Ostatnio
sporym zainteresowaniem cieszył się post na temat balsamu Balmi – jest to
bowiem mocno rozreklamowany produkt cieszący się dużą popularnością w
internecie. Moje doświadczenia pokazały jednak, że jest to popularność na
wyrost. Dlatego, gdy zobaczyłam okrągłe balsamy do ust wyłożone na półce w
Biedronce, od razu skojarzyłam je z EOSami i MUSIAŁAM je wypróbować ;) Od
zakupu minęły dopiero dwa dni, dlatego nie oczekujcie pełnej recenzji, a raczej
krótkiej informacji na temat pojawienia się biedronkowych balsamów ;)
BALSAM DO UST Z BIEDRONKI
Zacznijmy
od tego, że swoim wyglądem balsamy od razu kojarzą się z EOSem ;) Opakowania są
słodkie, kolorowe, iście landrynkowe ;) Od razu rzuca się również w oczy mnogość kolorów –
każdy kolor opakowania oznacza inny zapach. Pamiętam, że dostępne były zapachy:
banan, czekolada, kokos, truskawka, malina, jagoda (lub jeżyna – coś w tym
stylu), jabłko – oczywiście zawsze pamięć może mnie mylić. W momencie, gdy
dokonywałam zakupu to balsamy były już mocno zdziesiątkowane a opakowania
porozrywane (brawo dla inteligentnych klientów). Nie byłabym sobą, gdybym nie
wybrała wersji czekoladowej i bananowej, bowiem to moje ulubione smaki :)
Rozczarowuje fakt, że balsamy nie są smakowe, a jedynie zapachowe.
Informacja
na opakowaniu: „Balsam ochronny do ust o kuszącym zapachu banana to obowiązkowy
kosmetyk do każdej torebki. Bogata formuła z witaminą E przynosi ulgę
wysuszonym i spierzchniętym ustom. Balsam pomaga utrzymać optymalny poziom
nawilżenia, dzięki czemu usta odzyskują objętość, miękkość i aksamitną gładkość”.
Producent
na pewno miał rację w tym, że to balsam do torebki – produkt ma bowiem zupełnie
okrągłe opakowanie (kula) bez żadnego ścięcia, a więc utrudnia przechowywanie
luzem, np. na biurku czy szafce. Nie zmienia to faktu, że bardzo mi się podoba
;) Na razie otworzyłam balsam bananowy w pięknym żółtym opakowaniu, które od
razu przykuwa wzrok. Zapach jest całkiem przyzwoity – przypomina bananową
landrynkę, jest bardzo słodki. Konsystencja produktu jest zbita, twardsza od
Balmi. Kształt samego balsamu jest wewnątrz okrągły (zapomniałam zrobić zdjęcie
otwartego balsamu). Produkt dobrze i łatwo aplikuje się na usta i trzyma się
lepiej od Balmi.
Ciężko
napisać cokolwiek o właściwościach nawilżających balsamu, ponieważ za krótko go
stosuję. Póki co nie wysusza ust, a to najważniejsze ;) Koszt balsamu to ok.
5-6 zł/5g.
Zauważyłyście
te balsamy? Co o nich sądzicie? :)
jak spotkam to kupię z ciekawości.
OdpowiedzUsuńJeszcze ich nie dostrzegłam :D
OdpowiedzUsuńU mnie Balmi to też była klapa. W sumie nie za bardzo podoba mi się taka forma balsamu - o wiele wygodniej stosuje mi się tradycyjne sztyfty, lub paluchem pac i na usta ze słoiczka :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tradycyjne balsamy w sztyfcie nie są tak urocze i kolorowe ;)
UsuńJeszcze ich nie zauważyłam, ale na pewno je kupie:) Niestety u mnie w Biedronce też są tacy wspaniali klienci którzy potrafią otwierać i niszczyć produkty :/
OdpowiedzUsuńWszędzie się tacy znajdą ;) Choć nie wiem, co chcieli sprawdzić tym otwieraniem ;)
UsuńJa Eosy lubię:) nie widziałam, że w biedronce maja coś podobnego ;)
OdpowiedzUsuńJa trafiłam na nie przypadkiem ;)
UsuńAle fajne te balsamy :) Może się skuszę na jakiś.
OdpowiedzUsuńjutro lecę do Biedronki po nie :D
OdpowiedzUsuńto nic, że mam tysiąc innych balsamów w użyciu heh ;p
Standard :D Niektórym kosmetykom z niewiadomych przyczyn nie idzie się oprzeć ;)
UsuńWidziałam je ale nie kupiłam bo mam w zapasach EOSy :)
OdpowiedzUsuńJa nie miałam EOSa :) I nie wiem nawet, czy warto mieć :D
UsuńNa razie używam amerykańskiej podróbki, która jest dobra. Jak zabiorę się za EOS to na pewno napiszę recenzję :D
UsuńA jak ze składem ;>? Obiecana witamina E znajduje się w miare na początku? Wyglądają bardzo fajnie ;)
OdpowiedzUsuńNiestety na szarym końcu prawie :P w składzie masz: paraffinum liquidum, ethylhexyl palmitate, polybutene, ozokerite, caprylic/capric triglyceride, cera alba, synthetic wax, phenoxyethanol, propylparaben, methylparaben, ethylparaben, tocopheryl acetate, parfum, CI 77891, Eugenol. Skład szału nie robi, ale to tylko produkt za 5-6 zł ;)
UsuńWidziałam dzisiaj, ale się powstrzymałam, gdyż mam już Carmexa, ale chyba wrócę po którąś wersję jutro :D
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś w końcu wypróbować ten osławiony Carmex ;)
UsuńWłaśnie nie dawno kupiłam 2 nowe smarowidła więc na to się nie skuszę, ale już widzę że robi karierę w blogosferze.
OdpowiedzUsuńTeż dziś zauważyłam, że się przebija do blogowego światka ;)
UsuńBanan! Chyba kupię go dla samego zapachu :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak zrobiłam ;)
UsuńOryginału nie miałam ale na ten Biedronkowy chętnie się skuszę :) Tylko nie wiem jaki zapach, bo każdy kusi :)
OdpowiedzUsuńCałe szczęście cena niska, więc można zawsze wybrać kilka :D
UsuńAkurat jeżeli chodzi o mnie, to brak smaku to wielki plus. Nie mogę wytrzymać z pomadką na ustach, która ma chociażby delikatny posmak xD
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam LipSmackery :D
UsuńWłaśnie mam bananową maskę kallosa na włosach i bardzo łatwo mi wyobrazić sobie zapach pomadki :)
OdpowiedzUsuńPrawie dokładnie ten zapach - balsam jest troszkę mniej słodki ;) Mam szampon bananowy z Kallosa, więc od razu pobiegłam porównać zapachy :D
UsuńNo znowu je widzę na blogach! :) A dziś już je trzymałam w ręce... kurczę no nie wytrzymam. Jednak kupię :D
OdpowiedzUsuńMuszę sobie je kupić! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, CapelliSani.
A kupię z ciekawości...za takie grosze :)
OdpowiedzUsuńTeż tak pomyślałam ;)
UsuńChciałam kupić, ale jednak zrezygnowałam.
OdpowiedzUsuńWczoraj prawie wzięłam jeden, ale w końcu odłożyłam, bo mam trochę tych balsamów w domu. Jednak kuszą, bo wyglądają tak inaczej :D
OdpowiedzUsuńZaiste jak Eosy :)
OdpowiedzUsuńJa byłam już w dwóch biedronkach i w żadnej nie ma tych jajeczek.
OdpowiedzUsuńBardzo kuszą swoim wyglądem. Bardzo chciałabym je przetestować. 😃
UsuńJa widziałam w każdej :P szukaj przy kasach na tekturowych wystawkach z żelami pod prysznic i masłami z Bielendy ;)
Usuńjakie fajne! :):):)
OdpowiedzUsuńByłam dzisiaj w biedronce i od razu przykuły moją uwagę swoim słodkim kolorem :) Mam pomarańczowy pięknie pachnie (może trochę podchodzi pod zapach Nurofenu syropu) niestety chciałam również kupić sobie jabłko ale oczywiście mądrzy klienci musieli rozerwać i otworzyć wszystko i może trafię w innej biedronce a biedronek w moim rejonie jest multum :)
OdpowiedzUsuńEos uwielbiam, te jajeczka widziałam ostatnio, jednak nie byłam pewna zakupu. :)
OdpowiedzUsuńTeż mam bananową podróbkę :) Nawet nie wiedziałam,że była kokosowa :P Nie było już w czym wybierać :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOoooo nie widziałam ich wcześniej, ale mają super kolory! Zapraszam do mnie- melodylaniella.blogspot.com
OdpowiedzUsuńO, a ja go jeszcze nie widziałam. Postaram się za nim dzisiaj rozejrzeć na zakupach :)
OdpowiedzUsuńJuż może ich nie być, bo rozchodziły się jak ciepłe bułeczki ;)
Usuńnie dopadłam ich w Biedronce :(
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA na jakiej ulicy jest ta biedronka na której można kupić podróbki EOS? I czy jest ona w nowym targu? Proszę o odpowiedź☺
OdpowiedzUsuńMusisz obserwować biedronkowe gazetki, bo te kulki pojawiają się w Biedronce co jakiś czas sezonowo :) Obecnie ich nie ma, ale jak już są, to u mnie często są wystawione przy kasie na kartonowym stojaku ;)
Usuń