Jakiś czas temu wspominałam na blogu, że staram się pod względem zapachowym dopasowywać swoją pielęgnację do panującej aktualnie pory roku. Dlatego też zimą sięgam po produkty czekoladowe, waniliowe lub cynamonowe, natomiast w okresie wakacyjnym zazwyczaj królują u mnie owocowe zapachy. Tego lata moją pielęgnację zdominowały ananasowe nuty, w tym m.in. jogurt do ciała Nacomi Pineapple Juice, o którym będzie dzisiejszy wpis. Czy faktycznie pachnie ananasem? O tym dowiecie się za chwilę…
NACOMI BODY YOGHURT PINEAPPLE JUICE
W zasadzie można by rzec, że jeśli chodzi o pielęgnację ciała, najczęściej sięgam po kosmetyki inspirowane produktami spożywczymi, tj. masła do ciała oraz jak widać po dzisiejszym wpisie – jogurty. Nie trzeba mieć specjalistycznej wiedzy, by domyślić się, że masła są z zasady bardziej treściwe i odżywcze, a jogurty mają lżejszą, bardziej lejącą konsystencję przypominającą jogurty ze sklepowej półki. Tak jest również w przypadku ananasowego jogurtu do ciała Nacomi – jest on bardzo płynny, wizualnie przypomina tradycyjny jogurt, ma lekko żółtawe zabarwienie i zamknięty jest w plastikowym pojemniczku o pojemności 180 ml. Co istotne, po odkręceniu wieczka natrafimy na dodatkowe plastikowe zabezpieczenie, które zapobiega rozlaniu się produktu.
Wegański jogurt do ciała o lekkiej konsystencji stworzony na bazie oleju ze słodkich migdałów oraz oleju kokosowego nawilża skórę, a dodatek protein ryżu oraz ekstraktu z drożdży przywrócą jej odpowiednią mikroflorę. Dzięki odnowieniu funkcji barierowych naskórka jogurt sprawi, że skóra stanie się nawilżona i nawodniona, pozostawiając na niej uczucie ananasowego orzeźwienia!
Nacomi Body Yoghurt Pineapple Juice przy pierwszym otwarciu opakowania faktycznie ma niesamowicie ananasowy zapach - przypomina ananasową jogobellę. Niestety z biegiem czasu coraz bardziej zalatuje mi takim skwaśniałym, przeterminowanym jogurtem – nie wiem czy to naturalna kolej rzeczy, czy może mają na to wpływ wysokie temperatury (produkt należy przechowywać w chłodnym miejscu) i faktycznie coś zaczyna się w nim psuć. Może to być też tylko moje osobiste odczucie lub wina nadwrażliwego powonienia, ale fakt faktem, że od jakiegoś czasu ten zapach mnie drażni.
Jeśli chodzi o skład jogurtu, to na samym początku znajdziemy w nim wodę, olej ze słodkich migdałów, mieszankę kwasów tłuszczowych, olej kokosowy, glicerynę oraz alkohole tłuszczowe. Ogólnie skład jest ok, nie znajdziemy w nim parafiny, wazeliny, itd.
Opisałam już pokrótce wygląd jogurtu, jego zapach oraz skład, pora więc przejść do działania. Tak jak wspominałam powyżej – nie trzeba być geniuszem, by domyślić się, że jogurt nie będzie tak dobrze odżywiał skóry jak masło, ale mimo wszystko działanie jogurtu Nacomi bardzo mnie rozczarowało… Kosmetyk ma mocno lejącą konsystencję, więc powinien szybko się wchłaniać, ale zamiast tego potwornie marze się po skórze i mam wrażenie, że sama jego aplikacja trwa strasznie długo. Wszystko byłby ok, gdyby za długim wchłanianiem stało porządne odżywienie, ale moja skóra już 2 godziny po aplikacji (sprawdzałam!) jest kompletnie sucha. Fakt faktem, że mam z natury suchą skórę, ale sami przyznacie, że 2 godziny to stanowczo zbyt krótko… Musiałabym smarować się chyba ze 12 razy dziennie, by skóra utrzymywała odpowiedni poziom odżywienia…
Producent obiecuje nam nawilżenie skóry, jednak zawarte w jogurcie oleje pełnią raczej funkcje odżywcze niż nawilżające, więc co do zasady ciężko byłoby tę obietnicę spełnić. Efekt regularnego stosowania jogurtu Pineapple Juice był taki, że zaczęłam odczuwać pieczenie w trakcie golenia nóg, bo skóra łydek była w dotyku niczym tarka…
Niestety Nacomi Body Yoghurt Pineapple Juice nie spisał się u mnie pomimo pokładanych w nim sporych nadziei… Począwszy od dobrego składu i ananasowego zapachu, który z biegiem czasu zaczął zalatywać mi przeterminowanym jogurtem, przez mazanie się po skórze i długie wchłanianie, aż po naprawdę nikły efekt nawilżenia i odżywienia skóry, który ostatecznie „przypieczętował” jedynie nieuchronną klęskę jogurtu.
Mieliście okazję poznać jogurty do ciała Nacomi?
Bardzo lubię owocowe kosmetyki, ale nie wiem czy ananasowa wersja przypadła by mi do gustu
OdpowiedzUsuńMi niestety nie przypadła, choć lubię ananasy ;)
UsuńSzkoda, że z wchłanianiem tak kiepsko.
OdpowiedzUsuńTo porażka :P Aż mi się nie chce używać tego jogurtu...
UsuńSzkoda że się nie spisał...
OdpowiedzUsuńTeż żałuję :(
UsuńSzkoda, że okazał się bublem bo wygląda ciekawie :) Ja raczej się na niego nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że akurat na tę wersję zapachową nie warto ;)
UsuńSzkoda, że ten jogurt Ciebie zawiódł :(
OdpowiedzUsuńNiestety, czasem i ja trafiam na buble ;)
UsuńLubię taki owocowe zapachy, szkoda, że ten jogurt się nie sprawdził :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZazwyczaj owocowe kosmetyki mi się sprawdzają, ale nie tym razem ;)
UsuńNie miałam okazji poznać, ale w sumie to dobrze, widzę, że nie ma czego żałować :). Z ich produktami jest mocno w kratkę, mają fajne kosmetyki, ale czasami takie nie wypały jak ten jogurt, czy galaretka do kąpieli :P
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę, że można trafić u nich na super produkty oraz te raczej nieudane ;) Tym razem źle trafiłam ;)
UsuńChyba miałam do niego nosa, bo jakoś nigdy specjalnie mnie nie kusił :D
OdpowiedzUsuńKobieca intuicja ;)
UsuńBalabym sie ze go zjem hahaha ;)
OdpowiedzUsuńW sumie można się pomylić :D
UsuńNie miałam okazji poznać tych jogurtów do ciała, ale może to i lepiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
Podejrzewam, że w przypadku wersji ananasowej nie ma czego żałować :P
UsuńHa! Zabrzmi jak herezja, ale... nie miałam jeszcze w użyciu nic z Nacomi! ;-)))
OdpowiedzUsuńNawet się nie przyznawaj :D Toż to grzech :D
UsuńOjć, nie zachęciłaś mnie do niego. Zresztą ananasowy zapach nie jest moim faworytem.
OdpowiedzUsuńJestem fanką ananasowych zapachów, ale ten ewidentnie mi nie podszedł ;)
UsuńA słyszałam że te jogurty to mało udane, szkoda że zapach zachwyca tylko na początku ;/
OdpowiedzUsuńNie wiem jak jest z zapachem innych wersji, ale ta mnie nie zachwyciła, podobnie zresztą jak samo działanie :P
UsuńKonsystencja jak budyń :D
OdpowiedzUsuńBaardzo rzadki budyń :P
UsuńSzkoda,że się nie spisał..Z tego co zauważyłam czytając blogi, Nacomi jest taką mieszaną marką - ma kosmetyki, które znakomicie się wszystkim spisują, ale w asortymencie znajdą sie teżź mega buble.
OdpowiedzUsuńMam bardzo podobne zdanie co do produktów Nacomi, a jednocześnie kilka ich kosmetyków czeka na swoją kolej w moich zapasach, więc na pewno sprawdzę na ile to twierdzenie jest prawdziwe ;)
UsuńMyślałam, że lepiej wypadnie.
OdpowiedzUsuńJa również miałam co do niego spore oczekiwania :P
UsuńVery interesting products! I didn't know about this brand :)
OdpowiedzUsuńNacomi is a Polish brand ;)
UsuńA z nazwy brzmiało tak dobrze... No co zrobić, tak bywa. Nie miałam i Raczej się nie skuszę, nie lubię jak coś się długo wchłania, a zwłaszcza latem, wiadomo. Zawsze dla mnie wiąże się to ze zwiększoną potliwością, a latem nie znioslabym tego w pracy :D
OdpowiedzUsuńZapowiadał się na hit, ale niestety czasem w życiu czekają nas rozczarowania i tak było tym razem :P
UsuńJa zaś cały rok używam "owocowych produktów". Nie przepadam za waniliowymi czy czekoladowymi zapachami. Dla mnie długie wchłanianie jest męką. Zmiana zapachu też jest dziwna. Z tego co widzę to nacomi ma albo hity albo faile ;)
OdpowiedzUsuńCzekoladowe kosmetyki lubię zwłaszcza zimą :D Czekoladowe i tłuste :D Długie wchłanianie mi nie przeszkadza o ile niesie za sobą porządne odżywienie i nawilżenie ;)
UsuńNigdy nie próbowałam kosmetyków nacomi. Bardzo nie lubię tego mazania się po skórze i też tego, że się wszystko do mnie lepi. Szkoda, że się nie sprawdził ale przynajmniej mogłaś nas przestrzec przed takim bublem :)
OdpowiedzUsuńNiestety marze się po skórze wybitnie :P Najlepiej go nałożyć i zostawić, bo wsmarować się nie da :P
UsuńLubię owocowe kosmetyki do ciała i to chyba pierwszy produkt tej marki o którym czytam, że się nie sprawdził. Szkoda, bo na początku wpisu sama chciałam go przetestować :( Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMiałam wobec niego spore oczekiwania, ale cóż... :P
Usuńmasakra.... nie wyobrażam sobie żeby produkt mógł działać aż tak beznadziejnie ;oo
OdpowiedzUsuńNiestety, mocno mnie rozczarował :P
UsuńOjej, coś mi się wydaje że u mnie byłby ten sam efekt
OdpowiedzUsuńTo bardzo prawdopodobne :P
UsuńNie znam jogurtów Nacomi, ale na pocieszenie powiem Ci, że jogurty innej marki tez mnie rozczarowały. ;D
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że jogurty do ciała już jakoś mniej mnie kuszą :P
UsuńKiedyś też tak, jak Ty kupowałam właśnie wioną i latem owocowe kosmetyki, w tych cieplejszych miesiącach pachną najlepiej! Nie czułabym się dobrze pachnąc zimą truskawką, albo jakimś innym egzotycznym owocem. Teraz nie skupiam się aż tak bardzo na owocowej nucie zapachowej. Kieruję się prostą zasadą - latem lżejsze linie zapachowe, zimą bardziej cięższe tony. A co do jogurtów, miałam kiedyś jeden innej marki i też nie zrobił na mnie dobrego wrażenia.
OdpowiedzUsuńW perfumach stosuję właśnie ten trik - jesienią i zimą stawiam na ciężkie zapachy, a latem na lżejsze ;)
UsuńLubię nacomi ❣
OdpowiedzUsuńTym razem nie zaiskrzyło między nami :P
UsuńOch, wielka szkoda, że produkt się nie sprawdził. Do tej pory miałam już kilka produktów Nacomi (uwielbiam ich peelingi:)), ale jakoś z jogurtami się jeszcze nie spotkałam. I teraz widzę, że dobrze.
OdpowiedzUsuńZaopatrzyłam się w sporą ilość produktów Nacomi do ciała i mam nadzieję, że to był jedyny niewypał ;)
Usuńnie chciałabym używać kosmetyku, którego zapach tak się psuje...
OdpowiedzUsuńNie wiem od czego to zależy, że raz pachnie ok, a innym razem śmierdzi :P
Usuńczyli to bubelek, na pewno nie kupię
OdpowiedzUsuńNiestety, nie mogę go polecić :P
UsuńLubię zapach ananasa, szkoda, ze w tym przypadku kosmetyk nie pachnie dobrze...
OdpowiedzUsuńJedno wielkie rozczarowanie :P
Usuń