Od dawna planowałam wzbogacić swoją pielęgnację o naturalne hydrolaty, ponieważ sporo czytałam o ich dobroczynnym działaniu. Niestety jak to zazwyczaj w życiu bywa, przez długi czas nie było mi po drodze, żeby faktycznie jakiś kupić… Aż któregoś pięknego dnia w moje łapki wpadł hydrolat lawendowy Botanic Skinfood, który bez problemu możecie dostać stacjonarnie w Drogeriach Natura. Za zapachem lawendy nie przepadam, więc trochę czasu upłynęło, zanim się przełamałam i wypróbowałam produkt na sobie, ale w końcu się udało. Jak myślicie, było warto? 😉
BOTANIC SKINFOOD HYDROLAT LAWENDOWY
Hydrolat lawendowy Botanic SkinFood zamknięty jest w opakowaniu wykonanym z ciemnego plastiku (typu PET) o pojemności 250 ml. W przypadku naturalnego produktu można byłoby pokusić się o szklane opakowanie, ale i tak cieszy mnie fakt, że kosmetyk został wyposażony w wygodną pompkę, która usprawnia dozowanie hydrolatu. Produkt należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Kosztuje 23,99 zł w Drogeriach Natura.
BOTANIC SkinFood to naturalne kosmetyki bogate w wysoko odżywcze, składniki SUPERFOOD, które są źródłem zdrowia i botanicznym pokarmem dla skóry. Technolodzy BOTANIC SkinFood w sprawach najistotniejszych zawsze słuchają natury, dlatego nie receptury nie zawierają sztucznych wypełniaczy, barwników i składników pochodzenia zwierzęcego.
Łagodzący hydrolat lawendowy karmi skórę dobroczynnymi składnikami odżywczymi i antyoksydantami, dzięki temu działa tonizująco i oczyszczająco. Łagodzi i koi skórę oraz przyspiesza procesy regeneracyjne. Doskonale sprawdza się również w codziennej pielęgnacji włosów farbowanych, wspomagając ochronę koloru i świeżego wyglądu.
Zgodnie z informacją zawartą na opakowaniu hydrolat lawendowy Botanic SkinFood jest produktem wegańskim, zawierającym 99% składników naturalnych. W hydrolacie lawendowym znajduje się:
Lavandula Angustifolia Flower Water* - hydrolat z jadalnych kwiatów lawendy wąskolistnej – posiada właściwości antyoksydacyjne, łagodzące, kojące oraz regenerujące. Oczyszcza, tonizuje i odświeża skórę.
Gluconolactone*, Calcium Gluconate - glukonolakton i glukonian wapnia – wzmacniają naczynka krwionośne i działają na skórę łagodząco.
Sodium Benzoate – konserwant identyczny z naturalnym, zapobiega namnażaniu bakterii, drożdży i pleśni.
Linalool* - naturalny składnik hydrolatu lawendowego.
Mocną stroną marki Botanic SkinFood jest rozpisywanie składów na opakowaniach kosmetyków. Jak widać, w przypadku hydrolatu lawendowego skład jest prosty oraz krótki. Również sposób użycia produktu nie należy do skomplikowanych – wystarczy przetrzeć skórę płatkiem kosmetycznym nasączonym hydrolatem lub aplikować go bezpośrednio na skórę za pomocą dłoni. Kosmetyk można również stosować w pielęgnacji włosów - niewielką ilość hydrolatu wystarczy wetrzeć w skórę głowy oraz włosy.
Hydrolat stosowałam na dwa sposoby – na skórę twarzy przy użyciu płatków kosmetycznych oraz wcierając go bezpośrednio w skórę głowy. Na moje szczęście lawendowy zapach, którego tak nie lubię, nie okazał się być specjalnie męczący, przypomina mi trochę woń herbaty. Sama aplikacja produktu nie przysparza żadnych trudności, mechanizm się nie zacina, a pompka dozuje odpowiednią ilość produktu. Kosmetyk ma wodną konsystencję, więc do przetarcia twarzy wystarczy wycisnąć 1-2 pompki na wacik.
Jeśli chodzi o korzyści, które zauważyłam przy regularnym stosowaniu hydrolatu lawendowego Botanic SkinFood, to warto wspomnieć o tym, że przyjemnie chłodzi skórę, przynosząc jej ukojenie. Bardzo lubię sięgać po niego po myciu twarzy, bo lawenda przejawia działanie antyseptyczne, a więc wzmacnia efekt oczyszczenia. Mam wrażenie, że produkt zapobiega powstawaniu niedoskonałości, tonizuje skórę, przywracając jej równowagę oraz delikatnie nawilża. Nie przesusza, nie zapycha i się nie pieni, a skóra po jego użyciu nie jest lepka ani tłusta. Podsumowując – będzie to idealny kosmetyk do odświeżania i tonizowania skóry twarzy zwłaszcza latem.
Efekty stosowania hydrolatu lawendowego na skórę głowy są podobne, choć akurat w tym przypadku nie popisałam się regularnością, więc mogę jedynie opisać moje doraźne odczucia. Hydrolat delikatnie wcierałam w skórę głowy na 30 minut przed myciem włosów, ale warto podkreślić, że produkt sam w sobie ich nie przetłuszcza ani nie obkleja. Po aplikacji wyczuwalne było delikatne chłodzenie, pojawiało się również poczucie ukojenia w przypadku suchej i swędzącej skóry. Nie zauważyłam żadnych efektów ubocznych stosowania hydrolatu na skórę głowy, a moja należy do tych naprawdę wrażliwych, więc jestem wiarygodnym testerem tego typu produktów 😉
Ze swojej strony bardzo polecam i sama na pewno do niego wrócę w przyszłości.
Sięgacie po hydrolaty w swojej codziennej pielęgnacji?
Bardzo mnie zaciekawiłaś tym kosmetykiem. ie miałam jeszcze takiego hydrolatu. Przede wszystkim zaciekawił mnie za względu możliwości nakładania na skórę głowy. Będę mieć go na uwadze!
OdpowiedzUsuńO hydrolatach słyszałam już wiele dobrego i w zasadzie od miesięcy zbierałam się do tego, by po jakiś sięgnąć. Jak widać opłacało się ;)
UsuńDawno już nie używałam hydrolatu, obecnie korzystam z toniku. ;)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że dawno nie sięgałam po klasyczne toniki :D
UsuńKusi mnie, chociaż aplikacja mi się nie podoba, wole spreje :) Więc pewnie bym go przelała do butelki z atomizerem.
OdpowiedzUsuńW sumie, jeśli tak wolisz, to byłoby chyba najlepszym rozwiązaniem ;)
UsuńBardzo lubię takie lawendowe kosmetyki, ale rzadko sięgam po takie hydrolaty :)
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że u mnie hydrolaty również nie były częstym gościem, a już zwłaszcza produkty pachnące lawendą ;)
UsuńUwielbiam lawendę i hydrolaty a i tą markę polubiłam :)
OdpowiedzUsuńMarka jest jak najbardziej godna uwagi moim zdaniem :) Z przyjemnością skuszę się na ich kolejne produkty ;)
UsuńFajny na lato skora daje tak przyjemny efekt chlodzenia :D
OdpowiedzUsuńI zapobiega powstawaniu niedoskonałości dzięki antyseptycznemu działaniu ;)
UsuńJeszcze hydrolatów u siebie nie stosowałam, robię podchody :D
OdpowiedzUsuńTylko żebyś nie zabierała się do tego tak długo jak ja ;)
UsuńBardzo lubię sięgać po hydrolaty w pielęgnacji. Najbardziej lubię różany, ale i ten mam ochotę wypróbować i na pewno to zrobię w końcu 😉
OdpowiedzUsuńWoda różana też jest jedną z moich ulubionych - o ile przeraźliwie nie śmierdzi starą różą :D
UsuńNie lubię zapachu lawendy, ale skoro nie jest męczący i intensywny, to myślę, że mogłabym wypróbować ten hydrolat. :)
OdpowiedzUsuńJestem wrogiem lawendowej woni, więc jeśli mi nie przeszkadza jakoś szczególnie, to może Tobie też nie będzie ;)
UsuńJa po hydrolaty nie sięgam. Wiem, że wnoszą dużo dobrego dla naszej skóry, ale jakoś tak mi z nimi nie po drodze.
OdpowiedzUsuńMi również sporo czasu zajęło, by sięgnąć po jakiś hydrolat ;)
UsuńOoo muszę się wybrać do natury po niego:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie :D
UsuńUwielbiam hydrolaty. Na skore głowy jeszcze nigdy ich nie próbowałam ale muszę koniecznie spróbować :)
OdpowiedzUsuńJeśli masz problem z wrażliwą skórą głowy, to myślę, że warto ;)
UsuńKocham lawendę :)
OdpowiedzUsuńCzyli zupełnie na odwrót niż ja :D
UsuńUwielbiam hydrolaty, używam po prostu zamiast toniku. Ten również znam i lubię :). Ja z kolei lubię zapach lawendy, więc używałam go z przyjemnością :D
OdpowiedzUsuńU mnie również hydrolat zastępuje tonik ;) Używam go również do odświeżenia skóry w ciągu dnia, gdy nie noszę makijażu ;)
UsuńMiałam go i bardzo dobrze wspominam :) Stosuję na zmianę hydrolaty i toniki :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że wszyscy, którzy mieli ten hydrolat, są z jego działania zadowoleni ;)
UsuńMiewałam przygody z hydrolatami, ale nie podobało mi się, że kiepsko suną po skórze, jakoś tak z oporem, nie to co tonik z jakimś ślizgającym się składnikiem w INCI ;). Zapachy też zwykle poniżej oczekiwań... Po lawendę z własnej woli bym nie sięgnęła, mimo że zapach oceniasz jako przyzwoity, ale przyznam, że po hydrolacie z oczaru wirginijskiego widziałam poprawę stanu skóry (która w tamtym czasie miała się mocno tak sobie, więc było widać różnicę).
OdpowiedzUsuńAkurat oczaru wirginijskiego to bym się bała ze względu na jego cieszący się złą sławą intensywny zapach :D Przyznam, że w przypadku hydrolatu lawendowego nie czułam jakiegoś większego dyskomfortu, jeśli chodzi o sunięcie płatkiem po skórze ;)
UsuńJa akurat mam tonik lawendowy z Fitomedu i jest całkiem fajny. Z tym, że ja uwielbiam zapach lawendy. Ciekawe czy sprawdziłby się na włosach.
OdpowiedzUsuńChyba jeszcze nigdy nie miałam produktów Fitomed, choć pamiętam, że były swego czasu popularne ;)
UsuńMam hydrolat lawendowy, ale używam go tylko do twarzy :)
OdpowiedzUsuńRównież używam go głównie do pielęgnacji twarzy ;)
UsuńMuszę w końcu sięgnąć po kosmetyki tej marki, bo coraz bardziej mnie kuszą. A ten hydrolat lawendowy to już w ogóle, w końcu uwielbiam lawendę:)
OdpowiedzUsuńJeśli kochasz lawendę, to nie ma się nawet nad czym zastanawiać, trzeba brać i kochać jak swoje :D
Usuń