Witajcie! Tak jak już wcześniej zapowiadałam, koniec roku będzie jednocześnie u mnie czasem czystek w kolorówce. Postanowiłam oczyścić swoje szafki z produktów, których i tak nie zużyję na czas, żeby „odgruzować” trochę przestrzeń na nowości ;) Ale najpierw standardowe zużycia:
PIELĘGNACJA
FARMONA SWEET SECRET CZEKOLADOWY ŻEL DO MYCIA CIAŁA Z PISTACJĄ – początkowo podobała mi się zarówno konsystencja żelu, czyli tak czekoladowy budyń, a także intensywny czekoladowo-pistacjowy zapach. Niestety żel dosyć słabo się pienił pomimo sles w składzie, więc coraz częściej czułam się po myciu po prostu „brudna”, wysmarowana czekoladą. Dlatego nie kupię ponownie (mam jeszcze jeden egzemplarz…).
FARMONA SWEET SECRET MIGDAŁOWY PEELING DO MYCIA CIAŁA – skoro jest to peeling „do mycia”, to od razu wiadomo, że zdzierak z niego słaby. Pachniał sztucznym migdałem, miał konsystencję „galaretki” i ani dobrze nie peelingował, ani dobrze nie mył. Na dodatek strasznie brudził łazienkę. Nie zawierał sls. Nie kupię ponownie.
BIELENDA DWUFAZOWY PŁYN DO DEMAKIJAŻU AWOKADO – polubiłam tę dwufazę, całkiem dobrze domywała makijaż, była delikatna dla oczu, nie szczypała, nie pozostawiała tłustej warstwy. Pisałam o niej w ulubieńcach października. Obecnie wolę od niej dwufazę z Yves Rocher i płyn Biodermy, więc może kupię ponownie.
FARMONA KREM DO RĄK TUTTI FRUTTI KIWI I KARAMBOLA – ma bardzo specyficzny kwaskowaty zapach, wiele nosów może go nie polubić. Skład jak na krem za 3zł miał całkiem przyzwoity (na drugim miejscu w składzie parafina, na trzecim masło shea, na czwartym gliceryna, itp), lekko nawilżał dłonie, byłby odpowiedni na wiosnę. No i najlepsze, że w składzie nie ma karamboli ;) Polubiłam nawet ten krem za nietypowy zapach i działanie. Myślę, że kupię ponownie.
SZAMPON YVES ROCHER I <3 MY PLANET – myślałam, że skoro „kocham planetę”, to szampon będzie bez sles, ale się myliłam. Poza tym dobrze się pienił, ładnie domywał włosy, ale były po nim trochę „sianowate”. Jeśli nie macie nic przeciwko sles, to był dość przyzwoity szampon. Niestety ja nie kupię go ponownie.
PEELING DO TWARZY HIMALAYA HERBALS APRICOT SCRUB – mój ulubieniec zeszłego roku, jeśli chodzi o pielęgnację. Drobinki peelingujące pochodzą z pestek moreli i działają niczym igiełki od szpilek ;) Bardzo podoba mi się działanie tego peelingu na skórę, jest po nim miękka, martwy naskórek zostaje usunięty. Kusi również ceną: regularna wynosi 10 zł. Kupiłam ponownie.
LIP SMACKER SPRITE – pachniał/smakował spritem, dobrze pielęgnował, bardzo go lubiłam. Kupię ponownie.
LIP SMACKER COTTON CANDY – miał słodkawy smak, przypominał gumę do żucia, ale szału nie robił. Nie kupię ponownie.
LIP SMACKER FANTA – pachniał i smakował Fantą, dobrze pielęgnował, bardzo go lubiłam. Kupię ponownie.
AVON VANILLA LIP BALM – konsystencję miał podobną do LIP SMACKERA Cotton Candy. Pachniał wanilią, poprawnie pielęgnował, szału nie było. Nie kupię ponownie.
ALTERRA RUMIANKOWA POMADKA DO UST – stosowałam ją początkowo jako odżywkę do rzęs, o czym pisałam tutaj. Zimą posłużyła mi jako pomadka do ust aplikowana na noc i świetnie je odżywiała oraz regenerowała, nie mogę jej niczego pod tym względem zarzucić. Zapachowo i smakowo jest dosyć neutralna. Kupię ponownie.
ŻEL DO CIAŁA EVELINE SLIM XTREME 3D SPA! AKTYWNE SERUM MODELUJĄCE BRZUCH I POŚLADKI – w działaniu bardzo podobne do innych kremów antycellulitowych tej marki. Na mnie działają świetnie, ujędrniają w widoczny sposób ciało, unoszą (napinają?) pośladki, poprawiają wygląd skóry. Jednak wolę wersję kremową niż żel, dlatego żelu nie kupię ponownie.
ZAPACHY
MGIEŁKA DO CIAŁA PLAYBOY PLAY IT SPICY… - mój ulubiony zapach od Playboya tym razem w formie mgiełki. Kupię ponownie.
WOSK ESSENCES OF LIFE CHOCOLATE – wyczuwalnie pachnie czekoladą, jednak ma taką denerwującą czekoladopodobną nutę. Nie kupię ponownie.
KOLORÓWKA
BEBEAUTY KREMOWY RÓŻ DO POLICZKÓW CIEPŁA BRZOSKWINIA – zdecydowanie mój odcień różu, kosztował grosze, ale jednak nie odpowiada mi „mokra” formuła tego typu kosmetyków. Wolę nakładać róże na koniec, na puder, a z mokrymi produktami to niemożliwe, dlatego wyrzucam. Nie kupię ponownie.
BEBEAUTY KREMOWY RÓŻ DO POLICZKÓW ZIMNA MALINA – zimne odcienie różu zdecydowanie nie są dla mnie, tym bardziej mokra konsystencja, dlatego wyrzucam. Nie kupię ponownie.
KOREKTOR L’OREAL TRUE MATCH 01 IVORY – pisałam o nim tutaj. Ma jasny kolor odpowiedni dla bladziochów, żółte tony, płynną konsystencję i pięknie rozświetla okolicę pod oczami. Może kupię ponownie, bo bardziej pasują mi chyba korektory w pomarańczowych tonach.
KOREKTOR EVELINE ART SCENIC 2w1 04 LIGHT – jest to brat-bliźniak korektora L’Oreal 01 Ivory, a kosztuje 2-3 razy mniej. Porównanie obu zamieściłam tutaj. Może kupię ponownie.
KOREKTOR MAKEUP REVOLUTION LIQUID CONCEALER – totalna porażka, nie nadaje się do niczego – nie kryje, warzy się i wchodzi w zmarszczki. Bubel. Nie kupię ponownie.
MAKEUP REVOLUTION POMADKA W ODCIENIU CHIC – te pomadki MUR to jedna wielka tragedia – twarde jak kamień, nie da się ich nanieść na usta, a ten kolor to w rzeczywistości sam brokat. Bubel, nie kupię ponownie.
MISS SPORTY POMADKA ODCIEŃ 20 STRIP TEESE – beżowy nudziak, w którym wyglądam jak trup lub topielica. Nie kupię ponownie.
BELL BŁYSZCZYK AIR FLOW – jego pomarańczowy odcień jest kompletnie nie dla mnie, ale wiadomo, kupiłam „na promocji”. Nie kupię ponownie.
BELL POMADKA W KREDCE CREAMY&SHINY ODCIEŃ 01 – uwielbiam pomadki w kredce, te z Bell są cudowne, delikatne niczym masełka a przy tym ładnie kryją, nie warzą się nie ustach i kosztują ok. 18 zł. Kupię ponownie.
PODKŁAD PIERRE RENE SKIN BALANCE NR 20 CHAMPAGNE – bardzo jasny podkład o żółtych tonach dla bladziochów. Ma mocne krycie jak na podkład drogeryjny, jest porównywany do podkładu Revlon Colorstay, ale dosyć mocno smuży w trakcie aplikacji. Jest bardzo trwały, zastyga na buzi. Jako, że jestem wielbicielką Colorstay, którego można nabyć w tej samej cenie, to nie kupię ponownie, choć to dobry podkład.
ŻEL DO BRWI WIBO – tak jak wiele osób zauważyło, ma dosyć „metaliczne” wykończenie, które może się na niektórych brwiach rzucać w oczy. U mnie wyglądał w porządku, świetnie trzymał moje długie brwi w ryzach i był trwały. Kosztuje ok. 9 zł. Może kupię ponownie.
TUSZ L’OREAL VOLUME MILLION LASHES SO COUTURE – gdyby nie fakt, że tragicznie ciężko go zmyć, to byłby tuszowym ideałem! Idealnie wydłuża rzęsy, lekko pogrubia, nie skleja ich, ładnie rozdziela, nie osypuje się, nie kruszy i nie rozmazuje w ciągu dnia. Blogowy hit. Kupię ponownie.
CIEŃ SENSIQUE DIAMOND SHINE 107 (RÓŻOWY) – staroć odkopany w czeluściach toaletki. Nie lubię jego perłowego wykończenia (czyli brokat na 100%). Kiepsko trzymał się na moich powiekach. Nie kupię ponownie.
CIEŃ SENSIQUE DIAMOND SHINE 139 (NIEBIESKI) – również z toaletkowych wykopalisk. W odróżnieniu od poprzednika ma dobrą pigmentację i modne ostatnio niemal metaliczne wykończenie. Niemniej nie używam już dawno niebieskich cieni do powiek, więc nie kupię ponownie.
W7 CANDY BLUSH – róż idealny, by zamienić się w klauna. Niczym kreda do tablicy. Bubel, nie kupię ponownie.
KAMUFLAŻ CATRICE – kolejny hit blogosfery, którego bardzo polubiłam. Zużycie nie jest fenomenalne, ale bardzo rzadko goszczę na twarzy nieprzyjaciół. Po pół roku od otwarcia mocno twardnieje, dlatego go wyrzucam. Kupię ponownie.
MAKEUP REVOLUTION PURE PIGMENTS AFFLUENT – z braku czasu odchodzę od pigmentów. Ten nie miał jakiegoś fenomenalnego odcienia, przeciętniak, więc wyrzucam. Nie kupię ponownie.
W7 MALINOWY BALSAM DO UST – zakupiony oczywiście na jakieś wyprzedaży w Rossku. Na lato w sam raz, lekko barwił usta, a puszka, w której produkt jest zawarty jest urocza, otwiera się jak popularne niegdyś telefony „Nokia Slide” ;) Niemniej na zimę jest zdecydowanie za słaby, poza tym aplikowanie go jest niehigieniczne. Nie kupię ponownie.
Jak widzicie, tym razem wyrzuciłam wiele nieskończonych produktów, ale nie będę przecież na siłę smarowała pomadką całej twarzy, żeby ją zużyć na czas :D Początek roku uważam wszem i wobec za „uprzątnięty” z niepotrzebnej kolorówki ;) Wyszło z tego spore denko, ale nie ma tragedii, dużo się nie zmarnowało. Przede wszystkim wydałam lub wyrzuciłam większość pomadek i błyszczyków do ust, których nie używam.
Lubicie czytać denka? :D
Kocham produky z Tutti frutti. Również posiadam pomadki z MUR i nie jestem z nich zadowolona. Pozdrawiam BlackLine <3
OdpowiedzUsuńhttp://blacklinemake-up.blogspot.com
Też nie rozumiem ich fenomenu ;P
Usuńja raz na jakiś czas też robię gruntowny przegląd i głównie kolorówka ląduje wtedy w koszu - pielęgnację jakoś zużywam na bieżąco :)
OdpowiedzUsuńod Ciebie znam tylko kamuflaż Catrice i jestem nim zachwycona
Myślę, że niedługo zrobię dalszy przegląd kolorówki, bo mogło się coś uchować ;) Regularnego zużywania pielęgnacji bardzo pilnuję ;)
UsuńNie umiem wyrzucać nie zużytych kosmetyków. Mam sporo których nie używam, ale szkoda ich mi je wyrzucić.
OdpowiedzUsuńKiedyś też tak miałam, ale regularne dodawanie postów o denku zmieniło moje podejście do wyrzutków :P
UsuńMam cały zestaw z Farmony :) ten krem, masło do ciała i olejek do kąpieli dokładnie ten sam zapach :)
OdpowiedzUsuńJa to jestem chomikiem i rzaadko robię takie porządki, nawet jak mi coś nie do końca pasuje no bo przecież może się przyda :)
Całe życie byłam chomikiem, ale teraz się nawracam dzięki blogowaniu ;)
UsuńOo widzę, że spore denko ;) Ja ostatnio też wyrzuciłam sporo kosmetyków, których nie używałam. Mam za to dużo wolnego miejsca na nowości ;)
OdpowiedzUsuńI to jest w tym najlepsze ;)
Usuńwow, spore denko:)
OdpowiedzUsuńteż mam ten krem do rąk Tutti Frutti:)
I jak się sprawuje? ;)
UsuńNo , no kochana ale tu u Ciebie kosmetyków :) Ogromne denko :)
OdpowiedzUsuńCoś tam się nazbierało przez tę kolorówkę ;)
UsuńNo ładne to denko ;) Selekcja kosmetyków też by mi się przydała. Farmonę uwielbiam, seria Sweet Secret jest...przepyszna, zapachowo :D Dobrze, że nie kupiłam tej pomadki z MUR.
OdpowiedzUsuńFakt, kosmetyki Sweet Secret z reguły pachną pięknie :D
UsuńMiałam kilka produktów z twojego denka, migdałowy peeling ubiłam, choć tak jak wspomniałaś był bardziej do mycia niż do peelingu, ale u mnie sprawdził się spoko. Korektor z Eveline obecnie używam i mam już któreś opakowanie, kiedyś chciałam zmienić na Catrice w płynie żeby sobie porównać, ale u mnie wiecznie jest wykupiony więc ciągle sięgam po sprawdzony Eveline :) miałam jeszcze ten balsam do ust z W7 - bo puszka :D Ale nie lubiłam go, sama wazelina jak dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńHahah "bo puszka" wszystko tłumaczy :D Kobiety :D
UsuńUwielbiam kredki do ust :) A gdzie można kupić taki peeling do twarzy? zainteresował mnie bardzo ;)
OdpowiedzUsuńSwój kupiłam w drogerii Dayli, może mają go też online ;) Na pewno znajdzie się również w sklepach z kosmetykami naturalnymi ;)
Usuńale Ci sie bubli nazbieralo! :((( peelingiem do twarzy mnie zaciekawilas :))
OdpowiedzUsuńCzęsto były to buble z mojej winy, bo nie dobierałam ich według potrzeb, tylko z głupiego chciejstwa :P
UsuńLubię oglądać denka ;)
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej interesują mnie produkty Himalaya Herbals - chyab zapatrzę się w ich krem i maseczkę :)
OdpowiedzUsuńPolecam piankę Neem, jeśli masz skórę mieszaną/tłustą ;)
UsuńŚwietne denko :) Znam kamuflaż Catrice, niestety mi ściemniał w opakowaniu i go wyrzuciłam :/
OdpowiedzUsuńBo można go trzymać bodajże 6 mies. od otwarcia ;)
UsuńByłam ciekawa tego szamponu z Yves Rocher :-) mam z tej firmy wersje Volume i jest świetny ale konczy się i chcialam wyprobowac cos nowego :-)
OdpowiedzUsuńSzampon jest w porządku, ale nie dla mnie, bo ma sles w składzie ;)
UsuńDokładnie, pora skorzystać z wiedzy na temat tego, co się używa, a co nie i przyszłe zakupy planować z głową ;)
OdpowiedzUsuńJa też zrobiłam czystki, mimo że kilku produktów było mi naprawdę żal. Ja niestety często kupuję pod wpływem chwili, a potem budzę się z pomarańczową pomadką, w której wyglądam komicznie :D
OdpowiedzUsuńDokładnie, pomarańczowe pomadki były i moją przypadłością :D
UsuńNajbardziej zainteresował mnie korektor z "L'Oreal" - w internecie okrzyknięty jest jako "cudowność", a tu proszę jakieś wady ma! :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, MÓJ BLOG!
Zależy, kto czego oczekuje od korektora :D
UsuńDawno temu miałam smakera sprite'a i był zabawny :-D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tusz L'oreala, jak na razie nie znam niczego lepszego. Miałam też te korektory z Catrice i L'oreala :-)
Pomyślałam, że może polecasz jakieś drogeryjne podkłady (oprócz Revlona :-d)?
Hmm... Revlon zdecydowanie najlepszy, ale na co dzień używałam (poza Wake Me Up) podkład L'Oreal True Match w nowej wersji - jest bardzo płynny, na twarzy niczym jak woda, ale krycie ma lepsze od niejednego gęstszego podkładu ;) Poza tym świetnie trzyma się na skórze cały dzień, a brązer czy róż po prostu się do niego przyklejają i są nie do zdarcia (starcia?) ;)
UsuńFarmona...miałam masło do ciała czy balsam czy coś z truflami i zapach mnie odrzucał... Fajne denko :)
OdpowiedzUsuńCzyli też truflowo-migdałowy :P
UsuńSkin Balance to faktycznie dobry podkład, swego czasu był moim ulubieńcem :)
OdpowiedzUsuńMogliby jednak poszerzyć kolorystykę ;)
UsuńSkin Balance to faktycznie dobry podkład, swego czasu był moim ulubieńcem :)
OdpowiedzUsuńIle kolorówki!
OdpowiedzUsuńKiedyś trzeba się było jej pozbyć ;) Większość i tak wędruje w inne ręce :D
UsuńMuszę wypróbować ten krem do rąk Farmona :)
OdpowiedzUsuńSwój zakupiłam w Biedronce, może jeszcze są na wyprzedaży po 3 zł ;)
UsuńJestem zaskoczona opisem pomadki Make Up Revolution. Mam akurat z tej serii co Ty tylko kolor Crime i jest prześwietna - można to od koloru zależy, moja nie jest twarda :P Ja z Farmony też lubie ten kremik do rąk :)
OdpowiedzUsuńMoże jest z nowszej wersji, bo chyba potem wyszły lepsze :P Ciężko stwierdzić, bo pomadka jako taka nie ma nazwy serii/wersji, tylko nazwę odcienia ;)
UsuńZ Twoojego denka dosłownie nic nie miałam. Ja u siebie też już staram się wszytsko zużywać i nic nie kupować ;)
OdpowiedzUsuńJa niestety kupuję :P Ale już z głową! ;)
UsuńTez dawno temu kupilam ten pomarańczowy blyszczyk bell - tragedia :-)
OdpowiedzUsuńHahah, czyli nie byłam jedyna :D
Usuńja muszę też porządki w kolorówce zrobić...
OdpowiedzUsuńDo tego trzeba mieć czas i chęci :P
UsuńPigment z MUR u mnie sprawdza się rewelacyjnie :) Jeśli chodzi o ich szminkę to też niedawno kupiłam jedną i sama się zastanawiałam co ona jest taka twarda...
OdpowiedzUsuńCzyli część pomadek jest twarda jak nasze, a część miękka :P Ciekawe od czego to zależy :P
UsuńLip smacker - uwielbiam chyba wszystkie te pomadki ♥
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam najbardziej chyba Fantę :D
UsuńSZAMPON YVES ROCHER I <3 MY PLANET -też ponownie nie kupię ;D
OdpowiedzUsuńPrzez skład, czy coś innego? ;)
UsuńGratuluję denka :) Mam L’OREAL TRUE MATCH i miałam korektor z Eveline :)
OdpowiedzUsuńI który wypada lepiej? ;)
UsuńTak sobie pomyslalam ,ze skoro roz W7 jest taki kredowy,to moze fajnie spisywalby sie do nadawania koloru jasnym wlosom, np do jakiejs szalonej stylizacji :P
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, ale dziś odjechał w siną dal ze śmieciarką :P
Usuńtutti frutti uwielbiam! szkoda,że farmona się nie sprawdziła, bo sam zapach i buteleczka kusi;p
OdpowiedzUsuńSandicious
Mam nowa dwufaze Bielendy, z arganem, niebawem otworzę, tej nie miałam :)
OdpowiedzUsuńKusiły mnie te słodkie kosmetyki z Farmony, cieszę się, że jednak się nie zdecydowałam. Miałam też dwufazę z Bielendy, ale średnio się u mnie sprawdziła, polecam Ci dwufazę z Ziai z serii Liście Zielonej Oliwki, jest świetna. Korektor z Eveline mam, wykańczam i bardzo lubię. A co do pomadki Miss Sporty, to mało kto wygląda dobrze w takim odcieniu ;)
OdpowiedzUsuńno proszę jakie ładne deko niestety ja nic nie miałam:)
OdpowiedzUsuńdużo tego i tyle kolorówki :) szkoda, że te pomadki się tak słabo sprawdziły :)
OdpowiedzUsuńSporo pomadek pielęgnacyjnych, to lubię ;)
OdpowiedzUsuńTe pomadki MUR dla mnie też są masakrycznym bublem :D
OdpowiedzUsuńŚwietne denko. Niektóre produkt, takie jakie sama bym chętnie kupiła okazały się bublami, tak więc dobrze wiedzieć że tylko etykietki mają fajne :>
OdpowiedzUsuńLubię pomadkę z Alterry i tak jak Ty nie przepadam za żelową konsystencją produktów antycellulitowych.
ładnie kolorówka sobie poszła:)
OdpowiedzUsuńJa już tyle razy w Hebe na ten peeling paczyłam i zawsze się wahałam czy go kupić czy nie - jak widać nie potrzebnie skoro Ty jesteś/byłaś z niego zadowolona.
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie wypróbować ten peeling!
OdpowiedzUsuń