11/03/2017

REGENERUJĄCA MASKA NA DŁONIE I ZŁUSZCZAJĄCE SKARPETKI NA STOPY (UWAGA, OBRZYDLIWE ZDJĘCIA!)


Tak, to jest właśnie ten dzień, gdy zdecydowałam się wrzucić do sieci obrzydliwe zdjęcia. Może stało się tak dlatego, że listopad w tym roku też jest brzydki, więc przynajmniej nie będzie wywoływało to żadnego dysonansu u moich Czytelników. W każdym razie, jeśli jesteście ciekawi, jak spisały się u mnie regenerujące rękawiczki do dłoni oraz złuszczające skarpetki do stóp marki L’Biotica, to zapraszam! Ps. Jeżeli coś jecie w tym momencie, to lepiej przestańcie.

L’BIOTICA REGENERUJĄCA MASKA NA DŁONIE




OPAKOWANIE

Foliowe rękawiczki zamknięte są w szczelnym foliowym opakowaniu, które z kolei zapakowane zostało w sporych rozmiarów kartonik. Jedno opakowanie zawiera jedną parę rękawiczek.


RĘKAWICZKI

Same rękawiczki są nie do końca przemyślane, chyba, że akurat mi trafiła się wadliwa para, ponieważ wyobrażałam sobie, że są suche na zewnątrz i mokre w środku. Rzeczywistość okazała się być zgoła inna, ponieważ calutkie rękawiczki były mokre, co znacznie utrudniało ich noszenie. Na plus zaliczam to, że są bardzo dobrze nasączone.


APLIKACJA

Aplikacja rękawiczek jest utrudniona, ponieważ tak jak wspomniałam wyżej, są one mokre z obu stron. Poradziłam sobie z nimi w ten sposób, że naciągnęłam je na dłonie, a następnie na rękawiczki założyłam zwykłe foliowe woreczki, by nie brudzić wszystkiego wokół w trakcie noszenia. Następnie trzymałam je na dłoniach ok. 30 minut, zdjęłam, a pozostały nadmiar „esencji” wtarłam w dłonie.


SKŁAD

Aqua, Glycerin, Cetyl Ethylhexanoate, Sesamum Indicum Seed Oil, Propylene Glycol, Sodium Hyaluronate, Urea, Collagen, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Calendula Officinalis Flower Extract, Chamomilla Recutita Flower/leaf Extract, Portulaca Extract, Carthamus Tinctorius Seed Extract, Helianthus Annuus Seed Extract, Caprylic/Capric Triglyceride, Polysorbate, Cetyl Alcohol, Betaine, Glyceryl Stearate, Triethanolamine, Disodium EDTA, Panthenol, Dipotassium Glycyrrhizate, Hydrolyzed Oat Protein, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Honey Extract, Petrolatum, Dimethicone, Sorbitan Sesquioleate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Carbomer, Salicylic Acid, Propylparaben, Tocopheryl Acetate, Butylparaben, Centella Asiatica Extract, Parfum, Avena Sativa Kernel Extract


OBIECANE EFEKTY

Intensywnie regeneruje i odżywia zniszczoną i przesuszoną skórę. Przywraca skórze miękkość i delikatność. Rozjaśnia, eliminuje plamy i przebarwienia, przywraca jednolity koloryt.

MOJA OPINIA

Od kiedy regenerujące rękawiczki L’Biotica pojawiły się w moich kosmetycznych zapasach od razu chciałam je wypróbować. Rzeczywistość niestety rządzi się swoimi prawami i choć zarówno skarpetki złuszczające jak i rękawiczki trafiły do mnie w tym samym czasie, to skarpetki zdążyłam wykorzystać latem, a rękawiczki przeleżały w szafie aż do jesieni. Wszystko przez to, że ciężko mi usiedzieć 30 minut na tyłku z ofoliowanymi dłońmi nic nie robiąc. Całe szczęście przydarzył mi się wieczór z Belfrem 2 i Watahą 2, który był idealnym momentem na przetestowanie rękawiczek. Zafoliowałam się więc i czekałam na cudowne regenerujące efekty…


Ale najpierw przyjrzyjmy się składowi – bez wątpienia jest on bardzo długi i bogaty. Zawiera m.in. glicerynę, olej sezamowy, kwas hialuronowy, mocznik, kolagen, masło shea, ekstrakt z kwiatów nagietka lekarskiego, ekstrakt z rumianku, ekstrakt z portulaki, ekstrakt z krokosza barwierskiego, olej z nasion słonecznika, hydrolizowane proteiny owsiane, ekstrakt z liści rozmarynu, ekstrakt z miodu, wazelinę, wit. E, ekstrakt z wąkroty azjatyckiej czy ekstrakt z nasion owsa. Można by rzec, że skład jest rzeczywiście „na bogato”. Niestety nie jest to produkt naturalny, ponieważ znajdziemy w nim również silikon czy parabeny. Mimo wszystko moim zdaniem skład powinien dawać efekty.



Jak było z tymi efektami? Po zdjęciu rękawiczek dłonie faktycznie były niesamowicie nawilżone, odżywione i zregenerowane. Przejawiało się to zwłaszcza tym, że były bardzo gładkie i miękkie w dotyku, niczym pupcia niemowlaka. Choć starałam się nie myć po zabiegu dłoni, to wiadomo, że choćby po wizycie w toalecie rączki myć trzeba. Mimo wszystko nie zauważyłam, by mycie dłoni po aplikacji rękawiczek skutkowało jakimkolwiek przesuszeniem skóry. Jak więc widzicie zapowiadało się pięknie, ale… wyszło jak zwykle ;) Już następnego dnia nie było widać śladu po żadnym regenerującym działaniu, dłonie przesuszały się jak zawsze i w ogólnym, długotrwałym rozrachunku maska nie wpłynęła na kondycję moich dłoni. Muszę w tym miejscu podkreślić, że moje dłonie są wybitnie suche, więc może na „normalnych” maska spisałaby się o niebo lepiej.

L’BIOTICA ZŁUSZCZAJĄCA MASKA DO STÓP



OPAKOWANIE

Podobnie jak w przypadku rękawiczek, skarpetki umieszczone są w szczelnej folii, która z kolei chroniona jest przez kartonikowe opakowanie. Jedno opakowanie zawiera jedną parę skarpetek złuszczających.


SKARPETKI

Bardzo ucieszył mnie fakt, że nie są nasączone z obu stron, tylko od wewnątrz, bo znacznie utrudniałoby to funkcjonowanie po ich założeniu. I tak nie było lekko, ponieważ w trakcie otwierania skarpetka lekko mi się rozdarła i każdy krok groził wylaniem płynu złuszczającego na panele. Dlatego zalecam ostrożność.


APLIKACJA

Aby polepszyć działanie skarpetek i zapobiec ewentualnemu poślizgnięciu, marznięciu stóp, itp. na foliowe skarpetki naciągnęłam dodatkowo zwykłe skarpety. Skarpetki złuszczające trzymałam na stopach ok. 70 minut. Po ich zdjęciu umyłam stopy ciepłą wodą.


SKŁAD

Alcohol, Aqua, Propylene Glycol, Lactic Acid, Isopropyl Alcohol, Urea, Glycolic Acid, Betaine, Anthemis Nobilis Flower Extract, Citrus Limon (Lemon) Fruit Extract, Carica Papaya (Papaya) Fruit Extract, Pyrus Malus (Apple) Fruit Extract, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Extract, Triclosan, Salicylic Acid, Menthol, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Disodium EDTA, Parfum.


OBIECANE EFEKTY

Skutecznie usuwa martwy, zrogowaciały naskórek. Normalizuje cykl złuszczania, wspomaga odnowę, regeneruje i intensywnie wygładza skórę stóp. Regularnie stosowana zapobiega powstawaniu silnych zrogowaceń.

MOJA OPINIA

Przyznam bez bicia – bałam się tych skarpetek. Bałam się ich jak cholera! Wyobrażałam sobie, że wypali mi stopy do mięsa i stanę się kaleką do końca życia. Nie muszę chyba dodawać, że oczywiście tak się nie stało i strach ma wielkie oczy :P Choć muszę przyznać, że już sama aplikacja do przyjemnych nie należała – po nałożeniu złuszczających skarpetek z każdą minutą robiło mi się coraz bardziej zimno w stopy. Ponadto podczas chodzenia (a raczej powolnego dreptania, bo chodzić za bardzo się nie dało) czułam jak płyn przelewa mi się między palcami i było to naprawdę dziwne uczucie. Bardzo niewygodne jest sztuczne siedzenie w miejscu z obiema stopami na ziemi. Niemniej cel uświęca środki i „trzeba cierpieć, żeby być piękną”. Przynajmniej tak mówią ;)


Przejdźmy do składu skarpetek, choć nie mam pojęcia, jak powinien wyglądać, ponieważ były to moje pierwsze skarpetki złuszczające. W każdym razie w składzie znajdziemy m.in. alkohol, glikol propylenowy, kwas mlekowy, mocznik, kwas glikolowy, betainę, ekstrakt z kwiatów rumianu rzymskiego, ekstrakt z cytryny, ekstrakt z papai, ekstrakt z jabłka, ekstrakt z owoców pomarańczy, triklosan, kwas salicylowy i mentol (stąd to uczucie zimna…). Mamy tu więc sporo kwasów i ekstrakty o działaniu złuszczającym (np. papaja).


Jak prezentują się efekty możecie zobaczyć na zdjęciach poniżej. Trochę przerażające czyż nie? ;) Ale do rzeczy. Nie miałam odwagi trzymać skarpetek przez 90 minut (żeby nie było „do mięsa” :p), więc krakowskim targiem stanęło na 70 minutach. Prawdziwe efekty zaobserwowałam dopiero tydzień do dwóch tygodni po zabiegu – skóra zaczęła się niemiłosiernie łuszczyć aż po kostki (bo tak naciągnęłam skarpety!). Wyglądało to bardzo nieestetycznie w środku lata, ale to moja wina, powinnam przeprowadzić zabieg wcześniej. Skóra złuszczała się przez ok. 2 tygodnie i proces ten znacznie przyspieszyło skakanie po rzecznych kamieniach, które zadziałały niczym peeling mechaniczny na powstałe skórki. Więc jeśli jesteście hardcorami tak jak ja, polecam spacerek po kamienistej plaży, by przyspieszyć efekt złuszczania. Poza tym przez dwa tygodnie nieustannie skubałam skórki, ponieważ przypominały te po zbyt mocnej opaleniźnie i schodziły bezboleśnie. W zasadzie skarpetki zmieniły mnie w wiecznie obdzierającą się ze skóry przebrzydłą masochistkę. 


Gdy już udało mi się obedrzeć się ze skóry, to stopy wyglądały naprawdę imponująco. Były gładkie i miękkie jak jeszcze nigdy w życiu. Zwłaszcza skóra na piętach przejawiała zupełnie nową jakość, nie odróżniała się od reszty stopy, wszystkie zrogowacenia i zgrubienia zniknęły. Nie udało mi się nigdy osiągnąć takich efektów pumeksem. Bez wątpienia skarpetki zadziałały na moje stopy. Niestety efekt super gładkich stóp utrzymywał się u mnie jakieś dwa tygodnie, a potem skóra znów zaczęła twardnieć.


PODSUMOWANIE

Zarówno skarpetki złuszczające jak i rękawiczki dały u mnie widoczne efekty. Niestety były one bardzo krótkotrwałe, więc nie wiem, czy zdecyduję się na nie ponownie. Gdybym miała wybierać między tymi produktami, to wolałabym wrócić jednak do skarpetek złuszczających, niż do rękawiczek.






Używacie tego typu produktów?







64 komentarze:

  1. Ja używałam już kilkakrotnie takich skarpetek z innych firm i u mnie to nie działało. Na dłonie chętnie bym taką maskę zrobiła ponownie, bo miałam ją już, choć tak jak piszesz na drugi dzień efekt jest już słaby i dłonie się przesuszają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To były moje pierwsze skarpetki złuszczające i jak widać zadziałały ;)

      Usuń
  2. Uwielbiam maseczki złuszczające do stóp - efekty może i nie są wieczne, ale wolę to niż zabawę z pumeksem :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno nie sięgam po takie skarpetki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rękawiczki nigdy mnie nie kusiły - miałam nawet jakiejś innej firmy, ale szału nie było. Wolę już za tą cenę zwykły cen który da podobne, albo i lepszy efekt, a cenowo wychodzi bardziej ekonomicznie :D Skarpetki miałam dokładnie tej firmy i byłam bardzo zadowolona z efektu - muszę do nich wrócić ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie wiem czemu ale jakoś nie mogę się przekonać do takich produktów

    OdpowiedzUsuń
  6. skarpetek jestem ciekawa, ale jeśli chodzi o rękawiczki to wole sprawdzony krem i zwykle bawełniane rękawiczki na noc ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba już z dwa lata nie sięgałam po złuszczające skarpetki. Muszę kupić kolejną parę z Purederm, u mnie dawały świetne rezultaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze jest potem to skubanie skórek - jest uzależniające :P

      Usuń
  8. Bardzo fajnie się zapowiada.
    Po prostu uwielbiam regenerację łapek, więc się piszę.
    Taką formę zresztą też uwielbiam! ...i to jeszcze jak.
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje dłonie też zazwyczaj wołają o pomstę do nieba :P

      Usuń
  9. Późną wiosną po raz pierwszy zakładałam skarpetki złuszczające LC+ i efekt utrzymywał się dosyć długo - byłam zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  10. Marka jest mi nieznana, ale kosmetyk nie da się ukryć, że intryguje :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam kiedyś peelingująca maska na dłonie w postaci nasączonych rękawiczek i musze przyznać, że są naprawdę warte wypróbowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Peelingującej maski na dłonie jeszcze nie miałam :D

      Usuń
  12. Nigdy jeszcze nie używałam takich masek. :|

    OdpowiedzUsuń
  13. ;)Przekonałaś mnie do skarpetek na stopy

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja raczej bym się nie zdecydowała ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Odpowiedzi
    1. Przepraszam, jeśli kogoś brzydzi, ale tak to właśnie wygląda ;)

      Usuń
  16. nie wiem czy warto cierpiec dla tak krotkotrwalych efektow ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie cierpienie jest tylko pod względem estetycznym :P

      Usuń
  17. Ja miałam kiedyś jedne skarpetki i efektów prawie wcale. Chyba mam jakąś oporną skórę...

    OdpowiedzUsuń
  18. Widziałam już bardziej obrzydliwe zdjęcia po skarpetkach, takie grube schodzące płaty :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Właśnie szukam takich skarpetek złuszczających;)

    OdpowiedzUsuń
  20. W to lato (tak, też nie pomyślałam o konsekwencjach) użyłam tych skarpetek i nie byłam zadowolona z efektu. Ten bowiem był znikomy :(

    OdpowiedzUsuń
  21. bardzo lubię te skarpetki z L'biotici, chociaż bardziej wolę Lirene, bo szybciej zaczyna się złuszczanie i szybciej mija, a efekt taki sam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę, może w przyszłym roku wypróbuję Lirene ;)

      Usuń
  22. Miałam kiedyś takie skarpetki i też niestety zaaplikowałam sobie na lato. Mnie się podoba ten efekt i muszę pamiętać, żeby przed następnymi wakacjami sobie zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  23. Szkoda, że efekt jest tak krótkotrwały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jakbym dłużej potrzymała (do maksymalnego czasu na opakowaniu), to efekt byłby lepszy ;)

      Usuń
  24. Skarpetki mnie zaciekawiły, dlatego wielka szkoda, że efekt był krótkotrwały. Mimo to może po nie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja też wolę te skarpetki złuszczające ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Skarpetki mnie bardzo ciekawią :) I chyba w końcu się przełamie i spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że warto się przełamać, bo choć wygląda to nieciekawie, to jednak nie boli ;)

      Usuń
  27. Użyłam skarpetek i miałam podobne odczucia do Twoich. Na pewno pojawia się pewien niepokój czy aby nic się stanie, skoro tam są kwasy. Najlepiej nie przesadzić i czasem i trzymać się instrukcji.

    OdpowiedzUsuń
  28. Łeeee weszłam skuszona obietnicą obrzydliwych zdjęć i.. nic ;D Dwie, trochę złuszczone stópki. Ale przypomniałaś mi o tym zabiegu, wykonuje go 2-3 razy w roku kiedy już nosimy skarpety i pełne buty. Wszędzie mam potem tą schodzący naskórek. Żeby to przyśpieszyć często moczę stopy w ciepłej wodzie, to pomaga ;)
    Skarpetki L'biotica to jedne z lepszych skarpetek złuszczających.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale chyba nie każdy wie, że skóra może się złuszczać po kostki i nici z odkrytych butów :D

      Usuń
  29. Miałam już kila razy skarpetki złuszczające i niektóre działają, niektóre nie.. ale ich efekt jest krótki, szybko wracają do poprzedniego stanu :)

    OdpowiedzUsuń
  30. ee obrzydliwa jest zawartosc pampersa;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Używałam dwóch różnych skarpetek złuszczających i z jednych byłam bardzo zadowolona, z drugich nie do końca- te wydają się być dobre, widząc że faktycznie coś złuszczają. Ale różnie z nimi bywa, moja przyjaciółka dwa razy po ich użyciu wylądowała na pogotowiu z zakażeniem po obtarciu butem jakiś czas po ich aplikacji...

    OdpowiedzUsuń
  32. Ja chetnie wyprobowalabym te skarpetki.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy konstruktywny komentarz!

Copyright © MAKE-UP FULL OF COLORS , Blogger