Jak to mówią: lepiej późno niż później, dlatego dziś przedstawię Wam moich pielęgnacyjnych ulubieńców minionego roku w podziale na kategorie: twarz, oczy, ciało, włosy i pozostałe. Spojler alert! Nie będzie dziś niczego z kategorii pielęgnacji stóp i dłoni, ponieważ niczego szczególnego nie odkryłam 😉 Spojler alert 2! Zobaczycie dziś aż 21 produktów, które podbiły moje serducho w 2022 roku!
TWARZ
BIELENDA FRESH JUICE PŁYN MICELARNY ARBUZ
Zacznijmy od oczyszczania twarzy, a właściwie pierwszego jego etapu czyli demakijażu. W minionym roku przetestowałam sporo płynów micelarnych i odnoszę wrażenie, że wiele z nich było przeciętnych, nie radziło sobie z dokładnym domywaniem kosmetyków do makijażu z okolic oczu. Wyjątek od tej niechlubnej reguły stanowił arbuzowy płyn micelarny z linii Fresh Juice od Bielendy. Dostępny był (nie wiem czy wciąż jest) w praktycznym opakowaniu uzupełniającym, które pozwalało na przelanie produktu do ulubionej buteleczki i ograniczało zużycie plastiku. Płyn miał piękny owocowy zapach, świetnie radził sobie zarówno z makijażem twarzy jak i oczu (3 warstwy tuszu, wodoodporna kredka, itp.) oraz nie pozostawiał żadnej lepkiej warstwy na skórze. Czego chcieć więcej?
NIVEA PŁYN DO DEMAKIJAŻU OCZU (RÓŻOWY)
Gdy trafiam na słabszy płyn micelarny, ratuje mnie zapas różowej dwufazówki marki Nivea. Nie ma problemu z domyciem nawet wodoodpornego makijażu oczu, działa szybko i skutecznie. Nie jest tak tłusty jak inne tego typu płyny i zastosowany w odpowiedniej ilości nie powoduje zamglenia oczu.
LAQ ODŻYWCZY MUS DO MYCIA TWARZY
Kolejny etapem oczyszczania jest zmycie płynu micelarnego ze skóry. W 2022 roku najprzyjemniej myło mi się twarz za pomocą odżywczego musu LaQ. Kosmetyk ma puszystą piankową konsystencję i cudowny kwiatowy zapach, a do tego skutecznie oczyszcza skórę bez przesuszenia. Nie powoduje żadnych trudności przy aplikacji czy spłukiwaniu ani nie pozostawia uczucia ściągnięcia skóry. Moja sucha cera bardzo się z nim polubiła.
TOŁPA SEBIO PEELING 3 ENZYMY
Wiele lat opierałam się peelingom enzymatycznym, jednak z pokorą stwierdzam, iż są one najlepszym rozwiązaniem dla mojej suchej skóry. Do tej pory najskuteczniejszy okazał się być peeling Tołpa 3 enzymy. Ma postać przezroczystego żelu, który aplikujemy na skórę twarzy z pominięcie okolic ust i oczu pozostawiając go na maksymalnie 10 minut. Po spłukaniu możemy cieszyć się mięciutką i wyraźnie gładszą cerą bez suchych skórek. Tanio, łatwo, szybko i skutecznie. Pisałam o nim we wpisie Tołpa Dermo Face Sebio Peeling enzymatyczny. Regularne używanie zmniejsza ilość powstających niedoskonałości (przynajmniej u mnie!)…
ORIGINS SUPER SPOT REMOVER
…jeśli jednak już jakieś niedoskonałości mi się przydarzą, jak najszybciej sięgam po punktowy żel na niedoskonałości Origins. Kosztuje sporo, bo ok. stówkę za 10 ml (boli, wiem!), ale nałożony punktowo i pozostawiony do zastygnięcia tworzy swoisty rodzaj „plastra” odcinającego dostęp tlenu do nieprzyjaciela. Dzięki temu zostaje on „zduszony” w zarodku i zaczyna się „wchłaniać”. Zdecydowanie zmniejsza ryzyko powstania ropiejącego wulkanu. W składzie kosmetyku znajdziemy m.in. wyciąg z liści mirtu, hydrolat z kwiatów gorzkiej pomarańczy, ekstrakt z kwiatów rumianu rzymskiego, olejek grejpfrutowy, olejek bergamotkowy czy olejek rozmarynowy. Jedna buteleczka spokojnie wystarcza mi na rok jak nie dłużej.
ISANA ANTYBAKTERYJNE PLASTERKI PRZECIW NIEDOSKONAŁOŚCIOM
Jeśli przeraża Was cena kuracji z Origins, polecam wypróbować antybakteryjne plasterki Isany z Rossmanna działające na podobnej zasadzie. Zaklejamy takim plasterkiem niedoskonałość „odcinając” jej dostęp tlenu. Trzeba jednak uważać, bo plasterki są przezroczyste, więc po całej nocy można o nich zapomnieć i wyjść tak z domu :D Ponoć można je stosować pod makijaż, ale nigdy nie próbowałam 😉
LIRENE JESTEM ECO! WYGŁADZAJĄCY KREM PĄKI KROKOSZA
Podoba mi się zarówno koncepcja kremu jak i samo działanie. Za ok. 2 złote można było nabyć pusty słoiczek, a kremy z tej serii dokupywało się w formie wkładów. Zdecydowałam się na wersję „Pąki krokosza”. Tytułowy składnik ma pobudzać produkcję kolagenu w skórze i redukować zmarszczki. W praktyce krem miał naprawdę przyjemną treściwą konsystencję, bardzo dobrze nawilżał i odżywiał suchą skórę, pozostawiając na niej delikatną połyskującą woalkę. Sprawdzał się pod makijażem i nie zapychał. Po jego użyciu cera wyglądała na bardziej promienną, napiętą i jędrną.
OKOLICA OCZU
NACOMI LIFTINGUJĄCE SERUM POD OCZY
Moja skóra pod oczami do końca świata będzie wdzięczna za stworzenie tego serum! Serio! Kosztuje ok. 30 zł, a w promocji często mniej. Serum pod oczy Nacomi ma konsystencję delikatnego nietłustego kremu, który powleka i chroni delikatną skórę przed czynnikami zewnętrznymi, a jednocześnie zapobiega odparowaniu wody. Już po chwili od aplikacji skóra pod oczami staje się miękka, napięta i wygładzona. Nie wyobrażam sobie mojej pielęgnacji bez tego gagatka, dlatego już zaopatrzyłam się w kolejne opakowanie wersji liftingującej oraz dodatkowo również w wersję przeciwzmarszczkową.
RESIBO KREM POD OCZY
Upolowałam go w widocznej na zdjęciu starej wersji, która kusiła mnie przez wiele lat, zanim zdecydowałam się na zakup. Krem odpowiednio nawilża skórę pod oczami, nie warzy się i idealnie spisuje się pod korektorami. Naprawdę fajny „dzienniak” o dobrym składzie, który nie zapycha i robi, co ma robić.
CIAŁO
ISANA KULE DO KĄPIELI
Nieodłączny element każdej kąpieli w sezonie jesienno-zimowym. W opakowaniu znajduje się 6 kul – po dwie o zapachu Candy Apple, Sweet Blueberry i Pumpkin Spice Latte. Moją ulubioną jest oczywiście ta ostatnia 😉 Barwią wodę i dobrze natłuszczają ciało sprawiając, że skóra robi się mięciutka w dotyku (i golenie nóg staje się przyjemniejsze!).
BE BEAUTY CARE KULE DO KĄPIELI
Latem zmieniam kule z Isany na te o bardziej tropikalnych zapachach. W Biedronce w dobrej cenie można dostać 6 kul w wersji mango, kiwi i borówka. Właściwości mają identyczne jak kule Isany czy pamiętne kule Manufaktury Piękna (akurat z tymi łączy je ten sam producent 😉).
ISANA ŻEL POD PRYSZNIC „JESTEŚ MOJĄ GWIAZDĄ”
Ma kremową konsystencję, która nie przesusza tak skóry jak potrafią to robić zwykłe żele Isany. Kosmetyk wyróżnia się pięknym, otulającym waniliowym zapachem, który nie jest jednak przesłodzony. Ciężko go do czegoś przyrównać – przypomina waniliowe ciasteczka? PS. widziałam, że ten żel wrócił na półki Rossmanna.
BIELENDA CC CREAM MULTIFUNKCYJNY KREM-FLUID
Jeśli macie problem z truskawkowymi nogami, zasinieniami, pajączkami czy widocznymi żyłami na nogach, to śmiało możecie sięgnąć po krem-fluid do ciała od Bielendy. Oczywiście nie wyleczy naszych przypadłości (od tego są wizyty u lekarza!), ale zakamufluje niedoskonałości w czasie, gdy zmiany będą się goić. Używam go jako podkładu do nóg w celu ujednolicenia kolorytu. Wystarczy dać mu zastygnąć i nie trzeba się martwić o to, że spłynie w trakcie dnia. Testowałam go polewając wodą z prysznica i zszedł dopiero przy użyciu środka myjącego (żelu/mydła). Fajna opcja na lato.
WŁOSY
ALTERRA SZAMPON DO WŁOSÓW BIO KWIAT POMARAŃCZY
Pięknie pachnie, nie zawiera w składzie Cocamidopropyl Betaine, dobrze się pieni i skutecznie domywa włosy nie podrażniając mojej wrażliwej skóry głowy. A podrażnia mnie 90% szamponów, więc to ładny wynik 😉 Na dodatek jest dostępny w przystępnej cenie (ok. 12 zł) w Rossmannie w trzech wersjach zapachowych.
ONLYBIO ODŻYWKA WIELOSKŁADNIKOWA
W kategorii odżywek do włosów miniony rok był wybitnie słaby. Wszystko przez to, że „męczyłam” te o naturalnym składzie i jestem już pewna, że moim włosom w nie służą. Niemniej wyraźnie na ich tle wyróżniła się odżywka wieloskładnikowa OnlyBio będąca połączeniem humektantów, emolientów i protein. Dobrze dociążała włosy, wygładzała je i ułatwiała rozczesywanie. Nie dokonała tego wcześniej żadna inna odżywka o naturalnym składzie.
CHI SILK INFUSION SERUM NA KOŃCÓWKI
Gdy słabe odżywki nie dawały rady ujarzmić moich niesfornych kosmyków, z pomocą przychodziło serum na końcówki z jedwabiem CHI, które je dociążało, ułatwiało rozczesywanie i nabłyszczało. Dzięki niemu moje włosy przestały być tak podatne na negatywne warunki atmosferyczne i mniej się puszą.
FARBA DO WŁOSÓW L’OREAL PREFERENCE
Farba jest genialna z trzech powodów. Po pierwsze odcień 3.0 Brasilia jest głębokim brązem utrzymanym w cudownie chłodnej tonacji, który bardzo ciężko znaleźć nawet wśród profesjonalnych produktów do koloryzacji (u fryzjera nigdy nie osiągnęłam podobnego odcienia). Kolor bardzo dobrze pokrywa siwe włosy i jest trwały. Po drugie włosy po jej użyciu są zregenerowane i lśnią niczym z reklamy. Po trzecie – w każdym opakowaniu znajduje się tubka odżywki do włosów, która jest najlepszą odżywką ever! Wygładza włosy, idealnie je dociąża bez zbędnego obciążenia i nabłyszcza. Same plusy!
POZOSTAŁE
CHLOE NOMADE
Nietuzinkowy zapach pretendujący do miana mojego signature scent - bardzo kobiecy, a zarazem „ostry”, z pazurem. W bazie znajdziemy drzewne nuty zapachowe, które nadają Nomade zadziornego charakteru. Oczywiście wyczuwalna jest w niej także róża charakterystyczna dla zapachów Chloe, ale w nowoczesnym wydaniu – okraszona orzeźwiającymi cytrusami. Choć za typowym zapachem różny nie przepadam, to wprost ubóstwiam ten zapach i sięgam po niego codziennie. Szczegółowo o Nomade pisałam we wpisie Wyjątkowa niczym Chloe.
ARTISTE HENNA BRĄZOWA
Tania henna z Drogerii Natura okazała się być najłatwiejsza w użytkowaniu. Należy ze sobą zmieszać dwa składniki w odpowiednich proporcjach i zaaplikować na brwi. W przypadku użycia innych henn miałam ten problem, że brwi bardzo szybko stawały się niemal czarne, a po zmyciu produktu okazywały się być o 60% jaśniejsze. W przypadku Artiste efekt końcowy jest widoczny w trakcie i brwi nie „bledną” po zmyciu kosmetyku. Trwałość oceniam na tydzień/dwa tygodnie.
SIGMAGIC BRUSHAMPOO FOAM
Było mi strasznie smutno, gdy sięgnął denka… Jest to szampon do mycia pędzli w formie praktycznej pianki. Dzięki zastosowaniu spieniacza zużywamy niewiele produktu na jeden pędzel. Świetnie domywa włosie z produktów do makijażu, ekspresowo się wypłukuje i nie rozpuszcza kleju. Gdy używam zwykłego szamponu odnoszę wrażenie, że wszystko trwa dwa razy dłużej :P O piance pisałam we wpisie Sigma Beauty.
VIANEK ŁAGODZĄCA POMADKA OCHRONNA
Różowa wersja zdecydowanie jest moją ulubioną. Ma bananowy posmak, mięciutką i gładko sunącą po ustach konsystencję. Nadaje ustom efekt subtelnego połysku. Bardzo dobrze odżywia i chroni przed działaniem czynników zewnętrznych, a do tego jest tania (kosztuje ok. 10 zł) i ma przyjazny skład.
Mieliście okazję poznać moich kosmetycznych ulubieńców?
I ja polubiłam musy do mycia twarzy od LaQ :)
OdpowiedzUsuńSporo tego! Ja jestem zdecydowanie bardziej surowa chyba względem ulubieńców, bo zawsze mało produktów wyróżniam i to w kwartalnych ulubieńcach, ciężko mi ogólnie byłoby zrobić miesięcznych :D Ale kilka produktów znam! Płyn bielenda z tej serii (u mnie pomarańcza) też znalazł się w którychś z hitów minionych lat, podobnie musy laq kocham, ale zapach odżywczego mi akurat nie podszedł. Natomiast peeling 3 enzymy dla mnie jest za słaby zdecydowanie. Wyparzyłam sobie u Cb serum nacomi i szampon alterra - ten 2 wiele osób ostatnio poleca :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajni ulubieńcy :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nic z twoich ulubieńców, ale żele z isany uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńMiałam peeling z Tołpy i również uwielbiam 😀 Reszty nie znam, ale sporo mnie zaciekawiło 😀
OdpowiedzUsuńDawno już nie miałam nic od Origins, jakoś ostatnio nam nie po drodze :D Fajni ulubieńcy :)
OdpowiedzUsuńChyba skuszę się na ten Super Spot Remover choć cena aż boli ;)
OdpowiedzUsuńmatko szok... nie znam nic !
OdpowiedzUsuń