Praktycznie równo rok temu pisałam na blogu o maśle do ciała The Body Shop Papaya, a tego lata postawiłam na wersję Mango. Przypadek? Nie sądzę. Nie jest bowiem tajemnicą, że zaopatrzyłam się w mnóstwo produktów tej marki i miałam już okazję poznać wspomniane wyżej masło Papaya, masło Moringa, masło Satsuma, masło Chocomania, scrub Moringa, krem do rąk truskawkowy, grapefruitowy, shea i moringa, a w zapasie czekają jeszcze masełka: Strawberry, Coconut, British Rose, Fuji Green Tea, Shea oraz kremiki do rąk Mango i Satsuma. Przyznaję bez bicia, że z ich działaniem bywało różnie – jak więc sprawdziło się masło Mango?
THE BODY SHOP MANGO SOFTENING BODY BUTTER
Masło Mango zamknięte jest w charakterystycznym dla The Body Shop zakręcanym plastikowym słoiczku. Zaletą takiego rozwiązania jest to, że można wykorzystać produkt dosłownie do „ostatniej kropli”, nawet gdy jest gęsty i zbity, ale ma też jedną ogromną wadę – brak sreberka zabezpieczającego! Wystarczy odkręcić opakowanie, by mieć dostęp do produktu. Nie mamy więc pewności, czy nie był wcześniej otwierany. Pełnowymiarowa wersja, którą posiadam, ma 200 ml pojemności i należy ją zużyć w ciągu 12 miesięcy od otwarcia. Z doświadczenia wiem, że przy w miarę regularnym stosowaniu raz dziennie takie opakowanie wystarcza mi na około 3 miesiące użytkowania. Miniatury (50 ml) wystarczają mi zazwyczaj na 3-4 tygodnie.
Jeśli chodzi o skład masła Mango do The Body Shop, to warto zaznaczyć, że nie zawiera parafiny, na jego początku po wodzie znajdziemy, m.in. olej z ziaren mango, masło kakaowe, glicerynę czy olejek ze słodkich migdałów, ale dalej można zauważyć także silikony, fenoksyetanol, parabeny czy Disodium EDTA. Nie jest to więc najbardziej naturalny produkt na rynku.
Nie bez przyczyny we wstępie dzisiejszego wpisu wspominałam o zeszłorocznej recenzji masła Papaja. Mogłabym bowiem z czystym sumieniem zastosować metodę kopiuj/wklej i przekleić recenzję wersji Papaja do dzisiejszego wpisu na temat Mango. Ma ono bowiem identyczną gęstą, treściwą, zbitą, maślaną konsystencję, co zresztą widać na zdjęciach – zużyłam już około połowę opakowania i masło jest w stanie utrzymywać się „w pionie” w drugiej połowie. Takie konsystencje moja sucha skóra lubi najbardziej! Masło idealnie sprawdza się na przesuszenia i podrażnienia po depilacji – nawet następnego dnia gołym okiem można zauważyć, na które parte ciała masło zostało zaaplikowane, ponieważ skóra w tych miejscach ma zupełnie inną jakość, jest miękka, odżywiona, nawilżona i nie ma odstających mikro zadziorków. Działa na skórze przez 24h, nie muszę ponawiać aplikacji rano.
Tym co różni wersję Mango od Papai jest niestety zapach. Szczerze przyznam, że recenzowane dziś Mango ma u mnie w tej kategorii ogromnego minusa. Nie wyczuwam w nim bowiem obiecanego słodkiego mango, a mdłą brzoskwinię. Nie jest to najgorszy zapach na świecie, ale nie tego się spodziewałam – papaja była pod tym względem sto razy lepsza.
PODSUMOWANIE
The Body Shop Mango Softening Body Butter ze względu na treściwą i zbitą konsystencję powinno sprawdzić się u osób borykających się z przesuszeniem i podrażnieniem po depilacji, a także u osób z suchą skórą. Jego aplikacja sprawia, że skóra w dotyku jest bardziej miękka, odżywiona i komfortowa. Sporym minusem jest dla mnie jednak jego zapach – nie przypomina soczystego tropikalnego mango, a ledwo dojrzałą brzoskwinię.
Mieliście już okazję poznać masła The Body Shop?
Jak mango to mango na nie mdła brzoskwinia ja bym się rozczarowała jako wielka fanka mango!
OdpowiedzUsuńZapach rozczarowuje, to fakt, ale działanie ma kozackie :D Sprawdziło się również do nawilżania spalonej skóry :P
UsuńDużo produktów TBS udało Ci się poznać i jakie zapasy czekają jeszcze na odkrycie :D Ja masło papaja uwielbiam, a mango niezbyt mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńPowoli napoczynam masło kokosowe - pachnie bosko!
UsuńOchoczo zaczęłam czytać i zapach mnie zawiódł. Mimo tego samo działanie mnie przekonuje:)
OdpowiedzUsuńDziałanie na 5+! :)
UsuńMiałam w innych wersjach zapachowych. Z działania byłam zadowolona, mimo, że za mazidłami do ciała nie przepadam :P
OdpowiedzUsuńU mnie nie wszystkie ich masła się sprawdziły, ale mango, papaja i moringa działają świetnie :)
UsuńNie miałam nigdy masła z BS, ale już czuje ten zapach :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!
Buziaki!
Zapach może szału nie robi, ale działanie na pewno :)
UsuńJa to jestem wielką fanką ich masełek.
OdpowiedzUsuńwww.natalia-i-jej-świat.pl
Póki co trafiłam na co najmniej 3 świetne masełka TBS :)
UsuńOne of my fav brands )
OdpowiedzUsuńhttps://elenabienvenido.blogspot.com/
I like their body butter Papaya and Moringa ;)
UsuńNo faktycznie z tym zapachem można się zawieść, bo czytając wpis już się cieszyłam, że zapewne pięknie pachnie mango, a tu lipton, choć najważniejsze, że działa :)
OdpowiedzUsuńGorzej by było, jakby ładnie pachniało, a nie działało :D
UsuńPiękne zdjęcia. :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy produktów tej marki i też jakoś szczególnie mnie do nich nie ciągnie. Na szczęście, bo portfel miałby kiepsko :)
OdpowiedzUsuńMożna trafić na fajne promocje w stylu 3za2 lub 5za3 ;)
UsuńO! Trafiłaś tą recenzją idealnie ! Dzisiaj przechodziłam koło The Body Shop i myślałam żeby wstąpić i kupić balsam bo właśnie mi się kończy, ale chciałam wyczytać najpierw opinie, a tu proszę ;D Jutro idę i kupuję !
OdpowiedzUsuńNajlepsze masła, na które do tej pory trafiłam w TBS to: Moringa, Papaya, Mango ;) Uprzedzam, że są bardzooo treściwe ;)
UsuńMiałam go i lubiłam:) Chociaż nie był o końca mój zapach.
OdpowiedzUsuńMam podobnie z tym zapachem :P
UsuńTe masełka są cudowne, mam obecnie wersję Pinita Colada, ale już kończę właśnie to opakowanie.
OdpowiedzUsuńPinity Colady jeszcze nie miałam, ale brzmi obłędnie <3
UsuńOj, szkoda, że nici z pięknego mango :( Tego nie lubię właśnie w niektórych kosmetykach-producent obiecuje jakiś zapach, a tu kiszka...
OdpowiedzUsuńDlatego dobrym rozwiązaniem byłoby umieszczanie próbki zapachu na opakowaniu ;)
Usuńja bardzo lubię od nich masełka do ciała ;)
OdpowiedzUsuńMi nie wszystkie przypadły do gustu, ale było parę hitów ;)
UsuńMusi cudownie pachnieć :)
OdpowiedzUsuńPolemizowałabym :D
UsuńMango jest świetne. Wolę te miękkie, kremowe wersje maseł TBS od skawalonych, choć i te drugie często dają radę :)
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie miękkie i otulające <3
UsuńOczywiście, masła jak i inne kosmetyki z TBS znam dobrze, często tam bywam i kuszę się na różne pachnidła. ;) Masła są super, ale ja wolę lżejsze smarowidła i często kupuję balsamy. Jeśli chodzi o zapachy to na lato lubię Satsumę i Green Tea.
OdpowiedzUsuńŻałuję, że mam słaby dostęp do TBS :P
UsuńLiczyłam na to że będzie jak takie soczyste mango w zapachu.. szkoda!
OdpowiedzUsuńMogliby poprawić zapach i byłoby super :D
Usuńszkoda że zapach klapa bo mialam nadzieje :(
OdpowiedzUsuńTeż czuję się pod tym względem zawiedziona :P
UsuńLubię ich masełka :)
OdpowiedzUsuńKilka z nich naprawdę polubiłam ;)
UsuńSzkoda, że nie pachnie mango bo uwielbiam kosmetyki w tym zapachu, ale dobrze że przynajmniej sprawdza się w swojej roli. :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :)
UsuńJa akurat lubie ich masla choc szkoda ze ten nie pachnie tak jak powinien hihihih, a co do formuly to latem raczej wybieram lzejsze lotiony do ciala :)
OdpowiedzUsuńJestem maniakiem maseł do ciała niezależnie od pory roku :D
UsuńNie miałam jeszcze produktów TBS, muszę w końcu wypróbować :) ale skoro to mango tak ładnie nie pachnie to spróbuję papaje :)
OdpowiedzUsuńPapaja to "pewniak" :D
UsuńTy wypróbowałaś już tyle wersji, a ja jeszcze ani jednej! :O Chyba czas to zmienić!
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Polecam zacząć od Papai albo Moringi ;)
UsuńThank You!
OdpowiedzUsuńKiedys uzywalam tej wersji i bylam z niej zadowolona. Choc zapachu juz nie pamietam :P
OdpowiedzUsuńSkoro to było dawno, to wcale się nie dziwię ;)
Usuń