Przy piątku najlepiej dodawać posty krótkie, łatwe i (nie)przyjemne, ponieważ spora część z nas na pewno jest zmęczona po tygodniu pracy i nie ma ochoty na przydługawe eseje ;) Zaplanowałam więc na dziś szybki post o trzech szamponach, które się u mnie KOMPLETNIE nie sprawdziły. Zapraszam!
3 SZAMPONY, KTÓRYCH WIĘCEJ NIE KUPIĘ
BIOTEBAL SZAMPON PRZECIW WYPADANIU WŁOSÓW
Producent obiecuje nam mocniejsze, grubsze i bardziej gęste włosy. Niestety nie było mi dane tego sprawdzić, bowiem szampon w ekspresowym tempie podrażnił mi skalp. Przyznam, że się tego nie spodziewałam, bo nie zawiera w składzie SLS/SLES, których moja skóra głowy nie znosi. Niestety najwidoczniej zaszkodził mi składnik Sodium Myreth Sulfate lub jego połączenie z Ammonium Lauryl Sulfate, Lauryl Glucoside i betainą kokamidopropylową. Sami przyznacie, że już na samym początku składu znajduje się sporo substancji myjących. Efekt był taki, że po umyciu włosów tym gagatkiem nabawiłam się tłustego, okropnego i swędzącego łupieżu, a skóra sypała mi się z głowy niczym śnieg na feriach zimowych. Czyli grubo. Większą część mojego dnia zajmowało wówczas drapanie się po głowie. Nie polecam, jeśli macie wrażliwy skalp.
YVES ROCHER SZAMPON OCZYSZCZAJĄCY PURETE
Szampon Yves Rocher był również dość sporym rozczarowaniem. Bo jeśli szampon jest „oczyszczający” to w sposób naturalny rodzi się oczekiwanie do przedłużenia świeżości włosów między kolejnym ich myciem. Nic bardziej mylnego. Standardowo myję włosy co dwa dni, ale przy tym szamponie na drugi dzień włosy były już oklapnięte i lekko tłustawe. Przedłużenia świeżości więc nie uświadczyłam, wręcz odwrotnie. Ale nie to było najgorsze. Po jakichś 4 myciach zaczęło dręczyć mnie swędzenie skóry głowy oraz pojawił się łupież. Było to dla mnie tym bardziej dziwne, że wersja Volume tej samej marki o podobnym składzie nie czyniła mi krzywdy. Nie wiem, na czym polega problem z tym szamponem, ale będę go unikać!
KALLOS BLUEBERRY
Niestety nie mogę nigdzie znaleźć zdjęcia ze składem tego szamponu. Ponadto przykładowe składy, które znajduję w internecie są identyczne jak skład maski z tej serii, więc na pewno zaszła jakaś pomyłka. W każdym razie domyślam się, że skład szamponu Blueberry podobny jest do wersji Banana, czyli oparty jest na SLES lub SLS. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że SLS/SLES mi szkodzi, ale Kallosa bananowego mogłam bezpiecznie używać raz na dwa tygodnie, by dokładnie oczyścić włosy. Nigdy nie zaobserwowałam efektów ubocznych. W przypadku wersji Blueberry sprawa ma się zupełnie inaczej. Ten szampon w ekspresowym tempie podrażnił skórę głowy i wywołał tłusty łupież zarówno u mnie jak i u mojego partnera. Dlatego też radzę Wam, by się wystrzegać tej wersji szamponu. Ja wywaliłam całą butlę do kosza – nie ma zmiłuj!
Jakich szamponów nie polecacie?
Szkoda, myślałam, że Biotebal będzie spoko.
OdpowiedzUsuńNiestety, jak dla mnie był zbyt "silny" :P
UsuńUff, na szczęście żadnego szamponie nie znam i już wiem po co nie sięgać :) A niestety mam podobnie do Ciebie z włosami
OdpowiedzUsuńTo lepiej po nie nie sięgaj ;)
UsuńZawsze żal, kiedy produkt się nie sprawdza :( Ja do szamponów nie mam wielkich oczekiwań i wymagań, ale do masek jestem bezlitosna ihih
OdpowiedzUsuńMój skalp niestety źle reaguje na szampony z agresywnym składem :P
UsuńU mnie wersja bananowa nie sprawdziła się i skalp mnie swędział. Te szampony z YR tez są słabe.
OdpowiedzUsuńZ YR lubię akurat wersję Volume - to obecnie mój ulubiony szampon ;)
UsuńNa szczęście nie miałam żadnego z nich... Ja nie polecam ci pantene po wersji wzmacniającej włosy wypadały mi garściami!!! Masakra co miałam po nim :/ zresztą pisałam o nim..
OdpowiedzUsuńPantene, Garnierów, Schwarzkopfów, L'Oreali w ogóle nie tykam :P
UsuńNa szczescie nie miałam żadnego z tych gagatków. Ja nie polecam ze swojej strony szamponu z Joanny z Bio Siarka i Bursztynem. Plątanina na głowie po nim to jakaś katastrofa :/
OdpowiedzUsuńZ Joanną też miałam przeboje z łupieżem :P Ale nie pamiętam już, który szampon (na pewno seria Naturia).
UsuńSzkoda, że Yves Rocher się nie sprawdził, miałam ochotę go wypróbować, ale chyba jednak sobie daruję... Ostatnio trafiam na szczęście na całkiem dobre produkty do włosów.
OdpowiedzUsuńPolecam szampon Volume z Yves Rocher ;)
UsuńNie miałam żadnego z nich. Najczęściej sięgam po sprawdzone produkty do włosów. ;-)
OdpowiedzUsuńJa szukam odmiany po Babydream ;)
UsuńMi podobnie do Ciebie nie służą szampony z Yves Rocher :( Nie przepadam też za Fructisami z Garnier :P
OdpowiedzUsuńMi służą szampony z Yves Rocher, ale akurat jeden to bubel ;) Fructisów też nie tykam ;)
UsuńDobrze, że ostrzegasz, bo przymierzałam się do kupienia tego szamponu z Kallosa i to nawet w tej wersji. Będę omijała.
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu!
Pozdrawiam! :)
Lepiej poszukać czegoś bardziej obiecującego :P
UsuńNa szczęście ich nie znam. u mnie kompletnie nie sprawdzają się Garniery ultra doux, mimo że fructisy są świetne.
OdpowiedzUsuńW ogóle nie używam szamponów Garnier, bo wywołują u mnie łupież ;)
Usuńu mnie o dziwo YR sie sprawdza jesli chodzi o szampony:)
OdpowiedzUsuńU mnie również, tylko nie ten jeden ;)
UsuńŻadnego z nich nie miałam. Nie wspominam dobrze odżywek Kallosa, więc i po szampon nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńOdżywki najlepsze nie są, to fakt :P
UsuńNie trafiłam na żaden z nich.
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie to dobrze ;)
UsuńZ YR miałam i jakos bez emocji. Innych nie znam.
OdpowiedzUsuńTen z YR zbiera mieszane recenzje ;)
UsuńNa szczęście żadnego nie miałam ;]
OdpowiedzUsuńI dobrze :D
UsuńNie miałam żadnego i raczej to się nie zmieni :-D
OdpowiedzUsuńNie dziwię się ;)
UsuńNie miałam żadnych z podanych szamponów. Odżywki z kallosa lubię ale po szampon nie sięgnęłabym nigdy. :)
OdpowiedzUsuńPo szampony też nie sięgnę ;)
UsuńWielką sympatią do szamponów YR nie pałam, dwa zupełnie się nie sprawdziły, jedne do włosów farbowanych, drugiego nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńJa lubię dwa: Volume i Hamamelisowy :)
UsuńMam w zapasie Yves Rocher i już się go boję :P
OdpowiedzUsuńZbiera mieszane recenzje - kupiłam go, bo część osób wychwala ten szampon pod niebiosa :P
UsuńTych nie miałam. U mnie sprawdził się szampon z Isany miał sprawić by włosy błyszczały, a były matowe. Nigdy więcej nie sięgnę po mydło do włosów - to był koszmar.
OdpowiedzUsuńIsana mi kiedyś też zafundowała łupież, ale to było "X" lat temu :P
UsuńNie miałam żadnego z nich :)
OdpowiedzUsuńMoże to i dobrze ;)
UsuńNie miałam żadnego. Z YR mam szampon z olejkiem jojoba i bardzo dobrze się spisuje. Z Kallosa miałam jeden wielki szampon i ciężko było mi go zużyć. Obciążał włosy, jakoś nie domywał, nie pałam miłością do tej marki, bo odżywki też się nie sprawdzały.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze szamponu z olejkiem jojoba :) Uwielbiam za to wersję Volume :)
UsuńMiałam inne wersje szamponu Kallos ale całe szczęście nie miałam takich problemów jak Ty.Biotebal mnie zaskoczył bo miałam zamiar go kupić a teraz chyba odpuszczę
OdpowiedzUsuńBananowy Kallos nie sprawił mi problemów ;)
Usuńnie znam zadnego :(
OdpowiedzUsuńI dobrze :D
UsuńZ Kallosa miałyśmy tylko odżywki ale szampony też nas ciekawiły :P
OdpowiedzUsuńZ szamponami trzeba uważać :P
UsuńIves Rocher rowniez nie przypadl mi do gustu. Szamponu z Kallos natomiast rowniez nie mialam, znanych masek tej marki z to nie polubilam ;)
OdpowiedzUsuńMam maskę czekoladową Kallosa i średnia jest :P
Usuńz YR to ja też nie kupię jakoś nic rewelacyjnego
OdpowiedzUsuńLipa taka :P
UsuńJa miałam szampon z yr ten ekologiczny i był całkiem fajny. Dobrze wiedzieć, że te które recenzujesz nie są warte zakupu
OdpowiedzUsuńEkologiczny jest niestety z SLS albo SLES w składzie :P
UsuńJa za to ten szampon pokrzywowy uwielbiam. Szkoda że u Ciebie zrobił taką krzywdę.
OdpowiedzUsuńWiem, że jedni go kochają, a inni nienawidzą ;)
UsuńDzięki za ostrzeżenie!
OdpowiedzUsuńOd tego jestem :D
UsuńSzampony, których nie polecam..... -pierwsze co przychodzi na myśl, to szampony Yves Rocher. Bardzo jestem z nich niezadowolona. Miałam też ten oczyszczający i sprawił, że skóra na czubku zaczęła mi się łuszczyć, a generalnie nie mam żadnego problemu ze skórą głowy.
OdpowiedzUsuńCzyli tego samego nie lubimy :P Ale mogę polecić wersję Volume, bo u mnie sprawdza się genialnie, a mam bardzo wrażliwy skalp ;)
UsuńVolume też próbowałam i nie robił voljuma na moich włosach ;D
UsuńDzięki za ostrzeżenie, nie zaryzykuję ich poznawanie :)
OdpowiedzUsuńLepiej nie ryzykować :P
UsuńA ta pokrzywka od Yves Rocher to mój ulubieniec! U siebie nie zauważyłam żadnych z tych rzeczy. Ale wiadomo, każda skóra i włosy jest inna :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, każdy inaczej reaguje ;)
UsuńMam szampon z YR, ale innego rodzaju. Ciekawe jak sprawdzi sie u mnie
OdpowiedzUsuńVolume uwielbiam :)
Usuńżadnego z tych szamponów nie miałam, z YR miałam jeden lub dwa, ale inne.
OdpowiedzUsuńKtóry z tego 3 polecasz do dosyc zniszczonych włosów farbowanych?
OdpowiedzUsuńAbsolutnie żaden, to buble ;) Myślę, że warto zainwestować w odżywkę opartą na olejach :)
Usuń