Na pewno macie co najmniej kilka takich rzeczy, które znajdują się na Waszej wishliście praktycznie „od wieków”, jednak zawsze znajdują się jakieś ważniejsze wydatki, które powstrzymują Was przed ich zakupem. Podobną sytuację miałam z kremem różanym od Make Me Bio – słyszałam o nim sporo dobrego, ale po pierwsze – miałam jeszcze spory zapas kremów do twarzy, a po drugie krem Garden Roses kosztuje ok. 50 zł, a więc niemało. Trafiłam jednak na ciekawą promocję w Drogerii Natura i postanowiłam sprawdzić ten naturalny hit blogosfery. Jak to się skończyło?
MAKE ME BIO KREM GARDEN ROSES
Make Me Bio, jak przystało na markę naturalnych kosmetyków, zamknęło swój krem w słoiczku wykonanym z ciemnego szkła – pod względem ekologii i trendu zerowaste jest to naprawdę godne pochwały rozwiązanie. Etykieta znajdująca się na opakowaniu służy poniekąd również za „plombę” – jeśli słoiczek byłby przez kogoś wcześniej odkręcony, to etykieta byłaby rozerwana. Naturalny charakter produktu w fajny sposób podkreśla również dodatkowe przewiązanie słoiczka sznurkiem. Wewnątrz znajdziemy aż 60 ml kremu, które należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia.
Krem Make Me Bio Garden Roses przeznaczony jest do skóry suchej i wrażliwej, ma intensywnie nawilżać i odżywiać cerę. Konsystencja kremu jest dosyć gęsta, ale nie przesadnie ciężka. Jako, że nie zawiera on sztucznych zapachów i barwników, możemy spodziewać się delikatnie beżowego odcienia kremu i różanego zapachu, przez który przebija jednak zapach kremowej bazy. Jako, że za różanymi zapachami nie przepadam, to i zapach Garden Roses nie przypadł mi do gustu, ale też jakoś szczególnie nie był wyczuwalny, więc dało się przeżyć. W momencie aplikacji krem delikatnie się roztapiał i dobrze rozsmarowywał, ale trzeba było dać mu kilka minut na wchłonięcie przed nałożeniem makijażu, choć i tak na twarzy pozostawała delikatna warstewka dająca wrażenie nawilżonej skóry.
W składzie kremu Garden Roses znajdziemy wodę, hydrolat z kwiatów róży damasceńskiej, olej ze słodkich migdałów, mój ukochany olej jojoba, masło mango, olej makadamia, emulgatory zapobiegające utracie wody, „dobry” alkohol tłuszczowy, glicerynę, witaminę E, olej z nasion słonecznika, alkohol tłuszczowy, konserwanty (dopuszczone w kosmetykach naturalnych), ekstrakt z kwiatów róży damasceńskiej i olejki eteryczne. Nie ma się więc do czego przyczepić ;)
Aqua (Woda), Rosa Damascena (Róża Damasceńska) Flower Water*, Prunus Amygdalus Dulcis (Słodkie Migdały) Oil*, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil*, Mangifera Indica (Masło Mango) Seed Butter, Macadamia Ternifolia (Makadamia) Seed Oil*, Glyceryl Stearate, Cetearyl Glucoside, Cetyl Alcohol, Glycerin, Tocopherol (Witamina E), Helianthus Annuus (Słonecznik) Seed Oil, Stearyl Alcohol, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Rosa Damascena (Róża Damasceńska) Flower Extract, Pelargonium Graveolens (Geranium) Flower Oil*, Eugenol**, Geraniol**, Citronellol**, Linalool**. *z upraw organicznych **naturalnie występujący w olejkach eterycznych
Zgodnie z informacją zawartą na stronie producenta:
- Olej z orzechów makadamia - działa regenerująco i antyoksydacyjne. Olejek wykazuje biozgodność ze skórą, dzięki czemu łatwo się wchłania, nawilża i wygładza, nie wywołując reakcji alergicznych. Doskonale uelastycznia skórę i chroni przed negatywnym działaniem wolnych rodników i promieniami UV.
- Masło mango - działa zmiękczająco i łagodząco. To idealny składnik dla skóry podrażnionej i przesuszonej, którą regeneruje i silnie nawilża. Ten naturalny filtr słoneczny wspomaga odnowę skóry i zapobiega jej przedwczesnemu starzeniu się.
- Olej ze słodkich migdałów - działa nawilżająco i ujędrniająco. Dzięki bogactwu witamin i składników mineralnych skutecznie regeneruje, chroni przed utratą wody z komórek i opóźnia procesy starzenia się skóry. Dodatkowo jego przyjemny, orzechowy zapach koi zmysły.
- Olejek jojoba - działa normalizująco i pielęgnująco. Struktura olejku zbliżona jest do sebum wydzielanego przez skórę, dzięki czemu wytwarza on naturalną barierę ochronną na jej powierzchni, która w przypadku skóry suchej jest na bardzo niskim poziomie. Dzięki olejkowi skóra jest miękka, jędrna i optymalnie nawilżona.
- Woda różana - działa oczyszczająco i łagodząco. Dzięki swoim wyjątkowym właściwościom tonizującym, nadaje skórze blask, odżywia i przywraca równowagę skórze. Woda różana łagodzi stany zapalne i podrażnienia, otulając skórę kwiatowym zapachem.
Zapewne zastanawiacie się, czemu skusiłam się na krem różany, choć nie lubię różanych kosmetyków? W zasadzie powody są trzy: dobry skład kremu, dobre opinie w internecie oraz fakt, że to właśnie paradoksalnie różane kosmetyki najlepiej sprawdzają się na mojej suchej skórze. A jak było z kremem Make Me Bio Garden Roses? Niestety nie najlepiej… Zacznijmy od tego, że choć krem wydawał się być treściwy i mocno odżywczy, to w praktyce w okresie wiosennym nawilżał moją suchą skórę za słabo. Latem nie było lepiej, bo przez to, że nie do końca się wchłaniał, szybko zaczynał się wyświecać pod wpływem wyższej temperatury i makijaż spływał z twarzy (a mówimy tu przecież o cerze suchej!). Przy dłuższym użytkowaniu powodował też powstawanie pojedynczych „niespodzianek” na twarzy w postaci tilaki na czole lub diod na brodzie. Sporo czasu zajęło mi dojście do tego, że to właśnie Garden Roses jest winowajcą, wcześniej zwalałam to na hormony ;) Jednak po odstawieniu kremu skończył się problem z niedoskonałościami.
Chyba nikogo nie zdziwi fakt, że podsumowanie nie będzie zbyt optymistyczne… Krem do twarzy Garden Roses to kolejny kosmetyk od Make Me Bio, który się u mnie nie sprawdza. Choć przeznaczony jest do skóry suchej i wrażliwej, a z opinii krążących w internecie wynikało, że nie zapycha, to jednak poziom nawilżenia i odżywienia mojej skóry był po jego zastosowaniu zbyt słaby, a do tego pojawiały mi się pojedyncze niedoskonałości. W zasadzie nie istnieje taka pora roku, w której mógłby się u mnie sprawdzić, dlatego z bólem serca ze swojej strony nie mogę Wam tego kremu polecić, pomimo dobrego składu.
Mieliście okazję poznać kremy Make Me Bio? Jak się u Was sprawdzały?
Dawno nic od nich nie miałam, ale miło wspominam ich kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńU mnie tak jakoś średnio wypadały zazwyczaj, ale może źle wybierałam produkty :D
Usuńmiałam ten krem w wersji na noc, dla mnie był genialny, nie miałam żadnych niespodzianek, na pewno umieściłabym go w trójce swoich ulubieńców wszech czasów
OdpowiedzUsuńSuper, że jesteś zadowolona :D Jeśli chodzi o nocną pielęgnację, to mam już swojego ulubieńca i jest nim krem na noc do cery suchej Yves Rocher Riche Creme ;)
UsuńNie znam kremów Make Me Bio :) Szkoda, że Ci się nie sprawdził. Lubię różane zapachy w kosmetykach, ale niestety nie wszystkie są ładne i przyjemne dla nosa.
OdpowiedzUsuńZa różanym zapachem nie przepadam, ale rozumiem, że czasem trzeba pocierpieć, żeby być piękną :D
UsuńDo mojej mieszanej skóry nadał się dużo lepiej, zużyłam kilka dobrych słoiczków ;)
OdpowiedzUsuńNa mieszanej mógłby się sprawdzić, bo nawilża dość średnio, więc nie obciążyłby skóry ;)
UsuńChyba miałam bodaj próbkę :)
OdpowiedzUsuńChyba szału nie było, skoro nie zapadł Ci w pamięć ;)
UsuńNie miałam żadnego kremu do twarzy z Make Me Bio, staram się trzymać swoich ulubieńców :)
OdpowiedzUsuńMam taką blogową "przypadłość", że lubię testować nowe kremy i szybko się nudzę :P
UsuńMiałam dawno, dawno odlewkę tego kremu i z tego co kojarzę wydawał się spoko, ale w sumie nie pamiętam go dobrze, więc mogę się mylić ;D
OdpowiedzUsuńMi też jakoś szczególnie nie zapadnie w pamięć, a szkoda, bo liczyłam na coś więcej po tych wszystkich pozytywnych recenzjach ;)
UsuńSzkoda, że się nie sprawdził. Mam nadzieję, że u mnie będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńOby! Może Twoja cera lepiej się z nim dogada :)
UsuńUżywałam go jakieś dwa lata temu, u mnie był bardzo fajny i lubiłam go :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, że u Ciebie się sprawdził ;)
UsuńNie miałam żadnego kosmetyku od nich ;)
OdpowiedzUsuńMam jeszcze ochotę jedynie na mgiełkę różaną ;)
UsuńNie miałam okazji poznać, firmy nie znam wcale.
OdpowiedzUsuńMarka jako taka ma ciekawe produkty w asortymencie, ale zazwyczaj trafiam na takie, które u mnie się nie sprawdzają :P
UsuńMiałam ten krem spory czas temu i akurat na mojej mieszanej cerze dał dobre efekty. Jednak nie wyróżnił się na tyle, abym miała do niego wrócić.
OdpowiedzUsuńCzyli mimo wszystko tak średnio wyszło ;)
UsuńNiestety nie znam marki, ale może się na niego skuszę :)
OdpowiedzUsuńmalusiawerusia.blogspot.com
Ojejku zgadzam sie mam masę takich kosmetykow 😁 chyba zaczne te liste w koncu od pocztaku zweryfikować 😁
OdpowiedzUsuńWeryfikacja jest dobrym pomysłem ;) Sama często wykreślam niektóre pozycje po czasie :D
UsuńU mnie zielony się fajnie sprawdzał :) Kurcze szkoda, że zapycha ;/
OdpowiedzUsuńMam jakiegoś pecha do ich produktów :P
UsuńKusi mnie to make me bio, ale opinie o tych kosmetykach są mocno podzielone. Jedni kochają, a inny nie. Chciałam kupić ich krem pod oczy z filtrem SPF, ale koleżanka mnie ostrzegła,że on się nie nadaje do używania ;P
OdpowiedzUsuńJa ten krem dostałam od Drogerii Pigment i oddałam siostrze. Z tego co wiem jej też nie do końca pasował.
Ten krem pod oczy to była mega porażka, najgorszy jaki miałam, więc podziękuj koleżance :D A może coś po prostu pozmieniali w tych kremach do twarzy, dziwne, bo miały tyle pozytywnych opinii :P
UsuńO kurcze ale szkoda. U mnie bardzo dobrze się sprawdził, a mam mieszaną skórę z tendencją do trądziku...Lubiłam go na tyle, że planuje powrót chociaż zastanawiam się też nad innymi wersjami.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ja też mam kilka takich kosmetyków na swoich listach:D i jakoś nie mogę się zebrac do zakupów ich:D
Nie spodziewałam się, że tak słabo u mnie wypadnie, no ale cóż zrobić :P
UsuńA jeśli chodzi o kosmetyki zalegające na wishliście, to czasem okazuje się, że nie warto ich kupować :D
Podoba mi się skład ☺
OdpowiedzUsuńSkład jak najbardziej na plus :)
UsuńMiałam taki kremik tylko do cery mieszanej i strasznie go polubiłam :) ale jeśli chodzi o ten różany to nie słyszałam o nim zbyt pozytywnych opini.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOj, a ja właśnie o różanej wersji słyszałam najwięcej dobrego :P No, ale wyszło jak wyszło ;)
UsuńZ tymi kremami różnie u każdego bywa. U mnie niespodzianek nie było, zapach średni chociaż akurat uwielbiam róże, a nawilżenie też mogło być lepsze. Lepiej wyszedł krem pomarańczowy, chociaż tamten lubił się rozwarstwiać :)
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko ja mam o nim mało pozytywną opinię :P Po przygodzie z różaną wersją na inną raczej się nie skuszę :P
UsuńŁadne opakowanie ma ten krem. Szkoda, że się nie sprawdził
OdpowiedzUsuńPrawda, też żałuję :P
UsuńSzkoda,że się nie sprawdził :(
OdpowiedzUsuńNiestety, choć bardzo na niego liczyłam :P
Usuńwow beautiful post i enjoyed this!!
OdpowiedzUsuńJadieegosh
Thank You!
UsuńA zapowiadał się tak sympatycznie... Szkoda, że okazał się taką porażką.
OdpowiedzUsuńOsobiście nie testowałam, ale raczej po niego nie sięgnę...
Piękne zdjęcia natomiast :)
Pozdrawiam!
Dziękuję <3 No cóż - polecić go nie mogę, choć skład ma przyjemny ;)
UsuńSzkoda, że krem robił takie niespodzianki. Ale grunt, że znalazł się winowajca !
OdpowiedzUsuńDokładnie - po nitce do kłębka ;)
UsuńMiałam z tej firmy peeling i baaaaardzo go lubiłam :)
OdpowiedzUsuńJeśli był to Almond scrub, to u mnie wypadł słabo :P
Usuńuuuuu masakra! a ostatnio w pigmencie stałam przed tymi kosmetykami tej marki i tak miałam ochotę się na coś skusić
OdpowiedzUsuńMoże u Ciebie lepiej by się spisał, nigdy nie wiadomo ;)
UsuńLubię kosmetyki z różanym zapachem, szkoda, że krem się nie sprawdził :)
OdpowiedzUsuńCzyli masz zupełnie na odwrót, bo ja nie lubię różanych zapachów ;)
UsuńNigdy nie testowałam nic z kosmetyków tej marki ale chyba dużo nie tracę :D
OdpowiedzUsuńCałkiem możliwe, choć ciężko stwierdzić dopóki się samemu nie spróbuje ;)
UsuńMoja cała wishlista jest taka, że wiecznie wszystko w niej zalega. Bo plany mam zawsze ambitne, a życie wszystko weryfikuje. Albo nie mam czasu i biorę coś pierwszego z brzegu albo kuszę się na nowość i takim sposobem czeka na mnie masa produktów. Opakowania makemebio są przecudne. Wszystko mi się zawsze w nich podoba. Zdjęcie konsystencji tego kremu też mnie trochę zachęciło. Ale jak już wspomniałaś o tej tłustej warstewce i dalsza część opinii, to już mi się odechciało. Wolę lżejsze kremy, a wspomagać je serami czy esencjami, byleby nie zalegały wieki na twarzy i zapychały. No szkoda że Ci się nie sprawdził, bo z zewnątrz wygląda mega ;)
OdpowiedzUsuńNiestety życie potrafi być brutalne wobec naszych wishlist i nie tylko ;) Często nawet nie jest to kwestia finansowa, ale fakt, że ciężko dostać jakiś produkt lub po prostu nam się odechciewa :P
UsuńA jeśli chodzi o sam krem, to faktycznie cała "otoczka", skład i konsystencja kremu naprawdę mi się podobają, ale z działaniem wyszło słabiej :P
Podoba mi się jego konsystencja :)
OdpowiedzUsuńMi również, dlatego zdziwiłam się, że tak słabo nawilża :P
Usuńmiałam z tej firmy maseczkę i sprawdziła się bardzo spoko. Kremów od nich nie miałam jeszcze i chyba mnie nie korcą;p
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad maseczką, ale chyba odpuszczę po tych wszystkich przebojach :P
UsuńKiedyś dostałam próbkę kremu do mojej cery (pomarańczowego) i była pusta :O I jakoś się zniechęciłam. :D Miałam wodę różaną i tylko tyle. Gdzieś tam mam tę markę z tyłu głowy, ale na razie nic planach do zakupienia nie mam, nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńNie ma zaufania do Make Me Bio. Zawiodłam się bardzo na ich wodzie różanej, która bardziej mi zaszkodziła niż pomogła.
OdpowiedzUsuń