Zapowiadałam, że wrześniowe denko będzie ogromne i znowu nie pykło :D Co prawda zużyć jest więcej niż w poprzednich miesiącach, ale i tak we wrześniu nie zbliżyłam się nawet o centymetr do rekordowych denek z poprzednich lat. Niemniej udało mi się wykończyć wiele kosmetyków, które służyły mi naprawdę długo. Wśród 28 produktów zobaczycie zarówno hity jak i kity.
Tymczasem pozwolę zostawić sobie tutaj jeszcze małe ogłoszenie – na blogu tak jak zawsze będą pojawiały się denka, ulubieńcy i moje zakupy, ale jeśli chcecie być na bieżąco z kosmetycznymi nowościami, to wrzucam je od ręki na mój Instagram tutaj. Ostatnio pokazywałam Wam tam nową dyniową kolekcję Bell z Biedronki, produkty do włosów z Kapibarą od OnlyBio czy przystępny cenowo box kosmetyczny z tuszami YSL i Lancome. Zapraszam!
DENKO WRZEŚNIA 2023
BE BEAUTY CARE KULE DO KĄPIELI – te kule to mój denkowy klasyk, są tanie (ok. 10-12 zł za 6 sztuk), pięknie pachną, natłuszczają wodę i barwią ją na pastelowe odcienie. Znajdziecie je oczywiście w Biedronce. POLECAM
BE BEAUTY CARE PŁATKI KOSMETYCZNE – kolejny klasyk z Biedry czyli płatki kosmetyczne to mój must have w wieczornym demakijażu. Są delikatne i się nie rozwarstwiają. POLECAM
EVELINE SLIM EXTREME 4D CLINIC ULTRA-AKTYWNY ANTYCELLULITOWY KRIO-ŻEL – planowałam przed wakacjami zmierzyć sobie obwody ud, brzucha i bioder, regularnie stosować ten żel i po zużyciu sprawdzić czy obwody się zmniejszyły, ale… przez wakacyjne upały absolutnie nie miałam ochoty smarować się czymkolwiek, więc wybaczcie 😉 Żel chłodził, niby miał lekką formułę, ale następnego dnia pod prysznicem było czuć, że się nie wchłonął i ciągle siedział na skórze. Na dodatek potrafił zapychać. Nie byłam z niego zadowolona. NIE POLECAM
BIOLIQ OCZYSZCZAJĄCY ŻEL DO MYCIA TWARZY – spotkałam się z opiniami, że przez tę silikonową końcówkę z wypustkami (żel zakończony jest silikonową szczoteczką) produkt jest niehigieniczny i nie dla każdego, ponieważ potrafi zaognić trądzik. No ok, ale kto Wam każe używać tej szczoteczki? :D Sama sięgałam po nią od czasu do czasu, gdy potrzebowałam większego oczyszczenia, a w większości przypadków po prostu wyciskałam żel na dłoń i myłam twarz jak zawsze. Żel jest przezroczysty i bezzapachowy, więc to nie do końca moje klimaty, ale dobrze oczyszczał skórę latem. W okresie jesienno-zimowym obawiałabym się jednak o wysuszenie. Był bardzo wydajny. MOŻE BYĆ
LOVELY LASHMANIA MASCARA – mój ulubiony tusz wyposażony jest w wąską silikonową szczoteczkę z długimi wypustkami, dzięki którym idealnie rozczesuje rzęsy, a sama formuła jest na tyle elastyczna, że nie „grudkuje” i pozwala na dokładanie nieskończonej ilości warstw. Pięknie wywija rzęsy do góry i je wydłuża. Nie osypuje się i nie odbija na górnej powiece. HIT!!!
BELL HAWAII SKIN FOUNDATION – bardzo żałuję, że należał do limitowanej wakacyjnej edycji kosmetyków Bell w Biedronce, ponieważ to chyba najlepszy podkład, jaki miałam. Zaopatrzyłam się w 5 czy 6 opakowań, więc jeszcze na jeden rok powinno mi wystarczyć. Podkład jest lekki, ale bardzo dobrze ujednolica koloryt cery dodając jej świeżości i młodzieńczego „glow”. Pięknie wygląda na skórze przez cały rok, daje radę nawet w upały. HIT!!! PS. Podobny do niego jest podkład Bell z serii S.O.S. z wąkrotą azjatycką, który dostaniecie obecnie za 13,49 zł w Biedronkach.
EVELINE HD LIQUID CAMOUFLAGE – bardzo lubiłam ten korektor za świetne krycie przy niewielkiej ilości użytego produktu. Nadawał się zarówno pod oczy jak i do kamuflowania niedoskonałości cery. Jedynym minusem był jego jasny odcień – jaki bym nie wybrała, wciąż jest za jasny 😉 POLECAM
EFEKTIMA TREMELLA MUSHROOM KREM DO TWARZY 50+ - choć do wieku „50+” sporo mi brakuje, to nie zwracam uwagi na tego typu oznaczenia na kosmetykach do pielęgnacji. Dla mnie liczy się działanie 😉 A krem z serii Tremella NAWILŻENIE+ODŻYWIENIE robił to, co miał robić, czyli faktycznie nawilżał i odżywiał moją suchą skórę. Bardzo fajnie spisywał się również pod makijażem, ale po dłuższym czasie zaczął „kłócić się” z nową nocną pielęgnacją, więc końcówkę zużyłam na dłonie. MOŻE BYĆ
FLUFF MUS DO GOLENIA Z AWOKADO – myślałam, że taki olejowy mus to genialne rozwiązanie na przesuszoną antyperspiranatami i depilacją skórę pod pachami, ale uwaga – zaczął zapychać. I nie chodzi tu nawet o krostki, ale pot zaczął śmierdzieć, choć z zapachem nigdy wcześniej nie miałam problemu. Dlatego pod pachy NIE POLECAM
ISANA FRUITY SHOWER ŻEL POD PRYSZNIC – niejednokrotnie wspominałam, że dla mnie zapach arbuza odtwarzany w kosmetykach praktycznie zawsze jest nieudany, ale tutaj przypominał słodkie landrynki zamiast mdłej mieszaniny, więc całkiem fajnie wpasował się w okres wakacyjny. MOŻE BYĆ
SOL DE JANEIRO BRAZILIAN BUM BUM CREAM – kultowy krem do ciała nie należy do najtańszych (pełnowymiarowe opakowanie kosztuje grubo ponad 100 zł), ale muszę przyznać, że ma idealną kremową konsystencję, łatwo się aplikuje, szybko wchłania, dobrze odżywia skórę, a przede wszystkim obłędnie pachnie kokosem! POLECAM
LA-LE KAWOWE MASŁO POD OCZY – nie wiem, co mi strzeliło do głowy, że skusiłam się na masło pod oczy, które z zasady przecież nie nawilża. Kawowy zapach był nieco sztuczny i przesłodzony, kosmetyk miał mega zbitą konsystencję jak masło shea, więc trzeba było go rozgrzewać między palcami, a do tego nie zauważyłam żadnego działania pielęgnacyjnego. NIE POLECAM
FACEBOOM MASŁO DO DEMAKIJAŻU – słynne masełko z Rossmanna miało cudowną mięciutką konsystencję, piękny zapach gumy balonowej i co najważniejsze – skutecznie rozpuszczało makijaż. Zawsze najpierw zmywam wszystko płynem micelarnym, a masełko stanowi drugi etap oczyszczania. Pięknie rozpuszczało resztki kosmetyków pozostawiając skórę mięciutką w dotyku. Zawierało emulgator, więc bez problemu zmywało się samą wodą. Nie stosowałam go do demakijażu oczu, ponieważ tego nie lubię. POLECAM
LAQ MUS DO MYCIA TWARZY PRALINKA – mus skusił mnie obiecanym zapachem pralinki i nie rozczarowałam się. Nugatowy zapach za każdym razem umilał mycie twarzy. Jedyny problem z tymi musami jest taki, że różne serie kosmetyku mają zupełnie odmienną konsystencję. Pierwszy mus, jaki miałam, był mocno zbity, niczym beza. Potem trafiłam na odżywczą wersję z kocicą, która faktycznie była delikatnym musem-pianką, a pralinka znowu przypomina zbitą bezę. Mimo wszystko dobrze domywała twarz. POLECAM
BIELENDA CRYSTAL GLOW ROSE QUARTZ MGIEŁKA – szukałam w drogeriach jakiejś mgiełki do ściągania pudrowości w makijażu i na swoje nieszczęście sięgnęłam po Rose Quartz… Atomizer strzela grubymi kroplami brokatu, które osadzają się na skórze. Nie byłam w stanie używaj jej do twarzy. NIE POLECAM
LIRENE NATURA LAWENDOWY OLEJEK DO DEMAKIJAŻU – tak jak wspominałam wyżej przy okazji opisywania masełka FaceBoom, tego typu produktów używam w drugim etapie demakijażu, zaraz po płynie micelarnym. Olejek skutecznie rozpuszczał resztki kosmetyków na skórze i emulgował się przy użyciu wody. Choć nie przepadam za lawendowym zapachem, w tym przypadku mi nie przeszkadzał. Uroku olejkowi dodawała gałązka lawendy zamknięta wewnątrz 😉 POLECAM
L’OREAL PREFERENCE FARBA DO WŁOSÓW – używam jej od lat, świetnie pokrywa siwe włosy, nadając im odcień pięknego chłodnego brązu wpadającego w czerń. HIT!!!
LUPILU CHUSTECZKI NAWILŻANE – używam ich zawsze do zmywania produktów do makijażu, w tym swatchy, z dłoni. Odpowiednio zamykane nie wysychają aż do zużycia ostatniej chusteczki, czyli przez ponad 2 miesiące od otwarcia. POLECAM
LINDA MYDŁO PISTACJA I KOKOS – pierwsze lepsze mydło z Biedronki. Ładnie pachnie, dobrze myje, nic szczególnego. MOŻE BYĆ
PASTA DO ZĘBÓW AQUAFRESH WHITENNING – zamknięta jest w opakowaniu typu airless. Po zwolnieniu zawleczki pasta automatycznie aplikuje się na szczoteczkę do zębów. Dobrze myje, odświeża oddech. Znajdziecie ją w Dealz za ok. 8 zł. MOŻE BYĆ
SAFFEE OIL-TO-MILK MAKE-UP REMOVER – miałam ten produkt zdecydowanie zbyt długo, ale jest naprawdę wyjątkowy. W dotyku zdaje się mieć formę silikonowego olejku, a w połączeniu z wodą zamienia się w mleczko. Nie stosowałam go do demakijażu, tylko do mycia gąbeczek. Fantastycznie rozpuszcza resztki podkładów i korektorów pozostawiając gąbeczkę idealnie czystą. POLECAM
SORAYA PROBIO CLEAN PROBIOTYCZNA WODA MICELARNA – żałuję, że miała tak małą pojemność, bo była naprawdę dobra. Skutecznie rozpuszczała zarówno makijaż twarzy jak i oczu, a ja lubię nakładać kilka różnych mascar na rzęsy i używam wodoodpornej kredki. Przyjemnie koiła cerę i jej nie przesuszała. POLECAM
NIVEA DWUFAZOWY PŁYN DO DEMAKIJAŻU OCZU (RÓŻOWY) – moja ulubiona dwufaza. Ekspresowo i bez podrażnień rozpuszcza nawet najtrwalszy makijaż oczu. HIT!!!
ANTYPERSPIRANT LADY SPEED STICK 24/7 – miał konsystencję żelu i był bardzo wydajny. Dobrze zabezpieczał przed potem, choć latem wspierałam się Blokerem z Ziai, by pachy były całkowicie suche w największe upały. POLECAM
TEAOLOGY PEACH TEA HYDRA CREAM – leciutki kremik, który idealnie nawilżał w niewymagającym niczego silniejszego okresie letnim. Bardzo dobrze sprawdzał się pod makijażem. POLECAM
THE BODY SHOP MANGO YOGHURT – skutecznie odżegnywałam się od wypróbowania tych jogurtów do ciała po wcześniejszym rozczarowaniu jogurtami Nacomi, które niemiłosiernie bieliły skórę i nie chciały się wchłaniać. Jogurt Mango z The Body Shop ma cudowną lekką konsystencję, ekspresowo się wchłania, obłędnie pachnie tropikalnym mango i skutecznie nawilża ciało. POLECAM
INFINITY ZALOTKA – totalna średniawka, ma wiele lat, więc wyrzucam. MOŻE BYĆ
Znacie któryś z pokazanych wyżej produktów?
Gratulacje tak dużego denka. Widzę, że zdecydowanie wiecej jest tych produktów godnych uwagi. Niektóre z nich znam głownie z blogów. Miałam ten żel z isany i jak to żel robi co ma robić, nie wysusza i tyle.
OdpowiedzUsuńMiałam korektor z Eveline i to masło pod oczy od La-le i oba kosmetyki sprawdzały mi się świetnie 😀
OdpowiedzUsuńWłaśnie widziałam, że ostatnio jesteś bardziej aktywna na ig, ale mam nadzieję, że bloga nie porzucisz (tu Cię mniej z kolei), bo bardzo lubię Cię czytać :D
OdpowiedzUsuńZ denka znam LSS i bardzo lubię :) Miałam też balsam do demakijażu faceboom - również bardzo przyjemny i mus laq - boska formuła i działanie, ale zapachy trochę sztuczne :D
Dziękuję <3 Mam nadzieję, że uda mi się ogarnąć zarówno bloga jak i Instagram, zwłaszcza jeśli oba kanały będą się uzupełniać :D Na Instagram szybciej się wszystko wrzuca, więc to odpowiedni kanał do informowania o nowościach kosmetycznych, ale denko musi zostać na blogu ;)
UsuńTotalnie Cię rozumiem! :) Ale jednak uważam, że na blogu kontakt jest bardziej 'realny'. Sama np. rzadko przeglądam ig i przez to też rzadko komentuje.
Usuńzawsze zadziwia mnie Twoje zużycie, świetne :D
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię kosmetyki z LaLe. Wprawdzie tak samo nie podeszło mi to masło kawowe, jednak wydaje mi się, że większy wpływ miało na to forma aplikacji, niż faktycznie działanie. Bo po wieczornym nałożeniu, moja skóra rankiem była raczej miękka i delikatna, jednak zdecydowanie wolę kremy pod oczy wyciskane z tubki :)
OdpowiedzUsuńCudowna estetyka zdjęć i całego bloga, nie mogę oderwać oczu :) U mnie chusteczki Lupilu to totalny hit, używam ich osobiście i przy rocznym maluszku, są megaa!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie wszystkie osoby, które by chciały spróbować swoich sił w zarabianiu ONLINE :) https://natalia-gorska-afiliacja.blogspot.com/
Chyba nie znam żadnego produktu z twojego denka, ale jak zawsze jestem pod wrażeniem zużyć 😉
OdpowiedzUsuń