Warunki atmosferyczne, które towarzyszą nam za oknem od kilku dni, nie są zbyt łaskawe dla naszych ust… Od lat regularnie dbam o kondycję swoich warg i zdaję sobie sprawę, że niewłaściwie dobrany kosmetyk potrafi zniweczyć cały trud włożony w pielęgnację. Dlatego tak ważny jest świadomy wybór pomadki ochronnej. Jednak skuteczna pielęgnacja nie musi być nudna – sama lubię sięgać po smakowe balsamy, które umilają użytkowanie. Tym razem skusiłam się na kultowe „jajeczko” EOS o nowym smaku kajmaku – czy się sprawdziło?
EOS BALSAM DO UST DULCE DE LECHE
„Jajeczka” EOS śmiało można już nazwać produktami kultowymi – pamiętam je jeszcze z początków mojego blogowania. Marka EOS, czyli Evolution of Smooth, jest znana właśnie za sprawą swoich pomadek do ust, które znacząco różniły się od innych, dostępnych niegdyś na rynku, zarówno pod względem wizualnym jak i koncepcyjnym. Kosmetyk miał być nie tylko funkcjonalny – jego użytkowanie miało sprawiać przyjemność! W czasie, gdy na półkach sklepowych dostępne były bezbarwne (albo o zgrozo – perłowe!) ochronne pomadki w sztyfcie, albo kolorowe „nicnierobiące” szminki dla nastolatek, marka EOS zafundowała nam cieszące oko kolorowe jajeczka o bogatym składzie i ciekawych smakach do wyboru.
Nie ukrywam, że sama jestem fanką „Eosków”, dlatego bardzo ucieszyłam się, gdy natrafiłam na wersję EOS Dulce de Leche. Dulce de leche to słodki przysmak wywodzący się z Ameryki Łacińskiej. Powstaje na mlecznej bazie, która zostaje połączona z cukrem – przypomina nasz kajmak (kajmak powstaje, gdy gotujemy puszkę skondensowanego mleka), tylko ma bardziej kremową konsystencję. Miodzio!
Producent określa produkt mianem super miękkiego balsamu z masłem shea: Nasz kremowy i rozpieszczający aromat Dulce de Leche przypomina skarmelizowany cukier otulony gęstą, ciepłą śmietanką.
Skład: Cera Alba (Beeswax), Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Ricinus Communis (Castor) Seed Oil, Bis-Diglyceryl Polyacyladipate-2, Jojoba Esters, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Aroma, Oryza Sativa (Rice) Bran Cera, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Cera, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Acacia Decurrens Flower Cera, Stevia Rebaudiana Leaf/Stem Extract, Tocopherol, Polyglycerin-3, Glycine Soja (Soybean) Oil, Citric Acid.
Bardzo lubię kształt „jajeczek” EOS, ponieważ pozwala na jednoczesne pomalowanie górnej i dolnej wargi jednym pociągnięciem pomadki. Nawet, gdy produkt dobija już dna, owalny kształt nie utrudnia użytkowania. Balsam ma przyjemną maślaną konsystencję, która delikatnie topi się pod wpływem ciepła naszych ust. W jego składzie znajdziemy bogactwo odżywczych składników chroniących usta takich jak wosk pszczeli, olej z nasion słonecznika, olej kokosowy, wosk ryżowy, wosk słonecznikowy, masło shea, masło kakaowe, wosk z kwiatów mimozy czy witamina E. Za słodki posmak odpowiada z kolei ekstrakt ze stewii.
Jak w praktyce sprawdza się balsam do ust EOS Dulce de Leche? Pachnie niczym kinowy popcorn polany złocistym karmelem i tak też smakuje – to kwintesencja słodkiego kajmaku! Pomadka gładko sunie po ustach, tworząc na nich ochronną warstwę, która pozostaje z nami na dłużej. Nadaje wargom subtelny połysk, dzięki czemu optycznie je powiększa. Używam jej każdego ranka przed wyjściem na mróz i doskonale chroni usta przed działaniem czynników zewnętrznych. Zabezpiecza wargi jednocześnie je regenerując i odżywiając. Pomimo niskich temperatur nie mam problemu ze spierzchniętą i zaczerwienioną skórą czy popękanymi ustami. Uwielbiam to kajmakowe cudeńko i mogłabym sięgać po nie non stop! Idealnie pachnie, idealnie smakuje, idealnie wygląda i idealnie działa - to kosmetyk zdecydowanie wart polecenia 😊
Mieliście okazję poznać kultowe jajeczka EOS? :)
Wpis powstał w ramach współpracy, jednak nie miało to wpływu na moją opinię.
Eosa nie mialam :D czuje sie zaciekawiona ale na razie stosuje orientane
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze produktów do pielęgnacji ust z Orientany ;)
UsuńMialam kiedys te jajeczka ale u mnie rewolucji nie zrobily wiec wybieram tradycyjne pomadki ochronne ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem :) Sama miałam kiedyś wersję z granatem i również bardzo ją lubiłam ;)
UsuńMiałam czerwoną wersję - letnie owoce czy coś i mnie mega rozczarował, nie mam ochoty na kolejne wersje :D
OdpowiedzUsuńNie kojarzę tej wersji, ale moja przygoda z EOSami jest stosunkowo świeża, poza tym dużo nowości wypuszczają, więc mogło mi wylecieć z głowy ;) Osobiście polubiłam się z Dulce de leche oraz z wersją o smaku granata ;)
UsuńDobrze, że idealnie działa i smakuje :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie trafiłam :)
UsuńOj dawno już go nie miałam : )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Może warto wrócić ;)
UsuńJa też lubię ten EOS-owy kształt chociaż przy tej wersji pewnie co chwile bym zlizywała balsam xD
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że to największy minus tego produktu - kusi, żeby go zjeść :D
UsuńBardzo lubię dulce de leche na deser, więc taki balsam na ustach też na pewno bardzo by mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńGorzej, że pewnie nie utrzymałby się na ustach zbyt długo - w końcu to taki pyszny deser :D
UsuńSmak kajmaku lubię, ale jeśli chodzi o pomadki to wolę te bezsmakowe. :D
OdpowiedzUsuńJa z kolei uwielbiam wszystko co ładnie pachnie albo smakuje :D
UsuńO matko, kajmakowy Eos.. Muszę kupić, muszę! :D
OdpowiedzUsuńMiód na me serce ;)
UsuńBalsamik do zjedzenia :) Lubię takie apetyczne pomadki do ust :)
OdpowiedzUsuńZawsze warto uprzyjemniać sobie życie codzienne na różne sposoby ;)
UsuńMiałam kiedyś eosa, ale inne pomadki się u mnie lepiej sprawdzały :)
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńJeżeli chodzi o pomadki ochronne to wolę jednak te bezbarwne i bezsmakowe :)
OdpowiedzUsuńW moim życiu wszystko musi mieć swój smak i kolor :D
Usuńojaaa, uwielbiam eoska! gdzieś go miałam tera zmi przypomniałaś i chyba się zagubił :D
OdpowiedzUsuńOby miał jeszcze długą datę ważności ;)
UsuńJa jestem mega fanką balsamów do ust, ale tej marki jeszcze nigdy nie miałam. Nie wiem jak to możliwe :D
OdpowiedzUsuńZawsze można nadrobić to niedopatrzenie :D W razie potrzeby polecam wersję Dulce de leche lub granat ;)
UsuńJaka słodkość
OdpowiedzUsuńCudeńko :)
UsuńTe balsamy do ust uzależniają, uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńJest tyle wersji smakowych do wyboru :D
UsuńLata temu sięgałam po te balsamy wielokrotnie, ale u mnie one po prostu nic nie robią, więc całkowicie sobie odpuściłam :P Nawet jak oko na nie zerka, to ręka już po nie nie sięga :P
OdpowiedzUsuńU mnie świetnie się spisują, nie mam do ich działania żadnych zastrzeżeń ;) No i wygląd a la jajeczko zawsze cieszy oko :D
UsuńMiałam Eos i jakoś specjalnie nie nawilżała. Lubię je za kształt i zapach. I w sumie tyle. Wolę jednak Carmex:)
OdpowiedzUsuńW Carmexie drażni mnie mentol ;)
UsuńNigdy nie miałam balsamu do ust EOS i nawet nie chcę, bo ani tego do kieszeni włożyć, ani jakoś mnie sama forma nie zachęca. Wolę tradycyjne pomadki w sztyfcie ;)
OdpowiedzUsuńNie mogłabym nosić balsamu do ust w kieszeni - wydaje mi się to niehigieniczne :D Ale może mam nerwicę natręctw ;)) Dlatego kształt jajeczka mi nie przeszkadza :)
UsuńW sztyfcie również miałam, ale jakoś ich kultowe jajeczko lepiej przylega do moich ust ;)
OdpowiedzUsuń