Rozpoczynając wstęp do dzisiejszego wpisu odnoszę wrażenie, jakbym zużyła już niezliczoną ilość maseł marki The Body Shop… „Zaliczyłam” już wersję Chocomania, Mango, Satsuma i najlepszą jak do tej pory Moringę. Śmiało mogę stwierdzić, że właśnie wersja Moringa była najlepszym masłem do ciała, jakie kiedykolwiek miałam (nie tylko z TBS). Czy Papaja jej dorównała, a może ją przebiła swoim działaniem? Tego dowiecie się z dzisiejszego wpisu ;)
THE BODY SHOP PAPAYA BODY BUTTER – MASŁO DO CIAŁA PAPAJA
OPAKOWANIE
Opakowanie niczym nie różni się od innych opakowań maseł The Body Shop – jest to kolorowy, zakręcany słoiczek wykonany z twardego materiału. Właśnie z tego typu opakowań najłatwiej wydobywa mi się zbite masła. Cena regularna produktu wynosi ok. 70 zł/200 ml.
KOLOR/KONSYSTENCJA/ZAPACH
Masło Papaja ma treściwą i zbitą konsystencję, według mnie najlepszą, jeśli chodzi o masła do ciała – nie jest twarde jak kamień, idealnie nabiera się je ze słoiczka i łatwo rozsmarowuje po ciele. Ma lekko łososiowy odcień. Zapach produktu po prostu miażdży! Po otwarciu opakowania czuć intensywną woń tropikalnej wyspy, jest to idealny produkt na lato! Dla mnie to miks aromatu mango, papai i ananasa.
SKŁAD
Water, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter (masło kakaowe), Butyrospermum Parkii (Shea Butter) (masło shea), Glycerin (humektant), Cetearyl Alcohol (emulgator), Glyceryl Stearate (emulgator), PEG-100 Stearate (substancja powierzchniowo-czynna), C12-15 Alkyl Benzoate (emolient), Ethylhexyl Palmitate (emolient tłusty), Cera Alba (Beeswax)(wosk pszczeli), Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil (olej sezamowy), Bertholletia Excelsa Seed Oil (olej z orzechów brazylijskich), Dimethicone (silikon), Caprylyl Glycol (emolient tłusty), Carica Papaya Seed Oil, Cyclomethicone (emolient), Phenoxyethanol (konserwant), Xanthan Gum (wpływa na lepkość), Fragrance (zapach), Limonene (substancja zapachowa), Disodium EDTA (stabilizator/konserwant), Tocopherol (wit. E, antyoksydant), Hexyl Cinnamal (substancja zapachowa), Linalool (substancja zapachowa), Sodium Hydroxide (regulator pH), Citronellol (substancja zapachowa), Citric Acid (kwas cytrynowy, regulator pH), Orange 4 (barwnik).
MOJA OPINIA
Już po pierwszym otwarciu opakowania byłam pewna, że z Papaja się polubimy! W zasadzie przeszkadzała mi tylko jedna rzecz – brak „sreberka” zabezpieczającego. Ale cudowny owocowo-tropikalny zapach i maślana konsystencja wszystko mi z miejsca wynagrodziły! Masło Papaja jest takie jak lubię, czyli bardzo gęste i treściwe, nie spływa, idealnie rozprowadza się po skórze, dobrze się wchłania, nie jest tłuste. Natomiast jeśli chodzi o skład, to nie ma co ukrywać – kosmetyki The Body Shop nie są w 100% naturalnymi produktami, choć przez wiele osób są za takie uważane. W maśle Papaja znajdziemy przykładowo PEG, silikony czy otoczony złą sławą Disodium EDTA. Dla mnie najważniejszy jest jednak fakt, że masło nie jest oparte na parafinie, a na maśle shea i maśle kakaowym, stąd idealnie sprawdzi się na suchej skórze (takiej jak moja!). Masło w swoim składzie zawiera również wosk pszczeli, olej sezamowy, olej z orzechów brazylijskich, olej z nasion papai czy wit. E, która działa antyoksydacyjnie. PS. Na stronie marki widnieje inny skład masła niż mój (podany powyżej), więc nie wiem, która wersja jest aktualna – czy moja, czy ze strony internetowej TBS.
Kwestie techniczne mamy już za sobą, a na pewno jesteście już bardzo ciekawi działania produktu (zwłaszcza po tak krzykliwym tytule postu). Otóż oczywistym jest, że tak treściwe masło po prostu musi doskonale nawilżać nawet suchą skórę. Robi to na tyle skutecznie, że na moich łydkach nie ma już „zadrapanych” odstających skórek, które powstają przy częstej depilacji tej części ciała. Wystarczy, że po goleniu zaaplikuję masło Papaja (smarując delikatnie nogi tylko z góry na dół, nie „pod włos”) i żadne podrażnienia czy przesuszenia nie pojawiają się na mojej skórze. Na dodatek nawilżenie suchych miejsc jest na tyle skuteczne, że nie muszę ponawiać aplikacji rano i mogę śmiało wskakiwać w sukienkę i iść w miasto bez obaw o suche skórki. Jeśli jednak zdecyduję się ponowić aplikację balsamu, to nogi przepięknie mienią się w słońcu (masło nie zawiera żadnych drobinek, chodzi o same nawilżenie). Efekt „glow” niczym z czerwonego dywanu gwarantowany ;)
Wiemy już, że masło Papaja nawilża, odżywia i zmiękcza skórę. Wypadałoby jeszcze na koniec dodać, że jest niesamowicie wydajne (używam go już 3 miesiąc), skóra po jego aplikacji nie lepi się, nie „ślizga”, kosmetyk nie brudzi ubrań i nie zapycha skóry. Myślę, że osoby z niezbyt wymagającą skórą mogą spokojnie używać go co któryś dzień, „sucharki” powinny raz dziennie lub co drugi dzień. Ponadto zauważyłam, że przy krótkich kąpielach w rzece, masło nadal pozostaje na skórze (jest więc poniekąd wodoodporne). Moim zdaniem, pomimo swej gęstości to produkt idealny zarówno na zimę jak i na lato.
PODSUMOWANIE
Nadejszła wiekopomna chwila – muszę przyznać, że masło do ciała The Body Shop Papaja dorównało w 100% mojemu maślanemu ideałowi, czyli wersji Moringa. Gdybym miała wybrać jedno z nich, nie wiem, na które bym obecnie postawiła. Oba działają i pachną po prostu obłędnie i są warte każdej wydanej na nie złotówki. Jeśli mimo wszystko przeraża Was cena produktów TBS, pamiętajcie, że można je zamówić taniej w internecie lub poczekać na liczne promocje w sklepach stacjonarnych (ja zaopatrzyłam się na promocji 2+1 gratis, do której wliczały się również produkty już wcześniej przecenione o połowę!), bo można upolować te masełka choćby za 30 zł.
Jakich produktów z The Body Shop mieliście okazję używać?
Powiązane wpisy:
Masło brzmi super, ale aż tak suchej skóry to nie mam i chyba byłoby zbyt treściwe 😊 Na razie jestem na etapie lżejszych produktów 😊
OdpowiedzUsuńWersja kusząca, ale na razie mam nadmiar różnych produktów do pielęgnacji. Często też stawiam na coś naturalnego :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te masełka z TBS.
OdpowiedzUsuńTego wariantu jeszcze nie miałam, ale z chęcią się na niego skuszę.
Taki wakacyjny :)
Pozdrowionka piątkowe :)
miałam masełko Moringa a teraz mam kokosowe :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego typu masła ! ;)
OdpowiedzUsuńKocham konsystencję tych produktów :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te masełka do ciała z TBS, ale tej wersji jeszcze nie miałam
OdpowiedzUsuńNa moje podrażnienia działają jedynie kosmetyki dla skóry atopowej reszta to tylko miziaki bez szału
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie masełka do ciała, to zdecydowanie produkty must have!
OdpowiedzUsuńmiałam i byłam zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńzapach mango, papai i ananasa to coś dla mnie<3
OdpowiedzUsuńNie używała nigdy ich produktów, ale to masło jest kuszące :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie kosmetyki. Masło w tej wersji musi pachnąć obłędnie!
OdpowiedzUsuńKiedyś bardzo chciałam mieć kosmetyki od TBS i te masła niezmiernie mnie kusiły. Jednak po zapoznaniu się ze składami stwierdziłam, że jednak mogę dostać takie sto procent natutelne dużo taniej i ochota od razu mi przeszła :)
OdpowiedzUsuńZapachem narobiłaś mi wielkiej ochoty. Uwielbiam różnego rodzaju, cytrusowe zapachy :P
OdpowiedzUsuńDawno temu miałam masełko chyba miodowe, ale to było ze dwa lata temu.
OdpowiedzUsuńmiałam kiedyś zapach kokosowy :D
OdpowiedzUsuńKonsystencja i zapach idealna dla mnie :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam ich masła i maseczki :) Muszę w końcu przetestować czy na moje nogi coś pomoże, bo póki co podrażnienia kremem klairs smaruje.
OdpowiedzUsuńMiałam kilka ich masełek ale zawsze w mini wersji.. ale tak to już ze mną jest, że zapachy mnie szybko nudzą. Ja znowu upodobałam sobie wersje różowy grapefrut, która wykończyłam z uśmiechem na twarzy, a pozostałe wersje szybko mnie męczyły. Jednak po takie 200 ml opakowanie nie sięgnęłabym bo to dla mnie za dużo ;-D
OdpowiedzUsuńMam krem do rąk grapefruitowy TBS i faktycznie zapach jest boski :D
UsuńNie miałam jeszcze, ale wygląda zachęcająco.
OdpowiedzUsuńWłaśnie w tej chwili używam tego masła i jak na razie, po marakui, jest to mój ulubiony zapach :D Dobrze nawilża, pięknie pachnie, przyjemnie się wchłania, a na promocji cena jest przystępna - więcej mi nie trzeba :D
OdpowiedzUsuńDokładnie, jest po prostu świetny pod każdym względem :D
UsuńChyba mnie skusiłaś:))
OdpowiedzUsuńUalalla jestem jak najbardziej za ! Uwielbiam Masełka, a to mi się bardzo podoba. Ma fajną konsystencję :) Buziaki :*
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłabym się z nim polubić! :) Jaka jest różnica smarowania pod włos?
OdpowiedzUsuńPonoć po depilacji powinno się suszyć ciało zgodnie z kierunkiem wzrostu włosa i smarować tak samo, bo robienie czegokolwiek pod włos podrażnia skórę :P Muszę przyznać, że u mnie się to sprawdza - od kiedy robię wszystko zgodnie z kierunkiem wzrostu nie mam żadnych podrażnień ;)
UsuńNie miałam nic z TBS, ale masła są na mojej liście (nie lubię tego typu produktów, ale te są tak zachwalane, że po prostu muszę przekonać się na własnej skórze jak działają).
OdpowiedzUsuńOj chciałabym je :) Uwielbiam taką konsystencję i zapach na pewno by mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńBrzmi i wygląda apetycznie :P A do tego działanie jest zacne więc jest super :D
OdpowiedzUsuńPo depilacji Lumeą moje nogi są suche jak pustynia 😄 Przypomniałam sobie zapach papaii i w tym momencie ubieram się i lecę po to masełko do sklepu! WWW.RINROE.COM
OdpowiedzUsuńLubię masełka do ciała oj lubię :]
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa tego zapachu :)
OdpowiedzUsuńMam wersję z miodkiem, w miniaturze i aż szkoda mi go używać inaczej niż na dłonie, działa cudownie :D
OdpowiedzUsuńŻadnego z ich produktu jeszcze nie miałam a z chęcią wypróbowałambym coś ciekawego może akurat to masełko wpadnie mi w ręce :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te masełka :) moim ulubionym jest mango, uwielbiam ten zapach!
OdpowiedzUsuńMango mam w zapasie :D
Usuńcena mnie odstrasza
OdpowiedzUsuńNie znam, ale bardzo chętnie się z nim zapoznam :)
OdpowiedzUsuńSłyszę o tym produkcie po raz pierwszy - świetnie, że tak fajnie się i Ciebie sprawdził :-)
OdpowiedzUsuńmialam kiedys ale szalu nie bylo:)
OdpowiedzUsuńTen zapach jest boski
OdpowiedzUsuńKosmetyki The Body Shop kuszą mnie już od kilku miesięcy, chyba po wypłacie udam się na mały shopping :).
OdpowiedzUsuńNo rzeczywiście brzmi super! A ja się dalej na nic TBS nie skusiłam... ah :P
OdpowiedzUsuńWydaje się naprawdę dobrym produktem ale 70zł to lekka przesady jak dla mnie :D
OdpowiedzUsuńZa 70 zł nigdy nie kupiłam ;)
UsuńChetnie bym wyprobowala ten rodzaj. Brzmi bardzo kuszaco :)
OdpowiedzUsuńJa mam mleczko do ciała z linii Moringa i też jest bardzo fajne, choć lekkie:) Masło Papya wąchałam, pięknie pachnie:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach masła Moringa :)
UsuńUwielbiam masła do ciała, a jak pięknie pachną to już w ogóle! :)
OdpowiedzUsuńAleż pięknie wygląda ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tego produktu. :-)
OdpowiedzUsuńAleż piękne opakowanie, jego kolorystyczna energia działa również na mnie! Domyślam się, że zawartość jest równie dobra, zwłaszcza sam zapach :-)) Miałam kiedyś wersję malinową i chyba kwiat wiśni i zarówno z jednego jak i z drugiego masełka byłam zadowolona! Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńMaliny i kwiatu wiśni nie miałam ;)
Usuń