7/05/2023

DENKO MAJA 2023 (ZA PRAWIE 500 ZŁ)

 


Nie, wzrok Was nie myli… Właśnie zorientowałam się, że nie wrzuciłam na bloga majowego denka! Ale ponoć lepiej późno niż później, więc majowe zużycia publikuję na początku lipca. Zresztą sami zobaczycie, że mnogość kolorów na zdjęciach idealnie wkomponuje się w wakacyjny vibe 😉 W majowym denku wylądowały 23 produkty warte ok. 470 złotych. Tradycyjnie nie wszystkie się sprawdziły, ale było sporo ulubieńców wszechczasów!

ZUŻYCIA MAJA 2023



BE BEAUTY CARE KULE DO KĄPIELI – kule z Biedronki to moim zdaniem najbardziej ekonomiczna opcja, biorąc pod uwagę jakość w stosunku do ceny. W promocji kosztują ok. 8-9 zł, a w opakowaniu znajdziemy 6 kul. Barwią wodę, odpowiednio natłuszczają skórę, a do tego ładnie pachną. Zużyłam niezliczoną ilość. POLECAM


BELL EYE GLITTER PRIMER – glitter primer ze starej „motylkowej” kolekcji Bell dla Biedronki sprawdzał się świetnie, praktycznie jak pierwowzór z NYXa, pomimo bardziej wodnistej konsystencji. Primer co jakiś czas powraca do szafy Bell w innej szacie graficznej, ale to wciąż ten sam kosmetyk, który podbija kolor cieni (zwłaszcza błysków!) i zwiększa trwałość makijażu na tłustych powiekach (u mnie trwałość całodniowa, czyli powyżej 12 godzin). POLECAM

MAYBELLINE BROW SATIN – uwielbiałam ten puder do brwi z aplikatorem w formie gąbeczki. Drugiej strony z rysikiem nie używałam ze względu na fakt, że pudrem brwi podkreśla się szybciej i łatwiej, a do tego daje bardziej naturalny efekt. Ponoć aktualnie produkt ma nową, gorszą formułę po zmianie opakowania. Niemniej tę wersję POLECAM

WIBO BURLESQUE MASCARA – kolejny wieloletni ulubieniec, czyli mascara Burlesque, nie skleja rzęs, w magiczny sposób zagęszcza je od nasady, a do tego pozwala na dokładanie niemalże niezliczonej ilości warstw, ponieważ nie „haczy” i nie tworzy pajęczych nóżek. Jeśli po zakupie skleja Wam rzęsy, to może trafiliście na opakowanie z felernym „ściągaczem” (zdarzyło mi się ze trzy razy). HIT!!!

MAYBELLINE COLOR TATTOO – żegnam odcienie Socialite i Urbanite. Moim faworytem (co zresztą widać po zużyciu!) był matowy brudny róż Urbanite. Cienie Maybelline perfekcyjnie sprawdzają się jako bazy pod cienie tradycyjne na moich tłustych powiekach. „Utwardzają” wszystko na mur-beton nawet do 16 godzin. HIT!!!


BOTANIC HAIR FOOD ODŻYWCZA MASKA DO WŁOSÓW – bardzo chciałabym napisać o niej coś dobrego ze względu na przyjazny skład, dużą pojemność i niską cenę, ale niestety na moich zniszczonych i przesuszonych włosach szału nie zrobiła. Nie widziałam większego wygładzenia ani ujarzmienia kosmyków, nie ułatwiała też rozczesywania. Męczyłam się z nią niemiłosiernie. NIE POLECAM


EVELINE COSMETICS SERUM SHOT Z KOFEINĄ POD OCZY – liczyłam na efekt „wow”, a jest jedynie poprawnie. Serum łagodziło podrażnienia i koiło przesuszoną skórę okolicy oczu po demakijażu, ale nie zauważyłam żadnego głębszego odżywienia czy pozytywnego wpływu na napięcie i ujędrnienie skóry. Taki kosmetyk „na przetrwanie”. MOŻE BYĆ

BIOLIQ INTENSYWNE SERUM REWITALIZUJĄCE – w tym przypadku również nie zauważyłam większego wpływu na cerę, więc dolewałam serum do kąpieli i fajnie natłuszczało skórę. MOŻE BYĆ

L’OREAL INFAILLIBLE 24H FRESH WEAR – do tego podkładu wróciłam po dłuższej przerwie. Pięknie wygładza cerę optycznie niwelując ewentualne niedoskonałości. Jest to kosmetyk bardzo trwały, dlatego warto zaserwować skórze przed jego użyciem sporą dawkę nawilżenia. Idealny podkład na cięższe dni. POLECAM


BASICLAB POMADKA – przyznam, że nie rozumiem zachwytów nad tym balsamem do ust… Dla mnie to najprostszy zwyklak z lat 90’, który nie dość, że nic nie robi, to na dodatek nie smakuje ani nie pachnie. NIE POLECAM

EVELINE VIVA CURLED LASHES MASCARA – jak nie lubię tuszów do rzęs tej marki, tak ta mascara naprawdę dobrze się u mnie sprawdziła. Silikonowa szczoteczka idealnie rozdzielała i unosiła rzęsy od nasady aż po końce. Wygodnie malowało się nią również dolne rzęsy. POLECAM

LOVELY LASHMANIA MASCARA – kolejny rzęsowy must have. Lashmanię aplikuję zawsze przed tuszem Wibo Burlesque. Idealnie rozdziela rzęsy, unosi je, niebotycznie wydłuża i utrwala, a to wszystko za kilkanaście złotych. Mam zawsze spory zapas w zanadrzu. HIT!!!


L’OREAL PREFERENCE FARBA DO WŁOSÓW – mój wieloletni hit. Odcień 3.0 Brasilia to piękny głęboki brąz, który idealnie pokrywa siwe włosy. HIT!!!

L’OREAL ELSEVE SZAMPON HYALURON PLUMP – nie zauważyłam żadnego efektu nawilżającego na moich suchych kosmykach. Myć myje i to by było na tyle. MOŻE BYĆ


LUPILU CHUSTECZKI NAWILŻANE – tradycyjnie stosuję je do zmywania produktów do makijażu typu podkład z dłoni. W tej roli sprawdzają się świetnie, na zasychają w opakowaniu przez grubo ponad miesiąc (o ile je szczelnie zamkniecie!). POLECAM


NIVEA EXOTIC DREAM ŻEL POD PRYSZNIC – spodziewałam się bardziej intensywnego zapachu, ale nie było najgorzej. W tym tropikalnym miksie na pierwszy plan nie wybijał się żaden konkretny owoc. Żel nie przesuszał skóry i skutecznie mył. MOŻE BYĆ

AVON SENSE PŁYN DO KĄPIELI JUICE BURST – lubię płyny do kąpieli z Avon, ale ten pod względem zapachowym był mocno bezpłciowy. Mandarynka i imbir miały szansę dać czadu, ale były za słabo skoncentrowane. Sama piana jak zawsze na plus. MOŻE BYĆ


ORIENTANA BIO MASECZKA Z GLINKI MIGDAŁ I SZAFRAN – dla mojej suchej cery była zbyt mocna – już po kilku minutach zasychała na beton. Plus za to, że skóra była po jej użyciu porządnie oczyszczona. MOŻE BYĆ

KNEIPP BALSAM DO UST CZARNY BEZ – jak za taką cenę (ok. 25 złotych) to działanie tego balsamu było naprawdę mizerne. Usta potrafiły być przesuszone, zwłaszcza w okresie zimowym. NIE POLECAM


COLGATE PASTA DO ZĘBÓW CYTRYNA I ALOES – uwielbiam ją za nieoczywisty posmak, który nie wypala podniebienia, a przyjemnie je pieści 😉 Przypomina limonkowe gumy do żucia Orbit. POLECAM


TOŁPA TRYCHOLOGICZNY PEELING DO SKÓRY GŁOWY – gdybym była bardziej systematyczna w jego stosowaniu, pewnie mogłabym napisać coś więcej na jego temat, ale prawda jest taka, że sięgałam po niego od przypadku do przypadku. Nie podrażniał mojej wrażliwej skóry głowy, odbijał włosy od nasady i nie przyspieszał przetłuszczania włosów. Stosowałam go jak producent przykazał na 2-3 minuty przed myciem głowy. Wydaje mi się, że złuszczanie mechaniczne daje lepsze efekty, ale z drugiej strony nie byłam regularna w jego stosowaniu, więc kto wie… MOŻE BYĆ

BANIA AGAFIA ODŻYWCZY SZAMPON DO WŁOSÓW – podobnie jak wiele produktów opisywanych w dzisiejszym wpisie również towarzyszy mi od lat. Nie zawiera w składzie Cocamidopropyl Betaine, więc nie podrażnia mojej wrażliwej skóry głowy, a do tego dobrze oczyszcza i nie przyspiesza przetłuszczania włosów. POLECAM


Mieliście któryś z tych produktów?


10 komentarzy:

  1. Super, że wróciłaś z opisem denka! Bardzo cenię sobie Twoje wpisy, bo sama stosuję głównie drogeryjne kosmetyki (nie luksusowe produkty za miliony monet, ale też nie niszowe ekologiczne specyfiki) - nie przestawaj więc blogować :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam żadnego z tych kosmetyków ale widzę parę hitów które chętnie bym kupiła. Zwłaszcza tusze przyciągają moją uwagę bo akurat szukam czegoś nowego. Farbę L'Oreal też bym kupiła tyle że nie farbuję ale kolor w 100℅ jest mój.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaciekawiłaś mnie kulami do kąpieli z Biedronki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Spore denko. Miałam okazję używać Primera pod brokaty Bell i sprawdzał się naprawdę super. Znam też serię Hyluron plump choć akurat nie miałam czy odżywki, a taki super spray, który fajnie wygładza włosy 😉

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam wrażenie, że w każdym denku piszę Ci, że muszę kupić tą maskarę bruleskę - jeszcze mi się nie udało, bo ciągle mam coś do zużycia :D haha Ogólnie bardzo szybko zużywasz te tusze! Tutaj widzę taką ilość jaką mniej więcej zużywam w rok :D haha Ja tusze eveline akurat lubię, z tej samej serii co miałaś niebieski miałam różowy - całkiem fajny był. Znam też maskę do włosów botanic z natury, ale w sumie to dobrze jej nie pamiętam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo używam codziennie trzech tuszów naraz :D Na górne idą dwie dawki Lashmanii + 2 Burlesque, a na dolne randomowe mascary, które nie sprawdziły się na górnych :D Teraz pojechali z ceną Burlesque, pamiętam, że kosztowała w cenie regularnej 27 złociszy (kupowałam na promkach za kilkanaście), a wczoraj widziałam nową cenę 39 złotych...

      Usuń
  6. sporo się tego nazbierało, kilka produktów chętnie sama wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Też bardzo lubię podkład z Loreala :)

    zofia-adam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Dawno u siebie nie przygotowywałam denka, a z twojej zużytej "kolekcji" nie znam niczego.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ładne zdjęcia. Miałam ten płyn avon, tyle, że używałam go w okresie jesienno zimowym i wtedy mnie zachwycił. Pasował mi do takiego świąteczngo vibe.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy konstruktywny komentarz!

Copyright © MAKE-UP FULL OF COLORS , Blogger