Myślałam,
że to niemożliwie, ale każdy kolejny miesiąc przynosi kolejne denka-giganty ;)
W maju zużyłam w sumie ponad 20 produktów i kilka kolejnych jest już na
wykończeniu, więc czerwiec również zapowiada się na bogato ;) W minionym
miesiącu zużyłam w większości moich bezapelacyjnych ulubieńców, w tym wiele
olejków! Ale nie przedłużając – oto moje "pustaki":
OLEJKI
1. GREEN
PHARMACY OLEJEK ŁOPIANOWY ZE SKRZYPEM POLNYM – mój bezapelacyjny włosowy
ulubieniec! Sprawia, że włosy lśnią jak z reklamy odżywek, przyczynia się do
pojawiania baby hair, nie powoduje łupieżu. Włosy są mięciutkie i wyglądają
świetnie. Produkt bardzo wydajny. Na pewno zakupię ponownie – must have.
Kosztuje ok. 7 zł.
2. EVREE
MAGIC ROSE – kolejny olejkowy ulubieniec. Jedyny minus to przezroczysta butelka
(olejków nie powinno się trzymać w jasnym szkle). Widocznie zmniejsza
przebarwienia, wygładza zmarszczki i sprawia, że cera wygląda promiennie. W
moim przypadku likwiduje istniejące niedoskonałości i zapobiega powstawaniu
kolejnych. Pipeta ułatwia aplikację produktu. Kupiłam ponownie w promocji za 18
zł – mój must have. Regularna cena to 30 zł.
3. STARA
MYDLARNIA JOJOBA I MELISA ORGANIC FACE SERUM – uwielbiam! Uspokaja moją cerę,
zapobiega powstawaniu niedoskonałości i wygładza. Ciemna buteleczka i pipeta to
to, co lubię. Wspominałam o nim milionkrotnie, używam nieustannie od
października 2014 r. Tę buteleczkę mam od stycznia, więc jest mega wydajny
(mieszam go z rycynowym). O mojej pielęgnacji olejkami wspominałam tu. Nic się
nie zmieniło. Kosztuje ok. 30 zł/30ml. Kupię ponownie.
4. OLEJ
RYCYNOWY – nieodłączny element mojego „OCM”. Mieszam z nim wszystkie olejki,
ale pojedynczo (np. jojoba + rycynowy, czarnuszka + rycynowy, Magic Rose +
rycynowy, itd.). Również pisałam o nim tu. Kosztuje ok. 2 zł za butelkę 30g w
aptece. Już kupiłam ponownie.
POZOSTAŁA PIELĘGNACJA TWARZY
5. VICHY
AQUALIA THERMAL – próbka cudownego kremu. Pięknie nawilża, szybko się wchłania,
idealny pod makijaż, nie roluje się. Skóra po nim jest mega świeża, lekko
lepka. Nie błyszczy się. Zdecydowanie wart swojej ceny. Kupię pełnowymiarowe
opakowanie jak zużyję próbki.
6. ZIAJA
SOPOT KREM POD OCZY – niestety obietnice producenta się nie spełniły… Nie
zmniejszył obrzęków ani cieni pod oczami. Nie zużyłam go, ponieważ w ogóle nie
działał, a ja nie mogę chodzić z pandą pod oczami, więc wyrzucam. Kosztował ok.
10 zł. Nie kupię ponownie.
7. LIERAC
PŁYN MICELARNY – miniaturka produktu. Sprawdzał się średnio, nie radził sobie z
tuszami do rzęs i wodoodporną kreską. Do tego śmierdział perfumami
niemiłosiernie i z tą wonią na twarzy musiałam chodzić spać. Do tego drogi. Nie
kupię ponownie.
8. ZIAJA
MLECZKO OGÓRKOWE – używałam go przez naprawdę wiele lat, ale obecnie na rynku
dostępne są o wiele lepsze produkty do demakijażu. Ponadto chyba podrożał przez
te lata o jakieś 100%. Obecnie kosztuje ok. 10 zł. Nadaje się jedynie do
demakijażu twarzy, ponieważ oczy po nim szczypią i są „zamglone”. Mam jeszcze
jedno opakowanie, ale nie kupię ponownie. Wolę micele.
9. AVON
LIQUID EXTRACTION STRIP – plastry na nos w żelu. Nanosiło się żel na nos i jego
okolice i czekało 20 minut, po czym żel zamieniał się w produkt peel-off, który
należy ściągnąć pociągając za krawędź. Nawet fajny produkt, ale nie chce mi się
czekać 20 minut na jego zastygnięcie. Może kupię ponownie.
PIELĘGNACJA CIAŁA
10. AVON
CHOCOLATE BODY SCRUB – słaby zdzierak z mikrogranulkami, ale pięknie pachniał
budyniem czekoladowym. Bardzo mało wydajny, wystarcza na kilka-kilkanaście
użyć. Kosztował ok. 10 zł. Nie kupię ponownie.
11. ORGANIQUE
ETERNAL GOLD – najlepszy peeling do ciała, jaki dane mi było testować.
Uwielbiam go za gustowne opakowanie, możliwość wydobycia produktu do ostatniej
granulki cukru oraz warstwę okluzyjną, jaką zostawiał na ciele, dzięki której
nie trzeba balsamować ciała. Dodajcie do tego waniliowy zapach i dużą wydajność
(używałam go niemal 5 miesięcy). Ideał! Wart swojej ceny (ok. 70 zł). Pisałam o
nim tutaj. Kupiłabym ponownie, ale jest niedostępny.
12. GARNIER
WYGŁADZAJĄCE MLECZKO DO CIAŁA NAWILŻENIE 7 DNI – bardzo wydajne, dobrze
nawilża, pachnie „kremowo”, czyli dosyć obojętnie. Szybko się wchłaniał, robił
co miał robić, ale szału nie było. Zużywanie go było długotrwałe i denerwujące,
bo ma bardzo lejącą konsystencję, a ja wolę masła. Nie kupię ponownie.
13. ŻEL
BALEA MEN WAKE UP CALL – pachnie świeżo, energetycznie, tak jakby cytrusowo.
Zapach jest jak zawsze intensywny. Kolor żelu też nawiązuję do „Powera”. Bardzo
pobudzający. Dobrze się pieni i dobrze myje. Nie wiem czy kupię ponownie, bo
nie podbił mojego serducha.
14. ŻEL
YVES ROCHER COCOA & ORANGE – pachnie nieziemsko, Delicjami pomarańczowymi!
Od razu człowiek czuje się, jakby się objadł ciastkami ;) Niestety jest bardzo
mało wydajny, znika w okamgnieniu (nie zjadłam go!). Dobrze się pieni i
sprawdza się w myciu ciała. Wolę jednak bardziej wydajny identyczny żel z innej
firmy. Nie kupię ponownie za nikłą wydajność.
KOLORÓWKA
15. TUSZ
ESSENCE I<3EXTREME CRAZY VOLUME MASCARA – poprawny tusz i tyle mogę o nim
powiedzieć. Nie wydłuża ekstremalnie rzęs, bardziej pogrubia. Wolę tusz z
pozycji 16. w tej samej cenie, więc nie kupię ponownie.
16. LOVELY
CURLING PUMP UP MASCARA – rewelacyjne podkręca rzęsy bez zalotki i je wydłuża.
Nie osypuje się, nie wypadają po nim rzęsy (z takimi opiniami spotkałam się na
blogach). Jedynym minusem jest mała wydajność – zastyga po max. 1,5 miesiąca,
ale za to niewiele kosztuje, ok. 9 zł.
Ma silikonową wygiętą w łuk szczoteczkę. Kupiłam ponownie.
17. PODKŁAD
RIMMEL WAKE ME UP – jeden z moich podkładowych ulubieńców. Ma małe krycie,
mocno rozświetla skórę i nadaje jej świeży wygląd. Ma dosyć ciemną gamę
kolorystyczną. Utrzymuje się u mnie cały dzień bez problemu po przypudrowaniu.
Pisałam o nim tu. Kosztuje ok. 40 zł/30ml. Kupiłam ponownie.
18. BELL
PRECISION STAY ON EYE LINER 04 – piękny turkusowy morski odcień idealny na
lato. Świetnie wygląda przy opalonej buzi. Trwała samotemperująca się kredka.
Wyrzucam, bo już po terminie (używam jej jedynie latem), ale już kupiłam
ponownie za ok. 10,50 zł.
19. BELL
PRECISION STAY ON EYE LINER 09 – kiedyś moja ulubiona czarna kredka do oczu.
Obecnie jest jakaś taka twardawa i nie da się jej używać. Trochę mnie tym
wkurzyła, bo z turkusową jest wszystko ok, więc czarnej nie kupię ponownie.
20. BŁYSZCZYK
BELL GLAM WEAR NUDE – uwielbiam błyszczyki z tej serii. Piękny nudziakowy
ciepły odcień. Niestety numer odcienia mi się starł. Bardzo wydajny błyszczyk,
ładnie wygląda na ustach, nie zajeżdża tandetą. Kiedyś może kupię ponownie, bo
mam za duże zapasy.
21. POMADKA
MUA – nie ma co się nad nią rozwodzić – niezależnie od jej „domniemanego”
odcienia nie widać jej na ustach, albo wygląda jak brokat dla małej
dziewczynki. Tragedia. Idzie do kosza. Nie kupię ponownie.
ZAPACHY
22. YANKEE
CANDLE SUMMER SCOOP – pachnie ładnie, słodkawo, tak jakby owocowo. Niestety
głównie czuć słodycz zapachu. Nie przypomina mi lodów przy paleniu drugiej
połowy wosku, więc zapach w międzyczasie się ulotnił. Nie podbił mojego serca,
choć nie powodował bólu głowy. Może kupię ponownie.
23. YANKEE
CANDLE STRAWBERRY BUTTERCREAM – bardziej krem niż truskawki ;) Pachnie bardzo
„cukrowo”, niczym bita śmietana. Aromat truskawki jest ledwo wyczuwalny.
Również nie szalałam za nim, choć nie powodował bólu głowy. Nie kupię ponownie.
24. YANKEE
CANDLE HONEY BLOSSOM – jeden z bardziej trwałych i wydajnych zapachów Yankee.
Paliłam jeden kawałek przez ok. 5 tealightów i wosk nie tracił na
intensywności! Bardzo rzadko trafia się tak mocny zawodnik. Powinien pachnieć
słodkim miodem, żywicznym drzewem, piżmem i frezją. Nie znam się na tych
zapachach, ale wosk pachnie obłędnie kwiatowo. Bardzo przypadł mi do gustu,
jest to jeden z lepszych wosków i na pewno kupię ponowie.
25. ESSENCES
OF LIFE MANGO BANANA – wosk pachnie jedynie mango, banan w ogóle nie jest
wyczuwalny. Jest to jednak miły zapach, nie powoduje bólu głowy. Może kupię
ponownie.
26. ESSENCES
OF LIFE WATER MELON – zamiast watermelonem pachnie samym water :P Czyli nie
pachnie praktycznie w ogóle. Porażka. Nie kupię ponownie.
Dotarliśmy
wspólnymi siłami do końca ;) Znacie te produkty? Jak Wam idzie z denkowaniem?
mi od olejków green pharmacy zaczęły wypadać włosy :(
OdpowiedzUsuńkolorowaradosc.blogspot.com
Stosowałam olejek od października non stop i nie miałam akurat takich problemów ;)
Usuńżel pod prysznic z YR też niedawno zdenkowałam, zapach mnie urzekł :)
OdpowiedzUsuńZapach jest świetny, polecam ten sam żel z Original Source, bo jest łatwiej dostępny i wydajny (do kupienia w Rossku lub Biedronce) ;)
UsuńPodkład z Rimmel Wake Me Up oraz tusz z Lovely są moimi największymi ulubieńcami i kocham je używać :)
OdpowiedzUsuńCzyli nie jestem sama :D
Usuńja uwielbiam tusz essence jestem mega z niego zadowolona :) spore denko i ładne zdjęcia. Jakiego aparatu uzywasz ?
OdpowiedzUsuńOlympus uTough 3000 do zdjęć pod wodą - słaby do zdjęć na bloga ;)
UsuńWszystkie te olejki chcę! :)
OdpowiedzUsuńSą tanie jak barszcz, więc możesz śmiało się skusić :D
UsuńMoje ulubione tusze! <3
OdpowiedzUsuńhttp://typical-writers.blogspot.com/
Widzę, że mają sporo wielbicielek ;)
UsuńSpore zużycie i fajne kosmetyki :) Bardzo lubię tą serię od Organique i kosmetyki Lierac'a :)
OdpowiedzUsuńPeeling z Organique po prostu uwielbiam! :)
Usuńto się nazywa denko!:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Yankee Candle.. u mnie właśnie pachnie "black cherry" :)
OdpowiedzUsuńhmm ja osobiście zawsze byłam zadowolona z ziaji
Nie miałam jeszcze Black Cherry :)
UsuńORGANIQUE ETERNAL GOLD, marzy mi się. :D
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny produkt! :)
UsuńTe kosmetyki do ciała super :)
OdpowiedzUsuńOlejek łopianowy muszę sobie kupić:) Woskee Yankee wszystkie 3 bardzo lubię:)
OdpowiedzUsuńWitam, założyłam nowego bloga, związanego z moją pasją. Mam nadzieję, że mogę na Ciebie liczyć i wpadniesz, żeby dodać mi więcej motywacji. Byłoby mi również miło, gdybyś dodała bloga do obserwowanych, oczywiście odwdzięczę się tym samym. Mam nadzieję, że WKRĘCISZ się tak jak ja :)
OdpowiedzUsuńhooplovedance.blogspot.com
Jest to kilka znajomych produktów: micela z Lierac też nie polubiłam, tak samo tych plastrów na noc z Avonu (u mnie nie robiły nic). Peeling Eternal Gold - super! A zapach żelu delicjowego z YR mogłabym wąchać non stop :) No i tusz Lovely - gości u mnie nie pierwszy i nie ostatni raz :)
OdpowiedzUsuńZapach tego żelu uzależnia ;)
UsuńMuszę w końcu wypróbować ten olejek Magic Rose :)
OdpowiedzUsuńPotrafi zdziałać cuda :)
UsuńSporo tych rzeczy ;) Olejek łopianowy baaaardzo mnie ciekawi ;)
OdpowiedzUsuńZnam niektóre ;) Co do mleczka z Ziaji, to także używałam go przez bardzo długi czas, ale tak jak napisałaś, są lepsze produkty. Ja już spory czas temu przerzuciłam się na micele, one mi bardzo odpowiadają <3 .
OdpowiedzUsuńSpore denko, muszę spróbować ten wosk YANKEE CANDLE HONEY BLOSSOM. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie będziesz zawiedziona ;)
UsuńSpore denko. Mi akurat mleczko z Garniera bardzo się podoba. Miałam kilka różnych wersji i każde spisywało się u mnie doskonale. Poza tym lubię takie duże, wydaje opakowania - nie muszę wtedy zbyt często biegać do drogerii.
OdpowiedzUsuńMagic rose również jest moim ulubieńcem ;) Żele z balea również uwielbiam ;) Mascara z essence u mnie się sprawdza ale na pewno wypróbuję z lovely i stwierdze która lepsza w tej cenie. No i przypomniałaś mi o oleju rycynowym ;) troche zapomniałam że go mam :P Pozdrawiam i obserwuję
OdpowiedzUsuńOlej rycynowy to samo dobro ;) Polecam mieszanie go z Magic Rose ;)
UsuńJa mam właśnie dalej dylemat czy kupić te plastry na nos w żelu z Avon.
OdpowiedzUsuńMożesz śmiało z nich zrezygnować, bo szału nie ma ;)
UsuńO nie znam nic z Twojego denka :)
OdpowiedzUsuńmusze poczytac o olejkach
OdpowiedzUsuńSporo zużyłaś! Miałam kiedyś tonik ogórkowy Ziai i twarz mnie po nim piekła... Reszty nie znam.
OdpowiedzUsuńSpoooore denko :)
OdpowiedzUsuńZachęciłas mnie do zakupu Honey Blossom:) a olejek Magic Rose również uwielbiam!
OdpowiedzUsuńWypróbowałabym któryś z tych olejkow :)
OdpowiedzUsuńA najlepiej wszystkie :D
Usuńtyle tego ze juz juz nie pamietam :) WOW
OdpowiedzUsuńTrochę tego jest :)
OdpowiedzUsuńSporo tego :) chętnie wypróbowałabym krem vichy, moja skóra chyba lubi tę markę :)
OdpowiedzUsuńMoja na pewno lubi ich kremy ;)
UsuńDużo kosmetyków zdenkowałaś, brawo!
OdpowiedzUsuńwow rzeczywiście sporo:)
OdpowiedzUsuńZużycia robią wrażenie...ja w tym miesiącu skromniutko głównie same próbki :(
OdpowiedzUsuńJa zalegam z próbkami ;)
UsuńRzeczywiście dużo tego zużyłaś ;)
OdpowiedzUsuńgratuluję denka, też lubię EVREE MAGIC ROSE , została mi odrobina
OdpowiedzUsuńDziękuję ;) Magic Rose to już klasyk ;)
Usuńten plyn z lierac byl mega beznadizjeny -.-
OdpowiedzUsuńŚmierdziuch to był :D
Usuńwow sporo tego :D
OdpowiedzUsuńU mnie summer scoop spowodował ból głowy i również nie polubiłam go :)
OdpowiedzUsuńU mnie summer scoop spowodował ból głowy i również nie polubiłam go :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
OdpowiedzUsuńJaki boski blog ! :o
OdpowiedzUsuńWspólna obserwacja ? Zapraszam do mnie :)
Nowa notatka - http://patrycjabunt.blogspot.com/2015/06/sres.html
Spore to Twoje denko . Ja ostatnio próbowałam zostawiać butelki ale ktoś mi wyrzuca za każdym razem ;p
OdpowiedzUsuńwow ale tego jest!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tego serum ze Starej Mydlarni :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie się tego nazbierało :)
OdpowiedzUsuńSpore denko, serum ze Starej Mydlarni mnie zaciekawiło
OdpowiedzUsuńZ olejkami poszalałaś. Znam ten z GP. Mam go w zapasach już długo i po czerwonej wersji jakoś nie mogę chwycić za ten różowy...
OdpowiedzUsuńmuszę w końcu kupić tę maskarę z lovely :D
OdpowiedzUsuńNo no, gratuluję tak pokaźnego denka :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam tusz z Lovely, ostatnio to mój numer jeden, zdecydowanie! :)
OdpowiedzUsuńwww.kiinsza.blogspot.com
mam inny olejek Evree i bardzo go lubię
OdpowiedzUsuńFaktycznie spore denko. Nie miałam jeszcze okazji stosować żadnego z zdenkowanych przez Ciebie produktów. Uwielbiam woski :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej mnie zaciekawiły olejki, bo bardzo je lubię w swojej pielęgnacji oraz peeling Organique, bo ta marka jest bliska mojemu sercu :)
OdpowiedzUsuńJa nie przywiązuję się do kosmetyków i jak mi coś nie odpowiada to rozdaję, więc u mnie wszystko dość szybko znika :D
Sporawe te denko. Bardzo polubiłam się z olejkiem evree, niedługo będę musiała kupić kolejne opakowanie. Odnośnie wosku z YC straweberry, mnie nie urzekł swoim zapachem :) .
OdpowiedzUsuńGratuluję dużego denka. Widzę sporo produktów , które sama lubię i używam :)
OdpowiedzUsuńFajny post:)http://kolorowekredkikolorowej.blogspot.com zapraszam do siebie:)
OdpowiedzUsuńNa olejek do włosów z GP czaję się już od dawna i na pewno go kupię, kiedy wykończę swoje olejowe zasoby.
OdpowiedzUsuńMiniaturę kremu Vichy też miałam, co prawda już dawno, ale jakoś nie sprawdził się na tyle, abym pokusiła się na zakup.
Seria Eternal Gold z Organique strasznie mnie podrażniła. Miałam kiedyś sporo próbek. Ale tak to jest ze złotem właśnie, że jedno je kochają, a inni nienawidzą.
Mleczko Garnier kiedyś też miałam. Latem było całkiem spoko do codziennej pielęgnacji.
Podkład Wake me up był swego czasu moim wielkim ulubieńcem!
Mam dwie pomadki MUA i jestem z nich bardzo zadowolona - mają świetną pigmentację, dobrze się trzymają na ustach i nawilżają. Może po prostu nie trafiłaś z odcieniem?