Wszystkie miesiące mijały mi w tym roku jak w okamgnieniu, ale listopad jakoś szczególne mi się dłużył. Może to przez zmienną pogodę, a może faktycznie był dłuższy i stąd aż tylu ulubieńców? ;)) Bo w tym miesiącu ulubieńców jest aż nadto, czyli dziewięciu i to z totalnie różnych kategorii! Tak kolorowo jeszcze nie było, więc zapraszam na wpis!
ULUBIEŃCY LISTOPAD 2016
YVES ROCHER VANILLE NOIRE
Pierwszy ulubieniec będzie z kategorii dawno nie widzianej na blogu czyli z kategorii zapachów. W tym miesiącu postawiłam na wodę perfumowaną o zapachu intensywnej wanilii. Domyślam się, że nie każdemu taki zapach by się spodobał, ponieważ jest dość słodki, ale nie jest aż tak oczywisty. Zgodnie z informacją zawartą na stronie producenta, zapach zawiera następujące nuty: Nuta głowy: absolut wanilii bourbon, mandarynka; Nuta serca: absolut wanilii z Tahiti, mimoza; Nuta głębi: absolut wanilii z Ugandy, cedr. Moim zdaniem jest to dość uwodzicielski zapach wpisujący się idealnie w jesienne klimaty. Vanille Noir o pojemności 30 ml były gratisem, który otrzymałam do zakupów w Yves Rocher.
BEBEAUTY PŁATKI KOSMETYCZNE
Pora na ulubieńca z kategorii akcesoria do pielęgnacji. Ostatnio w Biedronkach pojawiły się płatki kosmetyczne, ale nie takie zwykłe okrągłe, a wielkie owalne płatki, których wielkość porównałabym do ok. 2-3 zwykłych płatków kosmetycznych. Zakupiłam, wypróbowałam i przepadłam! W końcu mogę za pomocą jednego płatka zmyć cały makijaż z twarzy (pomijając oczy!). Bardzo wygodnie przeciera się twarz takim dużym płatkiem, nie trzeba się „bawić”, wszystko idzie sprawniej i szybciej. Uwielbiam je i zakupiłam kolejne paczki, bo to chyba edycja limitowana ;) Kosztowały chyba ok. 3,99 zł.
FOR YOUR BEAUTY PRZYRZĄD DO CZYSZCZENIA SZCZOTEK
Czy Wy również nienawidzicie widoku szczotki pełnej włosów? Ja swoją czyszczę po KAŻDYM użyciu, a wybieranie włosów palcami może doprowadzić do szewskiej pasji. Z pomocą przyszło mi to „zgrzebło” – w kilka sekund za pomocą dwóch pociągnięć pozostawia moją D-Meli Melo bez ani jednego włosa! Od razu lojalnie uprzedzam – ten przyrząd porysował mi Tangle Teezer Compact już przy pierwszym użyciu. Wszystko przez to, że TT jest błyszcząca, a D-Meli Melo matowa i nie widać na niej żadnych rys. Docelowo jest to czyścik do szczotek z włosia, ale u mnie idealnie się odnalazł. Zapłaciłam za niego ok. 8-9 zł w Rossmannie.
ORIGINS DRINK UP INTENSIVE OVERNIGHT MASK
A teraz coś co tygryski lubią najbardziej – maska całonocna! Każda posiadaczka suchej skóry chyba zrozumie, dlaczego nie lubię masek, które trzeba zmywać za pomocą wody… Skóra jest wówczas bardziej przesuszona, niż to wszystko warte. Dlatego cenię sobie treściwe maski, które mogę nałożyć na całą noc i dopiero wówczas ewentualnie domyć rano jakieś resztki. Ponadto oczekuję, że nie obudzę się z twarzą pełną krostek. Maska Origins spełnia wszystkie moje wymagania – jest treściwa, gęsta, dobrze się wchłania, skóra nie klei się do poduszki, a do tego jest idealnie nawilżona i to nie przez jeden dzień, ale stale! Jeśli dorzucić do tego zapach MANGO, bo tak właśnie odczuwam zapach tej maseczki, jako owoce tropikalne z przewagą mango – to szykuje się hicior nad hiciorami ;) Na razie jest jeszcze w fazie testów, więc nie zapeszajmy… Żeby udowodnić, jak bardzo jest treściwa i bogata, zamieszczam zbliżenie składu… Super długiego składu ;) Maska kosztuje ok. 99 zł na stronie Sephora, ja swoją dorwałam za ok. 79 zł na promocji. Uważajcie, bo jest dostępna także w wersji 10 minutowej!
ESSENCE EYEBROW DESIGNER
Kredka, której miałam już nigdy więcej nie kupić, po tym jak inny jej odcień mi spleśniał (zdjęcie tutaj), ale przez przypadek kupiłam ponownie. Wszystko przez to, że po zmianie odcienia włosów musiałam dobrać sobie nowy produkt do brwi. Tak trafiłam ponownie na kredkę Essence, ale w odcieniu 04 Blonde, która okazała się być idealna do moich brwi. Jest miękka, łatwo się ją aplikuje zarówno na włoski jak i na skórę, ładnie uzupełnia braki w brwiach, nie znika ze skóry w ciągu dnia. No i regularnie używana nie spleśniała, a mam już jej końcówkę (na zdj. jest nowy egzemplarz). Jestem w stanie ją polubić :) W sklepach internetowych można ją dostać za lekko ponad 6 zł.
W7 HONOLULU BRONZER
Z kategorii makijażu do ulubieńców wskakuje również najsłynniejszy produkt marki W7, czyli bronzer Honolulu, który jest tańszym odpowiednikiem bronzera Hoola Benefitu. Nie wiem jak Honolulu ma się do oryginału, ale wiem, że to naprawdę dobry bronzer! Odcień ma dość ciepły, a pigmentację zabójczą – zdecydowanie nie jest to produkt dla osób początkujących, bo przy takiej pigmentacji naprawdę łatwo o plamy. Do zestawu dołączony jest pędzelek, ale osobiście go nie polecam, lepiej wybrać pędzel z bardziej miękkim włosiem, by równomiernie rozłożyć produkt. Bronzer Honolulu jest również dość trwały, przez co nie musimy się martwić o stan naszego lica ;) Honolulu kosztuje grosze, bo ok. 12-15 zł w sklepach internetowych. Dostępny jest również w formie sypkiej (Honolulu Loose) i płynnej (Honolulu Liquid Bronzer).
WIBO STROBING MAKE UP SHIMMERS KIT
Produkt do rozświetlania, do którego byłam nastawiona bardzo sceptycznie przez dwa dziwne rozświetlacze w odcieniu brązu i ruskiego złota. Ale jakby nie było – dwa pozostałe rozświetlacze są po prostu świetne, ponoć to odpowiedniki Lovely Gold Highlighter i Lovely Silver Highlighter. Są bardzo dobrze widoczne, ale nie zawierają drobin brokatu, nie rzucają się „chamsko” w oczy, tylko dają efekt delikatnej poświaty. Pięknie rozświetlają skórę. Kosztują 30 zł, ale na promocji w Rossmannie dostała je za ok. 15 zł.
PALETA CIENI KOBO
Ostatni ulubieniec towarzyszy mi już od kilku dobrych miesięcy. To pozycja, do której stale powracam i do której mam największe zaufanie. Cienie Kobo mogę polecić spokojnie wszystkim osobom, które tak jak ja borykają się z problemem tłustych powiek, ponieważ mają najbardziej „suchą” konsystencję ze wszystkich cieni, jakie znam i idealnie trzymają się powieki (na bazie!) przez ponad 14 godzin. Są to cienie, które nakładam „w ciemno”, gdy wiem, że cały dzień spędzę poza domem. Nie muszę z nimi obawiać się rolowania, czy też zanikania. W mojej palecie znalazły się matowe cienie: Papaya Shake (brzoskwiniowy), Sand Beach (beżowy, mój idealny bazowy cień, który nakładam zawsze pod wszystkie cienie, jakie mam), Caffe Latte (delikatny transferowy brąz), Dark Chocolate (ciemna czekolada). Paletka kosztuje ok. 10 zł, pojedyncze wkłady również 10 zł, ale kupuję je zawsze na promocjach w stylu -40%, -50% po ok. 5-6 zł.
Znacie moich ulubieńców?
Ochhhhhh widzę tu swoje ukochane perfumy! Vanile Noire to dla mnie mistrzostwo świata pod każdym względem :)
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko mnie przypadły do gustu ;)
UsuńNie znam żadnego z przedstawionych produktów. Bardzo ciekawi mnie zapach tych perfum. Jeszcze nigdy nie miałam okazji ich powąchać ;)
OdpowiedzUsuńOby kiedyś Ci się udało ;)
UsuńPodoba mi się paletka cieni z Kobo, jestem też ciekawa maski z Origins. Przedwczoraj zamówiłam sobie krem do twarzy z tej marki GinZing Energy-boosting, mam nadzieję, że będę zadowolona, bo dawno nie kupowałam tak drogiego kremiku :) Nie wiedziałam, że w Biedronce były/są takie duże płatki, na pewno kupię jak gdzieś mi wpadną w oko, bo to wygodne rozwiązanie, aktualnie używam płatków z Tami i bardzo je sobie chwalę.
OdpowiedzUsuńOd Tami lubię chusteczki bawełniane :)
UsuńMuszę się wybrać do Biedronki po te płatki :) Bronzer W7 też bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńOby jeszcze były ;)
UsuńLubię maskę z Origins ;)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że tyle osób już ją zna :)
UsuńA jak z trwałością tych perfum? Ja mam flower party (chyba) i bardzo krótko je czuć.
OdpowiedzUsuńOceniłabym je średnio ;)
UsuńTe płatki zakupię ja zużyje swój 3pak ;) a ta paleta Wibo Strobing kusi mnie już dłuższy czas :)
OdpowiedzUsuńOby te płatki weszły do stałej oferty Biedronki ;)
Usuńta maska całonocna mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńCudnie nawilża :)
UsuńTeż mam ten metalowy grzebyk do szczotek, trochę wygięły mi się ząbki ale dobrze się spisuje na dziku ;)
OdpowiedzUsuńKupiłam go z myślą o dziku, ale że dzika nie używam... :P
UsuńGrabki do czyszczenia szczotek to taki niby nie potrzebny gadget a jak ułatwia życie, nie wyobrażam sobie teraz wyciągać włosy bez jego pomocy :)
OdpowiedzUsuńSą niemal niezbędne :D
UsuńChętnie zapoznałabym się z brązerem Honolulu :)
OdpowiedzUsuńJest tani jak barszcz, więc zostaje tylko brać :D
UsuńTe płatki z Biedronki zwróciły moją uwagę i mam ochotę je wypróbować :)
OdpowiedzUsuńOby jeszcze były dostępne ;)
UsuńTen przyrząd do czyszczenia szczotek gdzieś już widziałam w sklepie i mam zamiar go kupić bo zazwyczaj wsuwką czyszczę szczotki :P
OdpowiedzUsuńJest dostępny w Rossmannie :)
UsuńPrzyrząd do czyszczenia szczotek jest fajny, wygląda jak jakieś grabie heh. Maseczka calonocna z Origins jest świetna miałam i bardzo ją polubiłam. Ten zestaw Wibo mnie kusi jakiś czas już ale jeszcze się wstrzymuje, ma być w podstawie Joybox może się skuszę na niego to przetestuję na sobie.
OdpowiedzUsuńTo może być całkiem fajny box :)
UsuńCienie Kobo są na mojej Wish Liście :P
OdpowiedzUsuńMoje ulubione cienie <3
UsuńMusze kupic ten przyrząd do czyszczenia szczotę. Moj czas niesamowicie szybko płynie
OdpowiedzUsuńPolecam, ułatwia życie ;)
UsuńBronzer W7 jest chyba porównywany do Bahama mamy z TheBalm.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że to coś zupełnie innego ;)
UsuńCoś mi sie nie udaje dodać komentarza :(
OdpowiedzUsuńW każdym razie - bronzer z W7 polecam gorąco. Mam od 1,5 roku i sobie chwalę. Produkt ekstra wydajny, dla mnie najlepszy na świecie.
A na maskę całonocną reflektuję! Pozdrowionka cieplutkie :) Megly (megly.pl)
Bronzer W7 trochę przeleżał sobie u mnie w szufladzie zapomniany, ale jest super :)
Usuńto też moje ukochane płatki kosmetyczne;)
OdpowiedzUsuńSuper :D
UsuńZnam ten zapach od YR, jest świetny!
OdpowiedzUsuńIdealnie jesienny :D
UsuńKusi ta maska :)
OdpowiedzUsuńMnie dość szybko skusiła :D
UsuńDrink Up Intensive Overnight Mask absolutnie uwielbiam, jedna z najlepszych masek nawilżających jakie miałam okazję używać. Grzebyczek do czyszczenia szczotek muszę koniecznie kupić!
OdpowiedzUsuńMaska nawilża idealnie :)
Usuńbardzo lubię zapachy z yves rocher :)
OdpowiedzUsuńJa znam tylko Vanille Noir ;)
Usuńnigdy nie miałam tej maski, ale kusisz Kobieto! :D
OdpowiedzUsuńJest grzechu warta :D
UsuńWaniliowa woda z YR teraz idealnie pasuje ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie :) Może akurat uda mi się zużyć te 30 ml w okresie zimowym ;)
Usuńuwielbiam bronzer Honolulu z W7 <3
OdpowiedzUsuńwww.balaczka.com
Ma wiele zwolenniczek widzę ;)
UsuńTen przyrząd do czyszczenia szczotek jest baaardzo przydatny :) Swojego czasu kusila mnie ta paletka Wibo, ale zrezygnowałam. Doszłam do wniosku, że najbardziej podoba mi się jej opakowanie ;) Natomiast chyba nie często bym sięgała po rozswietlacze choć piękne są.
OdpowiedzUsuńPo rozświetlacze sięgam już codziennie :D
UsuńMuszę z ogromnym smutkiem przyznaćże nie znam niczego z Twoich ulubieńców ;(
OdpowiedzUsuńAle te cudo do szczotek to bym przygarnęła ;))
Obserwuję ;*
Też często nie znam ulubieńców innych osób ;)
UsuńTEN PRZYRZĄD DO CZYSZCZENIA SZCZOTEK BARDZO BY MI SIĘ PRZYDAŁ.
OdpowiedzUsuńTo zajrzyj do Rossmanna ;)
UsuńZarówno cienie KOBO jak i paletkę rozświetlaczy uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńCienie Kobo są najlepsze ;)
UsuńUwielbiam cienie Kobo. Mają genialną pigmentację, zwłaszcza czarny, choć niestety lubi się osypywać podczas aplikacji. Brązer W7 także znam i zanim poznałam brązery Kobo oraz Bell uwielbiałam go. Ale lubię też inne produkty tej marki. Płatki kosmetyczne z Biedronki są i moimi ulubionymi, te duże idealnie sprawdzają się do demakijażu twarzy, jak sama wspomniałaś. A perfumy waniliowe, choć innych marek, były hitem gdy byłam nastolatką. Każda z nas miała jakiś waniliowy zapach w swoim pokoju, bo o toaletce trudno mówić ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś szukałam najbardziej czarnego cienia z czarnych i wyszło, że ten KOBO jest najczarniejszy ;) Choć fakt, że osypuje się okropnie ;)
UsuńTeż lubię cienie KOBO
UsuńJestem ciekawa jak by się u mnie sprawdziła ta maska organis drink ;) Bardzo mnie kusi.
OdpowiedzUsuńTa maska ratuje mi skórę w okresie zimowym. Uwielbiam ją w połączeniu z GlamGlow Mud mask :)
OdpowiedzUsuń