Tak
jak ostatnio obiecałam, ten post będzie poświęcony kosmetykowi, który umożliwia
natychmiastowe opalenie naszej twarzy, szyi czy dekoltu. Wyglądem przypomina
podkład lub samoopalacz, ale nie jest ani jednym ani drugim. Na tapecie ląduje
zatem opalenizna w płynie w postaci produktu L’Oreal z serii Glam Bronze ;)
L’OREAL GLAM BRONZE EAU DE SOLEIL
CZYM JEST?
Produkt
L’Oreala jest, zgodnie z określeniem producenta, pierwszym płynnym bronzerem od
L’Oreal, którym można uzyskać stopniowalną opaleniznę - muśniętą słońcem skórę nie czując przy tym, że ma się coś na twarzy.
OPAKOWANIE
Ciężka,
szklana buteleczka od razu trafiła w mój gust, ponieważ wygląda naprawdę
elegancko, nie zalatuje tandetą. Ponadto opakowanie pozwala na kontrolowanie
zużycia produktu. Wewnątrz znajduje się 20 ml płynnego bronzera, którego możemy
używać do 24 miesięcy od otwarcia. Zamknięcie butelki stanowi standardowa
nakrętka w odcieniu pasującym wizualnie do ogólnej stylistyki produktu. Można
nawet uznać, że buteleczka wygląda ekskluzywnie. Dodatkowo jest bardzo wygodna
w użytkowaniu, o ile nie upuścimy jej na kafelki ;)
ZAPACH/KONSYSTENCJA
Produkt
zamknięty w pięknej butelce ma bardzo lejącą konsystencję, przypominającą
Nearly Naked z Revlona. Rzadka konsystencja ma nam ułatwić uzyskanie
jednolitej, naturalnej opalenizny. Co do zasady jest to po prostu bronzer w płynie
o bardzo przyjemnym i świeżym zapachu, przypominającym typowy zapach kremów
pielęgnacyjnych. Również aplikacja przypomina nakładanie kremu.
SKŁAD
Informacji o składzie
brakuje na opakowaniu, ale dostępny był na stronie producenta:
G926205
- INGREDIENTS: DIMETHICONE, CYCLOHEXASILOXANE, ISODODECANE, ALCOHOL DENAT.,
VINYL DIMETHICONE / METHICONE SILSESQUIOXANE CROSSPOLYMER, ETHYLHEXYL
METHOXYCINNAMATE, PHENYL TRIMETHICONE, ACRYLATES /
POLYTRIMETHYLSILOXYMETHACRYLATE COPOLYMER, PEG-10 DIMETHICONE, DISTEARDIMONIUM
HECTORITE, AQUA / WATER, SILICA, PARFUM / FRAGRANCE, PROPYLENE CARBONATE,
DISODIUM STEAROYL GLUTAMATE, BENZYL SALICYLATE, ALUMINUM HYDROXIDE, BENZYL
ALCOHOL, LIMONENE, HYDROXYCITRONELLAL, LINALOOL, BUTYLPHENYL METHYLPROPIONAL, CITRONELLOL,
GERANIOL, CITRAL, [+/- MAY CONTAIN: CI 77891 / TITANIUM DIOXIDE, CI 77491, CI
77492, CI 77499 / IRON OXIDES, MICA]. (F.I.L. B162133/2.
Produkt
łatwopalny!
ZASTOSOWANIE
Bronzer
możemy nakładać na co najmniej trzy sposoby:
1. Na
całą twarz, szyję – jeśli chcemy uzyskać równomierną lub gradientową opaleniznę
na całej twarzy.
2. Podkreślając
jedynie kości policzkowe – jeśli chcemy mocniej wykonturować twarz, to możemy
nałożyć produkt jedynie w te miejsca (tak jak zwykłym bronzerem).
3. Do
opalenia twarzy w strategicznych miejscach – jeśli chcemy poprawić „owal”
twarzy, to możemy nałożyć produkt w jej skrajnych partiach, na nosie, itp.,
czyli miejsca, które łapią słońce najszybciej.
Zaznaczam,
że bronzer dostępny jest tylko w jednym odcieniu! Swatche możecie podejrzeć
poniżej:
MÓJ SPOSÓB APLIKACJI
Posiadam
już kilkutygodniowe doświadczenie w pracy z tym produktem, więc z chęcią
podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami. Po pierwsze i najważniejsze: bronzer
należy nakładać jak samoopalacz na odpowiednio nawilżoną skórę! Jeśli
spróbujecie nałożyć go bez wcześniejszego nałożenia kremu na skórę, to bardzo
łatwo będzie o smugi, a „opalenizna” nie będzie równomierna, co szczególnie
rzuca się w oczy na buzi, która stanie się wówczas niesymetryczna. Dlatego podstawą
jest nawilżona skóra! Ale nie smutajcie, ten bronzero-samoopalacz jest
zmywalny, więc wszelkie wyrządzone nim szkody będą chwilowe :)
Zgodnie
z instrukcją producenta przed użyciem należy porządnie wstrząsnąć buteleczką,
by wymieszał nam się płyn z drobinkami (tak są drobinki złota, ale na twarzy
niewidoczne – o ile wstrząśniecie butelką :P). By nabrać porcję bronzera,
należy po odkręceniu nakrętki przytknąć palec do wylotu butelki i ją przechylić
(zatykając otwór palcem całkowicie, bo się wyleje). Tak nabraną kroplę produktu
wystarczy przytknąć, np. na jeden policzek, drugi i czoło (robiąc od razu trzy
kropki) i dokładnie rozetrzeć (ja robię do palcami), o ile oczywiście chcecie
mieć opaloną całą twarz. Następnie w ten sam sposób możecie dokładać produkt,
by stopniować efekt opalonej skóry nie zapominając o zrobieniu „przejścia” z
twarzy na szyję i ewentualnie dekolt (żeby twarz nie „odcinała” się kolorem).
Pamiętajcie, by tak jak przy samoopalaczach, nie nakładać dużej ilości produktu
na skórę, bo narobicie sobie plam.
Moja kolejność:
1. Krem do twarzy.
2. Bronzer.
3. Podkład.
4. Puder.
MOJA OPINIA
Opakowanie
jak najbardziej na plus, podoba mi się porządna butelka z grubego szkła, która
pozwala na dobre zmieszanie produktu i kontrolowanie jego zużycia. Bronzer jest
bardzo łatwy w obsłudze dzięki płynnej konsystencji, a rzeczą, która mnie
najbardziej zauroczyła, jest efekt jak po samoopalaczu, ale z możliwością
całkowitego demakijażu, gdy coś nam się nie uda. W skrócie – opalenizna bez
ryzyka ;) Jedynym ryzykiem będzie niestety skład, który zawiera silniejszy
alkohol i inne „zła” tego świata. No i jest łatwopalny.
Zapewne
zastanawia Was jak produkt współgra z podkładem? Po pierwsze muszę zaznaczyć,
że bronzer zachowuje się jak krem do twarzy – nie zostawia żadnej widocznej
warstwy poza samą opalenizną, nie zastąpi nam podkładu, nie czuć go na skórze, nie
roluje się, nie daje efektu maski, bo działa zupełnie jak zwykły samoopalacz
(tylko z opcją demakijażu). Najprościej chyba można stwierdzić, że produkt nie
kryje, dlatego osoby z niedoskonałościami będą musiały posiłkować się
podkładem. Oczywiście sam odcień bronzera wyrówna nam trochę koloryt cery.
Osobiście z powodzeniem używałam bronzera L’Oreal pod podkład Bourjois Healthy
Mix. Nie trudno się domyślić, że nie wypada nałożyć na bronzer mocno kryjącego
podkładu, bo zakryjemy opaleniznę ;)
Jaki
efekt uzyskujemy? Na początek, gdy jeszcze nie rozetrzecie bronzera,
będziecie wyglądać jak stuprocentowe marchewki ;) Pierwsze wrażenie podobne jak
po Kylie Jenner Challenge (pewnie widzieliście te głupkowate filmiki), ale po
dokładnym rozprowadzeniu produktu ujrzycie bardzo fajną opaleniznę. W ciągu
dnie efekt nie ściera się, wygląda naturalnie, a wieczorem schodzi przy użyciu
micela (u mnie różowy Garnier).
Po
kilkutygodniowym stosowaniu nie zauważyłam przesuszenia cery (alkohol w
składzie), nie wystąpiły żadne niedoskonałości czy przebarwienia. Bronzer zmywa
się bez problemu, a zużycie jest naprawdę minimalne, ponieważ niewielka ilość
produktu wystarcza do opalenia całej twarzy.
PODSUMOWANIE
Plusy:
+ ładny kolor opalenizny
+ prostota i szybkość aplikacji
+ produkt jest na skórze niewyczuwalny, wtapia się w skórę
+ nie zapychał
+ zmywalność
+ dobra cena
+ całodniowa trwałość
+ możliwość stosowania z podkładem lub bez
+ mnogość zastosowań
+ ładne i praktyczne opakowanie
+ posiada SPF 18
Minusy:
- kiepska dostępność w Polsce
- słaby skład (może przesuszać)
- dla niektórych: brak krycia
Produkt możecie zakupić w sklepie internetowym Kosmetyki z Ameryki w cenie ok. 25 zł. Polecam!
Mam
nadzieję, że zaspokoiłam Waszą ciekawość? Jeśli macie jakieś pytania, to
oczywiście postaram się na nie odpowiedzieć :)
Stosujecie
samoopalacze? Mieliście kiedyś styczność z bronzerem w płynie?
ciekawy produkt, jednak raczej nie dla mnie, bo wolę bronzery w pudrze :)
OdpowiedzUsuńJa również, ale to jest coś kompletnie innego ;)
UsuńNigdy nie miałam okazji wypróbować :) ciekawie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńBoję się takich produktów, że będzie biała szyja i plamy :/
OdpowiedzUsuńWszystko jest zmywalne, więc nie ma strachu! :))
UsuńPrzyznam, że unikam tego typu produktów.
OdpowiedzUsuńNie znam kosmetyku, ale ciekawie się prezentuje
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam. :)
UsuńDziałanie brzmi ciekawie..przemyślę "bliższe" zapoznanie się z nim :)
OdpowiedzUsuńTakie kosmetyki niestety wyglądają bardzo nienaturalnie na mojej bladej twarzy.
OdpowiedzUsuńnie używam tego typu mazideł nie wyglądają u mnie dobrze:)
OdpowiedzUsuńniee, to nie dla mnie :p
OdpowiedzUsuńboję się takich "samoopalaczy" i wszystkiego co "opala" w jednej chwili skórę :D
OdpowiedzUsuńTo jest całkowicie zmywalny produkt, więc można ćwiczyć i ćwiczyć bez strachu :D
Usuńnie znam,ale raczej nie skusiłabym się ;p
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę :) wolę bronzery w pudrze a, samoopalaczy na twarz nie używam :)
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę :) wolę bronzery w pudrze a, samoopalaczy na twarz nie używam :)
OdpowiedzUsuńCiekawy efekt można uzyskać :)
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt niestety zdecydowanie nie dla mnie. Znając mnie zrobiłabym sobie nim straszną krzywdę. Dlatego nie będę ryzykować ;P
OdpowiedzUsuńU mnie nowy post zapraszam :)
Spokojnie, wszystko da się zmyć ;) Zresztą nawet ja dałam sobie z nim radę, a jestem antytalent :D
Usuńa jak się sprawdza podczas upałów? Tzn. mam na myśli, kiedy twarz się poci?
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś takie podobne cudo do ciała i chętnie używałam na nogi, ale gdy było bardzo gorąco, to musiałam uwarzać na jasne tapicerki w samochodzie i na ubrania
Na razie nie miałam okazji wypróbować go podczas naprawdę wielkich upałów (powyżej 30st.), ale do tej pory nie miałam z nim problemu ;) Jeśli coś by się działo w przyszłości, to na pewno o tym napiszę :)
Usuńto daj znać, czy spływa, czy się trzyma :D
UsuńBardzo podoba mi się ten brązer:) Przekonałaś mnie do tego stopnia, że kupiłabym go w ciemno:) Konsystencja Nude Magique również przypomina mi Revlon Nearly Naked, ale jest jeszcze lżejsza:)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to ;) Właśnie taki ciekawy podkład L'Oreala widziałam kiedyś na YT Carli Bybel ;)
UsuńCiekawy produkt, fajne ma opakowanie
OdpowiedzUsuńjakoś nie kuszą mnie tego typu produkty...
OdpowiedzUsuńjak brak krycia to jak dla mnie odpada, ja niestety potrzebuje dobrego krycia.
OdpowiedzUsuńAle to nie podkład ;)
Usuńja ledwo daję sobie radę z bronzerami-pudrami, a Ty mi tu wyskakujesz z takim w płynie:P
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam :D Okazał się być prosty w obsłudze ;)
Usuńja samoopalaczy, w każdym rodzaju, się boję. Kiedyś spróbowałam i ię nie sprawdziło;p Ale o tym jeszcze nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńSandicious
Ciekawy produkt ale nie dla mnie raczej
OdpowiedzUsuńmnie jakoś nie kusi ;)
OdpowiedzUsuńOj ciekawy produkt!
OdpowiedzUsuńwolę jednak w pudrze, boję się o plamy po takich kosmetykach :(
OdpowiedzUsuńWszystko da się zmyć :D
UsuńJa mam nawet problem ze zwykłym brązerem, bo potrafię sobie zrobić plamy :( Kiedyś użyłam samoopalacza do twarzy i skończyło się to bardzo niefajnie dla mojej skóry :D Tak więc chyba jednak to nie jest kosmetyk dla mnie :)
OdpowiedzUsuńSamoopalacza do twarzy nigdy nie używałam ;)
Usuńcóż, ciekawa opcja dla ych co lubią kosmetyki w kremie. Nie wykluczam, że kiedyś się przekonam tak jak przekonałam się róży w kremie z Bobbi Brown :p na razie jednak wykorzystam te co mam czyli w pudrze :)
OdpowiedzUsuńNie używałam, ale czytałam dobre opinie o tym produkcie :)
OdpowiedzUsuńNie widziałam właśnie tego produktu nigdzie;)
OdpowiedzUsuńja się trochę boję tego typu kosmetykow...
OdpowiedzUsuńTeż się bałam, ale okazało się, że strach ma wielkie oczy ;)
Usuńpierwszy raz widzę ten produkt ; o
OdpowiedzUsuńjeszcz nigdy go nie widzialam :)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale wygląda zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńhmm, znając życie, dla mnie byłby za ciemny
OdpowiedzUsuńNie korzystam z takiego typu kosmetyków, ale dowiedziałam się coś niecoś jak należy prawidło aplikować bronzer. Dla takiego laika jak ja pewnie popełniłabym błąd w aplikacji bronzera. A czy przed nałożeniem bronzera nie należy używać peelingu?
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam takich produktów ale ciekawy. Kusi mnie puder samoopalający chyba liberata czy jakoś tak to się nazywa ale on jest sypki
OdpowiedzUsuńNo ni, bardzo ciekawy produkt, ale chyba jednak nie dla mnie..
OdpowiedzUsuńJa używam samoopalacza ale nie do twarzy bo jeszcze nie znalazłam to jest płynny produkt a ja szukam czegoś w formie pianki do cery.
OdpowiedzUsuńCoś totalnie nowego :) Bardzo dobra recenzja :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog ;)Ciekawy wpis :)!Na moim blogu modowym pojawił sie nowy post: http://kingefashion.com/boho-white-dress/- zapraszam serdecznie na bloga ;) Dodaje do obserwowanych, bede zagladac tu czesciej. Buziaki, Kingefashion :*
OdpowiedzUsuń