Chyba nie muszę pytać czy też tak czasem macie, że naczytacie/nasłuchacie się samych pozytywów na temat konkretnych produktów i już wiecie, że po prostu musicie je mieć, bo bez nich Wasze życie nie będzie już takie samo? No dobra, trochę pojechałam po bandzie, ale fakt faktem, że znów dałam się wkręcić w zakup „hitów” blogosfery i znów tego żałuję… A chodzi mi dokładnie o…
KOSMETYCZNE KOSZMARKI Z ŁAZIENKI
DOVE PURELY PAMPERING NOURISHING BODY WASH PISTACHIO CREAM WITH MAGNOLIA – w teorii cudowny niebiańsko pachnący nawilżający żel pod prysznic. W praktyce kompletnie się u mnie nie sprawdził i to pod każdym względem. Ale od początku… Konsystencja: jest gęsta i to bardzo gęsta. Rozprowadzanie żelu na ciele przypomina wsmarowywanie treściwego balsamu do ciała. I wszystko byłoby pięknie, gdyby do tego mył. Ale on jedynie oblepia moje ciało, praktycznie się nie pieniąc, a ja czuję jakbym się w ogóle nie wymyła. Trzeba się napracować, żeby go w ogóle wypłukać. Użycie tego żelu po treningu albo w czasie upałów to jakieś totalne nieporozumienie! Człowiek czuje się bardziej „brudny” niż był przed myciem. Na koniec wisienka na torcie, czyli zapach - jest dziwaczny, niby kwiatowy, ale zalatuje wymiocinami. I jak na złość długo utrzymuje się na ciele! Inne żele pod prysznic schodzą u nas niczym woda, a ten pewnie "przezimuje" w łazience... PS. Tak, wkopałam się od razu w 750ml butelkę...
NIVEA SILK MOUSSE RHUBARB & RASPBERRY – wbrew pozorom produkt bardzo podobny do gagatka powyżej. Ale zacznijmy od jedynego plusa. Samo powstawanie puszystej piany na skórze to naprawdę niezły bajer! Daje najlepszej jakości pianę ze wszystkich pianek do mycia, jakie miałam. A teraz będzie już mniej przyjemnie – tą pianką można się co najwyżej pogłaskać, ale ciężko się naprawdę umyć. W upały i po treningach kompletnie odpada. Wychwalany przez blogerki „boski” zapach rabarbaru, to w rzeczywistości bezpłciowy słodki ulepek pomieszany z różaną wonią i zapachem Nivea. Sorry, ale mam rabarbar w ogródku i to koło rabarbaru nawet nie leżało ;) O prawdziwych malinach nie wspomnę. Pianka stoi już rok w łazience, próbowałam ją zużyć do mycia ciała, do mycia rąk, ale nikt po nią nie chce sięgać :P
Trafiliście ostatnio na jakieś kosmetyczne koszmarki?
Nie miałam żadnego z nich, może na szczęście :D
OdpowiedzUsuńRaczej tak :D
UsuńMiałam kilka razy żel i balsam z pistacjowej serii Dove- uwielbiam, może trafił Ci się stary egzemplarz, moje pięknie pachniały, były kremowe i doskonale się pieniły. Mam NIVEA SILK MOUSSE RHUBARB & RASPBERRY ale jeszcze nie używałam.
OdpowiedzUsuńSprawdzam daty ważności, więc raczej nie, ale może był źle przechowywany w magazynie ;)
UsuńPianki w wersji z rabarbarem nie miałam, więc na temat zapachu się nie wypowiem. W wersji klasycznej bardzo polubiłam jej konsystencję, a co do właściwości myjących nie mam zastrzeżeń. To akurat jest sprawa indywidualna, każdy inaczej się poci i ma inny tryb życia :)
OdpowiedzUsuńKonsystencja pianki jak najbardziej na plus, ale mycie... W obecne upały wolę sobie nawet nie wyobrażać :D
UsuńŻele Dove lubię, ale akurat za tym zapachem nie przepadam.
OdpowiedzUsuńJest strasznie przytłaczający a zarazem nijaki :P
UsuńJa jestem wielka fanka zeli pod prysznic Dove i jako jedne z drogeryjnych mnie nie wysuszaja, a mam bardzo sucha skore na ciele ;)
OdpowiedzUsuńMnie też nie wysuszał, bo praktycznie w ogóle nie mył :D
UsuńMam jeden i jest nawet ok choć bez większego szału ,ale może zastąpic pianke do golenia 😎
OdpowiedzUsuńZ zastępowaniem pianek do golenia innymi kosmetykami mam złe doświadczenia :P
UsuńJa żele Dove bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńSuper, że u Ciebie się sprawdzają :)
UsuńMiałam oba, zapachowo nie powaliły, a do tego to nie najlepsze myjadła :P Dove jakby mnie oblepiał, a Nivea to raczej taki umilacz dla mojego syna :P
OdpowiedzUsuńCzyli mamy identyczne odczucia :P
UsuńZgadzam się z tobą w kwestii żelu pod prysznic dove. Reszty kosmetyków nie testowałem :(
OdpowiedzUsuńDla mnie to totalna porażka była :P
UsuńPrzy mojej łuszczycowej skórze, która jest wiecznie przesuszona, ta pianka całkiem fajnie się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńKonsystencję ma fajną, ale czuję się po niej nieumyta :P
UsuńNie miałam żadnego z tych produktów i trochę się zniechęciłam do tych pianek..
OdpowiedzUsuńMoże to i dobrze, że nie miałaś ;)
UsuńJeżeli chodzi o pianki to ja w ogóle nie rozumiem zachwytów. Jakiej bym nie używała, zawsze czuję się brudna. I co z tego, że fajnie się pieni i jest to przyjemne, jak kompletnie nic nie robi? :D Ja na swoje goliłam nogi i jakoś do dna dobrnęłam. Obecnie, na szczęście, nie mam żadnych takich hitów, ale to pewnie kwestia czasu :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ktoś ma podobne zdanie :D
UsuńCo do Dove mam podobne wrażenia, do mnie nie przemawia, jest lepki, nie pieni się, jakbym balsamowała ciało. Dostałam go w prezencie, trzy razy czytałam czy to na pewno żel...bo myślałam, że wzięłam pod prysznic balsam do ciała
OdpowiedzUsuńHaha, też czytałam dwa razy XD
UsuńDo Dove i Nivea nawet nie podchodzę ;)
OdpowiedzUsuńMuszę brać z Ciebie przykład :D
UsuńMiałam z tej dwójki ten żel pod prysznic, ale zimą. I u mnie się sprawdził akurat, bo moja skóra dzięki temu nie wysuszała się tak bardzo wtedy, ale rozumiem, że on nie każdemu może się podobać :)
OdpowiedzUsuńMoże zimą coś by lepiej podziałał, ale w okresie wiosenno-letnim to tragedia :P
UsuńMi akurat pianka Nivei pasowała, ale jako dodatkowy gadżet. Tak do codziennego użycia to nie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie w tym tkwi problem - to taki uroczy gadżet i nic poza tym ;)
UsuńMnie jakoś od dawna do Dove zbytnio nie ciągnie, a pianki jeszcze nie zdążyłam kupić i w sumie, to nie wiem, czy warto :P
OdpowiedzUsuńNa pewno nie będzie to produkt pierwszej potrzeby :P
UsuńTak, trafiłam! -Pianka cytrynowa Isany. :D Tę Nivea też miałam, ale zapachu podbitego Niveą nie lubię. Dove w ogóle nie lubię... Ja jestem wybredna i zapachowo głównie TBS. ;D
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię zapachu Nivei :P
UsuńHahah miałam tę piankę do mycia z Nivea jakiś ten ich klasyczny zapach i potwierdzam, to nie myje! A tyle dziewczyn tak je zachwala ;p i chodzą brudne? ;p
OdpowiedzUsuńNieźle niemyjący produkt do mycia :D W takim razie na nie nie patrzę ;)
UsuńTeż mnie to zadziwia :D Widocznie jak się dostaje za darmochę, to może troszkę zmienić się punkt widzenia ;)
UsuńThanks for your honest and detailed review.
OdpowiedzUsuńKisses :)
https://elenabienvenido.blogspot.com/
Thank You :)
UsuńPiankę miałam, ale dla mnie bez szału, dawała radę na wyjeździe na szybki poranny prysznic, a Dove lubię i miałam żele i jakos złe takie nie były, ale tego nie miałam.
OdpowiedzUsuńMoże trafiłam na jakiś wybitny egzemplarz :D
UsuńNa szczęście nie miałam do czynienia z żadnym z tych produktów.
OdpowiedzUsuńI dobrze :D
UsuńUwielbiam pianki z Nivea i moje ciało jakoś myją:)A za Dove żelami nie przepadam
OdpowiedzUsuńU mnie pianki co najwyżej "głaszczą" :D
Usuńa ja ten żel pod prysznic Dove tak bardzo lubię :P
OdpowiedzUsuńOjej :D Mi kompletnie nie podchodzi pod żadnym względem :P
UsuńA tak korciło mnie, aby kupić jakąś piankę, ale chyba dobrze, że jakaś siła mnie od tego powstrzymała :D
OdpowiedzUsuńMożliwe, że źle by się to skończyło :P
UsuńOooo serio? Na mnie ten Dove pieni się cudnie,używam myjki siateczkowej :)
OdpowiedzUsuńPianek pod prysznic nie lubię,za mało wydajne :)
Myjek nie używam, oczami wyobraźni widzę na nich wszystkie bakterie :D
UsuńO jednak istnienie ktoś komu żele Dove też nie podpasowały :D Wszyscy je wychwalają, a mi wgl trudno znaleść zapach który by mi podpasował. Ten co masz Ty wgl mi się nie podobał, miałam z mandarynką czy pomarańczą - na początku spoko, ale później szybko się mi znudził i trochę go męczyłam :P
OdpowiedzUsuńTen pistacjowy miał być taki cudowny, a wyszło jak zwykle :D
UsuńA ja Dove uwielbiam :D To mój ulubiony produkt do mycia ciała i chyba używam go od jakiś ponad dwóch lat prawie bez przerwy :)
OdpowiedzUsuńNie wytrzymałabym tyle :D Ale super, że znalazłaś swojego ulubieńca, który jest w stałej ofercie :)
UsuńNie miałam żadnego z tych produktów, nawet nie sięgam po tradycyjne żele bo wszystkie z drogerii zawierają składnik który mnie uczula...Ostatnio miałam szczęście i nie trafiam na wielkie buble...
OdpowiedzUsuńMam to szczęście, że żele drogeryjne mi krzywdy nie robią, co innego niestety szampony :P
UsuńTen zapach żelu z Dove uwielbiałam :D
OdpowiedzUsuńA mus mam i czeka na wyprobowanie....
Widocznie ta wersja zapachowa ma tyle samo zwolenników co przeciwników :D
UsuńMam teraz balsamy Dove i bardzo je polubiłam, kiedyś miałam też żele i były Ok ;)
OdpowiedzUsuńCzyli mamy zupełnie odmienny gust, jeśli chodzi o produkty do mycia :D
Usuńten mus jest cudowny <3
OdpowiedzUsuńNiestety nie dla mnie, ale cieszę się, że Ci odpowiadał :)
UsuńJa czasami kupuję coś z polecenia blogerek, ale to raczej produkty do makijażu, niż do pielęgnacji. Zarówno do ciała, jak i do twarzy mam swoich ulubieńców i rzadko testuję coś nowego, z resztą ogólnie jestem ostrożna, jeśli chodzi o takie "hity blogosfery" :D A kosmetyków Nivea to już w ogóle nie lubię, nie kupuję i wcale mnie nie dziwi, że coś z nimi nie tak ;)
OdpowiedzUsuńChyba muszę podobnie postępować dla swojego dobra :P
UsuńMiałam ten żel pod prysznic i byłam zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci podpasował :) Im mniej kosmetycznych rozczarowań tym lepiej :)
UsuńMiałam żele Dove, co prawa inny zapach, ale oj... aż tak źle? Szkoda.
OdpowiedzUsuńPianki Nivea nie próbowałam na razie.
Niestety, zupełnie się u mnie nie sprawdził ;)
UsuńPianek Nivea nie miałam, więc się nie wypowiem, za to żel z Dove jest koszmarkiem. Co prawda mam inną wersję zapachową, ale wszystko to, co tu napisałaś, mogłabym i o niej napisać. Nie wiem co mnie podkusiło, by sięgnąć po największe opakowanie... nie wiem, jak i kiedy to zużyję...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że choć kilka osób ma podobne do mnie odczucia, bo już zwątpiłam czy nie zwariowałam :D
UsuńIdę sobie :P Oba miałam, oba lubiłam :D
OdpowiedzUsuńFuj, fuj, jak możesz takie herezje wypisywać :D :D Idź i przemyśl swoje postępowanie :D :D
UsuńCoś czuje, że pianki też bym nie polubiła.
OdpowiedzUsuńJest to możliwe ;)
UsuńNie uzywalam, ale na te pianke mialam chrapke
OdpowiedzUsuńCałe szczęście nie kosztuje miliona monet ;)
Usuńnie miałam okazji ich używać ;)
OdpowiedzUsuń