10/24/2022

WIELKIE DENKO WRZEŚNIA 2022 (ZA 600 ZŁ!)

 


Powoli wracam do formy i znów denkuję kosmetyki na potęgę 😉 Denko wrześniowe już praktycznie samo wychodzi z szafy, więc najwyższa pora pokazać Wam, jakich kosmetyków używałam w ostatnim czasie. Wydaje mi się, że wykończyłam już wszystkie typowo „letnie” produkty, dlatego spodziewajcie się sporej ilości owocowych zapachów (zwłaszcza mango!). W sumie we wrześniu „pykły” mi aż 32 produkty za kwotę ok. 600 zł.

DENKO WRZEŚNIA 2022



AA GRANOLA BOWLS PŁYN MICELARNY Z TONIKIEM – liczyłam, że będzie to naprawdę fajny produkt, ale niestety średnio radził sobie z tuszami do rzęs. W dzisiejszych czasach mamy do wyboru tyle skutecznych płynów do demakijażu, że nie warto zawracać sobie nim głowy. Z plusów nadmienię tylko, że nie wysuszał skóry i nie podrażniał oczu. MOŻE BYĆ

EVELINE COSMETICS SLIM EXTREME 4D SERUM-KOREKTOR CELLULITU – pamiętam, że X lat temu serum wyszczuplające z Eveline było pierwszym tego typu produktem, po jaki sięgnęłam. Wersja 4D serum-korektor cellulitu przy regularnym stosowaniu faktycznie ujędrnia i wygładza fakturę skóry, ale wiadomo, że samo z siebie cellulitu nie zlikwiduje. Dodam jeszcze, że kosmetyk ma właściwości chłodzące, bo nie każdy lubi taki efekt 😉 POLECAM


ARTISTE HENNA DO BRWI W KREMIE – to moja ulubiona henna do brwi. Jest dostępna w Naturze za grosze. Ma dwa ważne atuty: po pierwsze, już chwilę po aplikacji widzimy końcowy efekt. Inne henny szybko zmieniają kolor na mega ciemny, a po zmyciu okazuje się, że włoski są w rzeczywistości o 50% jaśniejsze. Henna Artiste prawie w całości się „wchłania” i do zmycia pozostaje niewiele produktu. Po drugie daje trwały efekt, dłuższy niż np. popularne henny Delia. POLECAM

NUXE REVE DE MIEL BALSAM DO TWARZY – kosmetyk zdenkowałam już bardzo dawno, ale opakowanie gdzieś zawieruszyło mi się w szufladzie 😉 Bardzo lubię ten krem, jest treściwy i pięknie pachnie. Dobrze się wchłania i nie zapycha skóry, choć nie należy do najlżejszych. Powinien sprawdzić się przy cerach suchych i dojrzałych. Bardzo dobrze nawilża i odżywia skórę, a do tego nadaje się pod makijaż. POLECAM


BELL PEACH BB CREAM – wiem, że wiele z Was pokochało ten bb krem z Biedronki, ale u mnie niestety nie sprawdził się ze względu na trwałość. W ciągu dnia spływał ze skóry razem z bronzerem tworząc nieestetyczne plamy. Zużyłam go jednak do rozrzedzania zbyt ciężkich podkładów i w tej roli sprawdził się super. MOŻE BYĆ

BIELENDA BOTANICAL LIP CARE BALSAM DO UST SWEET MANGO – niestety balsam okazał się być klejącą „wazelinką” bez większych właściwości pielęgnacyjnych. NIE POLECAM


BIELENDA EXOTIC PARADISE BALSAM DO CIAŁA MELON – miał cudowny orzeźwiający zapach, który umilał mi letnie wieczory. Dzięki lekkiej konsystencji ekspresowo się wchłaniał i nie zapychał skóry, a do tego dobrze nawilżał. Przyjemnie łagodził skórę nóg po goleniu. Należy jednak wziąć pod uwagę, że tubka ma zbyt duży otwór i produkt lubi się wylewać. POLECAM

L’OREAL ELSEVE FIBRALOGY SZAMPON – niegdyś jeden z moich ulubionych szamponów, ale od jakiegoś czasu zaczął podrażniać moją skórę głowy. Zużyłam zapasy i powrotu nie planuję, choć skutecznie doczyszczał oraz unosił włosy u nasady. Jeśli możecie sięgać po drogeryjne szampony, to POLECAM


BIELENDA EXOTIC PARADISE PEELING CUKROWY DO CIAŁA PAPAJA – pięknie pachniał, skutecznie zdzierał martwy naskórek i był wydajny. Po jego użyciu skóra była miękka i nie wymagała aplikacji balsamu. POLECAM


EVELINE SATIN MATT PODKŁAD – raczej nie jest to produkt dla mojej cery. W nieestetyczny sposób podkreślał suche skórki na nosie i był widoczny na skórze. Wydaje mi się, że lepiej sprawdziłby się na cerach z większą ilością sebum. Nie był tragiczny, ale też mnie niczym nie ujął. MOŻE BYĆ

EVELINE SELFIE TIME PODKŁAD I KOREKTOR – ten gagatek z kolei był zbyt „mokry”, słabo krył i nie trzymał się w ogóle na mojej skórze. Przeleżał w szufladzie ze dwa lata, więc najwyższa pora się go ostatecznie pozbyć. Sprawdzał się jedynie jako „rozcieńczacz” do cięższych podkładów. NIE POLECAM

BOURJOIS ALWAYS FABULOUS PODKŁAD - ma lejącą konsystencję, jego krycie można budować do średniego i daje lekko mokre wykończenie. Skóra po jego użyciu wygląda na bardziej promienną. Nie należy może do najtrwalszych podkładów, ale na suchej cerze daje radę. POLECAM


NATURA SIBERICA BEAR HUG ŻEL DO MYCIA TWARZY – ulubiony żel męskiej części rodziny 😉 Ma naturalny skład i dobrze oczyszcza skórę. Szkoda, że na fali wycofywania rosyjskich kosmetyków został usunięty z drogeryjnych półek (a chyba pochodzi z Estonii?). POLECAMY

DOVE MAN + CARE ŻEL POD PRYSZNIC – jeden z lepszych męskich żeli pod prysznic. Nie tylko pięknie pachnie i dobrze myje, ale też wyczuwalnie zmiękcza i nawilża skórę. POLECAMY


EVELINE I LOVE VEGAN FOOD REGENERUJĄCY KREM DO RĄK AWOKADO – taki typowy „średniaczek” do torebki. Coś tam nawilżał, ale bez szału. Pod względem zapachowym także mnie nie porwał. MOŻE BYĆ

FLOSLEK MASEŁKO DO RĄK FIGA ODŻYWCZE – nie szalałabym z określeniem kremu mianem „odżywczego”. To kolejny niczym niewyróżniający się średniak wśród kremów do rąk. Szybko się wchłaniał, coś tam nawilżał. MOŻE BYĆ


GARNIER MINERAL INVISIBLE ANTYPERSPIRANT – „stara” wersja kultowych antyperspirantów w kulce Garniera. Kosmetyk ładnie pachniał i skutecznie chronił przed potem. POLECAM

GARNIER MEN ANTYPERSPIRANT – dobrze działał i nie brudził ubrań. POLECAMY


INFINITY SILVER JELLY MASECZKA – zawierała mnóstwo srebrnych drobinek, łatwo aplikowała się na skórę i miała żelową konsystencję, więc trudniej się zmywała (najlepiej użyć gąbeczki, bo dłonie się po niej „ślizgały”). Już kiedyś miałam ten produkt i nie byłam zachwycona, ale tym razem maseczka naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła. Przyjemnie chłodziła i koiła skórę, a po zmyciu cera była niesamowicie gładka oraz miękka w dotyku. POLECAM

COLGATE NATURAL EXTRACTS CHARCOAL & MINT – czarna pasta do zębów już chyba na nikim nie robi większego wrażenia. Robiła co miała robić – dobrze czyściła zęby. MOŻE BYĆ

BANIA AGAFII SZAMPON ODŻYWCZY – mój ulubiony szampon, dobrze doczyszcza włosy i nie podrażnia wrażliwej skóry głowy. Niestety od wybuchu wojny jest już praktycznie u nas niedostępny. Zużywam ostatnie zapasy. POLECAM


BIELENDA VANITY MASZYNKI DO GOLENIA SOFT EXPERT – używałam ich do golenia miejsc intymnych, ale nie sprawdziły się jakoś specjalnie w tej roli. Po ich użyciu miałam podrażnioną skórę, a włoski nie były dokładnie zgolone. NIE POLECAM

ISANA ŻEL DO GOLENIA MANGO EXOTIC – pięknie pachniał mango (mój ulubiony zapach w kosmetykach!), był tani i wydajny oraz dobrze sprawdzał się do golenia nóg. Taki rossmannowy zamiennik żeli do golenia Balea. POLECAM


ISANA ŻEL POD PRYSZNIC MANGO JUNGLE – mango, mango, wszędzie mango 😉 Bardzo podobał mi się owocowy zapach tego żelu, a do tego dobrze mył jak to żele z Isany mają w zwyczaju. POLECAM

ŻEL POD PRYSZNIC ENERGY – znany jako żel pod prysznic z Lidla za grosze 😉 Tutaj również zapach mango mnie nie zawiódł. Żel stosowałam jako mydło w płynie oraz płyn do kąpieli. Dłonie pięknie po nim pachniały, ale piana w wannie szału nie robiła. POLECAM


L’OREAL PREFERENCE FARBA DO WŁOSÓW – raczej nikogo nie zaskoczy obecność tej farby w denku. Stosuję ją od początku pandemii, gdy zakłady fryzjerskie zostały pozamykane. Skutecznie farbuje siwe włosy, ma piękny odcień chłodnego brązu, a w opakowaniu dodatkowo znajduje się odżywka, która przepięknie wygładza i nabłyszcza włosy. HIT!!!


WIBO BURLESQUE MASCARA – mój ulubiony tusz do rzęs (w połączeniu z mascarą, o której wspominam niżej). Ma silikonową szczoteczkę i świetną formułę, która pozwala na dokładanie niezliczonej ilości warstw bez efektu „pajęczych nóżek”. Serio, potrafię go dokładać nawet 3-4 razy. HIT!!!

LOVELY LASH MANIA MASCARA – tusz, który najlepiej rozdziela rzęsy, podkreśla ich skręt oraz niebotycznie je wydłuża. Stosuję go zawsze jako pierwszą warstwę (albo dwie), a następnie dobudowuję objętość mascarą Wibo Burlesque, by uzyskać efekt sztucznych rzęs. HIT!!!


LUPILU CHUSTECZKI NAWILŻANE COMFORT – po chusteczki z Lidla sięgam, by zmyć produkty do makijażu z dłoni w trakcie malowania się czy robienia swatchy. Są trwałe, dobrze nawilżone i nie wysychają nawet przez miesiąc od otwarcia. POLECAM


VITA LIBERATA SELF TANNING ANTI AGE SERUM – produkty samoopalające Vita Liberata do najtańszych nie należą, ale zawsze się u mnie sprawdzają. Serum stosowałam zarówno solo jak i zmieszane z kremem do twarzy. Dawało naturalny, ale widoczny efekt opalenizny, bez plam, smug i przebarwień. Należy jednak pamiętać, by równomiernie rozprowadzić je na skórze. POLECAM

TRUST MY SISTERS SERUM FOR HAIR ENDS – olejowe serum na końcówki dobrze dociążało włosy i je nabłyszczało. Nie jest to jednak efekt jak przy zastosowaniu jedwabiu, brakuje mi trochę większej „miękkości” włosów w dotyku. MOŻE BYĆ


Jak tam Wasze denkowe koszyczki? Pękają w szwach?



10 komentarzy:

  1. Spore denko! Nawet znam kilka produktów. Podkład satin matt dla mnie był nawet fajny, mam ochotę wrócić, bo dawno miałam! Selfie time dla mnie tragiczny męczyłam go. Krem eveline i love vegan miałam malinę i był okej. Z serii paradise bielenda miałam ten balsam i miło wspominam. Ten zapach jest obłędny! Peeling miałam w zapachu mango i ostatnio papaji - ta 2 dla mnie jakaś taka bez rewelacji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie wczoraj też dodałam wpis denkowy z wakacji ;-) U mnie trochę więcej poszło, ale to z trzech miesięcy. No i też zrobiłam małe czystki wśród pomadek, nie licząc próbek których w wakacje zużywam znacznie więcej. Też zdenkowałam ostatnią moją "starą" kulkę Garniera i ten nowy jednak wydaje mi się inny ;/ Mam nadzieję, że jednak się polubimy, bo nigdzie już tych starych wersji nie mogę znaleźć!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie się ostatnio udało zużyć tylko krem do rąk. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. na prawdę pokaźne denko, pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Spore denko 😀 Miałam krem BB i Satin Maty z Eveline i u mnie się sprawdziły masełko z Floslek również 😀

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, sporo udało Ci się zużyć. Uwielbiam ten peeling cukrowy do ciała z Bielendy Exotic Paradise. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba sama przetestuję te mascary :D

    zofia-adam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Też zdenkowałam niedawno krem BB brzoskwiniowy i u mnie akurat świetnie się sprawdził, miałam w sumie kilka opakowań :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ani z kremem bb bell, ani z bourjois always fabulous nie miałam problemu z trwałością. Ciekawe czemu u Ciebie się coś takiego wydarzyło 🤔

    OdpowiedzUsuń
  10. Nuxe bardzo lubię. Kiedyś też stosowałam szampony L'oreal, ale już dawno ich nie miałam :D

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy konstruktywny komentarz!

Copyright © MAKE-UP FULL OF COLORS , Blogger