12/31/2023

ULUBIEŃCY 2023 ROKU: MAKIJAŻ

 


Nadszedł moment podsumowania minionego roku. Dotychczas uwielbiałam wpisy i filmy na temat kosmetycznych ulubieńców roku. Jednak świat nieustannie się zmienia, a kosmetyki wycofywane są z rynku z prędkością światła. Ba! Często pojawiają się tylko na jeden sezon, więc jak pisać o ulubieńcach, których już nie ma? Dzisiejszy post będzie więc zestawieniem tego, czego mi brakuje z tym, co wciąż jeszcze jest dostępne 😉


MAKIJAŻOWI ULUBIEŃCY 2023


LEKKI PODKŁAD: BELL HAWAII SKIN FOUNDATION

Na co dzień sięgam po lekkie podkłady, takie jak Bell Hawaii Skin Foundation, które nie mają mocnego krycia i dają naturalne rozświetlające wykończenie. Podkład Bell kupiłam w Biedronce i obecnie nie jest już dostępny, ale zrobiłam sobie spory zapas ze względu na fakt, że produkt łatwo się rozprowadza, nie robi efektu maski, nie podkreślą suchych skórek i jest trwały. Ma również właściwości nawilżające, czyli łączy wszystkie cechy idealnego podkładu dla suchej cery bez większych niedoskonałości. Pocieszający niech będzie fakt, że podobnie działa nowszy podkład tej marki dostępny w Biedronce, czyli Bell SOS CC Cream.


PODKŁAD DO ZADAŃ SPECJALNYCH: REVLON COLORSTAY NORMAL/DRY SKIN

Jeśli jednak potrzebuję czegoś „mocniejszego” (bez złych skojarzeń!), sięgam po kultowy Revlon Colorstay, z tym że wybieram wersję do cery normalnej i suchej. Podkład ma mocne krycie, bardzo dobrze przylega do skóry w trakcie aplikacji, optycznie wygładza cerę i jest mega trwały. Bronzer, róż czy rozświetlacz pozostają na nim nienaruszone od 6 rano do godziny 22. Podkład nie ściera się i nie wymaga poprawek w ciągu dnia. Dodatkowym atutem kosmetyku jest SPF20. Nie polecałabym go na co dzień, ale od święta będzie idealny.


KOREKTOR NA NIEDOSKONAŁOŚCI: RIMMEL MULTI-TASKER CONCEALER

Multi-Tasker ma bardzo dobrą pigmentację, a co za tym idzie – świetnie kryje niedoskonałości począwszy od popękanych naczynek na nosie aż po klasyczne pryszcze. Nie warzy się na skórze i nie spływa w trakcie dnia. Ma bardzo dużą pojemność i bogatą gamę kolorystyczną, nadaje się również do stosowania pod oczy.


KOREKTOR POD OCZY: MAYBELLINE SUPER STAY ACTIVE WEAR

Nowy korektor Maybelline ma ultra leciutką wodnistą konsystencję, która jednak nie odbiera mu pigmentacji. Zaaplikowany na cienką skórę pod oczami idealnie kryje zasinienia i cienie dodając tej okolicy blasku. Oczy wyglądają dzięki niemu na bardziej wypoczęte. Ponadto korektor nie podkreśla zmarszczek i nie warzy się w ciągu dnia. Najlepsze połączenie ceny, krycia i świeżego wyglądu.


PUDER DO TWARZY: CATRICE TRUE SKIN MINERAL LOOSE POWDER

Utrwala makijaż na cały dzień powlekając go delikatną aksamitną woalką. Wygląda bardzo naturalnie na skórze, optycznie wygładza cerę i nie warzy się w trudnej okolicy nosa czy brody. Idealnie współgra ze wszystkimi moimi podkładami i ma praktyczne opakowanie, które trzyma puder w ryzach, a jednocześnie pozwala na dozowanie odpowiedniej ilości produktu. Catrice True Skin Mineral Loose Powder wygląda świeżo przez cały dzień i nie podkreśla suchych miejsc. Niestety produkt nie jest już dostępny.


PUDER POD OCZY: LOVELY SMOOTHING UNDER EYE SETTING POWDER

Fantastycznie wygładza skórę pod oczami dając efekt bluru niczym z photoshopa, a do tego idealnie utrwala wszystkie korektory, których używałam. Nie podkreśla zmarszczek i nie wchodzi w nie z upływem czasu. Pięknie rozjaśnia okolicę pod oczami. Ideał za grosze. Jedynie opakowanie mogliby poprawić, bo dużo produktu wysypuje się przez sitko.


BAZA POD CIENIE: MAYBELLINE COLOR TATTOO DUSK DOLL

Maybelline stale wycofuje matowe odcienie Color Tattoo, dlatego obecnie został mi jedynie odcień Dusk Doll. Na moje nieszczęście zmieniła się również ich formuła i z plastelinowatej stała się obecnie bardziej kremowa. O ile jest przez to bardziej przyjazna w użytkowaniu, o tyle na tłustych powiekach gorzej utrzymuje cienie. Niemniej wciąż jest to najlepsza opcja z drogeryjnej półki dla tłustych powiek. W chłodniejszym okresie roku daje radę, niestety w trakcie upałów potrafi zrolować się w wewnętrznych kącikach oczu (poprzednie wersje tego nie robiły). Pamiętajcie, by przed aplikacją bazy przetrzeć powieki czystą chusteczką w celu usunięcia nagromadzonego sebum 😉

BAZA POD PIGMENTY: BELL EYE GLITTER PRIMER

Jeśli chcę podbić intensywność błysków na powiekach albo pobawić się z sypkimi pigmentami, sięgam po specjalne glitter primery. Te od Bell z Biedronki dorównują działaniem kultowemu NYX Glitter Primer, a są o wiele tańsze. Niestety można je kupić jedynie w edycjach limitowanych, które powracają co jakiś czas. Mój Eye Glitter Primer ma postać delikatnego żelu z drobinkami, który świetnie trzyma się powieki i bardzo dobrze utrwala cienie sypkie czy pigmenty. Można go również stosować jako zwykłą bazę pod cienie (ale trzeba uważać z ilością). Jedyny jego minus jest taki, że nie jest odporny na łzawiące od wiatru oczy 😉

KREDKA DO OCZU: BOURJOIS CONTOUR CLUBBING

Ma formę klasycznej temperowalnej ręcznie kredki o kruczoczarnym odcieniu. Jej bezsprzecznym atutem jest rysik o idealnej miękkości, który pozwala na bezproblemowe rysowanie kresek na powiekach. Używam jej do optycznego zagęszczania linii rzęs na górnej powiece.


KOLOROWA KREDKA DO OCZU: LOVELY SPREAD YOUR WINGS

Kredka z „motylkowej” edycji limitowanej Lovely ma piękny brzoskwiniowy odcień, który jest ciut jaśniejszy od mojego koloru skóry, dzięki czemu pięknie rozjaśnia wewnętrzny kącik i dolną powiekę. To taki nudziak o lekko rozświetlającym wykończeniu. Najbardziej podoba mi się w niej to, że optycznie „odmładza” okolicę oczu i sprawa, że wygląda ona na świeżą i bardziej wypoczętą. Trwałość określiłabym jako dobrą, jest produktem zastygającym, ale łzawiące oczy potrafią się z nią rozprawić.


CIENIE: ZOEVA EN TAUPE

Nie będę się nad tą paletą zbytnio rozwodzić z dwóch powodów. Po pierwsze ląduje w ulubieńcach od 2017 roku, a po drugie już dawno została wycofana z produkcji, a ja denkuję swój ostatni egzemplarz 😉 Uwielbiam ją za delikatną kolorystykę utrzymaną w cielistych różach i szarościach, dzięki której wiem, że jestem w stanie wykonać ekspresowy dzienny makijaż w każdych warunkach bez zrobienia sobie krzywdy.


MASCARA: LOVELY LASHMANIA

Najlepszą mascarą niezmiennie pozostaje u mnie Lashmania od Lovely, którą łączę z Burlesque (patrz niżej) lub innymi tuszami. Lashmania wyposażona jest w smukłą silikonową szczoteczkę o twardych długich wypustkach, które idealnie wchodzą między rzęsy rozdzielając je i nadając im kierunek. Pięknie wyciąga rzęsy w górę jednocześnie niebotycznie je wydłużając.


WIBO BURLESQUE MASCARA

Mascara Wibo w magiczny sposób zagęszcza rzęsy i daje efekt doklejenia sztucznych kępek. Po jej użyciu zawsze wydaje mi się, że mam co najmniej dwa razy więcej rzęs 😉 Jej niekwestionowanym plusem jest możliwość dokładania niemalże nieskończonej ilości warstw, ponieważ nie ciągnie rzęs i nie daje efektu pajęczych nóżek. Uwaga! Jeśli skleja Wam rzęsy, to niestety trafiliście na felerne opakowanie ze złą „ściągaczką” (trafiło mi się kilka razy na kilkadziesiąt zużytych egzemplarzy).


DELIKATNY BRONZER: WIBO I CHOOSE WHAT I WANT BRONZER 01 SWEET COFFEE

Jestem prawdziwą bronzeromaniaczką, dlatego codziennie sięgam po kilka bronzerów 😉 Najdelikatniejszym i najbardziej „kremowym” (choć to produkt suchy!) jest Wibo w odcieniu 01 Sweet Coffee. Ma formę wkładu do paletki z serii I Choose What I Want, można jednak dokupić do niego pojedynczą kasetkę. Jak na produkt w formie pudrowej jest niezwykle „miękki” i pięknie blenduje się na skórze. Odcień Sweet Coffee to kawa z dużą ilością mleka – nie ma pomarańczowych tonów i idealnie sprawdzi się na jaśniejszych karnacjach. Perfekcyjnie naśladuje naturalne cienie i załamania konturu twarzy.


BRONZER: CIEN SUPERFOODS VIBES FOR SKIN

Bronzery z limitowanej kolekcji Cien z Lidla pod względem jakości śmiało można by umieścić w jednym koszyku z wysokopółkowymi kosmetykami. Mają niezwykle miękką i miałką konsystencję, idealnie nabierają się na pędzel i transferują na skórę. Blendują się jak marzenie, a do tego są niezwykle trwałe. Odcieniem numer 1 omiatam prawie całą twarz (kości policzkowe, żuchwę, skronie, czoło) natomiast nieco ciemniejszym 02 modeluję już same policzki. No i najważniejsze – mają zapach kakao 😉


BRONZER ROZŚWIETLAJĄCY: GOLDEN ROSE TERRACOTTA POWDER 04

Obiecuję, że to już ostatni bronzer w dzisiejszym zestawieniu 😉 Od pozostałych różni go połyskujące wykończenie. W opakowaniu może nawet wyglądać na rozświetlacz, ale nie trzeba się go bać – pięknie ociepla skórę i daje efekt delikatnej opalenizny. Nie jest to kosmetyk stricte do konturowania, ale ocieplania karnacji. Poza tym świetnie „miksuje” pozostałe bronzery wizualnie „wtapiając” je w skórę.


RÓŻE: TARTE AMAZONIAN CLAY

O wszystkich posiadanych przeze mnie odcieniach tych różów pisałam we wpisie Róże Tarte Amazonian Clay. Uwielbiam je za elegancki wygląd, sprytne kompaktowe opakowanie oraz możliwość miksowania kilku odcieni jednocześnie 😉 Róże są naprawdę dobrze napigmentowane, trwałe i łatwo transferują się na skórę.


ROZŚWIETLACZ: LILY LOLO DUO DO KONTUROWANIA

Rozświetlacz jest niezwykle subtelny i dziewczęcy, daje efekt młodej, lekko połyskującej skóry - idealny na co dzień do pracy czy szkoły. Nie trzeba się martwić o efekt kuli dyskotekowej. Ma również odpowiednio wyważony odcień – nie jest ani zbyt złoty, ani zbyt chłodny.


KREDKA DO BRWI: MAYBELLINE BROW SATIN

Składa się z dwóch części: automatycznej kredki, której nie używam, oraz końcówki zakończonej spiczastą gąbeczką z pudrem do brwi. Dzięki sprytnemu kształtowi gąbeczki i idealnemu dozowaniu pudru brwi można podkreślić dosłownie kilkoma pociągnięciami. Żaden inny produkt do brwi nie dawał mi tak naturalnego efektu przy tak szybkiej aplikacji.


ŻEL DO BRWI: MAYBELLINE EXPRESS BROW

Nie jest to żel utrwalający a koloryzujący. Gama kolorystyczna jest bardzo dobrze dobrana, odcień 06 Deep Brown to naturalny chłodny brąz bez rudych, szarych czy zielonych podtonów. Mała, zgrabna i poręczna szczoteczka z jednej strony posiada krótkie wypustki, a z drugiej dłuższe, dzięki czemu pozwala na dokładne pokrycie wszystkich włosków.


USTA: TARTE MARACUJA JUICY LIP

Nie lubię u siebie pomalowanych ust, ponieważ na co dzień noszę „mocniejsze” oko i przy moim typie urody to się ze sobą „gryzie”. Jednak w tym roku odkryłam cudowne pielęgnujące i koloryzujące balsamy Tarte. Maracuja Juicy Lip w odcieniu Rose idealnie uwypukla mój naturalny kolor ust optycznie je powiększając. Nie bez znaczenia pozostaje również pielęgnacyjny walor pomadki 😉


UŻYWALIŚCIE MOICH ULUBIEŃCÓW?


14 komentarzy:

  1. Ogrom kosmetycznych ulubieńców, czytając post pomyślałam sobie, że u mnie będzie może jeden hit makijażowy haha :D Ale ja bardzo mało używam kolorówki i często wracam do tych samych produktów. Tusz wibo mam na liście od mega dawna, ale też mam zapas tuszy na kolejny rok :D Ciekawi mnie też podkład bell, lubię ich produkty z tej kategorii, bo chyba wszystkie mi się sprawdziły. Korektor Rimmel jako jedyny znam, ale mi nie podszedł - zbyt kryjący, zbyt jasny, ogólnie dla mnie za mocny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maluję się codziennie, więc sporo produktów makijażowych przewija się przez moje łapki, ale fakt, że ulubieńcy pozostają od lat ci sami :D Multi-Tasker faktycznie ma bardzo jasną gamę kolorystyczną, dlatego najlepiej dopierać odcień na żywo ;) A z podkładami Bell mam różnie - niektóre są zbyt lekkie, świecące i "lejące" :D

      Usuń
    2. Ja niby też, ale jakoś nie zużywam dużo patrząc np. na rok i zazwyczaj te same produkty :D Ale wiem, że Ty z pewnością zużywasz więcej chociażby tuszy tak jak Ci kiedyś pisałam u Ciebie jest w 1 denku tyle co u mnie w ciągu całego roku :D Korektor akurat dostałam, stąd może faktycznie nieodpowiedni kolor.

      Usuń
  2. Dziękuję, pomyślności w nowym roku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam oba korektory i oba są świetne ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Color tattoo, kiedy to było! A terakotę z GR bardzo lubiłam i ostatnio myślę czy nie wrócić!

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam tylko żel do brwi Maybelline, ale rzadko kiedy go używam. Zdecydowanie wolę bezbarwne :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta paletka cieni ma fajną kolorystykę, przydałaby mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdecydowanie muszę się skusić na róż z Tarte Amazonian Clay :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chętnie wypróbuję puder pod oczy
    No i bronzery mają ładne odcienie

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaskoczyło mnie że Cien z Lidla ma kolorówkę, choć kiedyś widziałam lakiery.

    OdpowiedzUsuń
  10. Też jestem fanką rozświetlacza z palety Lily Lolo. Zużyłam cały :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawi ulubieńcy, nie miałam żadnego ;)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy konstruktywny komentarz!

Copyright © MAKE-UP FULL OF COLORS , Blogger