Ostatnio moją pielęgnację twarzy zdominowały dwie szczoteczki – jedna z nich nadaje się do stosowania na co dzień, a druga „od święta”. Każda z nich kosztowała mnie ok. 30 zł i obie sprawdziły się świetnie! Ponadto szczoteczki są (były/będą?) łatwodostępne dla większości z nas. O jakie szczoteczki chodzi?
BEAUTY LINE SONICZNA SZCZOTECZKA DO TWARZY
Słynna szczoteczka z Biedronki ostatnio przebija popularnością nawet Foreo Lunę ;) A wszystko to za sprawą skandalicznie niskiej ceny (ok. 32 zł) oraz łatwej dostępności. Soniczna szczoteczka Beauty Line wykonana jest z silikonu, posiada dwa rodzaje wypustek oraz dwie prędkości wibracji, którymi możemy sterować za pomocą widocznych na zdjęciu „strzałek”. Szczoteczka „osiąga” 8000 drgań na minutę i zasilana jest dwiema bateriami typu AAA. Zgodnie z informacją zawartą na opakowaniu:
„Soniczna szczoteczka do pielęgnacji skóry twarzy zapewnia przyjemny masaż i dogłębne oczyszczanie porów. Skutecznie i łagodnie usuwa martwy naskórek. Specjalne, szerzej rozstawione wypustki pozwalają oczyścić skrzydełka nosa. Wykonana z najwyższej jakości materiałów, dzięki czemu nie wymaga wymiany elementów czyszczących. Urządzenie ma dwie fazy działania – szybką do intensywnego oczyszczania oraz wolną do masażu twarzy. Skóra staje się jędrniejsza i bardziej promienna dzięki szybszej absorpcji kosmetyków.”
Z kwestii technicznych warto jeszcze wspomnieć, że szczoteczka nie jest wodoodporna, więc trzeba uważać, by nie zalać baterii. Nie wiem, na jak długo zawarte w zestawie baterie wystarczą, ponieważ szczoteczkę mam dość krótko – domyślam się, że „dobiją” do kilku miesięcy. Ponadto należy pilnować długości masażu wykonywanego za pomocą szczoteczki, ponieważ nie wyłącza się ona automatycznie po określonym czasie.
Jeśli chodzi o moje odczucia odnoście szczoteczki sonicznej Beauty Line – nie jest to najmilsza w dotyku rzecz, jaką miałam. Wypustki szczoteczki są dość twarde, więc pierwsze zetknięcie ze skórą może być dla Was sporym zaskoczeniem. Należy jednak pamiętać, że nie trzeba szczoteczką po twarzy „szorować”, wystarczy ją przekładać z jednego miejsca twarzy na inne, zwłaszcza jeśli mamy dość wrażliwą skórę. Mi twardość szczoteczki nie przeszkadza, używam jej na mniejszej prędkości przesuwając po skórze twarzy, czyli po prostu delikatnie ją masując. Maksymalnie taki masaż trwa minutę, nie poświęcam tej czynności zbyt wiele czasu. Jako „poślizg” służy mi żel do mycia twarzy, którego w danym momencie używam. Co dziwne, szczoteczka nie „spienia” żeli zbyt mocno.
Jakie efekty zaobserwowałam przy regularnym użytkowaniu szczoteczki sonicznej Beauty Line? Na pewno zmniejszyła się u mnie ilość niedoskonałości, które powstawały m.in. od upału, czy też zapchania cery nieodpowiednimi kosmetykami. Nie borykam się z trądzikiem, więc nie wiem, jaki wpływ na tego typu cerę miałaby szczoteczka soniczna. Ponadto zaobserwowałam zmniejszenie porów, ilości wągrów na nosie oraz tzw. suchych skórek. Ciężko mi stwierdzić, czy używanie szczoteczki wpływa na lepsze wchłanianie kosmetyków, ponieważ staram się nakładać na noc jak najmniej produktów, by skóra twarzy odpoczęła (wyjątkiem jest krem pod oczy!).
Podsumowując: szczoteczka soniczna Beauty Line znalazła u mnie zastosowanie w codziennej pielęgnacji twarzy. Dzięki niej stan mojej skóry wyraźnie się poprawił, pory rzadziej się zapychają, cera jest wyraźnie gładsza. To jeden z lepszych zakupów tego roku ;)
SZCZOTECZKA RIVAL DE LOOP CLEAN&CARE
Kolejnym cudeńkiem z dziedziny gadżetów pielęgnacyjnych, który odkryłam w tym roku jest szczoteczka do oczyszczania twarzy z Rival de Loop. Można ją nabyć w Rossmannie w cenie ok. 40 zł. Często pojawia się również w promocji za 30 zł (i za tyle ją kupiłam). Od razu przyznam, że byłam do niej negatywnie nastawiona, ale ciekawość przeważyła i nabyłam ją na przełomie roku. Byłam przekonana, że tego typu szczoteczka jedynie „roznosi” bakterie i zaognia ewentualne zmiany skórne. Tak jak już wspomniałam wcześniej – raczej nie mam problemu z niedoskonałościami, ale lepiej dmuchać na zimne i niczego nie „roznosić” ;)
Jeśli chodzi o kwestie techniczne – w kartonowym opakowaniu otrzymujemy całkiem przyzwoity plastikowy futerał, który zawiera uchwyt szczoteczki i cztery wymienne końcówki: dwie z włosiem normalnym i dwie z miękkim. Końcówki należy wymieniać po zużyciu, możemy zaopatrzyć się w nowe w Rossmannie w cenie 10 zł/2szt. Jeszcze nie musiałam dokupić nowych końcówek, zużyłam tylko jedną z czterech, które były w zestawie. Podobnie jak w przypadku szczoteczki z Biedronki ta z Rival de Loop również nie jest wodoodporna i zasilana jest dwiema bateriami – tym razem są to popularne „paluszki”, czyli baterie oznaczone symbolem AA.
Aby użyć szczoteczki, należy najpierw nałożyć na uchwyt wybraną końcówkę. Jest to banalna czynność i o ile nie poniesie nas melanż i nie przyciśniemy szczoteczki do twarzy zbyt mocno, to końcówka nie powinna odpaść. Przyznam, że poniosło mnie jedynie dwa razy i końcówkę łapałam w locie :P Szczoteczkę uruchamiamy za pomocą nieśmiertelnego on/off - nie ma wyboru prędkości działania. Po włączeniu szczoteczki końcówka zaczyna obracać się wokół własnej osi i możemy rozpocząć masaż. Po użyciu, wystarczy zdjąć końcówkę, opłukać i odłożyć do wysuszenia. Moja często schnie w futerale, ponieważ ktoś wspaniałomyślnie wymyślił w nim otwór, który umożliwia dopływ powietrza.
Przyznam, że używam jedynie końcówki „normalnej”, ponieważ idealnie sprawdza się u mnie do peelingu – usuwa wszystkie suche skórki z zegarmistrzowską precyzją. Dlatego też szczoteczki używam maksymalnie dwa razy w tygodniu, nie służy mi ona do codziennego oczyszczania skóry. Zapewne właśnie dlatego każda z końcówek posłuży mi naprawdę dłuuuugo.
Podsumowując: szczoteczka do oczyszczania twarzy Rival de Loop nadaje się do usuwania suchych skórek. I muszę przyznać, że sprawdza się w tym lepiej niż niejeden peeling! Naprawdę zaczynam się zastanawiać, czy jest jeszcze sens kupować nowe peelingi do twarzy ;)
PS. Mądrość, która zaświtała mi po napisaniu tego wpisu – jeśli idziesz odłożyć szczoteczki do twarzy do lodówki, to wiedz, że zgłodniałeś ;)
A ja nie znam żadnej z tych szczoteczek. Używałam kiedyś ten z Biedronki, ale szybko mi się znudziło :D
OdpowiedzUsuńPS. Ciekawy nagłówek! :)
Dziękuję, ale... już znowu zmieniłam nagłówek, bo tamten może i był "ładny", ale tak jakoś nie pasował mi do reszty bloga :P
UsuńSoniczne szczotki z Biedronki opanowały blogosferę. Mam Foreo i jestem z niem bardzo zadowolona.
OdpowiedzUsuń:*
Obecnie mnóstwo marek wypuściło tego typu szczoteczki :)
UsuńNie mam ani jednej ani drugiej, ale może w końcu powinnam się skusić, bo suche skórki w porze jesienno-zimowej zaczną mnie atakować :<
OdpowiedzUsuńW takiej sytuacji na pewno warto się skusić :D
UsuńNie używam takich szczotek, ale a z rossmanna mnie bardzo zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńWcześniej też nigdy nie używałam :) Dopiero ten rok przyniósł w tej kwestii wielkie zmiany :)
UsuńUpolowalam biedronkowa szczoteczkę za niespełna 20zl i ciagle ja testuje, niedługo sama będę mówiła o wrażeniach ze stosowania. Porównanie mam do calypso, ktora tez stosowałam dosyć długo ;)
OdpowiedzUsuńBiedronkowej na pewno nie mozna odnowić uroczego wyglądu ;)
Zapraszam do mnie na mały konkurs :-)
To prawda, biedronkowe szczoteczki wyglądają uroczo i mają bardzo ładne kolory do wyboru :)
UsuńJa chciałam kupić RDL ale dostałam od Remingtona i te szczoteczki są naprawdę genialne :)
OdpowiedzUsuńRemingtonem też bym nie pogardziła ;)
Usuńmnie kusi szczoteczka ale foreo luna mini. fajnie,ze sa tansze zamienniki :)
OdpowiedzUsuńObecnie na rynku jest mnóstwo tańszych zamienników :) Bardzo ciekawa jest szczoteczka Yasumi - może nawet lepsza od Foreo ;)
UsuńNie mam tych szczoteczek ale Biedronkową zapragnęłam mieć ;)
OdpowiedzUsuńNie dziwi mnie to - kusi wyglądem i działaniem ;)
Usuńhehe, muszę sobie w końcu jakąś szczotkę właśnie z tych tanich niemarkowych kupić.
OdpowiedzUsuńNajlepiej sobie sprawdzić ich działanie na tych tańszych egzemplarzach :)
UsuńMam szczoteczkę z Biedry i jestem bardzo zadowolona:)
OdpowiedzUsuńRównież uważam, że to dobry zakup :D Najchętniej kupiłabym wszystkie kolory, ale to nieracjonalne :D
Usuńnie znam żadnej ze szczoteczek:)
OdpowiedzUsuńA jakąś inną? :D
UsuńTen nie znam, ale zastanawiam się nad zakupem. Efekty które opisałaś po używaniu szczoteczek zachecają, bo własnie o coś takiego mi chodzi :)
OdpowiedzUsuńSą tanie i naprawdę fajne :)
UsuńPierwszą szczoteczkę chciałam kupić, ale moja Biedronka jest jakaś upośledzona, bo nigdy takich fajnych nowości nie mają. Twardość pewnie by mi pasowała :)
OdpowiedzUsuńDziwne, bo widziałam tę szczoteczkę we wszystkich Biedronkach w okolicy ;)
UsuńIle szczoteczek pojawiło się w sklepach! Obydwie, które opisałaś umknęły mi, ale Foreo Lunę mam i mogę stwierdzić na podstawie Twojego opisu tej z Biedronki, że działają bardzo podobnie. Inna sprawa, że Foreo od jakiegoś czasu leży na dnie szuflady - jakoś szybciej jest mi wykonać mycie twarzy dłońmi niż czekać aż szczoteczka mnie wymasuje ;) nie wykluczam jednak powrotu :)
OdpowiedzUsuńRównież czasem odpuszczam sobie szczoteczki i myję twarz dłońmi ;) Polecam do tego emulsję micelarną Anida - kosztuje poniżej 10 zł w aptekach, a świetnie domywa twarz bez efektu ściągnięcia ;)
Usuńtą z biedronki uwielbiam :) tą drugą mam podobną ale z 4 różnymi nakładkami jedna ma takie kuleczki masujące i też jest świetna :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że można zakupić takie cudeńka w niskiej cenie ;)
UsuńMam tą z Biedronki i jest świetna! :)
OdpowiedzUsuńPiąteczka! :D
UsuńZ Biedronki miałam kiedyś szczoteczkę elektryczną i byłam zadowolona z jej działania :)
OdpowiedzUsuńChyba kojarzę, o którą chodzi ;)
Usuńszkoda że te szczotki są na baterie...
OdpowiedzUsuńMi to nie przeszkadza, bo nie pamiętam nigdy o ładowaniu, a zapasowe baterie zawsze się znajdą w domu :D
UsuńO, czytałam już o tej 'biedronkowej Foreo Lunie' i przyznam szczerze, że bardzo mnie zainteresowała głównie przez wzgląd na bardzo niską cenę :) Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jakością nie dorównuje oryginałowi, ale mimo wszystko jestem ciekawa jakby się u mnie sprawdziła :P
OdpowiedzUsuńZapraszam na swojego Bloga Sakurakotoo
Nie wiem, jakie efekty daje oryginał, ale ta biedronkowa szczoteczka w zupełności zaspokaja moje potrzeby ;)
UsuńAle kusicie wszystkie tymi szczotkami z biedronki , chyba będę musiała kupić .
OdpowiedzUsuńNiedobre my :D
Usuńnie mam żadnej, chyba muszę to zmienić :D
OdpowiedzUsuńNie chcę namawiać, ale... ;))
UsuńCiekawe gadżety ;-) Nie używałam takich produktów, choć szczoteczka do twarzy wylądowała już w zeszłym roku na mojej świątecznej wishliście ;-)
OdpowiedzUsuńWięc może pora spełnić swoje małe marzenie? :)
Usuńw wielu miejscach czytam, że szczoteczka to dobra inwestycja poprawiajaca wyglad skory...ale do tej pory sie nie zdecydowalam ;) kto wie moze tym razem, zwlaszcza ze biedronkowa propozycja taka korzystna cenowo
OdpowiedzUsuń30 zł to nie majątek jak za elektroniczny gadżet ;)
UsuńMam taką jak Ty z Rossmanna tylko z Biedronki i jestem średnio zadowolona. Przestałam jej używać, jest dla mnie jednak trochę zbyt mocna, a włosie za twarde... A nie ma niestety końcówek z miękkim włosiem. Ale tą soniczną z Biedronki chciałabym wypróbować, jakos tak czuje, że będzie dla mnie lepsza. Mam więc nadzieje, że będzie jeszcze kiedyś w ofercie i będę mogła wysłać po nią moją mamę;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że kiedyś powtórzą tę ofertę, bo często się powtarzają te same produkty w Biedronce ;)
UsuńObie wyglądają cudownie ale od dawna marzyłam o takiej jak ta z Biedronki i jestem w szoku jest jest tak tania! mam nadzieję że jeszcze będe miała okazję ją zakupić ;)
OdpowiedzUsuńObserwujemy? zacznij i daj znać u mnie ;)
www.jagglam.blogspot.com
Ja już się zastanawiałam nad szczoteczką za 200 zł, a tu proszę - Biedronka oferuje taką samą za 30 zł ;)
UsuńZauważyłam, że coraz więcej dziewczyn używam sonicznej szczoteczki z Biedronki i jest bardzo zadowolonych. Jak widać nie trzeba przepłacać, żeby widziec fajny efekty. Sama mam ochotę na tę szczoteczkę, tym bardziej jak napisałaś że zauważyłaś u siebie zmniejszenie niedoskonałości i suchych skórek :)
OdpowiedzUsuńto chyba najbardziej kusi:)
UsuńMam nadzieję, że na wszystkich tak działa ta szczoteczka, a nie tylko na mnie :D
UsuńFajna ta szczoteczka z Biedry :) Szkoda, że nie jest wodoodporna :)Ale pewnie ją kupię, bo ma dobre recenzje
OdpowiedzUsuńUżywałam jej już wiele razy, ale nigdy nic złego się nie stało ;)
UsuńDużo czytałam o tych szczoteczkach, ale nigdy nie miałam okazji testowania...
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się uda :)
UsuńZastanawiam się właśnie nad kupnem tej pierwszej szczoteczki.
OdpowiedzUsuńJeśli jest jeszcze dostępna, to jak najbardziej polecam :D
UsuńO tej 1 słyszałam dobre opinie, a o 2 pierwszy raz słysze. Nie stosuje, ale skłonna byłabym zacząć :)
OdpowiedzUsuńW zasadzie obie służą mi do czegoś innego, więc trudno byłoby mi wybrać jedną ;)
UsuńPolowałam na tą szczoteczkę w Biedronce, ale niestety już nie było :(
OdpowiedzUsuńNa pewno jeszcze kiedyś się pojawi :)
UsuńSzczoteczkę z Biedronki chcę :)
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńA ja jeszcze z żadnej nie korzystałam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:)
Można również i bez nich żyć :D
UsuńTą Rosskową mam, choć wole Lunę i Yasumi ;)
OdpowiedzUsuńYasumi kusi! :D
UsuńJa za tą z Biedronki nie przepadam, bo dla mnie jest ona zdecydowanie za twarda :C Mam natomiast soniczną, silikonową szczotkę od Dermo Future, która też była o wiele tańsza niż Luna i nie wyobrażam sobie bez niej mojej codziennej pielęgnacji :D
OdpowiedzUsuńMnie kusi Yasumi, bo ma więcej funkcji ;)
Usuńmusze się w końcu na jakąś skusić. Tylko tak dumam czy brać jakąś tania na początek czy też może raz a porządnie.
OdpowiedzUsuńja swoją soniczną z biedronki też uwielbiam!:)
OdpowiedzUsuńAż wstyd się przyznać, że jeszcze nie mam żadnej szczotki do twarzy! Koniecznie muszę się za nimi rozejrzeć jak będę w drogerii :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
beauty love
Ciekawe czy ta z Biedronki też by mi tak przypadła do gustu jak ta moja o której pisałam niedawno, podobna do tej z Rival, którą masz Ty :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam bardzo dużo dobrych opinii o tych szczotkach. Osobiście nigdy nie używałam, nie miałam chyba potrzeby, bo zawsze moja cera wydawała się aż nad wyraz zadbana. Może jednak kiedyś skorzystam.
OdpowiedzUsuńTrochę kuszą mnie takie szczoteczki, ale ostatnio wypracowałam sobie fajną metodę oczyszczania twarzy, więc w najbliższym czasie wydam pieniądze na coś innego :D
OdpowiedzUsuńTa z Rival de Loop strasznie mi się podoba :) Aż zaczęłam zastanawiać się nad jej zakupem :)
OdpowiedzUsuńTa pierwsza bardziej kusi :)
OdpowiedzUsuńMam szczoteczkę z Biedronki i strasznie ją sobie chwalę.Rival de Loop jakoś mnie nie kusi choć mam ochotę na Clarisonic:).Obserwuję:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam szczoteczkę z Biedronki :D buzia jest po niej bardzo mila w dotyku :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog i rewelacyjne zdjęcia :D obserwuje :)
Kusi mnie od jakiegoś czasu ta szczoteczka z Rival de Loop, jak nie lubię zbytnio ich kosmetyków, bo najczęściej tylko mnie podrażniają, tak na tę szczoteczkę ma wielką ochotę i zapiszę ją sobie na chciejlistę :)
OdpowiedzUsuń