Glinkowe maseczki do twarzy były jednymi z pierwszych, po jakie w ogóle sięgnęłam. Pamiętam jak sama rozrabiałam sobie naturalną, delikatną białą glinkę z wodą… Skończyło się to piekącą skórą i wysypem niedoskonałości, które męczyły mnie potem przez długi czas. Po tej przygodzie glinki poszły u mnie w odstawkę, aż do momentu, gdy marki kosmetyczne zaczęły kusić „gotowcami”. W internecie zrobiło się wówczas głośno o błotnej maseczce z cynkiem z Sephory. Postanowiłam się przełamać i ją przetestować. Jak przyjęła to moja skóra? Czy faktycznie maseczka jest tak fantastyczna jak ją wychwalano? Tego dowiecie się z dzisiejszego wpisu. Ponadto dorzucam krótką recenzję maseczki nawilżającej.
SEPHORA MUD MASK
Zacznijmy od tego, że wpis na temat maseczki długo nie mógł doczekać się publikacji, a sam produkt zdążył już zmienić wygląd. Obecnie wygląda tak. Wciąż jednak zamknięty jest w zakręcanym słoiczku i kosztuje 55 zł za pojemność 50 ml.
W składzie mojej "starszej" wersji Mud Mask znajdziemy m.in. białą glinkę, glicerynę, puder z pestek słodkiej pomarańczy, obiecany cynk oraz trochę niepożądanych substancji. Z czasem skład maski został „unaturalniony” (jakie trudne słowo!) - 96% składników jest naturalnego pochodzenia (usunęli choćby phenoxyethanol, który występował w mojej wersji), wzbogacono go również o glinkę bentonitową. Aktualny skład możecie podejrzeć na stronie Sephory.
Sephora Mud Mask swym zapachem oraz konsystencją przypomina mi grzęzawisko 😉 Serio, jest niesamowicie wręcz zbita, to takie bardzo gęste błoto. Na pewno nic nie będzie Wam z twarzy skapywać. Maseczka zawiera wyczuwalne grudki, które się nie roztapiają, tylko osiadają na skórze i później cholernie ciężko jest je z tej skóry zeskrobać. Sama aplikacja maski nie sprawia trudności, ale trzeba nakładać ją sprawnie, ponieważ szybko zaczyna zastygać, a jak zapewne wiecie – nie można pozwolić na to, by maseczka glinkowa zaschła na skórze. No chyba, że lubicie mieć podrażnioną twarz, to co innego! Mimo wszystko lepiej mieć w pogotowiu jakąś mgiełkę do spryskiwania maseczki.
Zgodnie z instrukcją zawartą na opakowaniu, produkt trzymamy na skórze od 5 do 10 minut, a następnie zmywamy. Uprzedzam, że zmywanie nie należy do najłatwiejszych, zwłaszcza wspomniane wyżej grudki nie chcą za bardzo odkleić się od skóry – wskazane jest wspomaganie się gąbeczką np. typu calypso.
Po użyciu maseczki pojawia się charakterystyczne uczucie ściągnięcia skóry, która w moim odczuciu jest naprawdę dobrze oczyszczona i najlepiej od razu zaaplikować na nią krem. Maseczka odświeżała skórę (zwłaszcza w upały!), pomagała w regulacji wydzielania sebum i sprawiała, że niedoskonałości szybciej się goiły. Nie zauważyłam jednak, by maseczka czyniła większe cuda z rozszerzonymi porami.
Jak oceniam słynną Sephora Mud Mask? Pozytywnie! Nie jest to może maseczka mojego życia, ale mam z natury raczej suchą skórę, więc zawsze bardziej doceniam działanie kosmetyków nawilżających niż oczyszczających. Cieszę się, że można na rynku dostać glinkowego „gotowca”, który dobrze oczyści naszą cerę i pozostawi ją świeżą oraz matową – zwłaszcza w okresie letnim. Maseczka ma jednak swoje minusy – szybko zasycha na skórze, więc bez zraszania się nie obejdzie i ciężko zmywa się ze skóry (zwłaszcza grudki).
SEPHORA GEL MASK HYDRATING & QUENCHING
W zestawie z maseczką błotną trafiła mi się również nawilżająca Sephora Gel Mask Hydrating & Quenching. Nie będę się na jej temat zbytnio rozpisywać, postaram się streścić moją opinię w kilku zdaniach. Maseczka zamknięta jest w szklanym słoiczku, ma przyjemny ogórkowy zapach i lejącą żelową konsystencję. Zapowiadała się całkiem obiecująco, ALE… Toż to same silikony! Skład produktu woła o pomstę do nieba - już w trakcie aplikacji na skórę mamy uczucie, jakbyśmy nakładali silikonową bazę pod makijaż. Skóra staje się niesamowicie śliska i gładka. Ba! Sprawia nawet poczucie nawilżonej, ale nie dajmy się zwieść – wystarczy zmyć ją z twarzy, by przekonać się, że to wszystko pic na wodę… Skóra jest tak samo przesuszona jak przed aplikacją maseczki.
Maseczka ma więc szansę sprawdzić się jedynie jako tzw. „bankietówka”, albo jako baza pod makijaż, ponieważ wygładza skórę, ale na długofalowe działanie pielęgnacyjne nie ma co liczyć. No chyba, że lubicie mieć zapchaną skórę 😉 Pozostaje tylko cieszyć się, że została już chyba wycofana z rynku.
Używaliście słynnej błotnej maseczki z cynkiem Sephory?
Nie używałam, ale ogólnie maseczki uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńCo do zasady też lubię maseczki, tylko nie mam nigdy czasu na ich używanie :D :D
UsuńNie używałam, jakoś kosmetyki Sephory mnie nie kuszą. Pozdrawiam 😉
OdpowiedzUsuńRozumiem, ta maseczka swego czasu królowała na YT, dlatego tak bardzo mnie ciekawiła ;)
UsuńNie używałam ani jednej ani drugiej. O ile ta cynkowa w działaniu by odpowiadała tak od nawilżającej trzymałabym się z daleka, bo i moja cera nie lubi silikonów w takiej ilości, a najlepiej gdy wcale ich nie ma 😉
OdpowiedzUsuńTa nawilżająca to prawdziwa porażka :P Cynkowa jest o wiele lepsza, choć i tak nie jest ideałem ;)
UsuńNie miałam okazji używać tej czarnej maski z cynkiej a'la błotko, ale może kiedyś z ciekawości się na nią skuszę :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nowa wersja jest jeszcze lepsza :D
UsuńSzczerze jakos ta skin care line z Sephora mnie na zachwyca , kazdy kosmetyk jaki mialam oddalam :(
OdpowiedzUsuńTo faktycznie słabo u Ciebie wypadła :P
UsuńNie używałam, ani mnie nie kuszą kosmetyki z Sephory ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńJa lubie maski Sephora i jak tylko znow wrocimy do normalnosci musze uzupelnic zapasy, ostatnio mam braki ;)
OdpowiedzUsuńNie wiadomo czy w ogóle wrócimy do normalności, bo coś epidemia się przedłuża :P
UsuńNie używałam tej maseczki i prawdę mówiąc nie wiem czy mam ochotę ja sprawdzić na sobie, gdyż znam inne maski, które działają podobnie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZdaję sobie z tego sprawę, niemniej cieszę się, że ta z Sephory się u mnie sprawdziła ;)
UsuńSporo czytałam o tej maseczce, ale jakoś do tej pory wolałam sama mieszać glinki. Z glinkowych gotowców skusiła mnie jedynie ta nowa seria Bielendy :)
OdpowiedzUsuńNie mam cierpliwości do samodzielnego mieszania glinek, dlatego wolę gotowce ;) A nowej serii Bielendy z glinkami jeszcze nie miałam ;)
UsuńNie stosowałam żadnej z tych masek. Ogólnie glinek nie stosuję często. Błotko okropne :D i te grudki. Nie wiem czy kiedykolwiek wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńTeż rzadko sięgam po glinki, ale całe szczęście ta maska całkiem fajnie się spisała, tylko to upierdliwe zmywanie... :P
UsuńMyślałam że okażą się lepsze:)
OdpowiedzUsuńGlinkowa jest całkiem ok, ale nawilżająca to porażka :P
UsuńMiałam, lubiłam, ale ponownie nie kupiłam, bo odkryłam maseczki Rapan :P
OdpowiedzUsuńDużo o nich słyszałam, ale sama jeszcze się nie zdecydowałam :P
UsuńCiekawi mnie ta maska. Czytałam już o niej sporo dobrego :)
OdpowiedzUsuńJej skład trochę ewoluował, ale mam nadzieję, że działanie zmieniło się na jeszcze lepsze :D
UsuńCzytałam o niej sporo dobrego, chętnie wypróbuję, gdy tylko wykończę spore zapasy, które udało mi się zgromadzić :P
OdpowiedzUsuńTeraz mamy idealną porę na zużywanie kosmetycznych zapasów ;)
UsuńMam niewielką styczność z kosmetykami Sephora, tej maski też nie znam, choć lubię takie glinkowe gotowce. Na mojej mieszanej skórze zazwyczaj sprawdzają się całkiem dobrze ;)
OdpowiedzUsuńKupno gotowca jest sporym udogodnieniem, zwłaszcza gdy nie ma się czasu ani cierpliwości do samodzielnego mieszania :P
UsuńNie używałam, ale warto dodać, że cynk jest ważny w naszej diecie, poprawia odporność organizmu :)
OdpowiedzUsuńPrzez skórę raczej niezbyt się wchłania, także warto wzbogacać o niego swoją dietę ;)
UsuńSłyszałam o tej masce :)
OdpowiedzUsuńJakie opinie przeważały? ;)
UsuńNie używałam tej maski. Podobnie jak koleżanka wyżej raczej niewielką mam styczność z kosmetykami z Sephora, zwłaszcza z pielęgnacją. Trochę mi przypomina ta maska na zdjęciach podobną z Planet Spa Avon, tylko cena znacznie niższa ;)
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi, że mam jedną maseczkę z Avonu w zapasie i najwyższa pora się za nią zabrać :D Bo nie sięgałam po ich maseczki do lat ;)
UsuńJeszcze jej nie mam. Dużo o tej masce słyszałam i mam ją w planach. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że podzielisz się na blogu swoją opinią :))
UsuńTa pierwsza mnie bardzo zaciekawiła. Lubię maseczki, które regulują wydzielanie sebum :)
OdpowiedzUsuńWydzielanie sebum najlepiej regulował mi olej jojoba :)
Usuń