Długo zabierałam się za napisanie tego wpisu… W zasadzie dawno zdążyłam już zużyć cały płyn micelarny Bielenda Fresh Juice, ale chciałam dłużej potestować totalną nowość, jeśli chodzi o produkty tej marki, czyli rozjaśniającą hydro-esencję w wersji ananasowej. Dziś jestem już gotowa podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami na temat dwóch produktów z serii Fresh Juice – czy odkryłam perełki, czy może trafiłam na kosmetyczne buble?
BIELENDA FRESH JUICE PŁYN MICELARNY POMARAŃCZOWY
Fresh Juice jest stosunkowo nową serią kosmetyków Bielendy, opartą na działaniu bioaktywnej wody cytrusowej. Na ten moment seria składa się z płynów micelarnych, hydro-esencji, kremów-boosterów, peelingów i żeli do mycia twarzy dostępnych w wersji pomarańczowej, ananasowej lub limonkowej – jest więc w czym wybierać! Mój wybór padł na płyn micelarny w wersji pomarańczowej, esencję ananasową i limonkowy żel do mycia twarzy, dzięki czemu mogłam poznać wszystkie trzy wersje zapachowe serii Fresh Juice.
Tak naprawdę pełna nazwa posiadanego przeze mnie płynu micelarnego Bielendy z serii Fresh Juice brzmi: nawilżający płyn micelarny z bioaktywną wodą cytrusową. Grafika zawarta na opakowaniu sugeruje, że jest to wersja pomarańczowa. Samo opakowanie produktu prezentuje się naprawdę atrakcyjnie, ma nowoczesny design, który niewątpliwie przekłada się na sporą popularność całej serii Fresh Juice. Butelka płynu micelarnego posiada zamknięcie typu press, które ułatwia użytkowanie kosmetyku, ale jednocześnie utrudnia zabranie go w podróż (tego typu zamknięcie zazwyczaj jest mało szczelne). W opakowaniu znajduje się 500 ml produktu, które należy zużyć w ciągu 6 mies. od otwarcia.
Nawilżający płyn micelarny z bioaktywną wodą cytrusową, otrzymywaną z owoców śródziemnomorskich, szybko i skutecznie usuwa makijaż twarzy, oczu i ust. Oczyszcza i odświeża skórę, jednocześnie aktywnie wspierając nawilżenie naskórka. Produkt bogaty w dobroczynne oligoelementy chroni skórę przed zanieczyszczeniami, daje uczucie czystości, odświeżenia i komfortu. Płyn jest dermokompatybilny ze skórą, zapewnia codzienne oczyszczenie i nawilżenie.
Płyn przeznaczony jest do codziennego oczyszczania i pielęgnacji cery normalnej, suchej a także wrażliwej. W jego składzie znajdziemy m.in.: bioaktywną wodę cytrusową, wykazującą działanie antyoksydacyjne i wspierającą witalność komórek skóry, sok z pomarańczy, który odświeża, nawilża i tonizuje skórę oraz działa antybakteryjnie, a także nawilżający kwas hialuronowy. Co do zasady skład kosmetyku jest krótki, ale nie naturalny, ponieważ zawiera takie konserwanty jak Phenoxyethanol czy Disodium EDTA.
SKŁAD: Water, Citrus Limon (Lemon) Fruit Extract, PEG-6 Caprylic/Capric Glycerides, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Juice, Panthenol, Glycerin, Hydrolyzed glycosaminoglycans, Hyaluronic Acid, Disodium EDTA, Cetrimonium Bromide, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Potassium Sorbate, Fragrance, Limonene.
Płyn ma typową dla tego typu produktów wodną konsystencję, ale tym, co zdecydowanie wyróżnia go spośród innych płynów micelarnych, jest piękny cytrusowy zapach! Kojarzy mi się trochę z zapachem klasycznej Mirindy pomarańczowej ;) W sumie nic w tym dziwnego, ponieważ już na początku składu zawiera ekstrakt z cytryny i sok z pomarańczy. Ale to nie koniec jego mocnych stron, trzeba bowiem jasno powiedzieć, że naprawdę dobrze radzi sobie z demakijażem twarzy i oczu! Co prawda nie testowałam go na produktach wodoodpornych, ale jestem fanką aplikowania kilku warstw różnych tuszów do rzęs i z takim makijażem radził sobie bez problemu. Nie przesuszał mojej suchej cery i nie pozostawiał nieprzyjemnej lepkiej warstwy na skórze, jednocześnie pozostawiając delikatne uczucie nawilżenia. Ponadto przejawiał właściwości odświeżające, cenne zwłaszcza w okresie letnim. Pomimo zawartości cytrusów nie zauważyłam, by podrażniał oczy. Jakby tego było mało, był naprawdę wydajny! To po prostu skuteczny produkt w przystępnej cenie.
BIELENDA FRESH JUICE HYDRO-ESENCJA ANANASOWA
W przypadku esencji również warto przytoczyć pełną nazwę produktu, a jest nią: rozświetlająca hydro-esencja z bioaktywną wodą cytrusową. Wygląd opakowania hydro-esencji idealnie koresponduje z pozostałymi produktami serii Fresh Juice – zamknięta jest ona w plastikowej buteleczce z zamknięciem typu press. Opakowanie zawiera 110 ml produktu, który należy zużyć w ciągu 8 miesięcy od otwarcia.
Nowoczesna, ultralekka hydro-esencja z bioaktywną wodą cytrusową, otrzymywaną z owoców śródziemnomorskich to idealny sposób na systematyczną i skuteczną pielęgnację cery pozbawionej blasku. Jej wydajna hydro-formuła, wzbogacona o bioaktywną wodę cytrusową, dzięki efektowi „water splash” zapewnia skórze natychmiastowe orzeźwienie. Esencja wspiera redukcję przebarwień i rozświetla cerę, działa antyoksydacyjnie, odświeża i wygładza skórę, a także chroni ją przed zanieczyszczeniem, w tym przed metalami ciężkimi.
Hydro-esencja jest przezroczysta, a konsystencją co do zasady przypomina wodę. Dopiero w momencie aplikowania jej na skórę czuć, że jest od wody gęstsza i taka bardziej… „zawiesista” lub żelowa. W opakowaniu pięknie pachnie ananasem, natomiast na skórze wyczuwam bardziej typowy dla kwasów zapach spalenizny. Nie zapominajmy bowiem, że jest to esencja rozświetlająca dla skóry pozbawionej blasku, a swoje działanie opiera na właściwościach złuszczających zawartych w niej składników. A znajdziemy w niej głównie bioaktywną wodę cytrusową, sok z ananasa, który redukuje przebarwienia nadając skórze promienny wygląd oraz kwas laktobionowy o właściwościach złuszczających i wspomagających procesy odnowy naskórka.
SKŁAD: Aqua (Water), Citrus Limon (Lemon) Fruit Extract, Lactobionic Acid, Niacinamide, Glycerin, Ananas Sativus (Pineapple) Fruit Juice*, Sodium Hyaluronate, Allantoin, Polysorbate 20, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Potassium Sorbate, Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool.
Hydro-esencję aplikujemy poprzez wmasowanie kilku kropli w skórę twarzy, szyi i dekoltu. Przyznam, że o ile płynem micelarnym byłam zachwycona, tak w przypadku esencji mam dość mieszane uczucia. Po pierwsze, czuję ją na skórze, odnoszę wręcz wrażenie, że jest nim lekko oblepiona i nie wyobrażam sobie, by stosować esencję pod makijaż. Po drugie, mam podejrzenie, że lekko mnie zapycha, dlatego zrezygnowałam z codziennego stosowania i sięgam po nią raz na kilka dni. A biorąc pod uwagę, że esencja jest PIEKIELNIE wręcz wydajna (wystarczą dwie krople na całą twarz), przypuszczam, że będę ją zużywała do końca swych dni ;) No i tak jak wcześniej wspominałam – śmierdzi kwasami. A jak wygląda sprawa, jeśli chodzi o plusy? Skóra po użyciu esencji była lekko nawilżona, choć bez szału, a przebarwienia trochę się zmniejszyły. Być może efekty mogłyby być lepsze przy regularnym stosowaniu, ale nie chcę znów ryzykować zapchania skóry. Esencja stosowana „od czasu do czasu” faktycznie fajnie odświeża cerę, dzięki czemu twarz wydaje się być bardziej promienna. Dzięki właściwościom złuszczającym sprawia, że skóra jest bardziej miękka w dotyku. Ale takie właściwości przejawiają przecież zwykłe peelingi ;) Nie pozostaje mi więc nic innego, niż stwierdzić, że hydro-esencja z bioaktywną wodą cytrusową jest po prostu przeciętna.
Znacie produkty z serii Fresh Juice?
Ja bardzo lubię płyn micelarny z tej serii ten limonkowy i przeszłam już przez kilka jego opakowań. Co fo esencji miałam taki moment, że chciałam ją wypróbować, ale mi przeszło, bo po twojej recenzji mam wrażenie, że jest tylko ok, a nawet przeciętna i nie warto zawracać sobie nią głowy 😊
OdpowiedzUsuńLimonkowego akurat nie miałam, ale dokupiłam ananasowy ;) Esencja faktycznie mnie nie zachwyciła, więc nic nie stracisz, jeśli sobie ją odpuścisz ;)
UsuńTen micel chyba wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńPolecam ;)
UsuńNie miałam okazji ich używać, ale jakiś czas temu było o nich naprawdę głośno :)
OdpowiedzUsuńNie bez powodu - seria pięknie się prezentuje, a płyny micelarne zbierają same pozytywne recenzje ;)
UsuńMiałam dokładnie ten sam płyn micelarny i był świetny, jak wiele płynów tej marki w sumie :D Jednak mam wrażenie, że teraz to on będzie moim nr 1. Natomiast esenscję miałam w wersji limonkowej i była fajna, ale nie szałowa. Nie widziałam jakiegoś super działania, ale na lato była ciekawym zamiennikiem kremu i dodatkowo trzymała cerę w ryzach. Natomiast w sumie zdziwiłaś mnie, że Cię zapchała, bo u mnie nic takiego nie miało miejsca. Nie wiem czy do esencji wrócę, ale muszę wypróbować jeszcze coś aloesowego - pewnie będzie to płyn :P
OdpowiedzUsuńNajlepiej wspominam ich płyn micelarny z serii Expert Czystej Skóry ;) Jeśli po esencję sięgam od czasu do czasu, to nic złego się nie dzieje ;)
UsuńNaprawdę uwielbiam tą serię :)
OdpowiedzUsuńWygląda super i te cytrusowe zapachy ;)
UsuńObecnie nie mam mozliwosci na zakup Bielendy, ale chetnie skorzystam z okazji jak tylko wpadne do PL ;)
OdpowiedzUsuńWarto wypróbować płyny micelarne z tej serii ;)
Usuńznam tylko żel do mycia twarzy, był super! Kusi mnie micel :)
OdpowiedzUsuńŻel mam w zapasie, oby się sprawdził :D
UsuńO płynach micelarnych bielendy słyszałam dużo dobrego. Nie ukrywam że jeśli serio pachnie jak mirinda to już w ogóle czuję się skuszona do testów. Uwielbiam cytrusowy, mocny zapach mirindy :). O hydroesencji wszyscy wypowiadają się w dość niepochlebnych słowach. Twoja recenzja jest najdelikatniejsza z tych co czytałam :D. O ile na początku jak wyszedł chciałam kupić, tak teraz na pewno nie zamierzam ;)
OdpowiedzUsuńTo nie ściema, pachnie pięknie :D Hydroesencja jest po prostu dość "dziwaczna" - niby woda, ale jednak taka jakaś lepka :P Nie wyobrażam sobie używać ją pod makijaż, bo czułabym się obklejona :P
UsuńAle sobie koktajl zrobiłaś :D najbardziej bym wypóbowała ananasową wersję ale jak pachnie tlyko w opakowaniu to podziękuje :D
OdpowiedzUsuńNie wiem jak pachnie płyn micelarny w wersji ananasowej, ale sprawdzę to, bo go kupiłam :D
UsuńNie miałam tych produktów ale markę bardzo lubie :) akurat kończy mi sie płyn micelarny to moze sie skuszę na ten :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto się skusić :D
UsuńTego micela z czasem też pewnie poznam, na razie zatrzymałam się na wersji rozświetlającej i zużywam drugie opakowanie :)
OdpowiedzUsuńTeż się skusiłam na wersję rozświetlającą ;)
UsuńMam ten micelek i bardo go lubię.
OdpowiedzUsuńSuper :D Czyli coraz więcej osób jest z tych płynów zadowolonych ;)
UsuńDo esencji też mam mieszane uczucia, jednak mam ochotę wypróbować inne produkty z tej serii. Lubię kosmetyki Bielenda. :)
OdpowiedzUsuńEsencja jest słabym punktem tej serii :P
UsuńJa stosowałam ananasowy płyn micelarny i powiem, że zarówno zapachowo jak i działaniem bardzo mi się spodobał :) Esencji nie miałam, jak czytam, nic straconego :D
OdpowiedzUsuńAnanasowy mam w zapasie, także mam nadzieję, że porwie mnie zarówno zapachem jak i działaniem :D
UsuńTeż aktualnie używam płynu micelarnego z tej serii, ale chyba inną wersję niż ananasową (nie pamiętam za dobrze) i, Boże, jaka ta butla jest ogromna i piekielnie wydajna! Otworzyłam ją może z miesiąc temu, stosuję regularnie, a tam prawie żadnego ubytku nie widzę, nie mam pojęcia, kiedy to zużyję :D
OdpowiedzUsuńDokładnie, płyn jest mega wydajny, ale to pewnie przez skuteczność - mało trzeba zużyć, żeby zmyć makijaż ;)
UsuńMnie średnio kuszą te produkty, zbierają mocno przeciętne opinie:(
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się z negatywną opinią na temat płynów micelarnych z tej serii ;)
UsuńWłaśnie skończył mi się płyn micelarny, może skorzystam z Twojej podpowiedzi :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie pożałujesz ;)
UsuńJa tam jakoś ostatnimi czasy Bielendzie nie ufam. Nie podobają mi się do końca ich skłądy (:
OdpowiedzUsuńRozumiem, choć mają zarówno te lepsze jak i te gorsze ;)
UsuńJa z tej serii miałam jedynie płyn micelarny ten detoksykujący, ale tak średnio się u mnie sprawdził :P
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie do końca jesteś z niego zadowolona :/
UsuńMiałam płyn micelarny, na początku podrażniał mi oczy, po kilku użyciach minęło to uczucie. Na pewno do niego wrócę :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że jednak się "dogadaliście" ;)
UsuńMiałam większe nadzieje z tą esencją... no szkoda.
OdpowiedzUsuńJa również :/
Usuń