7/22/2023

ULUBIEŃCY LIPCA CZYLI HITY WAKACJI 2023 (COŚ NA POCENIE, OWŁOSIENIE I UPIĘKSZENIE)

 


Post, którego nikt się nie spodziewał :D Ostatnio mam spore opóźnienie w dodawaniu wpisów na temat denek i ulubieńców, ale tym razem mam dobrą motywację, a mianowicie fakt, że ulubieńców wakacyjnych warto dodać w wakacje, by ktoś mógł jeszcze skorzystać z moich poleceń 😉 Tak więc nie przedłużając, przedstawiam Wam produkty, które idealnie sprawdzają się u mnie w okresie letnim:

MOJE WAKACYJNE HITY



BRAUN DEPILATOR SILK EPIL 3

Zanim zaczniecie guglować ten model, weźcie pod uwagę, że jest już stary i na rynku dostępne są na pewno o wiele lepsze. Ale nie o model tu chodzi! Depilator to życie! Jeśli tak jak ja macie problem z szybko odrastającymi ciemnymi włoskami, depilator może być Waszym wybawieniem w okresie upałów, gdy non stop odkrywamy nogi w szortach czy sukienkach. Moje włoski na nogach odrastały w takim tempie, że musiałam je golić tuż przed wyjściem do pracy, bo jeśli zrobiłabym to wieczorem poprzedniego dnia, to po pracy byłabym już zarośnięta. A uwierzcie mi, że nie ma niczego fajnego we wstawaniu przed 5 rano, by zdążyć jeszcze ogolić nogi…

Depilatora używam od kilku dobrych lat i tak, to prawda, że pierwszy czy drugi raz okropnie boli i nogi są mega czerwone, ale w dłuższej perspektywie przy regularnym użytkowaniu (raz na 2-3 tygodnie) włoski stają się coraz słabsze oraz jest ich mniej, więc sama depilacja przestaje być problematyczna. Oczywiście sama depilacja nie wystarcza przy sporym owłosieniu – ona tylko „z grubsza” oczyszcza pole dla maszynki do golenia. ALE! Włoski odrastają o wiele wolniej i są mniej widoczne.

Jak to wygląda u mnie w praktyce? Tak jak wspominałam – bez depilatora włoski stawały się u mnie widoczne już po 16 godzinach od golenia nóg (8 godzin snu + 8 godzin pracy i po ptokach). Natomiast po użyciu depilatora nogi mogę golić co drugi dzień bez obawy, że włoski będą widoczne. Tutaj od razu małe „ale” – niestety nie polecam zaczynać swojej przygody z depilatorem latem, ponieważ skóra przy pierwszej depilacji może być mega podrażniona (w końcu wyrywamy włosy z jeszcze dość „silnymi” korzeniami). W tym przypadku lepiej zacząć wiosną, gdy nogi mamy jeszcze zakryte 😉 Latem ten wysiłek Wam się odpłaci!


BIELENDA CC CREAM - KREM-FLUID KORYGUJĄCY DO CIAŁA

A jeśli już o nogach mowa, to nic tak dobrze nie zakamufluje drobnych niedoskonałości, pajączków czy żylaków jak CC Cream Bielendy. Ten „podkład” do ciała już kilkukrotnie przewijał się na blogu, nie wyobrażam sobie wyjścia z domu z odkrytymi nogami bez użycia „upiększacza” od Bielendy. Na łydkach mam sporo pajączków, siniaków i widocznych żył, dlatego lubię je delikatnie „przykryć” jakimś kamuflażem, by ujednolicić koloryt skóry. Krem do ciała Bielendy ma dość ciemny pomarańczowy kolor, ale wystarczy nanieść odpowiednią ilość i szybko go rozsmarować, by ładnie wtopił się w skórę, podkreślając delikatnie wakacyjną opaleniznę połyskującymi drobinkami. Jest wodoodporny do tego stopnia, że nawet w trakcie brania prysznica nie spłynie ze skóry (trzeba dobrze go namydlić, by się rozpuścił). Jeszcze nigdy mnie nie zawiódł, ale instynktownie nie nakładam go pod białe ubrania i staram się nie zakładać nogi na nogę na wiele godzin. Po co kusić los 😉


PODKŁAD REVLON COLORSTAY

Pamiętacie jeszcze tego dinozaura? Przez ostatnie miesiące przetestowałam mnóstwo drogeryjnych podkładów, lecz żaden nie sprostał moim oczekiwaniom. Mam cerę suchą, ale w trakcie mega upałów nawet ona potrafi się mocno wyświecić i wyglądać nieświeżo. Szukałam więc czegoś mega trwałego, co utrzymałoby się na twarzy od rana do nocy, nawet w trudnych warunkach. I tak trafiłam na podkład Revlon Colorstay do cery normalnej i suchej. Ma bardzo dobre krycie oraz aksamitne wykończenie bez połysku. Fajnie „przegryza się” z sebum bez ciastkowania. Na skórze utrzymuje się nienaruszony przez cały dzień, nawet jeśli przez X godzin szlajam się po górach w 30 stopniach cała mokra jak szczur. Kiedyś słyszałam, że wersja do cery suchej jest gorsza i potrafi zapychać, ale nic takiego się nie wydarzyło. Uważam, że jest to naprawdę świetny podkład, dorównujący jakością Lancome Teint Idole Ultra Wear. Swój egzemplarz dorwałam stacjonarnie w Drogerii Natura (mają taką jedną półkę z podkładami poza standardowymi szafami makijażowymi i tam pojawia się Revlon, Pupa czy Max Factor).


SORAYA PROBIO CLEAN PROBIOTYCZNA WODA MICELARNA

Seria Probio marki Soraya kusiła mnie od dawna, więc z ciekawości sięgnęłam po wodę micelarną. Co prawda ma nieco mniejszą pojemność od większości drogeryjnych płynów micelarnych (250 ml zamiast 500 ml), ale cenowo wypada naprawdę korzystnie, bo kosztuje ok. 11 złotych. W jej składzie znajdziemy inulinę oraz bioferment z ryżu, które wspierają naturalny mikrobiom skóry. Dla mnie najważniejsza jest skuteczność w demakijażu i tu woda micelarna Soaraya sprawdza się na medal – rozpuszcza wszystko, łącznie z wodoodporną kredką i kilkoma warstwami tuszu do rzęs. Pozostawia skórę czystą, ale nie przesuszoną. No i nie piecze w oczy 😉


TARTE MARACUJA JUICY LIP OIL

To maleństwo trafiło do mnie w zestawie miniatur Tarte razem z paletą do oczu i tuszem do rzęs Tartelette (notabene również fajnym!). Przyznam szczerze, że zestaw kupiłam dla paletki cieni, kompletnie nie spodziewając się niczego szczególnego po pomadce. A jednak! Maracuja Juicy Lip Oil to tak naprawdę olejek zamknięty w delikatnej, musowej wręcz pomadce, która topi się niczym masełko od ciepła naszych ust. Powleka wargi cudowną lśniącą warstewką, która odżywia usta i optycznie je powiększa. Produkt w tak cudowny i naturalny sposób podkreśla wargi, że zastanawiam się nad zakupem pełnowymiarowej wersji, która kosztuje niestety ponad stówkę… 😉


ZIAJA BLOKER

Na koniec crème de la crème okresu najgorszych upałów, czyli bloker potu. Staram się żyć aktywnie i sporo się ruszam, a jednocześnie zmagam się z nadmierną potliwością, więc bloker jest dla mnie wybawieniem. Ten z Ziai kosztuje niewiele (mniej niż 10 zł!), a jest naprawdę skuteczny. Należy jednak ściśle przestrzegać zaleceń producenta odnośnie stosowania, czyli najpierw aplikować go na skórę pod pachami przez 3 noce z rzędu, a później już tylko dwa razy w tygodniu na noc. Od siebie mogę dodać, by nie golić w te dni pach (przed aplikacją to OCZYWISTE, ŻE NIE WOLNO, ale rano po aplikacji, również bym odpuściła golenie). Poza tym polecam po kilku minutach od aplikacji ściągnąć nadmiar produktu suchym płatkiem kosmetycznym lub chusteczką, a rano dokładnie wymyć pachy mydłem lub żelem, bo inaczej będą się kleić od resztek blokera. Dodatkowo aplikuję codziennie jakiś ładnie pachnący antyperspirant, by mieć 100% pewności, że po 12 godzinach wysiłku nie będę śmierdzieć, ale to tylko taka moja nadgorliwość, bo jeszcze się nie zdarzyło 😉 Sucha paszka rulez!


A Wam co się sprawdza w trakcie upałów? :)


6 komentarzy:

  1. Jej z tym goleniem to mega współczuję i jestem w szoku trochę :D Z wszystkich produktów ciekawi mnie najbardziej płyn micelarny słyszałam o nim już sporo dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak podkład do ciała :D A pro po antyperspirantu z Ziaji mnie niestety podrażnił :/

    zofia-adam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. świetni ulubieńcy, mi niestety po depilatorze wrastają włoski :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę fajne kosmetyki dla siebie: Pomadka Olejek do ust wygląda mega zachęcająco. chętnie wypróbowałabym również ten krem CC do ciała.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja lubię mgiełkę do ciała od Biolaven i rozświetlający balsam ze złotą perłą od Bielendy 😀

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam Ziaja bloker, dobrze, że napisałaś instrukcję obsługi, bo jakoś nie przyjrzałam się jej na produkcie. :D

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy konstruktywny komentarz!

Copyright © MAKE-UP FULL OF COLORS , Blogger