6/05/2016

BAHAMA MAMA ZA MNIEJ NIŻ 10 ZŁ Z ALIEXPRESS KONTRA THE BALM BAHAMA MAMA ORYGINAŁ

bronzer The Balm, ciepły bronzer, produkt do konturowania, konturowanie twarzy

Od jakiegoś czasu plątała mi się po głowie myśl, by porównać jakość oryginalnych produktów i ich tańszych zamienników z chińskich stronek. Bo chyba nikt z Was nie wierzy w to, że produkty The Balm, które możemy kupić na AliExpress za kilkanaście złotych są oryginalne? ;) Za trzypak produktów zapłaciłam ok. 7 dolarów. Zawierał on: Bahamę Mamę, Sexy Mamę i Hot Mamę. Dziś zamierzam dokładnie porównać oryginalną wersję bronzera The Balm Bahama Mama oraz jego chiński odpowiednik. Odpowiem również na pytanie: czy to się opłaca?

BAHAMA MAMA - PORÓWNANIE


OPAKOWANIA

bronzer The Balm, ciepły bronzer, produkt do konturowania, konturowanie twarzy

bronzer The Balm, ciepły bronzer, produkt do konturowania, konturowanie twarzy


Opakowania produktów na aukcyjnych zdjęciach wyglądają niemal jak oryginalne. Jednak już na pierwszy rzut oka widać, że chińska wersja grafiki na opakowaniu wydrukowana jest tuszem o mniejszym nasyceniu kolorów, gorszej jakości, przy zbliżeniu wyraźnie widać „pikselozę”. Oba produkty wysuwane są z tekturowych kartoników, które mają za zadanie zabezpieczać paletki. Chińska wersja paletki jest zdecydowanie gorszej jakości pod względem wyglądu, ponieważ na boku opakowania widoczny jest rozlany klej. Ponadto opakowanie jest o wiele grubsze od oryginalnego. Podobnie rzecz ma się z lusterkiem umieszczonym wewnątrz paletki – chińska wersja wykonana jest niechlujnie, tektura odstaje od lusterka, jest źle doklejona. Ma to oczywisty związek z ceną obu produktów – za oryginał zapłacimy ok. 50-70 zł/7.08g, natomiast za chiński odpowiednik musimy dać ok. 8 zł/7.08 g.

bronzer The Balm, ciepły bronzer, produkt do konturowania, konturowanie twarzy


bronzer The Balm, ciepły bronzer, produkt do konturowania, konturowanie twarzy


Oryginalne lusterko:

bronzer The Balm, ciepły bronzer, produkt do konturowania, konturowanie twarzy

Chińskie lusterko:

bronzer The Balm, ciepły bronzer, produkt do konturowania, konturowanie twarzy






KOLOR/KONSYSTENCJA/ZAPACH

Poniżej: najpierw oryginał, pod nim chiński odpowiednik:

bronzer The Balm, ciepły bronzer, produkt do konturowania, konturowanie twarzy

bronzer The Balm, ciepły bronzer, produkt do konturowania, konturowanie twarzy

Oba bronzery nie powalają zapachem. Jest on zwykły, chemiczny. Konsystencja i odcień obu produktów delikatnie się różnią – bronzer z AliExpress ma w opakowaniu ciemniejszy kolor, chłodny i mocno gładkie, aksamitne wykończenie, natomiast bronzer The Balm jest o ton cieplejszy, jaśniejszy i ma dość chropowate wykończenie, które pod wpływem ludzkiego sebum zaczyna mi już „kamienieć” czy też lekko „zbrylać się” w opakowaniu.

SKŁAD

Oryginał:

bronzer The Balm, ciepły bronzer, produkt do konturowania, konturowanie twarzy

Chińska wersja:

bronzer The Balm, ciepły bronzer, produkt do konturowania, konturowanie twarzy

Skład obu bronzerów niby się nie różni, bo zawiera te same substancje, ale są one podane w innej kolejności. Poza tym, kto wie, czego faktycznie użyto do wykonania bronzera z AliExpress? Może skład zawarty na opakowaniu to pic na wodę.

PORÓWNANIE - MOJA OPINIA

bronzer The Balm, Bahama Mama oryginał, produkt do konturowania, konturowanie twarzy

Oczywistym jest, że pod względem opakowania zdecydowanie lepiej spisała się marka The Balm – jest ono wykonane staranniej, z lepszej jakości produktów. Ponadto jest ono cieniutkie, dobrze spasowane, nie ma widocznych śladów klejenia. Chińska wersja opakowania z daleka niewiele różni się od oryginału i myślę, że osoba, która nie miała styczności z oryginalnym produktem The Balm mogłaby się nie zorientować, że ma do czynienia z podróbką. Oczywiście tekturki są krzywo sklejone, ale widać to dopiero przy sporym zbliżeniu. Kolorystyka opakowania została zachowana przy zmniejszonej pigmentacji.

Jeśli chodzi o skład, to ciężko jest mi się wypowiedzieć. Dość nieufnie podchodzę do informacji zawartych na chińskich produktach - nie wiem, jakie zasady tam panują, jeśli chodzi o oznaczanie kosmetyków. Niemniej nie wystąpiła u mnie żadna reakcja alergiczna po aplikacji chińskiej wersji bronzera.

bronzer The Balm, ciepły bronzer, produkt do konturowania, konturowanie twarzy

bronzer The Balm, ciepły bronzer, produkt do konturowania, konturowanie twarzy

Na powyższym zdjęciu: po lewej chińska Bahama Mama, po prawej oryginał od The Balm.

bronzer The Balm, ciepły bronzer, produkt do konturowania, konturowanie twarzy

bronzer The Balm, produkt do konturowania, konturowanie twarzy

Na dwóch powyższych zdjęciach swatchy: u góry chiński produkt, na dole oryginalna Bahama Mama.

Odcienie obu bronzerów teoretycznie się różnią – wersja oryginalna jest utrzymana w cieplejszej i odrobinę jaśniejszej tonacji. Gdybym miała oceniać oba bronzery na pierwszy rzut oka i wybrać odpowiedni dla siebie, to w ciemno brałabym wersję chińską, bo lubię mocne i chłodne odcienie brązu do konturowania twarzy. Niemniej, po aplikacji obu bronzerów na skórę, nie widać niemal żadnej różnicy – ciężko byłoby stwierdzić osobie trzeciej, że np. po prawej stronie twarzy znajduje się jeden, a po lewej drugi bronzer.

bronzer The Balm, produkt do konturowania, konturowanie twarzy

Konsystencje oryginału i podróbki nie są identyczne – Bahama Mama od The Balm jest mniej gładka, lubi pylić. Z kolei wersja chińska jest aksamitna, ale mocniej zbita. Gdy nabieramy na pędzel oryginalny bronzer, to przez jego pylenie mamy na nim więcej produktu, możemy też przez to zrobić sobie plamę. Z kolei, gdy nabieramy na pędzel wersję z AliExpress, to mamy na nim mniej produktu, bo bronzer jest bardziej zbity. Musimy więc więcej się namachać przy jego nakładaniu, ale nie zrobimy sobie nim plamy. Co kto lubi ;) Oba produkty rozcierają się na skórze podobnie, nie widzę większej różnicy. Możemy nimi osiągnąć podobny efekt, gdyż mają podobną pigmentację.


Dochodzimy do trwałości obu produktów. Żeby ją przetestować, przez tydzień nakładałam (zamiennie) na jedną połowę twarzy oryginalny bronzer The Balm Bahama Mama, a na drugą jego chiński odpowiednik. Nikt nigdy nie zauważył różnicy. Ponadto oba bronzery „ścierały” się w ciągu dnia identycznie. Tylko jednego dnia oryginalna Bahama Mama wyglądała wieczorem gorzej niż podróbka, ale mógł to być przypadek. Oceniam je identycznie pod względem trwałości, czyli średnio, bo lubią zanikać.

PODSUMOWANIE


Opracowałam małą tabelkę, w której z mojego subiektywnego punktu widzenia związanego z preferencjami odnoście produktów brązujących, oceniłam oba produkty.


Podsumowując: nigdy nie byłam miłośniczką bronzera The Balm Bahama Mama. Jak dla mnie jest zbyt pylący, potrafi zrobić plamy, a do tego jego trwałość nie powala. Ponadto odcień Bahama Mama może być zbyt ciepły dla większości bladolicych karnacji – wygląda na nieopalonej skórze dość pomarańczowo. Zakupując jego chiński odpowiednik myślałam, że będzie jeszcze gorzej, ale jestem zaskoczona, bo Bahama Mama z AliExpress okazała się być (poza opakowaniem) naprawdę łudząco podobna do oryginału. Ma (jak dla mnie) lepszy, minimalnie chłodniejszy odcień, aplikuje się ją prościej, bo mniej pyli, a trwałość pozostaje taka sama jak przy aplikacji oryginału. Nie zamierzam nakłaniać Was jednak do zakupu podróbek, bo nie jestem pewna co do prawdziwości ich składu ;) Kupujecie na własne ryzyko, choć u mnie efektów niepożądanych brak ;)





Znacie słynną Bahamę Mamę? :)




117 komentarzy:

  1. Nie miałam tego bronzera i szczerze mówiąc, to nie ciągnie mnie do niego jakoś szczególnie. Używam już drugie opakowanie bronzera Catrice dla brunetek i bardzo go lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam co do oryginału spore oczekiwania, ale niestety robi plamy i ma dość rudawy odcień jak dla bladziocha ;) Do opalonej cery jak najbardziej ok :)

      Usuń
  2. Nie miałam dotąd tego bronzera, bo odkąd używam tego z Kobo nie chcę wymienić go na żaden inny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam również bronzery z KOBO i swego czasu bardzo je lubiłam :) Obecnie rządzi u mnie od kilku miesięcy puder do modelowania twarzy HD z Inglota w odcieniu 505 ;)

      Usuń
  3. Nie mam nic do zamienników ale sprzedawanie takich łudząco podobnych do oryginałów kosmetyków wiele osób może wprowadzić w błąd. Jak widać, jakość wykonania idzie w parze z ceną. dobrze, że chociaż działanie jest ok. też nie lubię sypkich pylących produktów,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inaczej jest z inspiracją, a ewidentną podróbką, która żeruje na popularności oryginału :)

      Usuń
    2. I do "inspiracji" i do podróbek można się przyczepić ;) Najlepiej wymyślić coś swojego niż kopiować innych ;)

      Usuń
  4. Ja boję się że takie podróbki spowodują masakrę na mojen problematycznej cerze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie całe szczęście nic złego się nie stało, choć miałam swoje obawy ;)

      Usuń
  5. Ja bronzer Bahama Mama lubię, ale faktycznie podróbka łudząco podobna :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ciekawe porównanie :) widziałam wiele kosmetyków ''tej marki'' tak np też neutralne palety, ale nie ma co moim zdaniem kupować i wspierać tych sprzedawców!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najzabawniejsze jest to, że na allegro były swego czasu wystawiane jako oryginały ;)

      Usuń
  7. Mnie ta marka w ogóle nie interesuje, a chińskie podróby wcale :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie marka interesuje, chińskie podróbki w sumie do testów też :D

      Usuń
  8. Świetne porównanie!! Rzeczywiście, w chińskiej wersji odcień podoba mi się bardziej jednak bałabym się kupować produktów zarówno do kolorówki (nie wspominając o pielęgnacji), bo nigdy nie wiemy czy skład podróbki jest spójny ze składem rzeczywistym.. Ale szanuję wybór innych i Ciebie, że otwarcie napisałaś, że nie nikogo nie zachęcasz do kupowania podróbek, bo to jednak dosyć kontrowersyjny temat.. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Z pielęgnacją to już w ogóle bym się bała ;)

      Usuń
  9. Nie kupiłabym właśnie ze względu na niepewność składu, ale szok, bo wydaje się, że podróbka lepiej się sprawdziła :) Choć oryginał lepiej klejony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu subiektywnie patrząc dla mnie podróbka byłaby lepsza pod względem odcienia :)

      Usuń
  10. Kolor chińskiego odpowiednika bardziej mi się podoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Skoro nie wystąpiła u Ciebie żadna reakcja alergiczna, a dodatkowo oba produkty są równie trwałe i dają podobny efekt na buzi, to ja chyba wolę mieć kilka zielonych w portfelu. Opakowaniem gorszej jakości jakoś średnio bym się przejmowała :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy strasznie zwracają uwagę na jakość opakować - nawet można powiedzieć, że mają na tym punkcie bzika ;) Całe szczęście ja nie mam tego problemu ;)

      Usuń
  12. Ja miałam oryginalną mamuśkę akurat udało mi się ją wygrać w rozdaniu z kosmetykomania :)
    Byłam bardzo zadowolona dla mojej ciemnej karnacji jest idealny i wystarczył mi na ok 9-10 miesięcy stałego użytkowania. Szkoda że ma tak wysoką cenę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, do ciemnej skóry odcień ma jak znalazł ;)

      Usuń
  13. Bardzo ciekawy post, fajne porównanie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. hmm mysle, że podróbki nie zawsze są ąz tak złe jak je piszą, czy malują ;P

    OdpowiedzUsuń
  15. Podróbki jakoś mnie nie przekonują :)

    OdpowiedzUsuń
  16. nie miałam, ale nawet mnie nie kusi ten bronzer :)

    OdpowiedzUsuń
  17. To mnie zaskoczyłaś :) Podróbka ma nawet ładniejszy, chłodniejszy kolor. Jestem bardzo ciekawa Twoich recenzji pozostałych chińskich wersji, zwłaszcza Hot Mama. Odkąd znalazłam idealny odpowiednik Mary Lou za 12 zł (MySecret), wierzę, że da się zrobić równie dobry kosmetyk za znacznie niższą cenę i - na szczęście dla portfela - przestałam wzdychać do Benefitu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, jest wiele mega tanich i dobrych rozświetlaczy :)

      Usuń
  18. Świetny post! Warto pisać o podróbkach i porównywać z oryginałami żeby nikt się nie naciął - a używanie nieoryginalnych kosmetyków jest bardzo ryzykowne bo nie wiemy co kładziemy na naszą skórę :((

    Zapraszam Na Mojego Bloga Sakurakotoo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, nie mamy gwarancji prawdziwości składu ;)

      Usuń
  19. Mam oryginał. Ta podróbka całkiem nieźle wygląda, ale trochę bym się bała ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nawet nie wiedziałam, że można kupić podróbkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwotnie natknęłam się na nie na naszym rodzimym allegro ;)

      Usuń
  21. Ja nie kupiłabym podróbki z samego względu, że nie znoszę podróbek. Niby widać od razu, że to podróba, ale no nie akceptuję tego. Zawsze można wydać zamiennik wyraźnie inspirowany, jak np. MUR wydaje Iconic inspirowane paletami Naked. Ale nikt nie próbuje chamsko udawać, że to prawdziwe UD ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Wolę jednak oryginał, cenię jakość ponad wszystko, mam zbyt wrażliwą cerę, a po drugie uważam że kupowanie podróbek jest nie fair. Jak mnie nie stać, kupuję po prostu z niższej półki ale oryginał :)

    OdpowiedzUsuń
  23. ja bym się bała używac czegoś jeśli nie znamy składu..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie można by się zastanowić - czy naprawdę podawane są prawdziwe składy na kosmetykach? ;) Już nie wspomnę o kwestii, gdy krem do twarzy nazywa się "rumiankowy", itp. a rumianek jest na ostatnim miejscu w kilometrowym składzie ;)

      Usuń
  24. Nie miałam jeszcze tego bronzera i jakoś mnie nie kusi;p chińska wersja łudząco podobna :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Wow, patrząc tylko po grafice różnica jest prawie niedostrzegalna ;O ja jednak nie jestem zwolenniczką podróbek :P Niemniej jednak bardzo ciekawe porównanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. kto by pomyślał, że chińska podróbka okaże się lepsza :-) nie miałam nigdy tego bronzera i raczej nie kupię to samo dotyczy słynnego rozświetlacza.. te produkty są dla mnie po prostu za moce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zimą dla mnie również bronzer jest zbyt mocny i do tego rudawy :P Ale latem wygląda ok :)

      Usuń
  27. ciekawe porównanie. Nie wiedziałam, że można kupić podróbki tych kosmetyków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypadkowo na nie trafiłam ;) Podrabiają też paletki cieni Nude Tude, Meet Matte, itp.

      Usuń
  28. Znam te kosmetyki, ale nie miałam jeszcze okazji ich wypróbowania.

    OdpowiedzUsuń
  29. skusilabym się na początek na wersję z Ali, zwłaszcza że kolor jakoś bardziej mi się podoba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie można w ten sposób wypróbować, czy taki bronzer nam pasuje ;)

      Usuń
  30. Jednym słowem: UWIELBIAM!!! Zapraszam na:

    http://www.ladyagat.com/2016/06/culotte-for-summer/

    OdpowiedzUsuń
  31. Rozumiem Twoje obawy, bo z chińskimi kosmetykami tak to już jest, że to, co znajduje się na opakowaniu wcale nie musi mieć odzwierciedlenia w rzeczywistości. Podróbek staram się nie kupować i nie wspierać procederu podrabiania kosmetyków, ubrań czy innych produktów. Jeśli już wybieram coś podobnego są to raczej produkty inspirowane :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zresztą często nie idzie zrozumieć, co jest napisane na opakowaniu chińskich/japońskich produktów :D

      Usuń
  32. Szczerze mówiąc wolałabym już kupić jakiś tańszy z kobo niż niewiadomego pochodzenia bo to jednak może okazać się szkodliwe.

    OdpowiedzUsuń
  33. Ja w ogóle nie używam bronzera, ale porównanie przeczytałam chętnie :)
    Świetnie opracowane :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Kiedyś miałam ochotę kupić chińska podróbę jakiejś paletki jednak zrezygnowałam

    OdpowiedzUsuń
  35. Ja na pewno kupię z Ali. Chce sprawdzić na własnej skórze :)

    OdpowiedzUsuń
  36. ciekawe porównanie :) sama nie wiem na który bym się zdecydowała po tej recenzji,ale nie używam bronzera, więc nie muszę się nad tym zastanawiać :D

    OdpowiedzUsuń
  37. Wow! Ja bym się nabrała na pierwszy rzut oka. A swatche wyglądają identycznie- o dziwo. ;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Dla mnie zaskakujące jest to, że nie będąc miłośniczką tego bronzera jednak zdecydowałaś się na zakup i to jeszcze nie oryginalnej wersji. Nie mam nic przeciwko kupowaniu na tej stronie, tylko po prostu zaskoczyła mnie tak ogólnie ta sytuacja, Twoja decyzja na zakup.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na chińską wersję natrafiłam, gdy już miałam oryginał i pomyślałam, że to niezła okazja do porównania, a koszt niemal żaden ;)

      Usuń
  39. Oj wyglądem widać, że coś jest nie tak, choć w odcieniu bronzera, to wyglądają prawie identycznie.

    OdpowiedzUsuń
  40. bardzo fajny pomysł na post, zainteresowałaś mnie tą sprawą, chociaż kosmetyki zazwyczaj kupuję stacjonarnie :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Nie miałam nigdy kosmetyku tej marki, a mój ulubiony bronzer to niezastąpiony produkt marki Kobo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również go lubiłam, ale za bardzo się zbrylał w opakowaniu :P

      Usuń
  42. Świetne porównanie. Ani jednej z tych palet nie miałam, ale ciekawe porównanie :)

    OdpowiedzUsuń
  43. z bliska chińska wersja rzeczywiście wygląda gorzej;p
    Sandicious

    OdpowiedzUsuń
  44. Kurcze no trzeba Ci przyznać, że jesteś odważna...ja bym się nie zdecydowała na test podróbki ze względu na obawy o warunki jej produkcji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początkowo nakładałam go raz na kilka dni i obserwowałam reakcje, ale jako że żadnej reakcji nie było, to przystąpiłam do testów ;)

      Usuń
  45. Jak kupuje kosmetyki, to tylko znanych mi marki

    OdpowiedzUsuń
  46. Nie znam osobiście the balm. Gdyby nie ty to może i bym kiedys natknela się na podrobke myśląc ze to oryginal. Dzięki za ten post.

    OdpowiedzUsuń
  47. Nie sądziłam, ze nawet the balm podrabiają bo w końcu nie jest to jakaś luksusowa marka, ale tak czy inaczej z zasady nie kupuję podróbek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj wpisywać różne marki w wyszukiwarkę alliexpress, to się przekonasz, że podrabiają chyba wszystko ;)

      Usuń
  48. znamy, ale nie mamy. jednak gdybym miała wybierać, to brałabym oryginał, jako tak mam zakodowane :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Ja sie jednak boje chinskich kosmetykow i nie nalozylabym ich na twarz :( Chyba, ze jednorazowo, celem sprawdzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się bałam, ale raz się żyje, potem się tylko straszy :D

      Usuń
  50. Zawsze zachwycam się tymi opakowaniami! :) Z samym kosmetykiem jeszcze nigdy nie miałam styczności. O oryginalne tu mowa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby są niepraktyczne, bo kartonikowe, ale jednak cieszą oko :D

      Usuń
  51. Super porównanie! Co prawda nie mam w planach na razie zakupu nowego bronzera, ale ostatnio wpadłam w szał kupowania na Aliexpress i lubię wiedzieć jak się ich podróbki mają do orginałów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy kiedyś przechodzi fazę szału zakupów na Allie :D

      Usuń
  52. Jestem zaskoczona, że podróbka nie oprócz opakowania nie odchodzi bardzo od oryginału :) A w dodatku jest z znacznie tańsza :)

    OdpowiedzUsuń
  53. Jestem w szoku! Lubie takie testowanie, super!
    A co do reszty to niestety ludzie często nie zwracają uwagi na to co kupują, nie raz np. obuwie kupią 'oryginalne' a przyjdzie im tania podróba, mimo, że np. znaczek 'nike' jest taki sam - no ale niestety, ktoś kto się na tym zna z łatwością to rozpozna. Fajny wpis, będę zaglądała częściej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, ubrania i torebki są nawet częściej podrabiane ;)

      Usuń
  54. Nie miałam ani oryginału ani podróby. Jakoś nie ciągnie mnie do tego produktu :)

    OdpowiedzUsuń
  55. Nie miałam ani jednej ani drugiej wersji. Nawet nie wiedziałam, że są chińskie podróbki ;) Tak to czasem bywa, że płacimy za markę a jakość produktów do siebie zbliżonych a w innych cenach moze być podobna i nie zauważymy różnicy. Mnie ten brązer raczej nie kusi. Ale gdybym miała się decydować wzięłabym oryginał, bo ja wlasnie wolę takie jaśniejsze odcienie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cena nie zawsze musi iść w parze z jakością ;)

      Usuń
  56. Nie miałyśmy nigdy oryginału więc trudno nam odnieść się do użyteczności ale opakowanie widać, że jest lipne :P

    OdpowiedzUsuń
  57. swietne porownanie. ja bym podrobki nie kupila niestety , na sale u nas by nawet orginal za $10 kupic.

    OdpowiedzUsuń
  58. Miałam oryginalną wersję Mamuśki i niestety była dla mnie za ciepła,niesamowite jest to, że podróbka bardziej pasowałaby mi kolorystycznie ;)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy konstruktywny komentarz!

Copyright © MAKE-UP FULL OF COLORS , Blogger