Końcówka roku sprzyja robieniu podsumowań. I właśnie w trakcie moich przemyśleń na temat minionego roku naszła mnie taka myśl, że właściwie z każdym kolejnym rokiem polepsza się stacjonarna dostępność kosmetyków naturalnych. Kiedyś można je było kupić głównie online lub w lokalnych naturalnych sklepikach, a dziś mamy je na wyciągnięcie ręki praktycznie w każdej drogerii. Nie ukrywam, że cieszy mnie trend dążenia do tworzenia naturalnych produktów (ale takich o dobrych składach, a nie tylko zielonych etykietach), tym bardziej jeśli podążają za nim nasze rodzime marki, np. Bielenda. Dlatego z ciekawości sięgnęłam po płyn micelarny Kurkuma + Chia z serii Botanic Spa Rituals.
BIELENDA BOTANIC SPA RITUALS PŁYN MICELARNY KURKUMA + CHIA
Na początku wspomnę, że pierwszy raz o serii Botanic Spa Rituals od Bielendy pisałam we wpisie na temat 50 najlepszych nowości kosmetycznych. W jej skład wchodzą, m.in. płyny micelarne, maseczki, kremy do twarzy, sera, śmietanki do demakijażu, kremy do rąk, hydrolaty, masła czy olejki do ciała. Ze względu na zawarte składniki możemy je podzielić, np. na następujące duety: kurkuma i chia, olejek z pestek malin i melisa, len zwyczajny i rozmaryn, opuncja figowa i aloes czy ostropest i szałwia. Już po tym krótkim wstępie widać, że Botanic Spa Rituals jest naprawdę dopracowaną i rozbudowaną serią produktów, a do tego jest stacjonarnie dostępna w Rossmannie (choć asortyment może się różnić w poszczególnych sklepach).
Ale przechodząc już do głównego bohatera dzisiejszego wpisu, czyli płynu micelarnego w wersji kurkuma + chia, nie sposób pominąć designu opakowania, który w oczywisty sposób nawiązuje do nazwy serii, czyli motywu botanicznego. Podoba mi się, że płyn znajduje się w ciemnym opakowaniu, trochę mniej fajnie, że jednak wykonanym z plastiku (typu 1 PET, jakby to kogoś interesowało). Za 500 ml płynu zapłacimy w cenie regularnej w Rossmannie 19,99 zł. Produkt jest ważny przez 6 miesięcy od momentu otwarcia, więc tak jak typowe drogeryjne płyny micelarne (cecha jak najbardziej na plus!).
Zgodnie z informacją zawartą na opakowaniu, płyn micelarny kurkuma i chia ma zawierać „100% składników aktywnych pochodzenia naturalnego”, a więc nie oznacza to, że 100% wszystkich składników musi być naturalnych – tylko składniki aktywne. Warto czytać tego typu informacje ze zrozumieniem, by później nie być rozczarowanym. No właśnie – a jak w rzeczywistości wygląda pełny skład produktu?
Jak widać na zdjęciu, na początku składu znajdziemy wodę i glicerynę, a po nich kolejno mleczan sodu (dozwolony w produktach naturalnych, ma właściwości nawilżające), sorbitol (związek organiczny, pochłania wilgoć, nawilża), następnie substancja powierzchniowo czynna z oleju kokosowego, łagodzący pantenol, wyciąg z korzenia kurkumy, ekstrakt z nasion chia, kwas hialuronowy i konserwanty dopuszczone do stosowania w kosmetykach naturalnych (trzy z czterech zgodne z Ecocert). Czyli jest dokładnie tak jak producent napisał na opakowaniu: 0% parabenów, silikonów, PEG, SLS, SLES, sztucznych kompozycji zapachowych, syntetycznych barwników, glutenu.
Tytułowa kurkuma jest „bogata w antyoksydanty, dzięki czemu przyspiesza odnowę komórek skóry, redukuje zmarszczki i rozjaśnia przebarwienia. Delikatnie złuszcza naskórek, zmniejsza wydzielanie sebum, łagodzi podrażenienia”, natomiast chia ma właściwości odżywcze i antyoksydacyjne, „zawiera kwasy Omega 3, dzięki czemu optymalnie odżywia i nawilża skórę, poprawia elastyczność, ma wpływ na produkcję kolagenu i powstawanie nowych komórek skóry. Redukuje zmarszczki i rozszerzone pory”.
Całe szczęście płyn micelarny nie ma koloru kurkumy i nie barwi skóry na żółto. Przeznaczony jest do każdego rodzaju cery, zwłaszcza do suchej, szarej, zmęczonej i pozbawionej blasku. Nie zauważyłam, by czynił cuda, ale na pewno nie podrażnia, nie wysusza i nie powoduje wysypu niedoskonałości. Z demakijażem radzi sobie poprawnie, choć bez fajerwerków. Daje radę z podkładem, pudrem, itp. ale ze zmyciem tuszu czy kredki do oczu trzeba niestety się trochę namęczyć. Daje radę zmyć makijaż oczu, choć z pewnymi oporami. Nie pozostawia mgły na oczach, ani nieprzyjemnej lepkiej warstwy na skórze. Nie ma również nachalnego zapachu, łatwo aplikuje się go na płatek kosmetyczny bez niepotrzebnego rozlewania produktu. Myślę, że to dość fajna i ekonomiczna propozycja dla osób, które stawiają na bardziej naturalne składy produktów nie chcąc jednocześnie zbankrutować. W końcu płyn kosztuje tyle co zwykłe drogeryjne płyny micelarne, a do tego ma sporą pojemność ;)
Jaki jest Twój ulubiony płyn micelarny?
Szkoda, że ze zmyciem makijażu w okolicach oczu nie radzi sobie idealnie, bo nie lubię pocierania :)
OdpowiedzUsuńNo niestety, płyn ma swoje mankamenty :/
UsuńPodoba mi się to opakowanie 😉 Ale samego płynu nie znam. Kiedyś używałam płynu micelarnego z Tołpy, ale to było tak dawno, że nawet nie pamiętam, jaki to był 😂
OdpowiedzUsuńTo prawda, opakowanie bardzo ładnie się prezentuje :) Ta głęboka zieleń :D
UsuńOstatnio oferta Bielendy robi się coraz ciekawsza, a ja jestem wciąż tak bardzo do tyłu. Nie nadążam za tymi nowościami po prostu :D Te serie "botaniczne" bardzo mnie kuszą, mam nadzieję, ze w końcu uda mi się coś z niej wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńObkupiłam się w tę nowszą serię botaniczną Bielendy i powoli testuję ;)
UsuńGdzieś czytałam negatywne opinie na jego temat, sama nie mialam. Uzywam tylko maseczki malinowej i jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńNa maseczkę niestety się nie skusiłam :P
UsuńDawno żadnego płynu nie kupowałam ponieważ mam zapasy ale po ten chęcią pójdę
OdpowiedzUsuńTeż mam spore zapasy płynów, ale w końcu idą dosłownie "jak woda" ;)
UsuńJa jestem wierna Garnierowi ale może kiedyś wypróbuję Bielende :)
OdpowiedzUsuńGarniera różowego lubię :D
UsuńTego wariantu nie miałam. Z Bielendy uwielbiam płyn "kokos i aloes" :)
OdpowiedzUsuńMam go w zapasie, także mam nadzieję, że u mnie również się sprawdzi :D
UsuńNie znam, ale miałam odlewkę, któregoś z tej serii i nie był zły :P
OdpowiedzUsuńZły nie jest, ale do ideału też trochę mu brakuje ;)
UsuńNie mam ulubionego płynu ale te z Bielendy totalnie mnie nie przekonują :)
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńGreat post my blogger friend.
OdpowiedzUsuńHave a nice day .
Dilek...
Thank You!
UsuńBardzo fajny plyn, szkoda ze nie mam latwego dostepu, ale jak odwiedze PL to chetnie po niego siegne. Ja od lat uzywam rozowego Garniera i Biodermy :D
OdpowiedzUsuńZnam oba płyny, które wymieniłaś i również je lubię ;)
UsuńJa lubię płyn z biodermy i garniera, tego jeszcze nie miałam, ale może się skuszę, do oczu i tak używam dwufazówki :)
OdpowiedzUsuńZ Biodermy i Garniera również lubię :) Ten ma zupełnie inną konsystencję ;)
UsuńNie znam tego produktu, ale lubię tę markę.
OdpowiedzUsuńMają wiele ciekawych produktów w asortymencie :D
UsuńCiekawią mnie kosmetyki z tej serii.
OdpowiedzUsuńMnie również kusiła ta seria od samego początku ;)
UsuńOstatnio kupiłam płyn micelarny z tej serii, ale zdecydowałam się na wersję z szafranem ;)
OdpowiedzUsuńTej wersji jeszcze nie miałam :D
UsuńCiekawy kosmetyk
OdpowiedzUsuńCiekawiły mnie początkowo kosmetyki z tej serii, ale odpuściłam w sumie, bo nic nie kusiło mnie bardzo mocno. Mój ulubiony płyn micelarny to również Bielenda, ale wersji nawilżającej :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten różowy micel Bielendy :D
UsuńUff z ulga przeczytałam, że nie ma koloru i nie barwi jak kurkuma ;-) W takim wypadku może go przetestuję. Hydrolat z tej linii bardzo dobrze mi służył ;-)
OdpowiedzUsuńHydrolatu nie mogę nigdzie dorwać stacjonarnie niestety :P
Usuńnie mialam niestety nic z tej serii:D
OdpowiedzUsuńMnie kuszą jeszcze maseczki do twarzy ;)
UsuńMam ten płyn, ale ze zaczęłam używać micela z Nivea, bo dostałam qdo przetestowania, to sobie jeszcze poczeka. Ciekawe czy mnie powali, czy też obejdzie się bez fajerwerków :P
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz zadowolona :D
Usuńostatnio Bielenda ma coraz ciekawsze produkty, ten płyn na pewno jest wart wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :D
UsuńJa teraz używałam płynu micelarnego z Eveline, który pachnie różą i jestem naprawdę zachwycona. Jeśli chodzi o Bielendę i tą serię to używałam maseczki z pestek malin i melisą i była całkiem niezła :)
OdpowiedzUsuńTeż właśnie używam tego różanego płynu micelarnego ;)
UsuńTego płynu nie miałam, ale korcą mnie inne produkty z tej serii ;)
OdpowiedzUsuńMnie korcą głównie maseczki i hydrolat :D
UsuńSzkoda, że średnio radzi sobie ze zmyciem makijazu oka, bo nie lubię pocierania.
OdpowiedzUsuńTeż tego nie lubię :(
Usuńchyba bym się na niego nie skusiła, neistety
OdpowiedzUsuńCałkowicie to rozumiem ;)
UsuńZaciekawiłaś mnie tym produktem. Z chęcią kiedyś przetestuję :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
Bardzo mnie to cieszy :D
UsuńSuper propozycja, chętnie zakupię tego micelka, zainteresował mnie :)
OdpowiedzUsuńDla mnie w przypadku micela walory pielęgnacyjne to kwestia drugo- (trzecio? czwarto?) -rzędna, a sam płyn ma przede wszystkim dobrze zmywać makijaż i być łagodny oraz niedrogi :)
OdpowiedzUsuńMnie cieszyłoby, gdyby miał dobry skład, a zarazem był skuteczny :D
Usuńfajny skład i cena przystepna
OdpowiedzUsuńno trochę się bałam tej kurkumy, ale skoro piszesz że nie barwi skóry to jest ok:)
Na szczęście w ogóle nie barwi ;)
UsuńZdarza się :D
OdpowiedzUsuń