Pierwsze
denko (styczniowe) było bardzo słabe, ponieważ dopiero uczyłam się wyrabiać w
sobie nawyk kończenia otwartych kosmetyków ;) Obecnie z miesiąca na miesiąc
obserwuję coraz większy progres w zużywaniu produktów, co będziecie mieli
okazję zobaczyć na dzisiejszych zdjęciach… Zaczynamy!
ZAPACHY
Szczęśliwie
marcowe zapachy okazały się być w większości trafione ;) Champaca Blossom od
Yankee Candle jest jednym z najpiękniejszych zapachów marki. Nie jestem osobą,
która lubuje się w kwiatowych zapachach, ale ten wosk zrobił na mnie naprawdę
wielkie wrażenie :)) Po jego podgrzaniu odnosimy wrażenie, że znajdujemy się w
cudownie pachnącym magnolią ogrodzie… Jest to zapach intensywny, ale nie
powodujący bólu głowy. Uwielbiam go! Jeśli szykujecie się do rozpoczęcia
przygody z woskami, to ten wosk jest zdecydowanym pewniakiem ;) Kupię ponownie.
Z
kolei wosk Yankee Candle Paradise Spice przeniesie Was do bananowego raju ;)
Zapach bananów i wanilii jest bardzo mocno wyczuwalny w pierwszej fazie palenia
wosku. Nie wyczuwam w nim żadnych silnych przypraw, ale po dłuższym paleniu
wosk zaczyna pachnieć… perfumami ;) Z tego powodu mam troszkę mieszane uczucia,
ale ogólnie zapach oceniam bardzo dobrze. Nie pachnie najintensywniej, ale też
aromat nie jest słaby. Nie powoduje bólu głowy. Kupię ponownie.
Zapach
Garden Sweet Pea ma łączyć w sobie wonie pachnącego groszku, gruszki,
brzoskwini, frezji oraz drzewa różanego. Mieszanka jest na tyle wybuchowa, że
nie jestem w stanie stwierdzić, czym tak naprawdę pachnie ten wosk… Dla mnie
jest to po prostu słodko-kwiatowy zapach, który jest naprawdę przyjemny. Jego
intensywność określiłabym na granicy bólu głowy. Zaliczam go do kwiatowych
zapachów, które mimo wszystko przypadły mi do gustu. Kupię ponownie.
Czwarty
wosk z rodzinki Yankee Candle okazał się być dla mnie niewypałem. Red Velvet
miał w teorii pachnieć kremowym ciastem, wanilią, cukrem trzcinowym i kakao,
ale ja jako doświadczony cukiernik-amator muszę stwierdzić, że koło ciasta ten
wosk nawet nie leżał :P Zapach jest słodki, jeśli miałabym przyrównać go do
jakiś wypieków, to ewentualnie do sztucznych napompowanych babeczek pakowanych
w masowe opakowania ;) Nie kupię ponownie.
Piąty
wosk jest nowym nabytkiem z nieznanej mi wcześniej firmy. Bliżej o woskach tej
firmy napiszę w którymś z kolejnych postów. Na razie zajmiemy się woskiem
eukaliptusowym. Od razu uprzedzę, że woski są o wiele słabsze od tych z Yankee
Candle. Przyznam, że do zapachu Eucaliptus byłam dosyć sceptycznie nastawiona,
bo obawiałam się, że będzie przypominał miętę. Całe szczęście ma mocno
cytrusowe nuty, które czynią go świeżym, ale nie powodującym mdłości. Zapach
jest wyczuwalny jedynie przez jakieś 2 może 3h, nie jest bardzo intensywny, ale
wosk kosztuje o wiele mniej od YC (ok. 2,50zł/szt. za małą wersję) i nie
powoduje bólu głowy. Wszystkie wersje wosków, jakie posiadam z tej serii, mają
formę mini-tart i podgrzewam je w całości. Kupię ponownie.
KOLORÓWKA
Na
pierwszy ogień w kolorówce idzie tusz, który ukrywał mi się gdzieś w zakamarku
od wakacji ;P Jest to po prostu wodoodporna wersja mojego ulubionego tuszu z
L’Oreal Mega Volume Collagene 24hr. Oczywiście, jak to zwykle bywa z
wodoodpornymi formułami, nie dorównują jakością i efektom oryginałowi. Niemniej
jestem bardzo zadowolona, że nad morzem nie muszę martwić się o swoje rzęsy, bo
mogę zawsze zaopatrzyć się w wersję woodoporną ulubionego tuszu, a nie kupować
przypadkowego wodoodpornego bubelka ;) Kupię ponownie.
O
produkcie Eyebrow Filler z Catrice możecie przeczytać tutaj.
W skrócie – na moich długich włoskach się nie sprawdził, bo latały jak chciały
;) Nie kupię ponownie.
Catrice
Eyeliner Pen Waterproof, to największy bubelek świata… Kupiłam go, gdy w
drogerii zabrakło mojego ulubieńca z Essence. Opakowanie jest bardzo podobne,
cena i końcówka eyelinera również. Więc dlaczego pen z Essence kocham, a ten z
Catrice znienawidziłam? Różni je mały szczegół – Essence używałam przez kilka
miesięcy, a Catrice zasechł po tygodniu od otwarcia… Nie wiem, czy tylko mi się
tak zdarzyło? Nie kupię ponownie.
Catrice
Lash Brow Designer kupiłam już dawno temu, gdy szukałam produktu, który ujarzmi
moje brwi. Podobnie jak Eyebrow Filler nie podołał jednak zadaniu i nie był w
stanie utrzymać moich brwi w ryzach. Żel jest przezroczysty i posiada aplikator
o zróżnicowanym włosiu – z jednej strony krótkie, z drugiej długie. Nie kupię
ponownie.
Cień w musie Be Beauty jest produktem, z którym zdecydowanie będę tęsknić. Niska cena,
piękny kolor, długa trwałość – czego chcieć więcej? Niestety była to seria
limitowana z Biedronki… Więcej przeczytacie o nim tutaj.
Jeśli zobaczę, to na pewno kupię ponownie.
PIELĘGNACJA
W
pielęgnacji znajdą się dwa mydełka. Pierwszego z nich nie znajdziecie na
zdjęciach, było to bowiem zafoliowane mydełko hand made z grudniowego Shinyboxa
(znajdziecie je tutaj).
Organique cynamonowe mydło glicerynowe było jednym z najprzyjemniejszych mydeł,
jakie miałam. Pachniało świętami, było aksamitne w dotyku i wyglądało
przeuroczo! Cynamonowy zapach unosił się przez kilka dni w całej łazience.
Kupię ponownie.
O
wiele tańszym produktem jest mydło w płynie z Biedronki marki Linda o zapachu
poziomkowo-winogronowym (skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Sodium Chloride,
Cocamide DEA, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Parfum, PEG-7 Glyceryl Cocoate,
Citric Acid, Tetrasodium EDTA, Propylene Glycol, Vitis Vinifera Fruit Extract,
Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, CI 19140, CI 42090). Zapach
poziomki nie jest specjalnie wyczuwalny, ale bardzo intensywnie pachnie
winogronami. Jest to specyficzny zapach, jaki można wywąchać w sokach
winogronowych. Jest to sztuczny aromat, ale jest jednocześnie miłą odskocznią
od mdławych mydlanych zapachów ;) Może kupię ponownie.
Żel
pod prysznic Original Source jak zazwyczaj mnie nie zawiódł ;) Zapach
Orange&Liquirice od razu po otwarciu przywiódł mi na myśl lody Manhattan o
smaku pomarańczowym – po prostu cudo! Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate,
Sodium Chloride, Cocamidopropyl Betaine, Parfum, Polyquaternium-7, Cinnamomum
Zeylanicum (Cinnamon) Bark Extract, Citrus Aurantium Amara (Orange) Peel
Extract, Lactic Acid, Sodium Benzoate, Tetrasodium Glutamate Diacetate,
Styrene/Acrylates Copolymer, Benzotriazolyl Dodecyl p-Cresol, Limonene, CI
15510. Kupię ponownie.
Yves Rocher Culture Bio Fresh Shower Gel with Organic Aloe Vera ma lepszy skład
od tego z Original Source: Aqua, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Ammonium Lauryl
Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Polyglceryl-4 Caprate,
Caprylyl/Capryl Glucoside, Sodium Chloride, Sodium Benzoate, Citric Acid,
Parfum/Fragrance, Salicylic Acid, Limonene. Żel jest bezbarwny, trudno zauważyć
go na dłoni po aplikacji ;) Dobrze się pieni i pachnie cytrusowo – coś jak
tabletki musujące z wit. C ;) Szału nie robi, ale przynajmniej to nie SLS ;)
Może kupię ponownie.
Płyn
miceralny z Vichy bardzo lubię, ponieważ odświeża cerę i nie pachnie ;) Kiedyś
kosztował poniżej 20 zł, obecnie ponoć prawie dwa razy tyle :P Nie powodował
żadnych niespodzianek na twarzy, nie przesuszał, koił skórę. Skład: Aqua,
Hexylene Glycol, Glycerin, Poloxamer 184, Disodium EDTA, Panthenol,
Polyaminopropyl Biguanide, Parfum/Fragrance. Może kupię ponownie.
L’Biotica
aktywne serum do rzęs – moje ulubione serum, używam już chyba z 9 miesięcy. Ma
bardzo fajną szczoteczkę, którą wykorzystuję później do innych celów (np. do
nakładania na rzęsy pomadki Alterry). Szczoteczka jest gumowa, łatwo się ją
myje. Po serum moje rzęsy zdecydowanie urosły, jest ich więcej i są troszkę
ciemniejsze. Łatwy w aplikacji, nie szczypie w oczy. Kupię ponownie.
Na koniec
dwa kremowe przeciwieństwa do pielęgnacji dłoni z Avonu. Pierwszy z nich,
nawilżający krem do rąk Wanilia, zasiał spustoszenie na moich dłoniach. Pomagał
jedynie doraźnie, a efekt długofalowy był taki, że moje dłonie przypominały
tarkę. Skórki zaczęły zadzierać się przy paznokciach. Zapach waniliowy z
kategorii mdłych. Skład: Aqua, Glyceryl Stearate SE, Cetyl Alcohol,
Dimethicone, Mineral Oil, Parfum, Imidazolidinyl Urea, Sodium Lauryl Sulfate,
Disodium EDTA, Methylparaben. Bubel jakich mało, nie kupię ponownie.
Z
drugiej strony mamy Odżywczy krem do rąk Kakao i Kwiat Lotosu, który odratował
moje dłonie po waniliowym bublu. Myślałam, że będzie pachniał kakao, ale
wyczuwalna jest w nim jedynie kwiatowa nuta. Bardzo fajnie nawilża dłonie i
efekt ten utrzymuje się na dłużej. Niestety ma mega długi skład: Aqua, Glyceryl
Stearate SE, Cetyl Alcohol, Dimethicone, Mineral Oil, Parfum, Imidazolidinyl
Urea, Sodium Lauryl Sulfate, Disodium EDTA, Methylparaben, Alcohol Denat.,
Nelumbo Nucifera Flower Extract, Theobroma Cacao (Cocoa) Extract, Melia
Azadirachta Seed Extract, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Extract, Vitis
Vinifera (Grape) Seed Extract, CI 19140, CI 17200, CI 42090,
Hydroxycitronellal, Coumarin, Hydroxyisohexyl, 3-Cyclohexene Carboxaldehyde,
Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Citronellol, Limonene. Dużo alkoholu w
składzie. Może kupię ponownie.
To
tyle jeśli chodzi o marcowe denko. Mieliście jakiś z wyżej wymienionych
produktów?:)
Z Twojego denka miałam tylko trzy produkty: mydło Linda ( miałam chyba lawendowe i całkiem nieźle sobie dawało radę), odżywkę L'biotica, którą lubiłam i kemowe cienie z Bebeauty (zieleń i chyba róż) - które po jakiś 3 miesiącach powędrowały w świat - nie sprawdzały mi się kompletnie, zbierały się w załamaniu, kruszyły i co najważniejsze powodowały szczypanie oczu.
OdpowiedzUsuńO kurczę :P Widać te same produkty zupełnie odmiennie działają na różnych ludzi :P Ja jestem mega zadowolona z tego cienia ;)
UsuńI to jest najważniejsze. Ja żałuję, że mi się nie sprawdziły bo sam koncept produktu bardzo mi się podoba i lubię.
UsuńTak strasznie lubiłam ten cień w musie Be Beauty! Niestety, musiałam go wyrzucić, bo pacynka oderwała się od tego kijka (o rety, jak to brzmi) i została w środku. Nic się nie dało już niestety z tym zrobić, ani też wydobyć resztę cienia. Szkoda, bo bardzo go lubiłam.
OdpowiedzUsuńJa również go lubiłam, ale ma krótki termin przydatności od otwarcia (6mies.) :P
UsuńJak dla mnie to jest już spore denko, ja zużywam o wiele mniej kosmetyków miesięcznie ;) Woski uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńBardzo się staram ;) Jak nie otwieram wszystkiego naraz, to łatwiej osiągnąć denka :D
UsuńPolecam ci żel do brwi z L'oreal :) trzyma włoski bardzo mocno!
OdpowiedzUsuńNa razie używam WIBO, ale ten z L'Oreala też wpadł mi w oko ;)
UsuńMydełko z biedronki własnie używam i podoba mi się jego zapach :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajne denko ;) mam ten żel orginalo tym zapachu w zapasach ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam woski! :)
OdpowiedzUsuńFane denko. Ja też kupuję mydła w płynie Linda :-)
OdpowiedzUsuńMają dobrą cenę ;)
Usuńsporo tego... tezmusze sie za swoje wziac bo w siatce sie juz nie mieszcza :)
OdpowiedzUsuńTo była również moja motywacja ;)
Usuńale pozużywałaś :) no brawo mi w marcu idzie kiepsko
OdpowiedzUsuńRaz jest lepiej, a raz gorzej ;) Pewnie w kwietniu pójdzie mi za to cieniutko :P
UsuńMiałam to serum do rzęs z L'Bioticy i również je polubiłam ;)
OdpowiedzUsuńMało kosztuje, a daje efekty :)
UsuńFajne denko ale nie miałam żadnej rzeczy :) Zapraszam do mnie na denko też wyrabiam w sobie nawyk zużywania do końca kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo dobry nawyk :D
UsuńSzkoda, że Red Velvet nie powala, a ten inny wosk mnie zaciekawił! Czekam na notke!
OdpowiedzUsuńNo szkoda, bo uwielbiam muffinowe zapachy ;) Notkę z nowymi woskami wciąż odkładam na później (już od ok. 8 marca :P) :D Bo zawsze coś jest "ważniejsze" ;)
UsuńAktualnie mam ten krem waniliowy, ale u mnie sprawdza się nawet ok :)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety tragedia :P im więcej, tym gorzej ;)
UsuńZaintrygował mnie serum do rzęs...Szukam czegoś co poprawi ich stan...No i kominek po raz kolejny się kłania...Napewno zapachy są piękne..:)
OdpowiedzUsuńHmm, chętnie bym wypróbowała Rec Velvet, bo jestem maniaczką Yankee a akurat tego zapachu jeszcze nie mam w swojej kolekcji :D Trochę się boję, bo takie ciastkowe zapachy to nie moja bajka, ale zawsze warto się przekonać, a nóż, może się okaże piękny :D Szkoda, że nie jest już dostępny w regularnej sprzedaży :(
OdpowiedzUsuńTeż mam to serum z L'Biotica, ale nie używam do rzęs, tylko do brwi ;)
OdpowiedzUsuńPorządne denko :)
OdpowiedzUsuńu mnei zaczął się sezon palenia wosków cytrusowych :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie palę malinkę ;)
Usuńo :D
UsuńStrasznie dużo tego, u mnie denko będzie malutkie :)
OdpowiedzUsuńPorządne denko, tylko pogratulować:) Również lubię żele z Original Source
OdpowiedzUsuńPachną obłędnie ;)
UsuńWow, ale dużo wosków wypaliłaś, chyba też muszę zacząć dokładać je do projektu denko :)
OdpowiedzUsuńZużycia spore;]
OdpowiedzUsuńUwielbiam żele pod prysznic OS ;) Ładne zużycie :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Ja również je uwielbiam :)
UsuńNie miałam niczego z powyższych :) Miałam jakiś inny żel OS, ale nie do końca przypadł mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńNic nie miałam z tych produktów, które pokazujesz :) A denko rzeczywiście ładne! Ja się muszę w końcu przezwyciężyć i nauczyć zużywać otwarte produkty ;)
OdpowiedzUsuńWarto, bo się nie marnują :p
UsuńCien z Biedry ma piękny odcień! :) Woski super, tez mam parę nowych, muszę obfocić :)
OdpowiedzUsuńCudowny :) Ciekawe, czy znowu kiedyś będą w Biedrze ;) Cykaj fotki woskom i pisz jak pachną, bo jak mi się skończą, to znowu zrobię zamówienie na pół roku ;)
UsuńRed Velvet mnie ciekawi choć wgl nie przepadam za woskami, a żel OS uwielbiam!!!!!!
OdpowiedzUsuńOoo nie Red Velvet złamało mi serce:( miałam taką ochotę na ten wosk no idealny dla mnie - uwielbiam to ciastko jeść :D zapach o rany w mojej głowie to ideał szkoda, że rzeczywistość okazała się taka brutalna :(
OdpowiedzUsuńWiesz, każdy ma inny gust, ale ja babeczko-maniaczka czuję w tym wosku samą słodką sztuczność :P
Usuńza wyjątkiem 2 wosków to reszty nie znam :). Miałam OS ale w innej wersji :).
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o woski YC to mam Garden Sweet Pea, ale nie paliłam jeszcze, miałam sampler Paradise Spice i teraz świeca za mną chodzi ;)
OdpowiedzUsuńMiałam Champaca Blossom i zachwyciła mnie, ale w świecy kompletnie rozczarowała :(
Miałam również kiedyś ten tusz Loreal i był najlepszy na świece, choć miałam wersję nie wodoodporną.
Znam też żele OS, ale jakoś za nimi nie przepadam.
Ja tego tuszu z L'Oreala w oryginalnej wersji używam cały czas ;) Jest świetny :)
UsuńNic z tych produktów nie używałam.
OdpowiedzUsuńŁadnie Ci poszło. Ja też mam mocne postanowienie wykanczania woskow:)
OdpowiedzUsuńMiałam wosk Paradise Spice i wiesz co.. mi pachniał jak herbata :D Raczej to dziwne, ale ja tak go odbierałam, bardzo go lubiłam :) Zaciekawiłaś mnie ty Sweet Garden Pea :)
OdpowiedzUsuńDenko ogólnie nieźle Ci poszło! :D
Gratuluję że udało Ci się doprowadzić do denka tak dużo produktów :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie zastanawiała się nad tuszem z l'oreal i chyba się skuszę na niego:)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tego serum do rzęs :)
OdpowiedzUsuńŻel do brwi mnie zaciekawił :) a ten eyeliner z catrice muszę dorwać :)
OdpowiedzUsuńObserwuję!
Nie znam nic z Twoich zdenkowańców. Ale gratuluje zuzyc w kolorówce - u mnie idzie po mału
OdpowiedzUsuń