Od jakiegoś czasu staram się przerzucić na kosmetyki naturalne, choć jednocześnie jestem świadoma tego, że nie uda mi się stosować w pełni naturalnej pielęgnacji. Nie zawsze bowiem kosmetyki naturalne dają tak dobrze widoczne efekty jak produkty z „gorszym” składem (i na odwrót!). Innymi słowy – niektórych kosmetyków u mnie nie da się zastąpić. ALE! Jedną z łatwiejszych zmian jest zamiana typowo drogeryjnego peelingu do ciała czy twarzy na jego naturalny odpowiednik. Jaki? Choćby malinowy od Botanic SkinFood ;)
BOTANIC SKINFOOD MALINOWY PEELING DO TWARZY
Kosmetyki Botanic SkinFood wdarły się na półki Drogerii Natura kilka miesięcy temu z wielką pompą. Nie ukrywam, że zwróciłam na nie uwagę jeszcze zanim rozpoczęła się cała kampania reklamowa – skusiłam się nawet na ich bogaty krem pod oczy. Bardzo podoba mi się spójna szata graficzna ich produktów, ale nie tylko… Warto bowiem nadmienić, że jak dotąd cała seria dostępna jest w bardzo przystępnych cenach – malinowy peeling kosztuje przykładowo w cenie regularnej 19,99 zł za 50 ml.
Ale nie tylko cena jest atutem tej marki – warto zwrócić uwagę na to, że na opakowaniu każdego kosmetyku został szczegółowo przeanalizowany jego skład. Oznacza to, że my, blogerki, nie jesteśmy już potrzebne ;)) A tak serio – gdyby każda firma podążałaby tą ścieżką, życie byłoby łatwiejsze. Co więc znajdziemy w składzie malinowego peelingu do twarzy z eukaliptusem? Na początku oczywiście mamy wodę, a tuż za nią ścierające drobinki z pestek malin w dwóch rozmiarach, by dokładniej ścierały skórę. Za nimi mamy roślinną glicerynę, mleczan sodu, gumę ksantanową stanowiącą naturalny zagęstnik, ekstrakt z eukaliptusa, ekstrakt z malin, konserwanty oraz kompozycję zapachową. W sumie 98% składników peelingu jest pochodzenia naturalnego.
Malinowy peeling do twarzy Botanic SkinFood przeznaczony jest do cery normalnej i mieszanej, pamiętajcie jednak, że to peeling mechaniczny, a więc lepiej nie stosować go na skórze z licznymi niedoskonałościami. Jest produkowany w Polsce według wegańskiej receptury. Pestki malin mają oczyszczać skórę i usuwać martwe komórki naskórka, a ekstrakt z eukaliptusa ma działanie odświeżające.
Peeling aplikujemy na oczyszczoną i zwilżoną skórę twarzy, masujemy i zmywamy wodą – nie ma tu więc większej filozofii. Sam produkt zamknięty jest w szklanym słoiczku wykonanym z ciemnego szkła, opakowanie można więc wykorzystać ponownie zgodnie z ideą zero waste. Konsystencja peelingu przypomina rzadki dżem z zatopionymi w środku drobinkami. Drobinki te (pestki malin) są jak dla mnie bardzo ostre, kłują niczym czubeczki szpilek. Niestety, jak to zwykle bywa w przypadku naturalnych kosmetyków – peeling nie pachnie jakoś szczególnie malinami ;)
Jeśli chodzi o działanie, to choć zmielone pestki malin potrafią być ostre niczym „brzytwa”, to jednak w peelingu Botanic SkinFood jest ich zbyt mało, by mogły wyrządzić naszej cerze większą krzywdę. W zasadzie to od nas zależy, jaką moc peelingu wybierzemy, ponieważ pestki są zawieszone w „dżemiku” i możemy ich nałożyć mniej lub więcej. Peeling dobrze trzyma się twarzy i łatwo się zmywa, warto jednak uważać, by pestki nie dostały się nam do oczu, ponieważ nie rozpuszczą się potem jak np., drobinki cukru. Po użyciu malinowego peelingu do twarzy skóra jest miękka, czysta, świeża i gładka w dotyku. Kosmetyk nie pozostawia lepiącej warstwy na skórze, nie przesusza i nie powoduje powstawania niedoskonałości. Moim skromnym zdaniem jest również stosunkowo wydajny, a to kolejny plus ;)
Podsumowując – malinowy peeling do twarzy z eukaliptusem Botanic SkinFood okazał się być godnym uwagi produktem. Zrobił na mnie pozytywne wrażenie począwszy od wygodnego i praktycznego opakowania, przez przystępną cenę, dobrą wydajność, łatwą dostępność w Drogerii Natura i naturalny skład, aż po samo działanie złuszczające utrzymane na naprawdę przyzwoitym poziomie. Polecam Wam go wypróbować ;)
Produkt otrzymałam w ramach współpracy, jednak nie wpłynęło to na moją opinię.
Mieliście okazję poznać produkty z tej serii?
Bardzo fajny, widuję tę markę na blogach :)
OdpowiedzUsuńMarka szturmem podbiła drogeryjne półki i serca klientów :D
UsuńUżywałam go, fajny i skuteczny peeling :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mamy podobną opinię :)
UsuńPeeling malinowy chętnie poznam 😉 A tej marki msm kren pod oczy, który jest świetny po prostu 😍
OdpowiedzUsuńKrem pod oczy również polubiłam, ale jest piekielnie wydajny :D
UsuńO tej serii sporo dobrego czytam, chętnie sama coś wypróbuję, np. ten peeling. :)
OdpowiedzUsuńWarto sięgnąć po niego w pierwszej kolejności ;)
UsuńKurczę, szkoda że nie pachnie jak słoik malin chociaż nie wiem czy w tym wypadku nie zjadłabym go :D Skład wygląda przyzwoicie, może jedynie to wyciąganie ze słoika niezbyt wygodne, ale da się przeżyć :)
OdpowiedzUsuńMi tam opakowanie jakoś specjalnie nie przeszkadza, ale może nie mam czasu o nim pomyśleć, bo zazwyczaj peeling wykonuję na ostatnią chwilę przed snem :D
UsuńJa już sporo o tej serii czytałam na blogach czy IG i najbardziej ciekawi mnie seria Mango, ale ten peeling malinowy też kusi skoro nie pachnie typowo malinami :)
OdpowiedzUsuńKrem mango czeka na swoją kolej w zapasie, już się nie mogę doczekać, kiedy po niego sięgnę ;)
UsuńJuż któryś raz go widzę na blogu, kusi mnie okropnie :D
OdpowiedzUsuńTo może warto w końcu się na niego skusić i zaspokoić ciekawość? :))
UsuńSuper się składa, szukam peelingu do twarzy i niedługo będę w Polsce, na pewno go kupię :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz z niego co najmniej równie zadowolona ;)
UsuńChociaż na ogół sięgam po jeszcze mocniejsze, ścierające peelingi to z tym też się polubiłam :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że ten malinowy przyjemniaczek jest bardzo uniwersalny ;)
UsuńPodoba mi się jego konsystencja i skład, jedynie mam lekkie obawy, czy nie będzie za delikatny, bo lubię konkretne złuszczanie :)
OdpowiedzUsuńPestki malin okazały się być zaskakująco ostre :D
UsuńFantastyczny jest ten peeling. Bardzo go polubiłam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że również go polubiłaś ;)
UsuńJeszcze nie mialam nic z tej firmy , a peeling chętnie wypróbuje
OdpowiedzUsuńMyślę, że peeling na początek to świetny wybór ;)
Usuńmoże spróbuję... kto wie..
OdpowiedzUsuńW razie czego polecam ;)
UsuńNie mialam okazji go poznac, ale wszystko co malinowe bardzo lubie, wiec mnie kusi ten peeling <3
OdpowiedzUsuńTeż jestem fanką malin :D
UsuńJak zobaczyłam pierwsze zdjęcie konsystencji to od razu pomyślałam o dżemie. Kosmetyk wygląda mega smakowicie :D. Patrząc na cenę to warto odłożyć swój peeling na bok, żeby spróbować coś naturalnego. Jak skończę mój obecny z lirene to kupię ten :)
OdpowiedzUsuńPeeling najłatwiej zamienić, zwłaszcza że i tak producenci odchodzą od mikrogranulek na rzecz naturalnych drobinek zdzierających ;)
Usuńmmmm musi pięknie pachnieć:)
OdpowiedzUsuńZapach jest typowo roślinny ;)
UsuńPrzyznam że mnie skusiłaś na ten peeling :D Coś czuję, że bym go polubiła. Lubię naturalne zdzieracze. Staram się unikać peeelingów z kordunem
OdpowiedzUsuńCieszę się :D A pestki malin zdzierają jak ta lala :D
UsuńSuper wyglada ten peeling. Jak taki dżem owocowy :D pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, to było też moje pierwsze skojarzenie ;)
UsuńOdkąd ta seria pojawiła się na półkach drogerii Natura, jestem nią bardzo zaintrygowana. I pewnie przy najbliższej okazji, gdy będę w pobliżu Natury, wejdę i pokuszę się o jakieś zakupy :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, bo choć mam kilka ich produktów, to z chęcią skusiłabym się na wszystkie :D Ale twarz mam tylko jedną :P
UsuńBrzmi super☺☺
OdpowiedzUsuńCieszę się ;)
Usuńzapisuję sobie i sprawdzę, jak działa, bo ostatnio przestawiam się na naturalne kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńI takie podejście się chwali :D
Usuń