszem wydaje się być zachwycający, ale jestem za leniwa na męczenie się z aplikacją. Chyba, że rzeczywiście zmienili formułe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do puszystości LaQ nawet nie ma porównania, z przewagą dla LaQ oczywiście ;) Mam nadzieję, że nieco go udoskonalili i faktycznie jest mniej zbity. Podobnie było zresztą z ich grudkowatymi musami do demakijażu ;)

      Usuń

Serdecznie dziękuję za każdy konstruktywny komentarz!

Copyright © MAKE-UP FULL OF COLORS , Blogger