1/13/2016

MAKE ME BIO CLEAN POWDER – KOLEJNY NATURALNY HIT?


Witajcie! Tymczasowo robię przerwę we wszelakich podsumowaniach, chociaż na publikację czekają jeszcze buble 2015 roku ;) Za to dziś możecie poznać naturalny produkt do mycia twarzy – Clean Powder od Make Me Bio. Jak myślicie: bliżej mu do hitów czy kitów?

MAKE ME BIO CLEAN POWDER – DELIKATNY PUDER MYJĄCY




OPAKOWANIE

Puder zamknięty jest w malutkim, ale ciężkim szklanym słoiczku z nakrętką. Słoiczek możemy powtórnie wykorzystać w innym celu, bo prezentuje się naprawdę ładnie. Uroku dodaje mu przewiązany dookoła i zakończony kokardką sznurek. W opakowaniu znajduje się 60ml produktu.

KONSYSTENCJA/KOLOR/ZAPACH


Puder jak sama nazwa wskazuje jest produktem suchym, ma sypką konsystencję i biały odcień. Jest dosyć miałki, ale możemy znaleźć w nim większe „grudki”. Jeśli chodzi o zapach, no to cóż… w trakcie mycia twarzy trzeba oddychać, a przy tym pudrze nie jest to najprzyjemniejsza czynność na świecie… Nie ma „ziołowego” zapachu, a taki dziwny owsiankowo-cementowy smrodek

SKŁAD


Skład produktu jest niezwykle krótki:

Biała glinka, owies, olejek lawendowy, olejek różany.

ZASTOSOWANIE


Aby zaaplikować puder na twarz należy najpierw „rozrobić” go z wodą/olejkiem/tonikiem, itp. w zależności od naszych preferencji. Potem możemy albo „wymasować” nim twarz, czyli po prostu ją wymyć, albo nałożyć go na skórę i pozostawić na 10 minut, żeby puder mógł zadziałać niczym maseczka z białej glinki.

MOJA OPINIA


Nie ukrywam, że produkty Make Me Bio od dawna chodziły mi po głowie, ale nigdy nie było mi po drodze, żeby je kupić, ponieważ były wówczas dostępne jedynie w sklepie firmowym. Dlatego byłam bardzo szczęśliwa, gdy puder myjący w końcu trafił w moje łapki. Ale czy nadal jestem tak szczęśliwa?

Podstawowym „problemem” jest niestety fakt, że głównym składnikiem pudru jest biała glinka, na którą moja skóra reaguje generalnie wysypem nieprzyjaciół, choć na co dzień nie mam trądzikowych problemów. Dlatego od razu odpadła u mnie opcja pozostawienia pudru na skórze na 10 minut jako maseczki. Używałam go więc jako produktu do mycia. Najpierw do szału doprowadzała mnie konieczność rozrabiania pudru z wodą, bo przy każdym większym oddechu puder rozprowadzał się również na umywalce i półce łazienkowej. Poza tym zazwyczaj ja również byłam cała uświniona. Ale takie kwestie również mogę przeboleć. Niestety najgorszy w tym wszystkim był zapach pudru… Tak jak pisałam powyżej, był nie tyle ziołowy, co owsiano-cementowy, po prostu „gorzki” (wiem, że to smak, ale nie mam pojęcia, jak inaczej opisać zapach tego pudru). Był tak „mdły”, że przy każdej aplikacji miałam ochotę wymiotować, co jeszcze w mojej „kosmetycznej” karierze mi się nie zdarzyło. Co więcej czasem naprawdę powodował odruch wymiotny, niczym dotknięcie migdałków szczoteczką do zębów :P Nie wiem, dlaczego tak źle reaguję na zapach pudru Make Me Bio, ale niestety całkowicie przekreśla u mnie ten kosmetyk.
 

Ale dla Was, niewyczulonych tak na zapachy, zapewne najważniejsze jest działanie pudru. Otóż masowałam pudrem twarz wieczorem, ale niestety nie zauważyłam jakiegoś spektakularnego oczyszczenia twarzy, czy poprawy jej wyglądu. Co więcej, po takim „błotku” czułam, że muszę czymś dodatkowo wymyć twarz, bo jest brudna. Jednak muszę przyznać, że puder nie wywołał żadnych efektów ubocznych, czy wysypu niedoskonałości. Jedynie po takim „myciu” skóra była zaczerwieniona od tarcia. Wyczuwalne były owsiane „cząstki” i stosunkowo ciężko było domyć twarz.

PODSUMOWANIE



Niestety puder myjący Make Me Bio nie sprawdził się u mnie ze względu na wyjątkowo negatywnie działającą na moją cerę białą glinkę oraz okropny „owsiano-cementowy” zapach, który powodował realne mdłości. Ponadto, myciu twarzy nie towarzyszyło uczucie „czystości”, było wręcz odwrotnie. Jeśli dorzucimy do tego codzienne „babranie się” z rozrabianiem pudru i zerowy wpływ na stan skóry, to niestety możemy jedynie wysnuć wniosek, że pudrowi myjącemu będzie bliżej u mnie do bubli niż hitów



Mieliście produkty Make Me Bio? Jak się u Was sprawowały, co polecacie?





36 komentarzy:

  1. mnie zapach też często skutecznie zniechęca w kosmetykach.. :(

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie że skład jest krótki bez żadnych kombinacji

    OdpowiedzUsuń
  3. Owsiano-cementowy? To podziękuję. Zapach jest dla mnie ważny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kusi mnie ten puder. Z Make Me Bio mam krem różany i jest genialny!

    OdpowiedzUsuń
  5. make me bio ma bardzo fajne produkty, ale akurat na ten produkt to ja się nie skuszę bo to samo można zrobić mielac płatki owsiane i wymieszać z białą glinka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda że zapach nie odpowiada :( Zazwyczaj czytałam pozytywne recenzje o tym pudrze

    OdpowiedzUsuń
  7. Kremy tej marki były fantastyczne, także pod względem zapachu, ale zapach i łatwość w użytkowaniu to dla mnie priorytet, więc podziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawie wygląda, ale prawdę powiedziawszy to trochę martwi mnie ten zapach no i konieczność babrania się i rozrabiania proszku przed myciem. Za dużo roboty jak dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja jestem zbyt leniwa na takie kosmetyki, a dodatkowo niezbyt dobrze wspominam glinki. Po zielonej zaleconej przez dermatologa, dostałam ogromnego wysypu i do dzisiaj unikam tego jak ognia!

    OdpowiedzUsuń
  10. zapach by mnie też odrzucił...

    OdpowiedzUsuń
  11. Mialam krem nabić tej marki i szczerze - taki sobie.
    Z przyjemnością dołączam do obserwujących.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiele dobrego słyszałam o tym produkcie, ale że ja również mam wrażliwy nos, to nie jestem już teraz do niego przekonana :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja zamówiłam sobie naturalny puder bambusowy i od jutra zaczynam jego testowanie - zobaczymy na ile odzwierciedla to, co o nim piszą :))

    OdpowiedzUsuń
  14. Ojej szkoda że się u Ciebie nie sprawdził. Ja miałam odruchy wymiotne podczas stosowania rumiankowego żelu do mycia twarzy Sylveco, na szczęście po kilkunastu dniach jakoś się do tego smrodu przyzwyczaiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie przepadam za kosmetykami, które trzeba dodatkowo rozrabiając, albo się jakoś szczególnie z nimi cackać i tak spędzam za dużo czasu w łazience :D Dlatego strzelam, że mnie rozrabianie tego pudru też by irytowało. Poza tym szczerze współczuję odruchów wymiotnych :]

    :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedyś chciałam go kupić, ale może i lepiej bo taki zapach też mógłby mnie zemdlić:/

    OdpowiedzUsuń
  17. Miałam okazję już się przekonać jak cudownie i wyjątkowo działają pudry myjące na przykładzie kosmetyku azjatyckiego, fajnie, że do tego pudru mamy lepszy dostęp. Ja nie rozprowadzałam pudru z wodą. Moczyłam twarz i masowałam ją suchym pudrem, który szybko stawał się emulsją. Ale to był inny kosmetyk. współczuję tego odruchu wymiotnego. . .

    OdpowiedzUsuń
  18. fuj:p to ja podziękuję - zapach dla mnie jest ważny w kosmetykach

    OdpowiedzUsuń
  19. Brzmi ciekawie i kusząco, mógłby się u mnie sprawdzić.

    OdpowiedzUsuń
  20. oj dlaczego tak nie fajnie pachnie ;P:(

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja planuję go wypróbować, ciekawe czy i mnie zapach delikatnie mówiąc zniechęci :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Szkoda, że się nie sprawdził. Podejrzewam, że zapach by i mnie odrzucał, jestem wyczulona na takie rzeczy ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  23. nie znam , ale skoro brzydko pachnie eee..nie dla mnie...lubie ladne zapachy w kremach, maseczkach, tonikach itp...

    OdpowiedzUsuń
  24. Mialam krem z tej marki i byłam zadowolona ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. mnie te wszystkie pudry jakos przerażają :<

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja jestem bardzo wrażliwa na różne aromaty, więc go sobie po prostu odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  27. No to kiepsko, że kit - bo wydawał się ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  28. Pierwszy raz o nim słysze, ale dobrze wiedziec, ze to kit.

    OdpowiedzUsuń
  29. Mam go w zapasach, zobaczymy jak u mnie się sprawdzi, chociaż też czytałam złe opinie o nim:) Mam też ich dwa kremy do twarzy, ale już o nich czytałam rewelacyjne :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Wiecej ci siostrzyczka nic nie kupi w Jasmin! :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Ja mam puder myjący z Yasumi i świetnie się sprawdza. Produktów Make Me Bio jakoś nie lubię, miałam kiedyś krem po którym tak mnie wysypało, że przez miesiąc nie mogłam doprowadzić buzi do normalności.

    OdpowiedzUsuń
  32. Czytałam wiele pozytywnych komentarzy na temat pudrów myjących i sama z przyjemnością bym je przetestowała, ale równie dobrze mogę w tym celu użyć klasycznej glinki :)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy konstruktywny komentarz!

Copyright © MAKE-UP FULL OF COLORS , Blogger