12/10/2022

WIELKIE DENKO LISTOPADA 2022 ZA NIEMAL TYSIĄC ZŁOTYCH (WYRZUCAM KOLORÓWKĘ)

 


Nadszedł ten dzień, gdy wzięłam się za zrobienie czystek w toaletce. Wyzbyłam się sentymentów i trzeźwym okiem spojrzałam na kosmetyki, które zalegają w niej bez celu lub których data przydatności do użycia skończyła się gdzieś w okolicach plejstocenu. Nie było to zadanie łatwe, ale jakże oczyszczające! Niektóre z produktów kochałam całym sercem, innych nie znosiłam…

DENKO LISTOPADA 2022


BABUSZKA AGAFII SZAMPON ODŻYWCZY – nieraz podkreślałam, że jego „odżywczość” jest tylko na papierze, ale za to świetnie domywa włosy bez podrażniania wrażliwej skóry głowy. Mój must have przez lata, niestety od dawna u nas niedostępny. HIT!!!

COLGATE TOTAL PASTA DO ZĘBÓW – dobrze myła zęby i fajnie odświeżała oddech, jednak niczym szczególnym się nie wyróżniła. MOŻE BYĆ

LUKSJA MYDŁO W KOSTCE SIEMIĘ LNIANE I MLEKO RYŻOWE – było kremowe i skutecznie myło dłonie, ale jakoś szczególnie w mej pamięci się nie zapisało. MOŻE BYĆ


LANCOME CRAYON KHOL – jedna ze słabszych czarnych kredek do oczu jakie miałam. Kolor nie był kruczoczarny, rysik był twardy i słabo napigmentowany. Nie skusiłabym się na pełnowymiarową wersję, bo pierwsza lepsza kredka z drogeryjnej półki byłaby od niej lepsza. NIE POLECAM

CATRICE BROW DEFINER PEN LONGLASTING 020 – miał niby fajny odcień brązu, ale na skórze przy brwiach wybijały się u mnie ciepłe podtony. Końcówka pisaka była mięciutka (właściwie to cienki pędzelek), pozwalała na precyzyjną pracę, a sam produkt natychmiast zastygał i nie rozmazywał się. MOŻE BYĆ

MAYBELLINE BROW SATIN DARK BLONDE – produkt do brwi składający się z jednej strony z automatycznego rysika, a z drugiej z gąbeczki dozującej puder. Używam zawsze jedynie końcówki z pudrem, która pozwala na naturalne i ekspresowe podkreślenie brwi. Kredka dostępna jest już w nowej wersji, której jeszcze nie testowałam. Stara była świetna. POLECAM

BOURJOIS BROW FIBER OH, OUI! 002 CHESTNUT – żel do brwi, w którym zatopione są mikrowłókienka zagęszczające optycznie włoski. Trochę miałam z nim love-hate relationship. Z jednej strony miał ładny odcień ciemnego brązu i precyzyjną mikro szczoteczkę, a z drugiej strony potrafił zrobić kleksa na włoskach, którego trzeba było później wyczesać czystą spiralką. Zdecydowanie nie był to żel utrwalający a koloryzujący, także co kto lubi. MOŻE BYĆ

LOVELY BROW MASTER POMADA DO BRWI – fajna poręczna pomada do brwi o ładnym odcieniu brązu (nr 1 Light Brown). Dobrze napigmentowana, w zestawie zawierała precyzyjny pędzelek (ukryty w zakrętce). Produkt ekspresowo zastygał na brwiach i był trwały, jednak trzeba było uważać, by z nim nie przesadzić. MOŻE BYĆ


KOBO SUNNY SPLENDOR BRONZING POWDER 3 COPACABANA BEACH – bronzer miałam niegdyś we wszystkich odcieniach, najbardziej polubiłam właśnie nr 3 o połyskującym wykończeniu ze złotymi drobinkami. Świetnie się rozcierał, pięknie wyglądał na skórze i był trwały. To opcja dla opalonej skóry 😉 POLECAM

DERMACOL INVISIBLE FIXING POWDER - jest drobno zmielony, miałki, nie robi efektu maski i daje piękne, świetliste, lekko satynowe wykończenie. Odcień Light powinien być odpowiedni dla wielu karnacji. POLECAM

LOVELY CREAMY CHOCOLATE – chciałam zdenkować tę „czekoladkę” do końca, ale ten egzemplarz ma już swoje lata, więc zaczął tracić na trwałości. Miał delikatny odcień krówkowego budyniu odpowiedni dla jaśniejszych karnacji. Nie można zrobić sobie nim krzywdy. POLECAM

EVELINE MATT MY DAY PEACH LOOSE POWDER – słynny brzoskwiniowy puder uważany za drogeryjny zamiennik brzoskwinki z Too Faced. Nie utrwalał najmocniej, dawał naturalne wykończenie bez efektu matującego. Idealna opcja dla cer suchych i dojrzałych, zwłaszcza w okresie zimowym. Latem skóra może się przy nim wyświecać. POLECAM


REVOLUTION MAKEUP SOAP STYLER – na plus na pewno jest przepiękny design produktu w postaci lustrzanego opakowania w odcieniu golden rose (tu jest jakby luksusowo!). Niestety szczoteczka przypomina tę do szorowania tarasu :D Prawda jest taka, że mydełka do brwi nie są dla mnie, bo nie chce mi się ich rozrabiać z wodą i dodatkowo zawsze widzę je na brwiach, więc NIE POLECAM

CATRICE BROW FIX SOAP STYLIST – patrz wyżej, jeśli chodzi o problematyczne użytkowanie mydełek do brwi. Poza tym jak widać produkt spleśniał :D NIE POLECAM

STILA HEAVEN’S HUE HIGHLIGHTER – prekursorski kosmetyk, jeśli chodzi o plastelinowatą konsystencję. Na jego wzór zaczęły później powstawać „bouncy” rozświetlacze innych marek. W rozświetlaczu Stila można spokojnie odcisnąć palec, choć sam produkt jest suchy 😉 Niestety wybrałam nietwarzowy fioletowy odcień, który nie pasował do mojej karnacji. Tak poza tym fajny bajer… za dwie stówki. MOŻE BYĆ


BELL SIREN TAN DARKENING DROPS – przyciemniające kropelki do podkładu pochodziły z edycji limitowanej Bell dla Biedronki. Sprytna tubeczka pozwalała na precyzyjne dozowanie produktu. Odcień kosmetyku faktycznie był ciemny i wystarczyła dosłownie odrobina, by zmienić kolor podkładu. Miał mocno wodnistą konsystencję, przez co mógł rozrzedzać podkłady. MOŻE BYĆ

LOVELY CAMOUFLAGE FOUNDATION NUDE – dla mojej suchej cery okazał się ostatecznie być zbyt matowy i zbyt kryjący. Zdecydowanie wolę rozświetlające wykończenia w makijażu twarzy. Nawet dobrze się utrzymywał, choć lekko warzył się w okolicy nosa, która jest u mnie najbardziej problematyczna. MOŻE BYĆ

ESSENCE CAMOUFLAGE+ MATT CONCEALER – korektor polecany przez Maxineczkę okazał się być na mojej skórze nijaki. Pod oczy był zbyt matowy i suchy, a z niedoskonałości skóry szybko znikał. NIE POLECAM


ISANA CANDY APPLE ŻEL POD PRYSZNIC – trafił do ulubieńców października 2022. Miał mega przyjemny zapach karmelizowanych jabłek, więc idealnie wpasował się w porę roku. Kojarzy mi się z jarmarkami bożonarodzeniowymi 😉 POLECAM



KOBO PROFESSIONAL FABULOUS EYESHADOW PALETTE – uwielbiam cienie KOBO, ponieważ są bardzo dobrze napigmentowane i trwałe. Ta paleta nie do końca utrzymana jest w mojej kolorystyce, więc sięgałam po nią sporadycznie. Mimo wszystko cienie tej marki zawsze POLECAM


MIYO I FEEL MINT MINERAL LOOSE POWDER – miał bajerancki miętowy zapach, był dobrze zmielony, dawał naturalny efekt na skórze, ale potrafił bielić. Dla suchej skóry był ok, dla tłustej mógłby być za mało matujący. MOŻE BYĆ

KOBO PROFESSIONAL UNDER EYE BRIGHTENING POWDER – jeden z pierwszych pudrów pod oczy, jeśli dobrze pamiętam 😉 Nie widzę w nim rozświetlenia, bieli skórę i przy dłuższym używaniu potrafi przesuszyć. To produkt starego typu, teraz na rynku można znaleźć o niebo lepsze pudry. NIE POLECAM

KOBO PROFESSIONAL GLOWING LOOSE POWDER – sypki rozświetlacz, którego można było używać nie tylko na twarzy, ale też na całe ciało, by podkreślić opaleniznę. Miał jednak trochę widocznych drobinek, więc trzeba było z nim uważać. MOŻE BYĆ


BE BEAUTY CARE KULE DO KĄPIELI – moje najukochańsze kule o cudownych owocowych zapachach (mango, kiwi, jagoda), które dostaniecie a ok. 10 zł w Biedronce. Uwielbiam je również za ich właściwości odżywcze i niską cenę. HIT!!!


L’OREAL PREFERENCE – farba, po którą sięgnęłam w czasie pandemii i nie zmieniłam do dziś. Świetny kolor chłodnego głębokiego brązu (3.0 Brasil), dobra trwałość i dołączona do opakowania odżywka sprawiają, że nie mam ochoty testować niczego nowego z tej kategorii. HIT!!!


LOVELY MISS LILLY PALETA CIENI – totalny średniak zarówno pod względem trwałości jak i wykończenia cieni. Maty są słabo napigmentowane, natomiast cienie metaliczne na moim oku wyglądają na tanie perły z lat 90’. NIE POLECAM


MY SECRET DESIGN YOUR EYEBROW COLOR WAX – świetny koloryzujący wosk do brwi. Ma piękny odcień i idealnie wyważoną pigmentację, która nie zrobi nikomu krzywdy. Kosmetyk nie tylko podkreśla brwi, ale też je utrwala. POLECAM

KOBO PROFESSIONAL FANTASY PURE PIGMENT PEACHY COCKTAIL – cień sypki o przepięknym łososiowym odcieniu, który w zależności od kąta padania światła mieni się na różowo lub brzoskwiniowo. Łatwy w aplikacji i bardzo trwały. POLECAM

LILY LOLO SYPKI CIEŃ SODA CREAM – miał dobre krycie i neutralny waniliowy odcień, który dobrze ujednolicał powiekę. Nie było żadnego problemu z jego trwałością nawet na tłustych powiekach (na bazie oczywiście). POLECAM

ESSENCE POMADKA THIS IS ME 05 LEGENDARY – była przyjemnie kremowa i miała idealny „lepszy odcień moich ust”. Bezpieczny wybór nawet dla osób, które na co dzień nie sięgają po pomadki. Trwałością jednak nie grzeszyła 😉 MOŻE BYĆ

MY SECRET FIXER LIQUID – tańszy zamiennik Duraline z Inglota. Gdy zaczyna mi zasychać jakiś tusz do rzęs, to wpuszczam jedną kropelkę tego cuda i mogę cieszyć się mascarą o wiele dłużej. POLECAM


NIVEA MEN EXTREME WILD FRESH WOODS – żel miał super zapach, był wydajny i dodatkowo zawierał peelingujące drobinki. POLECAMY

AXE WILD MOJITO & CEDAR WOOD – śmierdział najtańszym odświeżaczem do toalet. Jego zużywanie było drogą przez mękę. NIE POLECAMY



SENSIQUE SENSITIVE SKIN LATE SUMMER – paleta totalnie nie w moim klimacie, dlatego głównie leżała i się kurzyła, choć jakościowo jak na drogerię wypadała spoko. Pozwala na wykonanie zarówno makijażu dziennego jak i małe kolorystyczne szaleństwo. MOŻE BYĆ


L’OREAL ELSEVE SZAMPON MAGICZNA MOC OLEJKÓW – ma obłędny zapach, a włosy po jego użyciu są mięciutkie, jednak podrażnia moją skórę głowy i to mocno. Z tego powodu NIE POLECAM

TRUST MY SISTER FOAM SHAMPOO WŁOSY ŚREDNIOPOROWATE – szampon miał ładny zapach, a pianka ekspresowo nabierała objętości po wyciśnięciu. Trzeba było używać trochę większej ilości produktu niż w przypadku klasycznych szamponów, ale nie wypadał najgorzej. Włosy po jego użyciu były całkiem nieźle oczyszczone (mogłoby być ciut lepiej), a skóra głowy nie swędziała (nie zawiera w składzie Cocamidopropyl Betaine). POLECAM


SENSIQUE HIGHLIGHTING POWDER – swego czasu robił furorę jako tańszy zamiennik kultowego rozświetlacza Anastasia Beverly Hills. Czy faktycznie nim był, tego nie wiem, ponieważ nigdy nie miałam okazji poznać pierwowzoru. Niemniej rozświetlacz miał moc i tworzył na skórze idealną taflę. Miał też tendencję do kruszenia się, choć mój egzemplarz akurat był w porządku 😉 POLECAM

WIBO I CHOOSE TO BOUNCE ROZŚWIETLACZ MILLION DOLLAR – wspominałam wyżej o jego pierwowzorze od marki Stila. Egzemplarz z Wibo miał zbyt złotą bazę, więc dla mnie okazał się być zbyt ciemny i dziwnie wyglądał na skórze. NIE POLECAM

WET N WILD COLORICON RÓŻ APRI-COT IN THE MIDDLE – delikatny brzoskwiniowy róż o rozświetlającym wykończeniu. Bezpieczna opcja na co dzień. MOŻE BYĆ


Kto dobrnął do końca? 😉 Robicie od czasu do czasu stanowcze czystki w toaletce?



11 komentarzy:

  1. Znam i lubię Puder brzoskwiniowy do twarzy z Eveline i paletę cieni z Kobo :) Chyba też muszę zrobić kolejne czystki w toaletce szczególnie jeśli chodzi o palety cieni :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Raz na rok staram się ogarnąć, bo bym zaginęła pod ilością :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Spore denko. Ja czasem robię takie czystki i w sumie znów musiałabym je zrobic.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja dobrnęłam do końca :) piękne zużycie. Mam mało kolorówki, ale i tak robię czystki w kosmetykach

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, faktycznie mega konkretne to denko! Ja kolorówkę zużywam na bieżąco i na szczęście nie mam w tej kategorii dużych zapasów :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O dziwo znam samą kolorówkę, szok! Ten żel bourjois to dla mnie hit! Najlepszy żel jaki miałam bardzo precyzyjny. Faktycznie jest koloryzujący, ale bardzo naturalny, a kleksy o których piszesz raczej mi się nie zdarzały. Na pewno w innych produktach były częściej :D Szkoda, ze jest taki drogi, bo dla mnie mega hit! :D Puder eveline dla mnie mało wydajny i trochę słabo matujący. Z kolei miya miałam tak dawno, że nie pamiętam go totalnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Odnośnie szamponow do włosów jestem bardzo wybredna. Dziękuję za polecenie i niepolecenie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. moja tez by sie przydalo wywalic czesciowo;P

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta paletka z cieniami bardzo ładna, nigdy nie miałam cieni z kobo

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy konstruktywny komentarz!

Copyright © MAKE-UP FULL OF COLORS , Blogger