Ostatnio dużą popularnością w pielęgnacji twarzy, ciała czy włosów cieszą się oleje. Z dużą zaciętością wsmarowujemy różane olejki w skórę twarzy, olej kokosowy we włosy, a olejki wyszczuplające w uda czy brzuch. Mieszając wybrany olejek bazowy (np. jojoba) z olejem rycynowym możemy uzyskać swoją własną mieszankę do oczyszczania cery z zanieczyszczeń czy sebum (jest to oil cleansig method - OCM). Ale kto miałby na to czas? Z pomocą przyszli więc nam producenci kosmetyków, którzy oferują coraz to różniejsze gotowe mieszanki olejów przeznaczone do oczyszczania twarzy. Jednym z takich „mieszanek” jest upiększający olejek micelarny Vichy Purete Thermale i to właśnie o nim będzie dzisiejszy post.
VICHY PURETE THERMALE UPIĘKSZAJĄCY OLEJEK MICELARNY DO DEMAKIJAŻU
OPAKOWANIE
Już na wstępie mogę napisać, że opakowanie olejku micelarnego Vichy mi się podoba. Jest proste, wizualnie bardzo ładne, wykonane z dobrej jakości materiałów i zawiera pompkę, która się nie zacina i dozuje odpowiednią ilość olejku. Specjalna zatyczka zabezpiecza pompkę przed przypadkowym naciśnięciem. Opakowanie jest wykonane z przezroczystego materiału, dzięki czemu możemy na bieżąco kontrolować zużycie produktu. Wewnątrz znajduje się 125 ml produktu w cenie ok. 45 zł. Olejek należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia.
KOLOR/KONSYSTENCJA/ZAPACH
Olejek jest przezroczysty (opakowanie jest koloru niebieskiego, a olejek nie ma koloru), ma lejącą olejowatą konsystencję, która w kontakcie z wodą zmienia się w kremową pianę. Zapach olejku jest bardzo przyjemny, pachnie świeżością, zapach jest podobny do zapachu kosmetyków z serii Idealia – perfumowany. Absolutnie nie przeszkadza to w jego użytkowaniu.
SKŁAD
Doszliśmy do najgorszego punktu programu, czyli składu… Niestety, nie da się ukryć, że olejek to głównie parafina, której spora część z Was na pewno woli unikać w kosmetykach. Produkt zawiera również wit. E i olej z nasion kamelii olejodajnej (może zapychać).
MOJA OPINIA
Zgodnie z informacją zawartą na opakowaniu powinniśmy trzykrotnie nacisnąć pompkę, by uzyskać odpowiednią ilość produktu. U mnie wystarczające okazały się być dwie pompki olejku. Rozprowadzam je w dłoniach i wykonuję masaż twarzy z pominięciem oczu (o tym za chwilę). W tym momencie już możemy zaobserwować jak bronzer czy produkty do brwi zaczynają blednąć. Gdy już dokładnie rozprowadzę olejek na skórze, moczę dłonie pod bieżącą wodą i mokrymi dłońmi powtarzam masaż twarzy doprowadzając do spienienia olejku micelarnego. W trakcie tej fazy mycia doskonale widać, jak produkty do makijażu zaczynają się rozpuszczać. Szczególną uwagę zawsze skupiam na brwiach, bo na nich mam najtrwalsze produkty. Później wystarczy jedynie opłukać twarz wodą, by zmyć resztki olejku i makijażu.
Wspomniałam, że omijam okolice oczu. Dlaczego? Ponieważ olejek nie poradził sobie z tuszem do rzęs, robił mgłę na oczach i sprawiał, że oczy strasznie piekły. Nie widzę więc sensu w męczeniu się z demakijażem oczu tym olejkiem, choć producent zapewnia, że „delikatnie usuwa nawet delikatny makijaż (twarzy i oczu)”. Samą skórę twarzy oczyszcza poprawnie, nie mam mu niczego do zarzucenia pod tym względem. Nie ukrywam, że przez tę parafinę w składzie ciągle odczuwam potrzebę „domycia” twarzy żelem, by nie doszło do zapchania porów, ale nie miałam do czynienia z jakimś większym wysypem niedoskonałości w trakcie stosowania olejku. Wiadomo jak to jest - jeden kebab (czy też kebap) nas nie zabije, ale to nie znaczy, że powinniśmy jeść je codziennie. Podobnie jest z parafiną - nawet jeśli nie zrobiła mi krzywdy, to nie znaczy, że muszę kupić kolejne opakowanie tego olejku.
Bardzo podoba mi się sama idea usuwania makijażu za pomocą olejku/ów – nie musimy do tego używać płatków kosmetycznych, wystarczą nasze dłonie i woda. Demakijaż staje się naprawdę przyjemny, pozwala się zrelaksować po ciężkim dniu. Na koniec wystarczy osuszyć twarz czystym ręcznikiem i gotowe :) Olejek nie podrażnia, skóra po jego użyciu nie jest zaczerwieniona. Małym minusem demakijażu olejami jest jednak możliwość „zafarbowania” umywalki spływającymi z naszej twarzy produktami (np. niektóre podkłady zostawiają żółty nalot na umywalce).
PODSUMOWANIE
Polubiłam się z upiększającym olejkiem micelarnym Vichy Purete Thermale pomimo jego kontrowersyjnego składu. Pojawił się nawet w poście ulubieńcy kwietnia. Na co dzień staram się omijać parafinę szerokim łukiem, jednak w tym przypadku nie zrobiła mi ona krzywdy. Pojawiały mi się co prawda jakieś niedoskonałości, ale mogło to mieć związek z fazą cyklu miesiączkowego, zmienioną pielęgnacją twarzy, upałami, itp. Olejek micelarny mnie jakoś specjalnie nie "upiększył", ale dobrze domywał makijaż, pozwalał mi się zrelaksować i zlikwidować problem „tarcia” płatków kosmetycznych o skórę – po prostu nie wymagał użycia płatków ;) Niemniej jednak mam nadzieję, że lepiej sprawdzi się u mnie olejek RESIBO, który ma lepszy skład i może będzie domywał nawet makijaż oczu. Planuję zrobić za jakiś czas porównanie tych dwóch olejków ;)
Szczegółowe informacje na temat olejku odnajdziecie tutaj.
Znacie olejek micelarny z Vichy? Używacie olejów przy demakijażu?
Moim ulubionym olejkiem do demakijażu twarzy jest ten z Evree. Jest na pewno dużo tańszy od tego, który prezentujesz na blogu i ma zdecydowanie lepszy skład. No i zmywa makijaż oczu bez problemu.
OdpowiedzUsuńCzytałam jego negatywne recenzje, więc myślałam, że jest słaby ;)
UsuńNie mam problemu z demakijażem oczu czy twarzy (używam zwykłego płynu micelarnego z perfecty i jestem bardzo zadowolona). Na ten olejek się nie skuszę... tym bardziej, że 45 zł za produkt, który nie spełnia do końca oczekiwań to jednak trochę za dużo ;)
OdpowiedzUsuńZazwyczaj do demakijażu oczu używam dwufaz, micele też nie dają sobie rady ;)
UsuńMam w zanadrzu podobny olejek z Marion i Bielendy, nie długo jeden z nich poznam i ocenię.
OdpowiedzUsuńTen z Bielendy również jest na parafinie, a o olejku z Marion chyba jeszcze nie słyszałam :)
UsuńJa jakoś nie przepadam za takimi olejkami, zdecydowanie wolę połączenie płynu micelarnego i żelu :_)
OdpowiedzUsuńRównież lubię micele, ale zazwyczaj nie dają rady z demakijażem tuszu ;)
UsuńNie znam, jakoś nie kupuję Vichy.
OdpowiedzUsuńWiele osób zraziło się co do tej marki ;)
UsuńLubie vichy, ale skład nie zachwyca
OdpowiedzUsuńTo prawda ;)
UsuńOkropny skład i oszustwo ze strony firmy ze nazywa to coś olejkiem. Poza tym kosmetyki Vichy maja w swoim składzie coś co mnie podraznia. Jeśli polubilas się z OCM to polecam Clochee.
OdpowiedzUsuńPopieram w 100%
UsuńClochee jeszcze nie miałam, ale w zanadrzu już czeka Resibo :)
UsuńCiekawy produkt. Nie znam tych pieniących olejków do mycia twarzy- używałam tylko tych od ciała. A do demakijażu czasem korzystam z metody OCM i uwielbiam ten sposób- podejrzewam że i taki olejek przypadłby mi do gustu. ;)
OdpowiedzUsuńU mnie olejki sprawdzają się w pielęgnacji twarzy i włosów, do ciała niestety nie bardzo :p
UsuńMuszę bliżej zapoznać się z tą techniką, ale przyznam że panicznie boję się olejów...
OdpowiedzUsuńTo chyba jakaś olejofobia :D
UsuńJakoś nie szczególnie kusi ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńOgólnie lubię Vichy. Olejku nie znam, ale z chęcią bym poznała :)
OdpowiedzUsuńJeśli składy Vichy nie robią Ci krzywdy, to pewnie olejek też by się sprawdził ;)
Usuńszkoda, ze nie nadaje się do oczu:(
OdpowiedzUsuńNiestety, do oczu nie polecam :P
Usuń45 zł za parafinę ? chyba jakiś żart !
OdpowiedzUsuńNo niestety :P Spodziewałabym się czegoś lepszego w składzie :P
UsuńOj jaka cena i taki skład, jak nie nadaje się do oczu to ja podziękuję.
OdpowiedzUsuńNie ma to jak parafina na dzień dobry :P
UsuńNie miałam okazji używać olejków do demakijażu, ale lubię kosmetyki Vichy :)
OdpowiedzUsuńLubiłam ich kremy Idealia i Aqualia Thermale :)
UsuńNie próbowałam używać olejków do demakijażu (nie lubię uczucia tłustej twarzy) może wybiorę najpierw jakiś tańszy zamiennik aby sprawdzić czy taka forma demakijażu będzie mi odpowiadać :)
OdpowiedzUsuńW Rossmannie dostępny jest podobny olejek Bielendy, też na parafinie ;)
UsuńNie używamy olejku do demakijażu ale planujemy w końcu się z nim zaznajomić :)
OdpowiedzUsuńOlejki są jak najbardziej ok :) Ciekawa jestem tego z Resibo :)
UsuńParafina... Nawet nie bede próbować.
OdpowiedzUsuńNiestety, mało komu ona służy :P
UsuńNo właśnie ta parafina... Rozumiem, że u Ciebie nie zrobiła nic złego, ale ja zwyczajnie boję się takich produktów. Zdecydowanie wolałabym wypróbować Resibo, ale fajnie wiedzieć, że tego gagatka od Vichy mam nie oglądać :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, raczej nikt nie spodziewał się parafiny w tak drogim olejku :P
UsuńLubię ich kosmetyki, ale na ten raczej się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
Usuńa wygląda tak luksusowo...
OdpowiedzUsuńMarian, tu jest tak jakby luksusowo :D
UsuńOd czasu gdy przeczytałam książkę 'Sekrety urody Koreanek' demakijaż nabrał u mnie nowego znaczenia, teraz rządzą olejki :D
OdpowiedzUsuńTego produktu nie znam, ale słowo 'upiększający' źle mi się kojarzy, zawsze jak skuszę się na produkt z takim słowem w nazwie jestem bardzo rozczarowana jego działaniem... :-)
U mnie olejki rządzą w pielęgnacji twarzy już od dwóch lat ;) Ale "czyste" olejki bez parafiny ;)
UsuńCiekawa formuła, ale nie wiem, czy to produkt dla mnie.
OdpowiedzUsuńWiadomo, nie każdemu musi służyć ;)
UsuńChyba produkt jednak nie dla mnie, tej marki miałam jedynie próbki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Juliet Monroe KLIK :))
Rozumiem ;)
UsuńNie znam go, ale mam chęć na coś z tej serii;) za to Resibo bardzo lubie;)
OdpowiedzUsuńTo mam nadzieję, że i u mnie się sprawdzi ;)
UsuńSkład i podrażnianie oczu niestety go dla mnie dyskwalifikują. Szkoda, że Vichy nie popracował nad udoskonaleniem olejku :(
OdpowiedzUsuńMogliby wypuścić wersję bez parafiny ;)
UsuńSzczerze to ja nie lubię takich produktów.
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńOoo, ja to bym się nawet nie spodziewała parafiny w kosmetykach Vichy, a jednak...
OdpowiedzUsuńNo, niestety...
Usuńzaciekawiłaś mnie tym olejkiem:)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńNienawidzę olejow do demakijazu. Jakoa mi nie odpowiadają
OdpowiedzUsuń:)
Ja za to kocham olejki :D
UsuńJa używam dwufazowej Ziaji do demakijażu oczu i ona chyba jest na bazie olejków choć nigdy nie sprawdzałam jej składu ;)
OdpowiedzUsuńPowinna być :D
UsuńNie miałam tego olejku:)
OdpowiedzUsuńA jakiś olejek w ogóle? ;)
UsuńFajna sprawa ze zmywaniem makijażu olejami, sama z ciekawości zaczęłam używać zwykłego lnianego oleju;) Tego z Vichy nie znam, szkoda że średnio sobie radzi z makijażem oczu...
OdpowiedzUsuńZazwyczaj najpierw zmywam makijaż micelem, a potem oczyszczam skórę olejami :)
UsuńNie przekonuje mnie ten produkt. Po tym producencie spodziewałabym się jednak czegoś innego, lepszego, na pewno trochę innego składu
OdpowiedzUsuńBez parafiny :P
UsuńZ vichy jedynie co to kremy stosowałam, ale to kiedyś.
OdpowiedzUsuńU mnie często się ich kremy przewijają ;)
UsuńJednak jak widzę to nie produkt dla mnie, choć z tej firmy miałąm fajny krem
OdpowiedzUsuńKremy również lubiłam :)
UsuńO kurcze jak ma parafinkę to nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńNiestety :(
UsuńU mnie raczej z parafiną nie ma problemu, z chęcią wypróbuję ten produkt:)
OdpowiedzUsuńWięc polecam :)
UsuńNo to Vichy się popisało tą parafiną w składzie :D
OdpowiedzUsuńDokładnie ;)
UsuńRaczej nie dla mnie ;p
OdpowiedzUsuńja nie przepadam za olejkami do demakijażu :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, ja bardzo lubię oleje ;)
UsuńOlejek Resibo jest znacznie bardziej delikatny :) Do oczu bez problemu się nadaje
OdpowiedzUsuńTo super :D
UsuńDo oczu używam dwufaz ;)
OdpowiedzUsuńBardzo nie lubię szczypania oczu po użyciu tego rodzaju kosmetyków :)
OdpowiedzUsuń