Styczniowe zużycia może nie powalają pod względem ilości (22 puste opakowania), ale za to pozwalają powoli pożegnać odchodzący sezon świąteczno-zimowy. W odstawkę idą korzenne i dyniowe zapachy, a do łask wracają te wodne i kwiatowe. Też tak macie, że zimą sięgacie po zupełnie inne zapachy w kosmetykach niż latem? 😉
KOSMETYCZNE ZUŻYCIA STYCZEŃ 2023
BALEA PŁYN DO KĄPIELI TROPICAL DREAM – bardzo lubię tropikalno-owocowe zapachy płynów do kąpieli i ten również był przyjemny. Jednak piana nie była tak gęsta jak w przypadku choćby płynów z Avon. Duży plus za wydajność i niską cenę. MOŻE BYĆ
BE BEAUTY CARE KULE DO KĄPIELI – moje ulubione kule, które można dostać w Biedronce w postaci, jaką widzicie na zdjęciu powyżej, w Rossmannie pod szyldem Manufaktury Piękna lub w tym tygodniu w Kauflandzie jako kule Body Club. Szybko się rozpuszczają, ładnie barwią wodę, są niedrogie (ok. 8-12 zł za 6 sztuk), a do tego natłuszczają i odżywiają skórę. POLECAM
NIVEA RÓŻOWY PŁYN DO DEMAKIJAŻU OCZU – zawsze podkreślam, że używam różowej wersji słynnej dwufazówki marki Nivea. Niebieska jakoś szczególnie mnie nie zachwyciła, natomiast różowa jest skuteczna (domywa wodoodporny makijaż oczu), szybka w działaniu i nie pozostawia tak wielkiej mgły na oczach jak inne tego typu produkty. POLECAM
BIELENDA ECO NATURE KREM DO RĄK FIGA – miał ładny zapach, który kojarzył się „drogo”, natomiast samo nawilżenie było na średnim poziomie, typowym dla drogeryjnego kremu. MOŻE BYĆ
BANIA AGAFII ODŻYWCZY SZAMPON DO WŁOSÓW – to już w zasadzie relikt przeszłości, ponieważ ciężko dostać kosmetyki „rosyjskie” na naszym rynku. Niemniej to jeden z nielicznych szamponów, który bardzo dobrze domywa włosy i jednocześnie nie podrażnia mojej super wrażliwej skóry głowy. Nie zawiera Cocamidopropyl Betaine w składzie. POLECAM
COLGATE NATURAL EXTRACTS PASTA DO ZĘBÓW CYTRYNA I ALOES – jaka to jest dobra pasta! Połączenie cytryny i aloesu okazuje się być strzałem w 10! Super orzeźwiający a zarazem owocowy posmak nie tylko odświeża oddech, ale także umila sam proces mycia zębów. POLECAM
L’OREAL ELSEVE DREAM LONG ODŻYWKA ROZPLĄTUJĄCA – problem z tą odżywką był taki, że sama w sobie nie poradziła sobie z moimi naprawdę mocno plączącymi się włosami. Dopiero w połączeniu z odżywką o większych walorach pielęgnacyjnych była w stanie pokazać swą moc. Wówczas włosy bez problemu się rozczesywały i były dobrze dociążone. MOŻE BYĆ
GARNIER FRUCTIS PAPAYA HAIR FOOD ODŻYWKA DO WŁOSÓW – przy moich średnio/wysokoporowatych włosach nie miała racji bytu. Była mega rzadka, w zasadzie całkowicie skapywała z włosów i nie zauważyłam absolutnie żadnych efektów z jej stosowania. Jedyny plus to ładny owocowy zapach. NIE POLECAM do problematycznych włosów
INGLOT ROZŚWIETLACZ FREEDOM SYSTEM 153 – kilka lat temu (chyba w 2021 roku) był dodatkiem do kobiecego magazynu. Ma piękny szampański odcień, nie zawiera widocznych drobinek ani wybijającej się na tle skóry bazy. Czysta tafla! POLECAM
MY SECRET MOONLIGHT PEARLS HIGHLIGHTER – to już prawdziwa skamielina z 2019 roku 😉 Uwielbiałam ten rozświetlacz w okresie zimowym, ponieważ miał neutralny odcień, chłodniejszy od typowo szampańskich rozświetlaczy i z tego powodu pięknie wyglądał na jaśniejszej karnacji. POLECAM
LOVELY LASHMANIA MASCARA – moja najulubieńsza mascara od lat, na równi z Wibo Burlesque (używam obu naraz). Niewyobrażalnie wydłuża rzęsy bez ich obklejenia, a do tego utrzymuje skręt nadany zalotką powiększając „oko” prawie do nieba 😉 HIT!!!
AA HYDRO FIXER UTRWALACZ MAKIJAŻU NAWILŻAJĄCY – mgiełka jak mgiełka. Nie potrzebuję utrwalenia, tylko ściągnięcia pudrowości i w tej kwestii sprawdzał się ok. Atomizer dozował w miarę przyjemną mgiełkę. MOŻE BYĆ
LESS IS MORE KREM POD OCZY WERBENA Z KAWĄ – krem, który nie zaszkodzi, ale też zanadto nie pomoże 😉 Ma kremową lekko wodnistą konsystencję, nie zapycha delikatnej okolicy pod oczami, ale potrafi wywołać łzawienie oczu przed snem (jeśli stosujemy go na noc i zacznie migrować). Taki podstawowy „nawilżacz”, który nadaje się pod makijaż, ale nie zapada w pamięć. Ma bardzo dużą pojemność (30 ml). MOŻE BYĆ
ISANA ŻEL POD PRYSZNIC „JESTEŚ MOJĄ GWIAZDĄ” – ma piękny zapach waniliowych ciasteczek, który nie przytłacza słodkością i szybko się nie nudzi. Żel trafił nawet do ulubieńców roku 2022. POLECAM
L’OREAL ELSEVE HYALURON PLUMP SZAMPON DO WŁOSÓW – dobrze doczyszcza włosy, ale podrażnia moją skórę głowy w przeciwieństwie do swojego niebieskiego brata (Fibralogy). Ogólnie nie mogę używać szamponów z Cocamidopropyl Betaine, ale z niebieską wersją udawało mi się oszukać przeznaczenie, gdy używałam go raz na trzy mycia. Tutaj nie ma opcji 😉 Ogólnie MOŻE BYĆ, myć myje.
FACE SHEET MASKS Z ACTION – dostępne są w takim cztero- czy tam pięciopaku z opaską na włosy w kształcie tygrysich uszu. Na razie zużyłam trzy maseczki w płachcie z zestawu i każda z nich miała zwierzęcy print, który korespondował z wyglądem saszetki. Maski są fajnie ponacinane i duże, dzięki czemu można je idealnie dopasować do kształtu twarzy. Oczyszczająca delikatnie oczyszcza, nawilżająca nawilża, itp. Nic nie cieknie, nie klei się, ani nie szczypie. Przyjemna budżetowa opcja, choć bez rewelacji. MOŻE BYĆ
SEYO PIWONIA ZMYSŁOWY ŻEL POD PRYSZNIC – z tą zmysłowością nieźle ktoś pojechał 😉 Tani, wydajny, dobrze myje, pachnie kwiatowo. MOŻE BYĆ
SEYO SNOWY CITRUS DELIGHT ŻEL POD PRYSZNIC / MYDŁO W PŁYNIE – oba pachną identycznie mocno cytrusowo. Myślałam, że bardziej będą kojarzyć się ze świętami albo pomarańczowymi delicjami, ale cytrusy zdecydowanie tu dominują i nie są to świąteczne mandarynki. Cynamon jest słabo wyczuwalny. Generalnie mają energetyzujący a nie otulający zapach. MOŻE BYĆ
THE BODY SHOP MASŁO DO CIAŁA VANILLA PUMPKIN – masełko ze starszej edycji limitowanej, nowsze na szczęście mają nazwę na froncie, więc od razu wiadomo, co jest w środku. Bardzo lubię serię Vanilla Pumpkin za cudowny, kojarzący się z jesienią zapach. Nie jest przesłodzony, tylko idealnie otulający. Samo masło jest bardzo gęste i treściwe, przez co długo się wchłania. Lubi się lepić, ale za to odżywia skórę na dłużej. POLECAM
Tym sposobem oficjalnie zamykam sezon jesienno-zimowy i „skręcam” w stronę wiosennych zapachów w kosmetykach. Też tak macie? 😉
Lubię te pasty z tej właśnie serii Colgate :) Poznałam wszystkie ich wersje :)
OdpowiedzUsuń22 opakowania miesięcznie to jednak jak dla mnie jest wynik! Nie bądź taka skromna :D Płyn Balea chyba zobaczyłam pierwszy raz tutaj, szkoda, że w naszych dm nie ma wszystkich zapachów.. Ten krem pod oczy chciałam kiedyś kupić, ale trochę zapomniałam o nim i widać może tak zostać :D Ten żel Seyo kupiłam koleżance na święta i z tego co pamiętam bardzo mi się podobał :)
OdpowiedzUsuńU mnie także się nie sprawdzają odżywki i szampony L'Oreala / Garnier.
OdpowiedzUsuńLubię żele z Isany i ten też miałam i bardzo mi się podobał zapach
OdpowiedzUsuńMi ta kolekcja zimowa seyo kojarzy się z zapachem coca coli. Kupiłam ją mojej koleżance i krem do rąk był hitem, sama miałam okazję użyć ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne i naprawdę pokaźne denko! Bardzo lubię kosmetyki do włosów z Garniera, super się u mnie sprawdzają :)
OdpowiedzUsuńimponująca cena denka, bardzo fajne zużycie :)
OdpowiedzUsuńZnam Pumpkina z TBS. Teraz jestem właśnie na etapie jego używania. :D Seria hialuronowa z Elseve u mnie się dobrze sprawdziła. :)
OdpowiedzUsuńŚwietne denko i sporo ciekawych produktów 😀
OdpowiedzUsuńja wielbię produkty Balea:D
OdpowiedzUsuńOh very nice products
OdpowiedzUsuńŻel jesteś gwiazda z Isana to również mój ulubieniec
OdpowiedzUsuńsporo tego gratuluje
OdpowiedzUsuń