Tak jak obiecywałam w ostatnim wpisie na temat tego, co ciekawego można kupić na obecnie trwającej promocji 2+2 gratis w Rossmannie, przychodzę do Was dziś z recenzją maseczki Bielendy Juicy Jelly w wersji kiwi z kaktusem. Co ciekawe, ta wersja chyba najmniej interesowała mnie z wszystkich trzech, ale ostatecznie pod wpływem impulsu wrzuciłam ją do koszyka w sklepie internetowym. Czy to był dobry wybór?
BIELENDA JUICY JELLY MASK KIWI I KAKTUS
Jak już wspomniałam we wstępie – maseczka Bielenda Juicy Jelly Kiwi z kaktusem jest jedną z trzech wersji dostępnych aktualnie na rynku. Oprócz niej do wyboru mamy jeszcze wersję odświeżającą z ananasem i witaminą C do cery szarej o pozbawionej blasku (ją również zakupiłam) oraz wersję nawilżającą z arbuzem i aloesem do cery suchej i odwodnionej. Posiadana przeze mnie wersja „kaktusowa” przeznaczona jest z kolei do cery mieszanej i tłustej, ma działać matująco i normalizująco na skórę oraz zwężać pory.
Innowacyjna maseczka o świeżej, pełnej dobroczynnych składników, żelowej konsystencji, przypomina apetyczną galaretkę. Formuła na bazie kwasu hialuronowego zapewnia skuteczną pielęgnację cery mieszanej i tłustej. Naturalne drobinki peelingujące złuszczają martwy naskórek, wygładzają skórę, odblokowują pory, zapewniają delikatny masaż skóry.
EFEKT: IDEALNIE MATOWA, GŁADKA, PEŁNA BLASKU CERA O ŁADNYM KOLORYCIE. PORY ZWĘŻONE, NIEDOSKONAŁOŚCI MNIEJ WIDOCZNE.
Maseczka oczyszcza i odtłuszcza skórę, zwęża pory, pochłania nadmiar sebum. Długotrwale matuje cerę, głęboko nawilża, wyrównuje koloryt skóry. Zapobiega powstawaniu zaskórników i wyprysków, doskonale wygładza i rewitalizuje. Poprawia kondycję skóry, przywraca cerze witalność i blask, łagodzi podrażnienia.
Zawiera cenione składniki aktywne, dzięki czemu doskonałe rezultaty widoczne są natychmiast, już po jednym zastosowaniu
Maseczka zamknięta jest w szklanym słoiczku 50 g i powinna wystarczyć na mniej więcej 12 aplikacji. Jest to więc moim zdaniem bardzo ekonomiczne rozwiązanie, zwłaszcza, że kosztuje ok. 19 zł i jest ważna 3 miesiące od otwarcia. Przed wścibskimi rączkami drogeryjnych macaczy chroni ją uroczy kolorowy kartonik oraz sreberko zabezpieczające sam słoik przed otwarciem. A jeśli już jesteśmy w temacie drogerii, to prawdopodobnie maska w wersji kiwi nie jest dostępna w Rossmannie (przynajmniej nie widzę jej na stronie Rossmanna, ani w regulaminie promocji 2+2 gratis na maseczki do twarzy).
Jeśli chodzi o skład maseczki, to cieszy mnie, że nie jest przesadnie długi. Znajdziemy w nim: wodę, glicerynę, octan celulozy (biodegradowalny środek złuszczający), panthenol, ekstrakt z kiwi, ekstrakt z kwiatów opuncji figowej, kwas hialuronowy, niejonowy związek powierzchniowo czynny polisorbat 20, karbomer, glikol propylenowy, puder z kokosa, wodorotlenek potasu, fenoksyetanol, etyloheksylogliceryna, sorbinian potasu, alkohol benzylowy, kompozycję zapachową oraz barwniki. Nie jest to niestety skład idealny choćby ze względu na obecność fenoksyetanolu, glikolu propylenowego czy też sztucznych barwników (w tym błękitu brylantowego). Choć z drugiej strony nikt naturalnego składu nie obiecywał, a i intensywny kolor maski z miejsca wskazuje na użycie barwników. Doceniam za to brak plastikowych granulek złuszczających.
Wyciąg z owocu kiwi to bogactwo witamin i minerałów. Zawiera m.in. witaminę C, która rozjaśnia przebarwienia oraz witaminę E, która zapobiega przedwczesnemu starzeniu skóry. Cynk zawarty w owocu kiwi reguluje wydzielanie sebum, magnez tonizuje skórę, a żelazo poprawia koloryt cery. Kiwi dodaje blasku i witalności cerze, zmiękcza i wygładza naskórek, optymalnie nawilża.
Kaktus (ekstrakt z opuncji figowej) dzięki zawartości kwasów Omega 6 i 9 oraz różnych form witaminy E, doskonale nawilża, ujędrnia i uelastycznia skórę. Głęboko regeneruje, łagodzi podrażnienia i zmiany trądzikowe. Reguluje pracę gruczołów łojowych, wzmacnia skórę, chroni ją przed niekorzystnym działaniem czynników zewnętrznych.
Maseczka Juicy Jelly Kiwi z kaktusem ma intensywnie zielony kolor i zawiera widoczne czarne pesteczki kiwi oraz białe drobinki złuszczające. Jej zapach wcale nie kojarzy mi się z kwaśnym kiwi, jest raczej mydlany, przypomina zapach typowego mydła lub żelu pod prysznic. Konsystencja maski na szczęście nie jest podobna do spożywczej galaretki, bo ciężko byłoby ją rozprowadzić na twarzy. Jest żelowa niczym żele do włosów z lat 90’ ;) Dzięki temu ma idealną gęstość, szybko rozprowadza się na twarzy i nie kapie z niej. Jak używać maseczki kiwi? Posłusznie stosowałam się do instrukcji zawartej na opakowaniu: „Maseczkę nałożyć na twarz, masować kolistymi ruchami przez około 1 minutę, zostawić na skórze. Po 15 minutach zmyć ciepłą wodą. Stosować 2 razy w tygodniu”. W trakcie wykonywania masażu drobinki peelingujące nie są mocno wyczuwalne. Gdy pozostawiamy maseczkę na skórze, delikatnie zastyga. Najłatwiej zmyć ją później gąbeczką typu „calypso”.
Pierwszy raz maseczkę zastosowałam, gdy mój peeling nie poradził sobie z suchymi skórkami na nosie po opalaniu. Spaliłam sobie nos na słońcu na „buraczka”. Siłą rzeczy zaczęła mi z niego schodzić skóra i podkłady wyglądały przez to tragicznie. Pomyślałam: raz kozie śmierć i sięgnęłam po peelingującą maseczkę z kiwi i kaktusem. Jakie było moje zdziwienie, gdy po jej zmyciu okazało się, że… za jednym zamachem zlikwidowała wszystkie odchodzące skórki z poparzonego słońcem nosa, dzięki czemu był kompletnie gładki! Mówcie, co chcecie, ale dla mnie to graniczy z cudem. Tym bardziej, że nos już więcej się nie łuszczył. Jednocześnie maseczka zmniejszyła trochę widoczność porów (ale oczywiście ich nie zlikwidowała) i pozostawiła skórę twarzy niesamowicie świeżą, miękką, zaskakująco gładką i oczyszczoną. Nie mniej istotny był również walor chłodzący, zwłaszcza w tegoroczne upały ;)
Za spektakularne złuszczenie (poza drobinkami mechanicznymi) w maseczce odpowiadają enzymy kiwi, jest więc peelingiem enzymatycznym. Co istotne, nie przesusza mojej suchej skóry (choć latem skłania się ona bardziej w stronę mieszanej). Nie wiem jak radzi sobie z niedoskonałościami, bo takich w tym momencie nie posiadam. Nie szalałabym jednak z tym matowieniem skóry, bo na dłuższą metę w upały i tak wydzielała u mnie sporo sebum (nie zaobserwowałam zmian w tej kwestii). Maseczka nie spowodowała żadnych podrażnień, zaczerwienień, nie szczypała oraz nie zapchała skóry.
PODSUMOWANIE
Nie ma co ukrywać – maseczka Bielendy Juicy Jelly z kiwi i kaktusem okazała się być prawdziwą złuszczającą petardą. Już przy pierwszym użyciu usunęła absolutnie wszystkie skórki z mojego spalonego słońcem nosa. Jednocześnie, choć skierowana jest do cery tłustej i mieszanej, nie przesuszyła mojej suchej skóry. Ma przyjemną żelową konsystencję z pesteczkami kiwi w środku, łatwo się ją aplikuje i szybko zmywa. Skóra po jej użyciu jest niesamowicie wręcz gładka, miękka, lekko schłodzona, przyjemnie napięta (ale nie ściągnięta!) i oczyszczona. Do tego zmniejszyła widoczność porów. Dla mnie to idealny wybór na lato!
Mieliście okazję poznać maseczki Bielendy z serii Juicy Jelly?
Great post and product😊
OdpowiedzUsuńhttp://camdandusler.blogspot.com
Thank You ;)
UsuńKolor ma czadowy! Ja jeszcze nie byłam w Rossmanie ale mam Twoje sugestie na uwadze;)
OdpowiedzUsuńMaseczki z tej serii mają czadowy wygląd :D
UsuńTej maski nie ma w Rossmannie, a szkoda. Kupiłam za to wczoraj dwie pozostałe wersje i dzisiaj wypróbuję chyba arbuzową :)
OdpowiedzUsuńDowiedziałam się ostatnio, że w jakimś Rossmannie była wersja kiwi, ale na pewno nie w moim :D
UsuńWygląda bardzo apetycznie i dobrze, że nie ma tych plastikowych granulek. Przy okazji chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńJest super, regularnie po nią sięgam :D
UsuńNo kuszą mnie maski z tej serii.,
OdpowiedzUsuńMnie skusiły aż dwie, więc nie jestem bez winy :P
UsuńAle ładnie i kusząco wygląda. Przypomina mi peeling Loreal z kiwi. Na pewno kiedyś ją spróbuję.
OdpowiedzUsuńTen peeling z L'Oreal również mam :D
UsuńKusi mnie bardzo - najbardziej z całej 3, ale pewnie i tak w końcu zakupię wszystkie :) Cieszę się, że się sprawdziła. W sumie jestem lekko zaskoczona, że podołała działaniu peelingującemu :D
OdpowiedzUsuńPodołała to mało powiedziane :D Ekspresowo uporała się ze skórkami ;)
UsuńKupiłam dwie dostępne maseczki na promocji . Wypróbowałam arbuzową i jest fajna:)
OdpowiedzUsuńArbuzowej nie kupiłam, bo mam sporo maseczek nawilżających do twarzy ;)
UsuńOoo ciekawie wyglada i zachęciłaś mnie do niej :) Jednak na razie zuzywam to co mam ale będę miała ją na uwadze ;)
OdpowiedzUsuńTeż muszę się wziąć za zużywanie ;)
UsuńZachwyciła mnie ta maska. Z chęcią bym wypróbowała bo jest stworzona do mojej cery. Wygląda obłędnie.
OdpowiedzUsuńNaprawdę cieszy oko, gdy ją wyciągam z szafki, to mimowolnie się uśmiecham na widok tych soczystych kolorów :D
UsuńCiekawią mnie chociaz po składzie nie wiem czy jakoś świetnie zadziała ;p
OdpowiedzUsuńU mnie działa cuda :D
UsuńKolor ma obłędny, aż chciałoby się ją zjeść :D Z miłą chęcią kupię.
OdpowiedzUsuńWygląda jak prawdziwa galaretka z kiwi (choć akurat galaretki nie ścinają się pod wpływem kiwi) ;)
UsuńPrezentuje się świetnie :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, wpada w oko ;)
UsuńNiesamowicie energetyzujaco sie prezentuje super ze tak fajnie sziala :D
OdpowiedzUsuńTrochę powera w słoiczku :D
UsuńBardzo zaciekawiła mnie ta maska ^^ Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńwy-stardoll.blogspot.com
Miło mi, pozdrawiam :)
UsuńFajnie wygląda ta maseczka, a ja bardzo lubię kiwi, wiec chętnie bym ja spróbowała. Poza gliceryną nie widzę tu nic co mogłoby mnie zapchać, więc może kiedyś skuszę się na te małe, urocze cudo w słoiczku :D
OdpowiedzUsuńZapychania nie zaobserwowałam, ale wiadomo - każda skóra jest inna, więc może być różnie ;)
UsuńJeszcze nie testowałam, ale po Twojej recenzji widzę, że już niedługo się to zmieni ;D
OdpowiedzUsuńNa mojej twarzy rządzi już kolejny miesiąc :D
Usuńsuper wygląda ta maseczka:D mam teraz maseczkomanię i myślę, że prędzej czy później się na nią skuszę:)
OdpowiedzUsuńPolecam, bo warto :D
UsuńOstatnio zastanawiałam się nad jej zakupem :)
OdpowiedzUsuńBielenda zaskakuje! Mam nadzieje, że będzie dalej się rozwijać i podłapie trend na naturalniejsze składy:)
OdpowiedzUsuńJuż podłapała - w końcu wypuścili serię Botanic Spa Rituals ;)
Usuńwow..to mnie zaskoczyłaś... muszę ją kupić! ;D
OdpowiedzUsuńStrasznie mnie jara ta seria :D Trzeba przyznać, że już sam wygląd zachęca do poznania :)
OdpowiedzUsuńMam identyczne odczucia :D
UsuńWygląda cudownie! Nie używałam tego kosmetyku jeszcze ale czytając Twój wpis koniecznie musi się to zmienić! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNa mnie ta maseczka zrobiła wielkie wrażenie ;)
UsuńNie miałam tej maseczki ale przyznam, że prezentuje się ciekawie :-)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że będzie aż tak dobra ;)
UsuńNo proszę, nie spodziewałam się, że wypadnie tak fajnie. Działanie bardzo mi się podoba i fajnie wizualnie wygląda :D
OdpowiedzUsuńRównież byłam mile zaskoczona :)
UsuńUżywałam jak do tej pory tylko żeli pod prysznic. Po tej recenzji zdecyduję się sprawdzić, inne kosmetyki z tej marki na sobie. ;)
OdpowiedzUsuńA ja chyba nie miałam żadnego żelu pod prysznic Bielendy :P
UsuńThis mask looks really helpful. Would love to try.
OdpowiedzUsuńhttps://elenabienvenido.blogspot.com/
This is a good enzymatic exfoliator ;)
Usuńmnie strasznie kusi ta seria i to już z samego wyglądu :) Kiedyś chętnie wypróbuję, póki co mam zapasy :)
OdpowiedzUsuńWizualnie trafili w dziesiątkę z tymi maseczkami :D
UsuńChociaż lubię mydlane zapachy to tu bym się rozczarowała że nie ma nic z kiwi ;)
OdpowiedzUsuńNiestety, jak to mówią: nie można mieć wszystkiego ;)
UsuńTa zieleń i kiwi sprawia, że wygląda apetycznie :D
OdpowiedzUsuńZgadzam się w pełni :D Niczym dżem z kiwi :D
UsuńBardzo mi się podoba że Bielenda tak Pięknie się rozwija i wprowadza na rynek tak fajnie działające maseczki. O niej wcześniej nie słyszałam ale myślę że ją kupię podobnie kuszą mnie pozostałe wersję ale z tej serii ciemnozielonej i nie pamiętam jak ona się dokładnie nazywa ale wiem że ma składy bardzo fajne jest ich chyba trzy :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak siedzę sobie po wykonaniu maseczki Juicy Jelly kiwi i nie mogę się nadziwić jak bardzo moja skóra jest miękka w dotyku :) Naprawdę Bielenda zasługuje na pochwały ;)
Usuńwygląda jak błotko Shreka;D
OdpowiedzUsuńJak zmielone kiwi :D
UsuńJeszcze nie używałam tych maseczek..
OdpowiedzUsuńWarto wypróbować :D
Usuńw rossmanie ich niestety nie ma, ale jestem jej bardzo ciekawa, ma zabójczy kolor ;3
OdpowiedzUsuńU mnie również jest tylko dostępna wersja ananasowa i arbuzowa, a kiwi brak :P
UsuńBrzmi kusząco. Póki co nie mam jak jej kupić :/wielka szkoda bo od początku ta maseczka bardzo mnie interesuje :) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńMoże w przyszłości uda się ją zdobyć ;)
UsuńUwielbiam produkty Bielendy po prostu uwielbiam! Ten również z chęcią bym użyła :)
OdpowiedzUsuńU mnie również wiele produktów Bielendy się sprawdziło :)
UsuńSzkoda, że nie ma jej w Rossmannie:( Ale zaciekawiłaś mnie bardzo, myślałam, że się nie sprawdzi, a tutaj okazuje się, że może być to naprawdę złuszczający hit! Szkoda, że nie matowi skóry, cerę mam akurat mieszaną, więc nie narzekałabym, gdyby ta obietnica producenta się sprawdziła, ponadto mogłaby mieć lepszy zapach, ale to byłabym w stanie wybaczyć. Jeżeli będę miała problem z suchymi skórkami i to na tyle poważny, że również peeling nic nie zdziała, to na pewno po nią sięgnę:) Bielenda ostatnio robi się coraz lepsza w kwestii maseczek, to już trzecia, którą będę miała na oku. Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Indium
Coraz bardziej przekonuję się do peelingów enzymatycznych i gdy wykończę skromny zapas peelingów mechanicznych, chyba przerzucę się całkiem na te pierwsze ;)
UsuńTa zbiera najlepsze opinie w internetach :)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię, to prawdziwa petarda :D
UsuńPrzyglądałam się tym maskom na promce w Ross i rzeczywiście, tej wersji nie widziałam. A chętnie bym wypróbowała! :)
OdpowiedzUsuńU mnie również tej wersji nie było :P
UsuńKoniecznie muszę ją wypróbować! To zdecydowanie coś dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńPolecam każdemu :D
UsuńWygląda ciekawie ;) Kiwi uwielbiam, więc może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jeśli się skusisz, to będziesz zadowolona tak jak i ja ;)
UsuńMam wersję arbuzową i anansową i też są fajne. Po kiwi nie sięgnęłam, bo mam peeling kiwi z L'Oreala, ale po twojej opinii pewnie go wypróbuję prędzej czy później :)
OdpowiedzUsuńPeeling kiwi z L'Oreala również mam :D
UsuńRzeczywiście musi mieć świetne działanie złuszczające, skoro za jednym zamachem poradziła sobie ze skórkami;).
OdpowiedzUsuńJestem z niej mega zadowolona :D
UsuńNie miałam jeszcze maski tego typu, prezentuje się kusząco.
OdpowiedzUsuńWygląda obłędnie i świetnie działa :D
UsuńWitaj, tu Emilka z bloga STUDENTKA ZARZĄDZANIA.
OdpowiedzUsuńRuszam z nową propozycją, zajrzyj śmiało, zapraszam - a może przypadnie Ci do gustu i zostaniesz na dłużej??
wtrybieoffline.blogspot.com
Oczywiście zajrzę ;)
UsuńMam alergię na kiwi, więc pewnie nie mogłabym stosować tej maski:(
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy faktycznie tak to działa, że maski również nie można wówczas stosować (bo pewnie kiwi nie ma tam zbyt wiele) :/
UsuńBardzo zaciekawiła mnie ta maseczka ! Wygląda świetne ;* kiwi uwielbiam więc chętnie wypróbuję ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJest warta poznania :)
UsuńMam taką ochotę na te maseczki, że ciężko mi wytrzymać podczas tej promocji...
OdpowiedzUsuńZdecydowanie opłaca się je kupić, nawet bez promocji ;)
UsuńChyba czas wybrać się na kosmetyczne zakupy :)
OdpowiedzUsuńhttps://the-fight-for-a-dream.blogspot.com
Po maseczkę Juicy Jelly koniecznie :D
UsuńChetnie bym go wyprobowala :)
OdpowiedzUsuńGorąco polecam :)
UsuńNie widziałam tych maseczek jeszcze, ale wyglądają bardzo fajnie. Muszę zainwestować ;)
OdpowiedzUsuńblog
Naprawdę warto :)
Usuńu mnie króluje tołpa 3 enzymy:)
OdpowiedzUsuńMiałam na nią chrapkę :D
UsuńMaseczka wygląda tak apetycznie, że ma się chęć po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńMożna by ją zjeść :D
UsuńMuszę przyznać, że kusisz mnie swoimi wrażeniami co do niej :P
OdpowiedzUsuńZ upływem czasu wciąż podtrzymuję moje zachwyty nad działaniem Juicy Jelly kiwi :D
Usuńchętnie bym wypróbowała szukam alternatywy dla mojego ulubionego peelingu
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto :D
UsuńMam tę maskę na oku od jakiegoś czasu :)
OdpowiedzUsuńJest po prostu świetna ;)
UsuńMarka powinna dostać medal już za samo opakowanie, które niesamowicie kusi. Ja ostatnio oszalałam na punkcie maseczek peel off, ale po Twojej recenzji chyba sięgnę również po tą maskę :)
OdpowiedzUsuńW pełni się zgadzam - opakowanie wyróżnia się na drogeryjnej półce :D
UsuńMam ją w swoich zapasach i po Twoim poście pędzę, lecę używać!!! ;-)))
OdpowiedzUsuńchyba ją kupię, ale na razie mam tę żółtą ;)
OdpowiedzUsuńKupiłam ją jakiś czas temu, ale ciągle czeka na otwarcie. Mam tyle masek do zużycia, że ta ciągle czeka na swoją kolej ;)
OdpowiedzUsuń