Ostatnio coraz częściej robię sobie małe przerwy w blogowaniu, ale mam nadzieję, że nie wejdzie mi to w krew 😉 Najczęściej mam problem ze znalezieniem wolnego czasu na zrobienie zdjęć, a wiadomo, że post bez zdjęć to nie post. Niemniej pierwsze słoneczno-wiosenne dni na nowo rozbudziły we mnie pozytywną energię, którą postanowiłam spożytkować na opisanie lutowych zużyć kosmetycznych – a było ich naprawdę sporo!
DENKO LUTY 2022
ANWEN ODŻYWKA NAWILŻAJĄCY BEZ – z humektantowymi produktami do włosów bywa tak, że potrafią powodować niezłe puszenie (punkt rosy i te sprawy…). „Nawilżający bez” sam w sobie jakoś wybitnie mnie nie porwał, bo nie ułatwiał rozczesywania, ale w połączeniu z dowolną odżywką emolientową potrafił działać cuda – włosy były mięciutkie w dotyku i ładnie lśniły. MOŻE BYĆ
L’OREAL PREFERENCE ODŻYWKA – można ją dostać jedynie w zestawie z farbą do włosów Preference. Idealnie dociąża włosy, wygładza je i nabłyszcza, a także wyraźnie ułatwia ich rozczesywanie. HIT!!!
AVON PŁYN DO KĄPIELI PEACH VELVET – kupiłam z czystej ciekawości, ponieważ generalnie brzoskwiniowe nuty zapachowe na należą do moich ulubionych. Zapach jak na Avon był wyjątkowo słabo wyczuwalny, ale piana jak zawsze trzymała formę. MOŻE BYĆ
ISANA MASECZKA IMBIROWA – płachta była dobrze docięta i odpowiednio nasączona esencją. Nie ześlizgiwała się z twarzy, nic nie kapało w trakcie noszenia. Po zdjęciu maseczki skóra była odżywiona, ale był to efekt chwilowy. Twarz trochę się lepiła. MOŻE BYĆ
BANIA AGAFII SZAMPON ODŻYWCZY – na moje nieszczęście rosyjskie kosmetyki zostały wycofane z większości sklepów stacjonarnych oraz online. Oczywiście całkowicie pochwalam tę akację, ale szampon Babuszki jest jedynym, na który moja skóra głowy zawsze dobrze reaguje. Będzie ciężko znaleźć dla niego jakiś zamiennik, ale ciągle próbuję. Skutecznie domywa włosy bez podrażnień i nie przyspiesza przetłuszczania. HIT!!!
BE BEAUTY CARE PŁATKI KOSMETYCZNE – biedronkowe płatki są moimi ulubionymi. Nie rozdwajają się, nie zostawiają paprochów na skórze i skutecznie „wyłapują” cały brud rozpuszczony płynem micelarnym. POLECAM
WIBO BURLESQUE MASCARA – mój ulubiony tusz do rzęs. Ma silikonową szczoteczkę, której dwie strony są zupełnie inaczej wyprofilowane. Sama korzystam z krótszych wypustek, ponieważ przepięknie pogrubiają i zagęszczają moje rzęsy u nasady. Dają efekt sztucznych rzęs. HIT!!!
BENEFIT THEY’RE REAL MASCARA – kiedyś była jedną z moich ulubionych mascar, które mogłam stosować „solo”, ale od tego czasu moje rzęsy się zmieniły i już nie daje takiego efektu. Ładnie wydłuża rzęsy i je pogrubia, ale brakuje mi zagęszczenia, które ukryłoby ewentualne braki w linii rzęs. Inne tusze to potrafią, a Benefit słono kosztuje, więc mam wobec niego odrobinę wyższe wymagania. MOŻE BYĆ
LOVELY LASHMANIA MASCARA – ma silikonową cienką szczoteczkę z długimi wypustkami, które idealnie wchodzą między rzęsy u nasady i maksymalnie je wydłużają bez sklejenia. Można za jej pomocą stworzyć imponujący wachlarz, a kosztuje grosze. HIT!!!
LOVELY CURLING PUMP UP MASCARA WODOODPORNA – potrzebowałam kupić na szybko wodoodporny tusz na dolne rzęsy na wesele i nie miałam pojęcia, co wybrać, dlatego postanowiłam wypróbować wodoodporną odsłonę tuszu, który znam z klasycznej wersji. O ile wydłużenie było ok, o tyle nawet bez wody tusz odbijał się na skórze. NIE POLECAM
BIELENDA CBD OLEJEK NAWILŻAJĄCO-KOJĄCY – był tłusty jak na olejek przystało, ale całkiem przyzwoicie się wchłaniał w ciągu nocy. Rano skóra w dotyku była miękka, gładka i sprężysta. POLECAM
BIELENDA FRESH JUICE PŁYN MICELARNY ARBUZ – naprawdę świetny płyn micelarny, zrobił na mnie spore wrażenie. Ładnie pachnie, nie tłuści i nie przesusza skóry, skutecznie zmywa makijaż twarzy i oczu (w tym nawet trzy różne tusze naraz) oraz nie piecze. HIT!!!
BOTANIC HAIR FOOD SZAMPON STYMULUJĄCY – jeden z gorszych szamponów, jakie dane mi było poznać. Nie pieni się (wiem, że skuteczność szamponów nie zależy od wielkości piany, ale ten jest wybitnie upierdliwy!), nie domywa włosów, powoduje mega przyklap i podrażnia skórę głowy (przez pozostawiony brud). Na dodatek jest rzadki jak woda. NIE POLECAM
PHILIP KINGSLEY DAILY DAMAGE DEFENCE – odżywka w sprayu bez spłukiwania dawała mocny strumień produktu, dlatego trzeba było z nią uważać przy lustrach i innych lśniących powierzchniach. Nie zauważyłam po jej użyciu jakiegoś szczególnego efektu – lekko wygładzała włosy i odrobinę je dociążała bez przetłuszczenia. MOŻE BYĆ
CHI SILK INFUSION – najlepsze serum do włosów jakie dane mi było testować. Nakładałam odrobinę na końcówki, które po wyprostowaniu stawały się mega lśniące i idealnie dociążone. Nie reagowały puszeniem się na wilgoć na zewnątrz. Na dodatek ten „jedwab” miał przepiękny zapach, niczym perfumy. HIT!!!
CIEN SÓL DO KĄPIELI CYTRYNA I MIĘTA – zapachowo trochę „dawała” tabletkami na gardło. Poza tym przyjemnie zmiękczała wodę i natłuszczała skórę. MOŻE BYĆ
FLUFF CZEKOLADA DO KĄPIELI POMARAŃCZA I CYNAMON – miała formę tabliczki czekolady, którą można było połamać na mniejsze kawałki lub wrzucić do wanny w całości. Barwiła wodę i natłuszczała skórę. MOŻE BYĆ
FLUFF PUSZYSTY KREM POD OCZY – miał przedziwną zbitą konsystencję, można go było odrywać w kawałkach. Pisałam o nim we wpisie Fluff Puszysty krem pod oczy. MOŻE BYĆ
COLGATE NATURAL EXTRACTS CHARCOAL + WHITE – szara pasta z węglem aktywnym dobrze domywała zęby. Niczym nadzwyczajnym się nie wyróżniała. MOŻE BYĆ
GARNIER MINERAL PROTECTION 6 – antyperspirant w kulce Garniera ładnie pachniał i dobrze chronił przed potem. Nie miał tendencji do nadmiernego wylewania się z opakowania. POLECAM
ISANA ŻEL POD PRYSZNIC ALMOND DREAM – bardzo przypadł mi do gustu jego migdałowo-kwiatowy zapach, który momentami kojarzył mi się z orzechowymi ciasteczkami. POLECAM
BALEA ŻEL DO GOLENIA ICED BERRIES – był wydajny, miał przyjemny zapach owoców leśnych oraz dobrze amortyzował ruchy maszynki, dzięki czemu skóra po goleniu nie była podrażniona. POLECAM
ISANA KULE DO KĄPIELI – w opakowaniu znajdowało się 6 kul: po dwie o zapachu dyniowej latte, jabłka z polewie toffee oraz słodkich borówek. Moim faworytem pod względem zapachowym była oczywiście dyniowa latte, ale wszystkie kule świetnie zmiękczają wodę i natłuszczają ciało tak, że można ogolić nogi bez dodatkowego kosmetyku 😉 POLECAM
L’OREAL PREFERENCE - w denku ląduje stale od kilku lat. Odcień 3.0 Brasilia jest głębokim brązem utrzymanym w cudownie chłodnej tonacji, który bardzo ciężko znaleźć nawet wśród profesjonalnych produktów do koloryzacji. Kolor bardzo dobrze pokrywa siwe włosy i jest trwały, a włosy farbowaniu są zregenerowane i lśnią niczym z reklamy. HIT!!!
LOTUS CLEO – kilka lat temu kupiłam po 7 złotych na jakiejś wyprzedaży mini zapachy do torebki. Cleo okazały się być dobrym odpowiednikiem kultowej Chloe Chloe, którą z czasem zresztą nabyłam. Choć nie popieram podrabiania kosmetyków, to jednak muszę oddać cesarzowi co cesarskie i przyznać, że Cleo były sztosem. POLECAM
LUKSJA JUST PEACHY BODY SOAP – nie zaobserwowałam wyjątkowego zapachu ani działania tego mydła. Ot przeciętny zwyklak. MOŻE BYĆ
LUPILU CHUSTECZKI NAWILŻANE DLA DZIECI – używam ich do zmywania podkładów, korektorów i swatchy z dłoni. Świetnie sprawdzają się w tej roli. POLECAM
NIVEA MEN PURE IMPACT – żel ładnie pachniał, był wydajny i dobrze mył. POLECAMY
VICHY MINERAL 89 EYES – jeden z gorszych produktów pod oczy, jakie miałam. Zamiast nawilżenia odczuwałam jedynie przesuszenie, a w połączeniu z kremami pod oczy powodował zapychanie skóry w tej delikatnej okolicy. Dramat. NIE POLECAM
TARTE MARACUJA OIL – bałam się używać tego tłustego olejku pod makijaż, ale gdy dało mu się odrobinę czasu na wchłonięcie, to na suchej cerze potrafił wzbogacić mocno kryjące podkłady o delikatny efekt glow. Skóra nie była tak sucha na koniec dnia, a podkład mniej wchodził w różne załamania na skórze. Stosowany pod lżejsze produkty może jednak powodować mocne świecenie się. MOŻE BYĆ
NUXE AQUABELLA ZŁUSZCZAJĄCY ŻEL OCZYSZCZAJĄCY – seria Aquabella ma niesamowicie przyjemny zapach kojarzący się z ogórkiem połączonym z „wodnymi” perfumami. Złuszczanie było na przyzwoitym poziomie, ale wolę peelingi enzymatyczne. MOŻE BYĆ
NUXE CREME FRAICHE DE BEAUTE RICH – to bogatsza wersja klasycznego Creme Fraiche de Beaute. Idealnie sprawdzi się na cerach suchych i odwodnionych w okresie jesienno-zimowym. Makijaż się na nim nie warzy, a cera nie jest zapchana. POLECAM
SEYO ŻEL POD PRYSZNIC GRUSZKA – stosowałam go jako mydło w płynie. Zapach gruszki był ładny, ale jak na mój nos miał ciut za słabą moc. MOŻE BYĆ
SEYO SŁODKI KOKOS I PITAJA MYDŁO W PŁYNIE – zdecydowanie dominowała w nim soczyście owocowa pitaja. Zapach był wyraźnie wyczuwalny, a samo mydło oczywiście spełniało się w swojej roli. POLECAM
Znacie któryś ze zużytych produktów?
Znam płatki kosmetyczne z Biedronki i też bardzo je lubię. ;)
OdpowiedzUsuńJak zawsze imponujesz mi ilością tuszy! Kiedy je wszystkie zużywasz :D Znam niestety szampon Botanic, rzeczywiście był mega słaby.. Wczoraj otworzyłam krem pod oczy fluff - jest mega gęsty, mimo, że mam już tą ulepszoną wersję o lepszej konsystencji :D
OdpowiedzUsuńSuper zużycie i kilka produktów znam:)
OdpowiedzUsuńLubię tę odżywkę Anwen Nawilżający Bez, świetnie sprawdza się jako baza po olejowanie włosów, no i ma przepiękny zapach. :)
OdpowiedzUsuńMega to denko :). Znam dobrze oba kosmetyki Nuxe, bardzo dobre!
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie farbą do włosów, może wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńŁadne denko. Znam z niego sporo produktów :) Bardzo miło wspominam płyn micelarny Fresh Juice i odżywkę z bzem od Anwen.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńOgromne denko, jest z czego wybierać! Widzę że pojawiły się i perełki i bubelki :) Osobiście miałam tylko kulkę z garnira ale przyznam, ze niektóre kosmetyki bardzo mnie zainteresowały aż mam ochotę je sprawdzić :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
bardzo pokaźnie ;)
OdpowiedzUsuńU mnie Vichy sprawdził się poprawnie, aż jestem w szoku że u Ciebie taki dramat! ;o W moim denko 68 zużytych opakowań w tym aż 42 lakiery... Dobrze robi zrobienie czystek ;))
OdpowiedzUsuńZnam tę fioletową kulkę Garnier zużyłam milion opakowań chyba :D Miałam też arbuzowy płyn micelarny, który był super oraz mascarę Curling pump up, ale w normalnej wersji. Bardzo ją lubię. Tej wodoodpornej na pewno będę unikała.
OdpowiedzUsuńTeraz idealna pogoda do zdjęć się zrobiła :) Z Twojego denka nic nie miałam, ale używam żelu Seyo w innej wersji (makadamia) i zapachowo też bez szału, ale ogólnie fajnie się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńMiałam tusz z Wibo - całej reszty nie znam, ale denko bardzo konkretne 😀
OdpowiedzUsuń