1/08/2015

Najlepsze masło do ciała?


Od dawna borykam się z suchą skórą, której stan jest wynikiem tego, że często się odwadniam. Po prostu mogę cały dzień nic nie pić i nie mieć takiej potrzeby ;) Oczywiście nie jest to w żadnym wypadku dobry nawyk i później przesuszoną skórę (i nie tylko) trzeba jakoś „ratować”. Nigdy nie pałałam miłością do balsamowania ciała, ponieważ poza pięknym zapachem tak naprawdę żaden krem szału nie robił… Aż do niedawna, gdy zupełnie przypadkiem dojrzałam w drogerii pewne masło do ciała i jakimś cudem trafiło nawet do mojego koszyka ;) Jeśli jesteście ciekawi jakie to masło i jak działa, to zapraszam do czytania.


GREEN PHARMACY MASŁO DO CIAŁA MASŁO SHEA I ZIELONA KAWA


Masła shea poszukiwałam w okolicznych sklepach od jakiegoś czasu, ponieważ na zewnątrz jest coraz zimniej i coraz bardziej warunki atmosferyczne odbijały się piętnem na mojej skórze. Z kilku źródeł zaczerpnęłam wiedzę, że zimą najlepiej zabezpieczać naszą skórę masłem shea, więc gdy ujrzałam masło do ciała z Green Pharmacy pomyślałam – a co mi tam! Nie było to wprawdzie „czyste” masło shea, którego szukałam, ale z braku laku dobry kit… a w sumie HIT!




Masło ma bardzo fajne opakowanie, które jest poręczne – pozwala na dobranie odpowiedniej ilości kosmetyku do naszych potrzeb. W przypadku opakowań „wyciskanych” nie można było mieć nigdy pewności, ile produktu z niego wyleci ;) Ale wybór opakowania był na pewno uwarunkowany dużą gęstością produktu, ponieważ to w końcu „masło”. Ponadto opakowanie jest bardzo lekkie i plastikowe, więc nie musimy obawiać się o jego uszkodzenie w razie upadku.


Co do samego produktu – jest boski! Podoba mi się nawet to, że prawie w ogóle nie pachnie, ponieważ od ciągłego stosowania „słodkich” w zapachu kremów już mnie mdliło ;) Masełko pachnie neutralnie, choć nie mogę powiedzieć, że w ogóle nie ma żadnego zapachu, bo byłoby to nieprawdą. W konsystencji jest bardzo przyjemny i dobrze aplikuje się go na skórę, ponieważ pomimo swojej gęstości się z niej nie ześlizguje i ładnie wchłania pozostawiając cudownie miękką skórę. Tak naprawdę możemy nawet odnieść wrażenie, że skóra jest „nie nasza” – tak jakby powleczona cieniutką warstewką wosku. Nie jest to jednak uczucie nieprzyjemne, a raczej poczucie nałożenia na skórę dodatkowej ochrony i „rozmiękczenia” jej. Ale najważniejsze jest, że to uczucie pozostaje przez całą noc oraz następny dzień! W moim przypadku wyglądało to tak, jakbym jeszcze rano aplikowała sobie warstwę kremu, gdy tak naprawdę był to jeszcze efekt z poprzedniego wieczora ;) Nie spotkałam się jeszcze nigdy z tak mocnym działaniem -  skóra pozostaje miękka i dobrze napięta.


Działanie kremu wynika z faktu, iż zawiera masło shea, które „wspaniale pielęgnuje skórę, przywraca naturalną miękkość i elastyczność (…) wygładza, nawilża, odżywia regeneruje, jest naturalnym filtrem UV” (opis producenta). Dodatkowo masło shea pomaga nam rozjaśnić przebarwienia, pomaga w walce z rozstępami, zmarszczkami czy też wypryskami, likwiduje pęknięcia (np. na piętach) i niweluje oparzenia skóry po opalaniu. Chroni skórę przez czynnikami zewnętrznymi, np. wiatrem czy słońcem, zapobiega utracie wody i przyspiesza regenerację naszej skóry. Dodatkowo w kremie znajduje się „ekstrakt zielonej kawy, bogaty w fitosterole i kwas linolowy, czyni skórę jędrną, nawilżoną i sprężystą, działa przeciw wolnym rodnikom, co przedłuża jej młodość” (opis producenta).
Masło jest dostępne w drogeriach w cenie ok. 15zł/200ml, co nie jest ceną wygórowaną za świetne efekty. Więc jeśli masz problem z suchą skórą, to gorąco polecam wypróbowanie tego masła  ;)


Jakich kosmetyków używacie do nawilżania i natłuszczania ciała?;)

3 komentarze:

  1. chętnie spróbuję :) obecnie mam malinowe masło z bielendy, ale jest paskudne, zero nawilżenia :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja używam palmersa z masłem kakaowym i jest świetny

    OdpowiedzUsuń
  3. woooow może keidyś go kupię :D CO prawda nie mam aż tak wymagającej skóry ale i tak chcę ;DDD

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy konstruktywny komentarz!

Copyright © MAKE-UP FULL OF COLORS , Blogger