Na pewno znacie powiedzenie, że jeśli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Ludzie często dzielą się na tych, którzy kupują kosmetyki uniwersalne (np. stosują jeden krem do twarzy, ciała, dłoni, stóp) oraz tych, którzy stawiają na produkty specjalistyczne, celowane w konkretne potrzeby swojej skóry. Sama zaliczam się do tej drugiej grupy, dlatego z rezerwą podchodzę do kosmetyków typu 100w1. Jakiś czas temu trafiły do mnie tusze z czynnikiem stymulującym wzrost rzęs Joanny, które w zasadzie można by nazwać tuszoodżywkami, bo to właśnie takie produkty 2w1. Jak sprawdziły się w praktyce?
JOANNA MULTILASHES – TUSZ Z CZYNNIKIEM STYMULUJĄCYM WZROST RZĘS
Na serię Joanna Multilashes składa się w sumie osiem produktów: serum stymulujące wzrost rzęs, serum zagęszczające brwi, trzy koloryzujące korektory do brwi (różne odcienie), stylizujący żel do brwi oraz dwa tusze stymulujące wzrost rzęs, które właśnie dziś zamierzam Wam przedstawić.
Z kwestii technicznych: oba tusze stymulujące wzrost rzęs mają czarny kolor, różnią się przede wszystkim rodzajem szczoteczek – producent pomyślał o tym, że kobiety dzielą na te, które preferują szczoteczki tradycyjne oraz na te, które wolą szczoteczki silikonowe. Mi osobiście zawsze łatwiej operować tradycyjnymi szczoteczkami, bo silikonowe często wbijam sobie w oko ;) Tak też było i tym razem – z tradycyjną szczoteczką szło mi łatwo, a silikonowa lubiła dziabnąć w oko. Warto w tym miejscu nadmienić, że tradycyjna szczoteczka jest ogromna, większa od samego oka, więc początkowo jej wielkość może wywołać u użytkownika konsternację – ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Każda z maskar zapakowana jest w dodatkowe zabezpieczające kartonikowe opakowanie. Wersja tradycyjna jest zapakowana w kartonik w kolorze czarnym, natomiast wersja z silikonową szczoteczką ma wyraźne różowe akcenty na opakowaniu. Obie maskary wyraźnie różnią się między sobą również samym wyglądem: tradycyjna wersja ma srebrną nakrętkę, a silikonowa – różową. Każdą z nich należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia.
Zazwyczaj nie wnikam w skład maskar, jednak tym razem mamy do czynienia z tuszami, które zawierają „czynnik stymulujący wzrost rzęs”, więc myślę, że warto zerknąć na skład:
Aqua, Synthethic Beeswax, CI 77499, Acrylates / Octylacrylamide Copolymer, Acacia Senegal, Cyclopentasiloxane, Paraffin, Stearic Acid, VP/Eicosene Copolymer, Polybutene, Glyceryl Stearate, Palmitic Acid, Triethanolamine, Butylene Glycol, Copernica Cerifera Cera, Propanediol, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Arginine, Lactic Acid, Glycine Soja Germ Extract, Triticum Vulgare Germ Extract, Phenoxyethanol, Ascorbyl Palmitate, Hydroxyethylcellulose, Ethylhexylglycerin, Scutellaria Baicalensis Root Extract, Sodium Benzoate, Gluconolactone, Calcium Gluconate.
Z ciekawszych składników widzę tu wosk karnauba, panthenol, witaminę E, argininę, która odpowiada za pobudzenie wzrostu włosów (czyli w tym przypadku rzęs), wyciąg z kiełków soi, wyciąg kiełków pszenicy czy też wyciąg z korzenia tarczycy bajkalskiej.
Na opakowaniu maskar producent deklaruje, że przyczynią się one do zwiększenia gęstości i grubości rzęs, redukcji ich wypadania oraz, że zapewnią podkreślone, wydłużone i podkręcone rzęsy. I w tym miejscu przyznam, że będę totalnie nieobiektywna, ponieważ… naprawdę polubiłam tradycyjną maskarę i ciężko mi na nią narzekać ;) Nie cierpię, gdy po użyciu maskary mam krótkie, grube i posklejane rzęsy sterczące do przodu niczym kikuty. A w przypadku maskary Joanna Multilashes mam pięknie wydłużone i – co najważniejsze! – perfekcyjnie rozdzielone rzęsy bez grudek. Każdy, kto tuszuje rzęsy wie, że maskary tuż po otwarciu potrafią mieć naprawdę mokrą i lepiącą formułę, przez którą koszmarnie sklejają rzęsy. Z tuszem Joanny nie miałam takiego problemu, nigdy nie musiałam nawet wyczesywać go czystą szczoteczką. Zgodnie z obietnicą producenta rzęsy były ładnie podkreślone, wydłużone i podkręcone. Szkopuł jednak tkwi w tym, że prawie w ogóle nie były pogrubione. Mamy więc w tym przypadku do czynienia z maskarami wydłużającymi rzęsy bez znaczącego ich pogrubienia, co możecie zauważyć na zdjęciach.
Nie jest tajemnicą, że na moje krótkie i cienkie rzęsy od lat aplikuję jednocześnie dwie różne maskary. Nigdy nie zadowala mnie efekt po zaaplikowaniu jednej. Dlatego też maskara Joanny z tradycyjną szczoteczką idealnie wpisuje się w mój rytuał – najpierw aplikuję tusz stymulujący wzrost rzęs Joanny, który pięknie wydłuża moje krótkie rzęsy bez sklejenia ich, dzięki czemu mogę spokojnie zaaplikować na nią drugą maskarę (jakąkolwiek), która dodatkowo wydłuży i pogrubi rzęsy bez obaw o nieestetyczne grudki. Jak dla mnie jest to rozwiązanie idealne, tym bardziej, że Joanna Multilashes kosztuje zaledwie… ok. 10 zł!
Żeby oddać cesarzowi co cesarskie, muszę również wspomnieć, że maskara Joanna Multilashes nie osypywała się w ciągu dnia, nie odbijała na górnej powiece oraz łatwo zmywała w momencie demakijażu. W trakcie ok. dwóch miesięcy użytkowania zaobserwowałam zmniejszone wypadanie rzęs oraz kilka nowych sztuk, które dopiero zaczynają rosnąć. Maskara nie uczuliła mnie oraz nie powodowała żadnych podrażnień czy łzawienia oczu.
PODSUMOWANIE
Nie jest tajemnicą, że moim faworytem od początku była wersja z tradycyjną szczoteczką. Choć jest olbrzymich rozmiarów perfekcyjnie rozdzielała moje rzęsy pięknie je wydłużając. Minus stanowi fakt, że słabo pogrubia rzęsy. Nie stanowi to jednak dla mnie większego problemu, ponieważ od lat stosuję patent polegający na aplikacji dwóch różnych maskar jednocześnie, a Joanna Multilashes idealnie nadaje się jako „baza”, bo wydłuża rzęsy bez pozostawiania grudek. Pod tym względem jest to jedna z lepszych maskar, jakie miałam. W trakcie jej użytkowania zmniejszyło się wypadanie moich rzęs, a nawet pojawiły się nowe. Jestem pod wrażeniem, że produkt za jedyne 10 zł może dawać takie efekty.
Produkty otrzymałam w ramach współpracy, jednak nie wpłynęło to na moją opinię, bo efekty albo są widoczne albo nie.
Macie już swój ulubiony tusz, czy może wciąż poszukujecie ideału?
Niska cena i widoczne efekty, bardzo przyjemne produkty.
OdpowiedzUsuńja chyba boje sie takich szczot;P
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, nie każdemu przypasują :)
UsuńFajnie się prezentuje, może przy jakiejś okazji sięgnę po którąś, chociaż odżywek i stymulatorów nie szukam. Od dłuższego czasu przyjaźnię się z naturalnym serum do rzęs od e-fiore i jestem z niego mega zadowolona =) Po raz pierwszy widać u mnie rzęsy na dolnej powiece i nie kończy się to tak, jak w przypadku tradycyjnych odżywek (jak odstawię je chociaż na dwa dni to połowa rzęs od razu mi wypada xD)
OdpowiedzUsuńU mnie dolne rzęsy bez odżywki są dłuższe od górnych :D
Usuńnie miałam go a zapowiada się świetnie! :D
OdpowiedzUsuńBardzo się z nimi polubiłam :)
UsuńBiorąc pod uwagę cenę, to warto spróbować, nawet jeśli nie zadziała, to nie żal kasy :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę :)
UsuńEfekt jaki pokazałas na zdjęciu jest naprawdę super ! :)
OdpowiedzUsuńJa z natury mam długie i grube rzęsy więc nie używam żadnych odżywek ale moim ulubieńcem wśród tuszów do rzęs to zdecydowanie maybeline kolor żółty <3
Popatrz, a ja nigdy nie miałam żółtego tuszu od Maybelline ;)
UsuńOstatnio mam tyle serum do rzes, ze nie skorzystam, chociaz ciekawe produkty:)
OdpowiedzUsuńU mnie też ze dwa czekają jeszcze w kolejce ;)
UsuńBrzmi bardzo ciekawie, też chętnie bym ją wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie wydłużają i rozdzielają moje rzęsy :)
UsuńSklad maja nie najgorszy i daja fajny efekt :D
OdpowiedzUsuńDobrze napisane :D
UsuńTanio :D A skład spoko.
OdpowiedzUsuńSame plusy ;)
UsuńJako baza pod ulubiony tusz, to sądzę, że zdaje egzamin, bo solo też bym nie nałożyła :) Ja obecnie lubię się z maskarą Avon Super Shock Volume :)
OdpowiedzUsuńDawno nie miałam tuszu z Avon :D
Usuńta silikonowa szczoteczka przypadła mi do gustu:)
OdpowiedzUsuńA mi tradycyjna :D
Usuńprzydatna rzecz ^^
OdpowiedzUsuńświetny blog
obserwuje:)
malusiawerusia.blogspot.com
Też jestem raczej w tej drugiej grupie, ale po Twojej recenzji chętnie bym j wypróbowała, bo wydaje się naprawdę fajna, zwłaszcza za taką cenę :) Na razie używam odżywki z Eveline i na to tusz :)
OdpowiedzUsuńZ odżywką Eveline coś mi nie pykło niestety :P
UsuńJa jestem wierna Maybelline New York :)
OdpowiedzUsuńLubię ich Lash Sensational ;)
UsuńOd jakiegoś czasu moje rzęsty stały się słabe i cieńsze więc postanowiłam zadziałać i szukać czegoś żeby to poprawić :) ten wpis spadł mi z nieba :D
OdpowiedzUsuńOby pomogło! :)
UsuńJa sceptycznie podchodzę do takich nowinek i średnio wierzę w te obietnice :)
OdpowiedzUsuńMi efekt się spodobał :)
Usuńfajne te maskary :) jak mi się moja skończy to wypróbuję :) też zawsze nakładam 2 różne haha :)
OdpowiedzUsuńNajlepszy patent :D
UsuńO jaka niska cena :) Aż chce się spróbować ! Może je znajdę jutro w drogerii :)
OdpowiedzUsuńJeszcze ich nie widziałam w drogerii, ale zaglądam za nimi :D
UsuńNie słyszałam wcześniej o nich :)
OdpowiedzUsuńJest czego żałować ;)
UsuńJa raczej bym sie nie skusila
OdpowiedzUsuńSzukam właśnie czegoś skutecznego, ten kosmetyk zachęca i ceną i efektami ☺
OdpowiedzUsuńZapraszam na walentynkowe rozdanie ❤
Miło mi to słyszeć :)
UsuńRzeczywiście dość niedrogi produkt. Może kupię na próbę, bo efekt jest fajny.
OdpowiedzUsuńSama z chęcią powrócę do tej maskary :)
UsuńCzasem lubię używać produktów uniwersalnych, a czasem tych specjalnego przeznaczenia. Dla mnie najważniejsze jest faktyczne działanie danego kosmetyku. :) Ciekawa jestem tego tuszu, gdyż na punkcie tuszy mam bzika ;)
OdpowiedzUsuńPonoć tusze są najczęściej kupowanymi kosmetykami ;)
UsuńBardzo lubię takie duże szczoteczki :)
OdpowiedzUsuńTeż tak mam :)
UsuńJa nie mam swojego ulubionego tuszu, nie przywiązuje się więc chętnie sięgnę i po ten :)
OdpowiedzUsuńRównież lubię testować nowe tusze :)
UsuńNie znam ich, ale skoro są efekty, choć zdecydowanie wolę silikonowe szczoteczki. Jestem tylko ciekawa co moje oczy na nią, ale póki nie kupię to się nie przekonam :P
OdpowiedzUsuńNiestety niczego nie mogę zagwarantować, bo nie mam wrażliwych oczu ;)
UsuńNie spodziewałam się, że faktycznie będzie można zaobserwować jej działanie pielęgnacyjne! Może skuszę się na wersję z klasyczną szczoteczką :)
OdpowiedzUsuńTeż preferuję klasyczne :)
UsuńChyba go wypróbuję , a może akurat pomoże :D
OdpowiedzUsuńZapraszam marrstyle.blogspot.com
Mam taką nadzieję ;)
UsuńCiekawa jestem czy by mi się go przyjemnie używało.
OdpowiedzUsuńByć może ;)
Pozdrowionka serdeczne :)
Niczego nie da się zagwarantować, ale przynajmniej nie zbankrutujesz ;)
UsuńTo niewiarygodne, jakie produkty ludzie są w stanie wymyślić :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się ;)
UsuńDawno w Rossmannie nie byłem musze przyznać
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy są dostępne w Rossku, nie widziałam ;)
Usuńmam, czekają w zapasach jeszcze... bardzo jestem ich ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie jestem ciekawa opinii :D
UsuńJak na tusz za 10 złotych wyglądają całkiem spoko :) U mnie pewnie by się nie sprawdziły, bo nie lubię kombinowania z dwiema maskarami, ale nawet solo ie wyglądają na ok tak źle :)
OdpowiedzUsuńSolo wyglądają bardzo ładnie, ale osobiście preferuję mocniejsze pogrubienie :) Dlatego używam zawsze dwóch różnych maskar :D
UsuńPrzydatne kosmetyki, więc mogłabym je wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMiło mi to słyszeć :)
UsuńNigdy nie miałam czegoś podobnego.
OdpowiedzUsuńJa również ;)
UsuńWydłuża faktycznie ładnie... ale stosowanie dwóch tuszów to nie dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuńU mnie to od lat standard :D
UsuńRozdzielenie jest dla mnie istotne :)
OdpowiedzUsuńDla mnie również, nienawidzę grudek :P
UsuńBardzo ciekawe kosmetyki:) Jestem zwolenniczką tradycyjnych szczoteczek :)
OdpowiedzUsuńWięc mamy tak samo ;)
UsuńBardzo ciekawe, za takie pieniądze musimy wypróbować :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie :D
UsuńTo prawda :)
OdpowiedzUsuń