Dziś
planowo powinien pojawić się kolejny post w ramach akcji 1 tydzień = 1 paleta,
ale za dużo postów na inne tematy „utknęło” w poczekalni, a zdjęcia tygodniami
zalegają na dysku, więc pora zmienić plany i dodać wpis na temat płukanki
octowej z malin. Płukanka ta pojawiła się w ulubieńcach kwietnia i wzbudziła
Wasze zainteresowanie, więc dziś przybliżę Wam jej działanie ;)
YVES ROCHER PŁUKANKA OCTOWA Z MALIN
OPAKOWANIE
Płukankę
otrzymujemy w przezroczystym opakowaniu, które ukazuje piękną czerwień płukanki.
Niestety kolor robi jedynie za „bajer”, bo przecież produkty YR muszą się
ładnie prezentować ;) Buteleczka, w której znajduje się produkt wyprodukowana
jest z plastiku z charakterystyczną spłaszczoną nakrętką. Kształt nakrętki ma
zapewne ułatwić nam otwieranie produktu mokrymi rękoma po myciu włosów. Wylot
butelki ma charakterystyczne zakończenie, które hamuje wylewanie się dużej
ilości produktu. Tak zaprojektowanym opakowaniem możemy spokojnie „rzucać” po
łazience ;)
ZAPACH/KONSYSTENCJA
Pierwszą
rzeczą, którą od razu zauważamy po otwarciu opakowania jest cudowny zapach
malin. I nie jest to sztuczny, bardzo słodki zapach jak ze sklepowych jogurtów,
a prawdziwy kwaskowaty aromat malin. Co więcej, po zastosowaniu płukanki ten
zapach utrzymuje się na moich włosach do następnego mycia! Nie jest jednak
nachalny, czuć go, gdy przytkniemy pasma włosów pod nosek ;) Niemniej jest
boski! Konsystencja płukanki jest typowo wodnista, dlatego dozownik kropelkowy
(czy jak to się nazywa?) na końcówce buteleczki okazuje się być bardzo
użyteczny.
SKŁAD
Skład możecie
zobaczyć powyżej. Nie widzę tam niczego związanego z malinami ;) Jednym zdaniem
skład nie powala.
STOSOWANIE
Co do
zasady płukankę octową powinno się stosować po spłukaniu szamponu. Ma ona
bowiem domknąć łuski naszych włosów sprawiając, że staną się miękkie i lśniące.
Jak wyglądało to u mnie w praktyce? Za pierwszym razem wymyłam włosy szamponem,
nałożyłam płukankę octową i spłukałam wodą. I w ten sposób uzyskałam grzywę
lwa, zwaną potocznie „szopą” na głowie. Czyli totalne zaprzeczenie efektów,
jakie miała dać płukanka. Ale piękny zapach kusił, więc zrobiłam drugie
podejście. Najpierw nałożyłam na skalp olejek łopianowy, a resztkami produktu z
dłoni przejechałam po całości włosów. Zostawiłam takie naolejowane włosy na pół
godziny, po czym zmyłam dwukrotnie szamponem Babydream. Zazwyczaj po takim
zabiegu mam mega lśniące włosy, ale odrobinę szybciej się przetłuszczają (myję
włosy co dwa dni, ale po olejach na koniec drugiego dnia już widać, że włosy
były przeciążone). Tym razem po umyciu włosów nałożyłam dodatkowo na włosy
płukankę octową z malin. Dozowałam kilkanaście kropel na dłonie i przeciągałam
nimi po całości mokrych włosów nad brodzikiem, jednocześnie wmasowując produkt
w głębsze partie włosów, po czym dokładnie wszystko od razu spłukiwałam. Jaki
uzyskałam efekt? Piękne, lśniące włosy z ZEROWYM obciążeniem, zwiększoną (x2!)
objętością bez „szopy”, miękkie i do tego na koniec drugiego dnia wyglądają
nadal jak świeżo umyte! I do tego obłędnie pachną malinami. W końcu znalazłam
produkt, który idealnie niweluje uboczne efekty olejowania włosów. Kosmyki są
lejące, świeże, proste i mega lekkie.
Płukankę
stosuję obecnie regularnie przy każdym myciu od ponad miesiąca, chociaż
teoretycznie nie powinno się tak robić. Nie zauważyłam żadnych efektów
ubocznych.
PODSUMOWANIE
Płukankę
możecie zakupić na stronie Yves Rocher
w cenie regularnej 24,99 zł/150ml (obecnie w promocji 19,99 zł), jednak ja
zakupiłam ją za grosze, gdy obowiązywała promocja -50%. Na stronie YR bardzo
często pojawiają się ciekawe promocje, wiec warto zapisać się do newslettera.
Jakie są zalety płukanki stosowanej jedynie po olejowaniu włosów (nigdy solo).
+długotrwała
świeżość włosów
+błysk
bez przetłuszczenia
+zwiększona
objętość
+uniesienie
u nasady
+zwiększona
miękkość włosów
+sypkie
kosmyki
+wyraźnie
domknięte łuski włosów
+piękny
malinowy zapach utrzymujący się na włosach do kolejnego mycia
+niska
cena
+łatwość
i szybkość stosowania (nie trzeba czekać, tylko od razu spłukujemy).
Są to
efekty, które otrzymałam na cienkich, długich i prostych włosach z tendencją do
przetłuszczania i „klapnięcia”.
Minusy?
+dostępność
(jedynie Yves Rocher)
+nie
ma sensu stosować solo bez olejowania, bo kończy się „szopą” na głowie
+nijaki
skład.
Zdecydowanie
polecam Wam ten produkt, pomimo średniego składu. Następnym razem spróbuję
dorwać i przetestować płukankę z Marion, ponieważ jej skład prezentuje się
lepiej ;) Nie zmienia to faktu, że jestem bardzo zadowolona z wersji Yves
Rocher.
Stosowaliście
płukanki octowe? Jakie były efekty?
Zachęciłaś mnie :) Zerknę do Yves Rocher za tą płukanką, bo marzę własnie o lśniących włosach, a ostatnio po farbowaniu nieźle się zmatowiły ;(
OdpowiedzUsuńTo najpierw olejowanie polecam, np. olejkiem łopianowym z Green Pharmacy ;)
UsuńBardzo lubię, choć u mnie zapach się w ogóle nie utrzymuje
OdpowiedzUsuńMoże zależy od włosów, szamponu (mój niemal bezzapachowy) i długości płukania wodą ;)
UsuńCzytałam o niej już wiele dobrego. ale jakoś za każdym razem co idę po nią do YR to kupuję coś innego a nie tę płukankę...
OdpowiedzUsuńMam jeszcze olejek z YR do przetestowania w zapasie :D Opakowanie podobne do płukanki ;) Obym była tak samo zadowolona ;)
Usuńnigdy jeszcze nie stosowałam takiej płukanki
OdpowiedzUsuńNie stosowałam jeszcze nigdy płukanki, ale ta wygląda naprawdę dobrze, no i do tego te maliny....:)
OdpowiedzUsuńMaliny w niej zapachowo są wybitne ;)
UsuńNie znałam tej płukanki:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam takiej płukanki.
OdpowiedzUsuńMiałam ją, zapach rzeczywiście cudowny:) I długo się utrzymywał. Ale właściwości pielęgnacyjne u mnie marne. Moja koleżanka też miala, u niej rewelacja, super błyszczące włosy:)
OdpowiedzUsuńNa pewno zależy od rodzaju włosa i sposobu pielęgnacji :)
Usuńnienawidzę szopy na głowie:)
OdpowiedzUsuńMam ją w zapasach, jakoś nie mogłam się za nią zabrać, ale w tym tygodniu biorę się za testy :)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy efekty będą takie jak na moich włosach ;) Uwielbiam tę świeżość i zapach po płukance ;)
UsuńCzytałam o tej płukance jakiś czas temu i bardzo mnie zaciekawiła. :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie zastanawiam się nad zakupem tej płukanki octowej, ale ciągle się waham :) B. ładne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ;) Jeśli będzie w promocji to na pewno warto spróbować ;)
UsuńMiałam tą płukankę wiele lat temu, pamiętam za to jej śliczny zapach, bardzo mi się podobał :)
OdpowiedzUsuńJest świetny, naprawdę mnie mile zaskoczył :)
UsuńJeszcze jej nie stosowałam ale dużo pozytywnych opinii o ten płukance słyszałam :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńNie znałam tej płukanki, ale może wypróbuje
OdpowiedzUsuńNie stosowałam nigdy tego typu płukanek ale widzę ze ty pomimo niezbyt zadowalającego składu jesteś z niej zadowolona. Hm... Może i ja spróbuje? Lubię produkty yves rocher :) zachęciliśmy mnie tymi lejącymi, miękkimi pachnącymi malinami włosami :p
OdpowiedzUsuńWidocznie musiałam po prostu znaleźć na nią sposób i już za drugim podejściem się udało ;) A zapach wynagrodziłby wszystko :D
UsuńBardzo lubię produkty firmy "Yves Rocher" :))
OdpowiedzUsuństosowałam troche kosmetyków YR i z tego co wiem to tylko tusz był wybitnie dobry (360)
OdpowiedzUsuńJa akurat tuszy z YR nie miałam ;)
UsuńZdecydowanie dwa ostatnie minusy mnie mega zniechęciły! :(
OdpowiedzUsuńTakich gotowych nie stosowałam, ale w miarę byłam zadowolona z płukanki z octu jabłkowego:)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym, muszę wypróbować :D
UsuńTen produkt to mój ulubieniec, zużyłam juz kilka opakowań. Używam go inaczej niż Ty, ponieważ u mnie nie powoduje szopy tylko działa tak, jak obiecał producent :) Muszę jedynie przelewać go do butelki z atomizerem (i to takim który robi prawdziwą mgiełkę), ponieważ kompletnie nie radzę sobie z tym oryginalnym dozownikiem.
OdpowiedzUsuńSzczęściara :D
UsuńProdukt bardzo ciekawy dodatkowo posiada bardzo wiele plusów. Sama nie stosowałam tego produktu, ale kto wie, może w końcu wypróbuje, bo bardzo mnie nim zaciekawiłaś. :)
OdpowiedzUsuńsam zrobie ją o :D
OdpowiedzUsuńJa bym nie wiedziała jak :P
UsuńLubie używać płukanek.. ale swoich wyrobów. Wydaje mi się, że domowe płukanki są zdrowsze dla moich włosów
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, ale trzeba mieć na to czas ;(
UsuńNa razie nie stosuję olejowania włosów, więc i ten produkt nie jest dla mnie, ale dobrze, że o nim napisałaś :)
OdpowiedzUsuńStosuję płukankę octową ale jabłkową :)
OdpowiedzUsuńJa płukanki z siemienia zaczynam :)
OdpowiedzUsuńwszystko ok ale. ..obawiam sie ze przy moich wrednie upartych włosach mogłabym miec straszny puch na głowie ;)
OdpowiedzUsuńOj, nie wiadomo, różnie może się skończyć ;)
Usuńzapach malin - kusi i to jak !
OdpowiedzUsuńSandicious
Szkoda, że brak efektu wow :(
OdpowiedzUsuńAchhh kocham yves rocher za zapachy, za ogrom asortymentu, jednak na tyle produktów od nich mam uczulenie że chyba przestanę próbowac dalej.. :(
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele dobrego o tej płukance więc chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele dobrego o tej płukance więc chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńPłukanki z YR jeszcze nie miałam okazji stosować. Ale mogę powiedzieć, że odżywki sprawdzają się świetnie! :)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się kiedyś nad tą płukanką i chyba będę musiała ją wypróbować :)
OdpowiedzUsuńtak sobie mysle ze dawno nie bylam w yr
OdpowiedzUsuńBardzo ją lubię ale ostatnio używałam tej z marion ;)
OdpowiedzUsuńmuszę w końcu i wypróbować :) zapach malin zachęca :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym wypróbować na swoich włosach, tą płukankę :)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu sama robiłam płukankę octową ale z octu jabłkowego. Malinową tez bym chętnie wypróbowała. Masz bardzo fajny blog. Z chęcią Cię zaobserwowałam :)
OdpowiedzUsuńmuszę się w końcu skusić na nią :) :)
OdpowiedzUsuń